Wokół zapory – za czy przeciw
Ekologia.pl Środowisko Ochrona środowiska naturalnego Wokół zapory – za czy przeciw

Wokół zapory – za czy przeciw

Fot.: Włocławek widziany z zapory (Wikipedia, CC)
Fot.: Włocławek widziany z zapory (Wikipedia, CC)
Aby wyrobić sobie własne zdanie, warto poznać argumenty obu stron konfliktu. Niestety w szumie informacyjnym jaki panuje wokół kolejnego stopnia wodnego ciężko oddzielić informacje istotne i merytoryczne od tych populistycznych.

Wychodząc naprzeciw tym potrzebom poniżej przedstawiamy najważniejsze argumenty zarówno przeciw jak i za budową stopnia wodnego w okolicach Nieszawy.

Argument siły, siła argumentu

W czasach gdy powstawała zapora we Włocławku pojęcie dialogu społecznego było w Polsce jeszcze w powijakach. Priorytetem był rozwój gospodarki i rozbudowa przemysłu, o oddziaływaniu człowieka na środowisko mówiło się wtedy niewiele. Być może gdyby zestawiono wtedy niekorzystny wpływ na środowisko związany z budową i eksploatacją zapory z potencjalnymi korzyściami wynikającym z grodzenia Wisły do kontrowersyjnej budowy w ogóle by nie doszło. Z drugiej strony w tych czasach prężnie rozwijał się transport wodny, stąd wszelkie  pomysły związane z regulacją rzeki trafiały na podatny grunt. Inne było też społeczne postrzeganie ekologa, który jawił się jako dziwny człowiek będący przeciwnikiem wszelkiego postępu, słowem prawie wywrotowiec.

Dziś żyjemy w innych czasach, kiedy to na rozwój gospodarki coraz częściej patrzy się przez pryzmat ekologii. Często różne oddolne inicjatywy pozwalają zachować dziewicze fragmenty środowiska, wbrew panującej jeszcze w niektórych urzędach  mody na budowanie bez głowy za to za unijne dotacje. Doskonałym przykładem jest sprawa Rospudy, kiedy to protesty ekologów ocaliły unikalny w skali Europy obszar. Szkoda tylko, że często jeszcze ochronę przyrody przeciwstawia się rozwojowi infrastruktury lub przemysłu, na zasadzie „albo będą storczyki albo będzie droga”. Sprawa Rospudy pokazała, ze można mieć jedno i drugie, nie wiadomo tylko czemu najrozsądniejsze rozwiązanie przez lata nie mogło się przebić. Być może ze sprawą planowanej Zapory w Nieszawie jest podobnie? W czasach gdy w Europie odchodzi się od stawiania wielkich tam na rzecz małej retencji i racjonalnej polityki wodnej, zamierzamy znowu grodzić wielka rzekę. Problemem jest jednak nie tylko czy wybudować nową tamę ale także co zrobić z tą już istniejącą?

ARGUMENTY PRZECIW

Zatrzymanie transportu rumowiska i erozja denna poniżej stopnia

Od dawna wiadomo, że erozja denna (obniżenie poziomu dna) zagraża wielkim budowlom hydrotechnicznym, czego doskonałym przykładem jest tama we Włocławku. To właśnie na skutek tego zjawiska mówi się o możliwej katastrofie budowlanej działającej prawie 40 lat tamy. Ale erozja ma miejsce także kilkadziesiąt kilometrów od tamy, zagrażając wszelkim rurociągom przebiegającym pod dnem rzeki. Wystarczy przypomnieć uszkodzenie rurociągu w grudniu 2007 roku, w wyniku czego rzekę zanieczyściło ponad 40 m3 oleju opałowego. Konstrukcja nie wytrzymała naporu wody, wszak pierwotnie była położona pod jej dnem. Tama w Nieszawie nie rozważę zatem tego problemu, przesunie go jedynie kilkadziesiąt kilometrów dalej.

Negatywny wpływ stopnia na populacje ryb wędrownych

Już istniejąca tama we Włocławku znacznie ograniczyła możliwość wędrówki ryb w gorę rzeki, w efekcie wielkość populacji wielu z nich znacznie się zmniejszyła. W praktyce z Wiślanej ichtiofauny przez lata funkcjonowania zapory niemal zniknęło kilka gatunków ryb wędrownych, bo uniemożliwiono im rozród mający miejsce w górze rzeki.  Nawet wybudowanie przepławki (nie uwzględniającej uwag biologów) nie poprawiło tej sytuacji. Obok ubożenia fauny rzeki, zjawisko to ma konkretny wymiar ekonomiczny, bo znacznie mniejsze połowy oznaczają po prostu straty. Utrudnienie wędrówki ryb stawia także pod znakiem zapytania prowadzone ostatnio programy reintrodukcji niektórych gatunków przez zarybianie górnych fragmentów rzek ich narybkiem.  Trudno uwierzyć w argument, że kolejna zapora nie wpłynęłaby niekorzystnie na stan populacji ryb wędrownych. Nawet przy uwzględnieniu wszelkich uwag ichtiologów, tama będzie kolejnym utrudnieniem w wędrówce tych ryb.

Negatywny wpływ na pozostałe elementy środowiska przyrodniczego

Zalanie kolejnych obszarów (budowa zbiornika retencyjnego) i spowolnienie biegu rzeki na znacznym fragmencie spowoduje zniszczenie cennych siedlisk roślin i zwierząt zamieszkujących konkretny typ środowiska. Obok niektórych roślin, owadów i ryb z  krajobrazu zniknie kilka-kilkanaście gatunków ptaków chronionych, często zagrożonych nie tylko w skali Polski ale i Europy. Dobitnie pokazały to zmiany awifauny w obrębie zbiornika Włocławskiego, gdzie w miejsce gatunków rzadkich wkroczyły gatunki pospolite w całym kraju, związane ze zbiornikami eutroficznymi. Oznacza to znaczne zubożenie przyrodnicze obszaru, umieszczonego przecież w sieci Natura 2000 , właśnie w ramach dyrektywy ptasiej.

W Europie renaturalizuje się rzeki a u nas reguluje

Trend regulacji rzek nizinnych i budowy na nich tam był popularny w Europie kilkanaście lat temu.  Proces ten nie tylko nie zapobiegł powodziom, ale znacznie utrudnił procesy samooczyszczania się rzeki, bezpowrotnie niszcząc przy okazji cenne obszary przyrodnicze. Po latach tych doświadczeń w wielu krajach Europy zachodniej wydaje się olbrzymie środki (często znacznie przewyższające koszty budowy tam) na renaturalizację rzek, starając się choć w części zrekompensować przyrodzie skutki błędnych decyzji wydanych przed laty. My mamy Wisłę – jedną z ostatnich dzikich, dużych rzek Europy którą jednak wbrew Europejskim trendom chcemy grodzić. Przykłady podobnych, dużych budowli na rzekach nizinnych można co prawda znaleźć i współcześnie ale głownie w Chinach lub też krajach trzeciego świata, nie słynących z poszanowania przyrody. Po latach, gdy okaże się, że to w Europie zachodniej mieli rację i budowa takiej tamy to wyrzucanie pieniędzy w błoto, renaturalizacja zniszczonych obszarów pochłonie wiele pieniędzy i czasu.

Zamiast takiego kosztownego eksperymentu z budową nowej zapory, ekolodzy proponują aby stopniowo wyłączać z użytkowania tą już istniejącą we Włocławku. Według tego projektu zostałaby przeprawa drogowa nad zaporą, natomiast z zapory początkowo usunie się turbiny a zarazem powiększy prześwit. Dzięki temu nastąpi stopniowe osuszanie zbiornika, trwające nawet ponad 10 lat. W tym czasie roślinność wkraczająca na tereny oddane przez wodę, zwłaszcza las lęgowy który powinien tu rosnąc skutecznie unieszkodliwi zalęgające tu toksyczne osady. Zwolennicy tego rozwiązania przekonują, że to jedyna droga by skutecznie rozwiązać problem Włocławka, przy okazji zachowując walory przyrodnicze Wisły. Przeciwnicy wskazują na finansowanie inwestycji z budżetu oraz na to, ze osady wcale nie muszą być zatrzymane przez roślinność, co więcej toksyczne związki asymilowane przez rośliny z powrotem wrócą do obiegu materii.

Koszty eksploatacji zapory i jej iluzoryczna ochrona

Zapora jako duża budowla hydrotechniczna wymaga stałych nakładów na remonty, konserwację i użytkowanie. Według wyliczeń organizacji ekologicznych koszty te są niebagatelne i sięgają setek tysięcy złotych w skali roku. Ponieważ tama spowalnia przepływ rzeki, zimą łatwo tworzą się tu zapory lodowe, grożące samej konstrukcji tamy. Aby je kruszyć konieczne są częste interwencje lodołamaczy, co oznacza dodatkowe, wcale nie małe koszty. Mitem jest także zmniejszanie zagrożenia powodziowego przez tamę, co wynika z samej specyfiki jej konstrukcji oraz położenia. Ponieważ zbiornik przy zaporze jest wypełniony wodą, w razie powodzi może zatrzymać jedynie symboliczną ilość wody w stosunku do objętości fali powodziowej. Co więcej konstrukcja tamy też ma swoją odporność i żeby tama mogła przetrwać powódź konieczny jest wcześniejszy zrzut większej niż zwykle ilości wody, aby zrównoważyć większy i szybszy napływ wody z fali powodziowej. W przeciwnym wypadku wezbrana woda po prostu przeleje się przez zaporę, grożąc przy okazji katastrofą budowlaną. Z kolei większy zrzut wody oznacza niekiedy lokalne podtopienia.

ARGUMENTY ZA

Ochrona zapory we Włocławku i zapobieżenie katastrofie budowlanej

Według zwolenników budowy stopnia wodnego w Nieszawie, budowla ta trwale zabezpieczy zaporę we Włocławku i tym samym zapobiegnie ewentualnej katastrofie.  Według niektórych analiz stan tamy we Włocławku jest coraz gorszy i jeżeli nie zrobimy nic, zapora z pewnością nie wytrzyma, nie wiadomo tylko kiedy to nastąpi. Oznaczało by to nie tylko  ofiary w ludziach i duże straty materialne, związane z samym przerwaniem tamy, ale także katastrofę ekologiczną na skutek wymycia toksycznych osadów dennych.

Ekolodzy argumentują że Nieszawa przesunie jedynie problemy znane z Włocławka o 40 kilometrów dalej, bo problem erozji dennej dotyczy każdej tamy. Według nich nie ma racjonalniejszej metody na rozwiązanie problemu Włocławka niż stopniowe wygaszanie tej zapory, co zapobiegnie nie tylko katastrofie ale pozwoli na odzyskanie cennych przyrodniczo terenów.

Produkcja zielonej energii

Większość energii w Polsce jest nadal produkowana przez spalanie węgla co rodzi problemy związane z zanieczyszczeniem środowiska (chociażby emisja CO2 w dobie zmian klimatycznych).  Również koszt pozyskania takiej energii nie jest najmniejszy. Tymczasem energia uzyskiwana ze spadku wody nie przyczynia się do emisji zanieczyszczeń. Ponadto zgodnie z polityką Unii Europejskiej powinniśmy zwiększać procentowy udział energii pozyskiwanej ze źródeł odnawialnych.

Ekolodzy udowadniają, że ciężko mówić o zielonej energii skoro jej produkcja wiąże się z bezpowrotnym zniszczeniem wielu terenów przyrodniczo cennych.  Ponadto korzyści z produkcji takiej energii odniesie tylko jej producent, okoliczni mieszkańcy będą dalej płacili za prąd ile płaca a zyskają tylko sztuczny zbiornik wodny o wątpliwej urodzie zamiast lasów łęgowych i nadrzecznych łąk jak obecnie. 

Ożywienie gospodarcze i turystyczne regionu

Budowa tamy to zatrudnienie dla wielu osób przez kilka lat, ponadto sama eksploatacja zapory i elektrowni wodnej to kolejne miejsca pracy.  Sztuczny zbiornik stwarza możliwości do uprawiania różnych sportów wodnych, w efekcie rozwija się turystyka i związaną z nią infrastruktura. Powstają przystanie wodne, możliwy jest też transport towarów drogą wodna.

Ekolodzy argumentują że podobne argumenty wysuwano podczas budowy tamy we Włocławku, ale ponad 30 lat doświadczeń pokazuje, ze jest inaczej. Nie nastąpił rozwój transportu wodnego, jest wręcz przeciwnie, można zaobserwować degradację stoczni i portów rzecznych. Co więcej turyści i żeglarze chętniej będą wybierali Mazury niż sztuczny zbiornik o wątpliwej urodzie. W dodatku mimo systematycznej poprawy stany czystości wód Wisły, nadal na wielu odcinkach jest ona pozaklasowa co utrudnia rekreację. Dla wędkarzy sztuczny zbiornik tez nie będzie atrakcja, bo pojawia się tu popularne gatunki znane z większości ze zeutrofizowanych wód. Przykład Włocławka wskazuje, że miasto rozwijało się raczej dalej od zapory a turystyka obejmuje tereny okolicznych parków krajobrazowych a nie zbiornika we Włocławku.

Widok Włocławka ze skarpy przy tamie

Ekologia.pl (MK)

4.7/5 - (9 votes)
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments