PRYWATYZACJA LASÓW. PRYWATYZACJA LASÓW PAŃSTWOWYCH.

Fot. sxc.huFot. sxc.hu

Zaliczenie Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych wyeliminuje zrównoważony charakter gospodarowania. Rządzący dotrzymali słowa! Prywatyzacja Lasów Państwowych nie dojdzie do skutku. Jest natomiast finansowe ubezwłasnowolnienie ich zarządcy. Czy w perspektywie oznacza to likwidację Lasów Państwowych?


Jest wiele powodów, dla których nie sposób zgodzić się na propozycję „zaliczenia Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych". Chciałbym zająć się jedynie niektórymi z nich.

Nadwyżki – na funkcje społeczne czy łatanie dziur
Wspomaganie budżetu państwa tzw. nadwyżką z Lasów Państwowych to groźny precedens. Niewiele poprawi to stan długu publicznego, a pogorszy lub uniemożliwi wypełnianie przez LP funkcji publicznych. Przypomnijmy: Lasy Państwowe realizują funkcje budżetu państwa już teraz i za własne pieniądze! Bo przecież takie funkcje infrastrukturalne lasów, jakie Lasy Państwowe wypełniają poprzez prowadzenie gospodarki leśnej na obszarze prawie jednej trzeciej powierzchni kraju, jak ochrona powietrza,
Wspomaganie budżetu państwa tzw. nadwyżką z Lasów Państwowych to groźny precedens
ochrona i dostęp do zdrowej wody, powszechny dostęp do lasu i korzystanie z niedrzewnej produkcji leśnej (grzyby, jagody), tworzenie warunków do rekreacji, turystyki, utrzymanie i poprawa estetyki krajobrazu, uczestnictwo w społecznej edukacji przyrodniczo-leśnej, ochrona przyrody, to obowiązek państwa. Właśnie dlatego potrzebne są Lasom Państwowym nadwyżki finansowe, żeby wypełniać funkcje społeczne lasów i inwestować w ich infrastrukturę.

Czy będąc „sektorem finansów publicznych", Lasy Państwowe będą mogły realizować wymienione cele społeczne? Z pewnością nie albo nie w takim stopniu. To minister finansów będzie decydować, gdzie należy ulokować pieniądze. Czy w przebudowę drzewostanów i adaptacje do zmian klimatycznych? Z pewnością nie, bo zawsze będą ważniejsze i bardziej wrażliwe społecznie cele. Używając najprostszego mechanizmu łatania dziur budżetowych i wprowadzając do leśnictwa filozofię zysku, pozostanie już tylko krok do tego, żeby minister finansów wyznaczał w lasach.., rozmiar użytkowania.

Przyroda może poczekać
Od ustanowienia Konwencji Klimatycznej i Protokółu z Kioto pojawił się w świecie problem, który zaprząta głowy rządzących. Chodzi o dostosowywanie gospodarki i życia społecznego w różnych jego aspektach do zmian klimatycznych. Gospodarka leśna ma tu szczególnie odpowiedzialną rolę i szczególnie trudne zadania. Lasy są strukturą przyrodniczą, najbardziej wrażliwą i najsilniej zagrożoną przez zmiany klimatyczne. Poprzez zmiany struktury lasów zagrożona jest ich użyteczność i funkcje społeczne, które pełnią. Wynika to z prze-suwania się na północ i wchód oraz w wyższe partie gór optimum ekologicznego głównych gatunków drzew w naszych lasach – sosny, świerka, buka, dębów i innych. Dzieje się tak w związku z rozchwianiem cech klimatu: wzrostem średniej temperatury, zmianami wilgotności i szybkości przemieszczania się mas powietrza oraz ilości i charakteru opadów Już w chwili obecnej ekstremalne stany pogody, przypisywane zmianom klimatycznym, oraz towarzyszące im klęski żywiołowe, takie jak huragany, susze, pożary, powodzie, choroby, gradacje owadów, stanowią największe zagrożenia dla gospodarki człowieka w ogóle a dla gospodarki leśnej, otwartej na wszystkie zewnętrzne wpływy, w szczególności. Nieprzewidywalność tych zmian, co do czasu i miejsca wystąpienia, czyni leśnictwo, w perspektywie zmian klimatycznych, działalnością gospodarczą jedną z najbardziej niepewnych, o największym ekonomicznym ryzyku.

W krajach UE, w tym w Polsce, trwa mobilizacja całej gospodarki w celu łagodzenia skutków i przystosowywania się do zmian klimatycznych. Znajduje to wyraz w opracowywaniu odpowiednich strategii. W takim momencie pojawia się propozycja finansowego ubezwłasnowolnienia i odebrania Lasom Państwowym możliwości relokacji środków i samodzielnego reagowania na negatywne zjawiska. Po przejęciu nadwyżek finansowych przez resort finansów, a praktycznie po objęciu nadzoru nad całą działalnością Lasów Państwowych, zniknie narzędzie skutecznego zarządzania lasami w sytuacji klęski. Redystrybucja środków z budżetu państwa jest iluzją, bo zawsze będą ważniejsze sprawy i potrzeby w sektorach zdrowia, obronności, edukacji czy kultury. Przyroda może poczekać. I nikt nie będzie protestował.

Minister finansów i lasów
Jedynie dysponując nadwyżkami finansowymi, Lasy Państwowe mogą realizować konstytucyjną zasadę trwałego i zrównoważonego rozwoju. Równowaga bowiem w tym przypadku oznacza regulowanie rozmiaru użytkowania zgodnie ze stanem lasu oraz rozszerzanie ochrony tam, gdzie lasy prezentują wysokie walory przyrodnicze lub są zagrożone. Oznacza to wstrzymanie użytkowania w jednym miejscu i wzmożenie w innym, udostępnienie ludziom miejsc w lesie do wypoczynku i rekreacji w jednym, ale zamknięcie lasu w celu regeneracji przyrody w innym.

Do takiego równoważenia potrzeb i możliwości w zarządzaniu lasami potrzebne są inwestycje i pewność dysponowania środkami finansowymi. Trudno jest je zaplanować w warunkach niepewności i ryzyka. Niemożność bieżącego planowania i skutecznego reagowania na zagrożenia wymaga stałych rezerw. To gospodarka leśna musi dysponować rezerwami finansowymi, nie centralna władza administracyjna czy polityczna. Gospodarz musi mieć świadomość, że w sytuacji gwałtownej potrzeby może podejmować decyzje, które będą realizowane. Tylko w ten sposób może zaspokajać bieżące potrzeby i kształtować stan lasów na długie lata w przód, znacznie dłużej niż trwa odpowiedzialność za stan finansów publicznych. Jest to warunek zachowania ciągłości zarówno produkcji drewna, jak i ochrony przyrody. Minister finansów biorąc wypracowane przez LP okresowe nadwyżki finansowe, takie działania uniemożliwi. Proponowane rozwiązanie „zaliczenia Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych" w praktyce oznacza oddanie resortowi finansów odpowiedzialności za lasy.

A może samofinansowanie ochrony przyrody?
Jesteśmy świadkami działań nieracjonalnych: w tym samym Ministerstwie Środowiska najpierw obciąża się budżet i zwiększa deficyt budżetowy, powołując nową administrację państwową ds. ochrony środowiska (ilu nowych pracowników zatrudniła Dyrekcja Generalna Ochrony Środowiska i 16 dyrekcji regionalnych?), po czym sięga się do kasy zgromadzonej w Lasach Państwowych, m. in. na ochronę środowiska, i przeznacza się ją na... zmniejszanie deficytu budżetowego! Tak powołano do życia „nowy byt budżetowy ponad potrzebę". Kłania się ekonomia myślenia i brzytwa Ockhama. Również koncepcja taniego państwa.

Lasy Państwowe jako zarządca majątku Skarbu Państwa są znakomicie osadzone w rzeczywistości wolnego rynku: nie pracują na zysk, ale mogą tworzyć nadwyżki finansowe i użytkować je na rzecz wspólnego dobra. Mądry ustrój Lasów Państwowych, który w warunkach gospodarki kapitalistycznej pozwala na zachowanie własności państwowej, nie jest w pełni wykorzystany, jeśli chodzi o zarządzanie dziedzictwem narodowym, jakim jest dzika przyroda. Możliwości samofinansowania należałoby rozciągnąć na ochronę przyrody i nie obciążać budżetu państwa powoływaniem czy poszerzaniem obszarów chronionych.

Takie rozwiązania będą możliwe, kiedy użytkowanie i ochrona dzikiej przyrody będą pod jednym zarządem i będą miały jednego gospodarza, bo tylko wtedy można równoważyć użytkowanie (produkcję) i ochronę, zamykając się w ramach własnych dochodów Nie oglądając się na budżet państwa. Wprowadzane i proponowane przez rząd rozwiązania idą dokładnie w przeciwnym kierunku. Dlaczego komplikujemy i udziwniamy funkcjonowanie państwa, zamiast je upraszczać i racjonalizować?

Doraźny zysk i kłopoty w przyszłości
Szkodliwość proponowanego rozwiązania „zaliczenia Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych" może być głębsza. Czy wyciągnięcie ręki ministra finansów po pieniądze zgromadzone w LP nie uruchomi szeregu szkodliwych mechanizmów? Czy nie pojawi się szukanie zysków w lasach („trzeba tyle wyciąć, żeby starczyło dla wszystkich."), demotywacja do oszczędzania („po co oszczędzać, skoro i tak zabiorą."), zniechęcenie do działań pozytywnych („po co osiągać sukces zawodowy, skoro może obrócić się przeciwko mnie."), zagrożenie dla ochrony przyrody („każda nowa powierzchnia chroniona w lasach to ograniczenia użytkowania i zwiększone koszty...")?

Rysuje się dla lasów polskich zabójcza perspektywa. Pułapką jest tu długi czas powolnego oddziaływania czynników destrukcyjnych, zarówno natury administracyjnej, finansowej, jak i przyrodniczej, które mogą być uruchomione i powodować powolny proces zmian. Na tyle długi, że potrafi uśpić nasze zdolności percepcyjne. Przyzwyczajamy się do procesów długofalowych, które trwają dziesiątki lat. Widząc negatywny skutek, nie kojarzymy go z przyczyną, która zaistniała dziesiątki lat temu. Mając doraźne korzyści, nie czujemy odpowiedzialności za stan przyszły, za który już nie my będziemy odpowiadać. Chwilowa czy okresowa poprawa budżetu może pozostawić ślad na dziesięciolecia, nawet jeśli będzie trwała tylko przez jedną kadencję.

Nie rozbiory a reforma „zielonego imperium"
Okazuje się, że to nie prywatyzacja lasów, przeciwko której już wielokrotnie składano liczne protesty, jest groźna, ale „zaliczenie Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych", tzn. finansowe ubezwłasnowolnienie. Tak, takie rozwiązanie jest groźne i obowiązkiem leśników jest przed nim przestrzec. W Polsce mamy sytuację wyjątkową na tle zjednoczonej Europy: 80% lasów jest własnością państwową. Od polityki państwa zależy ich byt, stan, użytkowanie, ochrona. Wszystko. Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe, z prawie dziewięćdziesięcioletnim doświadczeniem, przeszło przez II Rzeczpospolitą, PRL i jest dobrym rozwiązaniem również dzisiaj. Rozwiązaniem, którego zalety nie do końca są wykorzystane w nowych warunkach, chociażby w relacji do ochrony przyrody.

Nie jestem obrońcą Lasów Państwowych jako najlepszej z możliwych struktur organizacyjnych. Nie chwalę polskiego leśnictwa, mówiąc, że jest najlepsze w Europie. Nie bronię Lasów Państwowych jako „firmy" odpowiedzialnej za majątek Skarbu Państwa, bo często jest w niej więcej troski o własny wizerunek niż skłonności do reform i autokorekty. Raczej narzekam na niedoskonałości, na zbytnie przywiązanie do instrukcji i zasad, schematów działania i myślenia, na brak elastyczności, na pozostawanie ciągle na pozycjach leśnictwa surowcowego i niechęć do rzeczywistej, a nie deklarowanej, ekologizacji.

Z zażenowaniem czytam o 2 mld zł „nadwyżki finansowej", którą chce przechwycić minister finansów, kiedy w szufladach DGLP leżą projekty badawcze oczekujące finansowania i kiedy potrzeby badawcze polskiego leśnictwa, zwłaszcza w kontekście zmian klimatycznych, są ogromne, a finansowanie badań naukowych należy do ustawowych obowiązków LP.

Ale z równym zażenowaniem czytam o „zaliczeniu Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych". Cały wysiłek
Jeżeli mamy poprawiać gospodarkę leśną i zarządzanie dziką przyrodą w Polsce, to kluczową decyzją polityczną powinno być ustanowienie jednego gospodarza/zarządcy
reformowania gospodarki leśnej w ramach samodzielności finansowej, tzn. na warunkach gospodarki rynkowej, traci sens. Traci sens ciągłe wykazywanie politykom i decydentom, że gospodarka leśna jest działalnością specyficzną, nieporównywalną z żadną inną, w żadnym innym resorcie. Że jest gospodarowaniem dziką przyrodą na wielkich przestrzeniach i w długich okresach czasu, gdzie utożsamia się produkt z warsztatem produkcyjnym, a całość spełnia niezastępowalne funkcje ochrony życia na Ziemi. Bo nawet wycięte drzewo, zastępując kopalne źródła energii, chroni klimat i warunki życia. Że jest obarczona niepewnością i ryzykiem, a jeśli ma być poprawna, nie rabunkowa, to nie jest lukratywna, nie przynosi bogactwa.

Jeśli istnieją opinie o „zawłaszczaniu" przez Lasy Państwowe majątku Skarbu Państwa i budowaniu przez leśników „zielonego imperium", to takie „imperialne" zarządzanie należy korygować, ale nie likwidować systemu zarządzania. Istnieją przecież instrumenty demokratycznego państwa w postaci społecznej/parlamentarnej/NIK–owskiej kontroli.

Jeden zarząd i odpowiedzialność przed Sejmem
Jeżeli mamy poprawiać gospodarkę leśną i zarządzanie dziką przyrodą w Polsce, to kluczową decyzją polityczną powinno być ustanowienie jednego gospodarza/zarządcy, zarówno obszarów gospodarczych, jak i chronionych, odpolitycznienie i wyjęcie Lasów Państwowych z bieżącej kontroli jakiegokolwiek resortu rządowego, nowelizacja Ustawy o lasach i weryfikacja polityki leśnej państwa, przeniesienie odpowiedzialności za stan lasów na poziom parlamentu oraz utworzenie Narodowego Programu Leśnego, za realizację którego Lasy Państwowe odpowiadałyby przed Sejmem.
Autor: Kazimierz Rykowski


O wypowiedzi na temat planowanych zmian poprosiliśmy osoby związane z leśnictwem, w tym byłych ministrów środowiska i byłych dyrektorów generalnych Lasów Państwowych. Warto dostrzec, że mimo dzielących naszych rozmówców różnic – w tym odmiennych przekonań politycznych – są oni zgodni w twierdzeniu, że zmiany te są szkodliwe dla gospodarki leśnej i dla ochrony zasobów naturalnych w Polsce.

Prof. Tomasz Borecki, prezes Towarzystwa Przyjaciół Lasu: Towarzystwo Przyjaciół Lasu wypracuje stanowisko w tej sprawie na najbliższym posiedzeniu zarządu. Osobiście oceniam proponowane zmiany negatywnie i obawiam się, że w dalszej perspektywie mogłyby one spowodować realne zagrożenie dla stanu środowiska w Polsce, Obecny system zarządzania Lasami Państwowymi jest w opinii wielu europejskich autorytetów w dziedzinie leśnictwa dobry, a potwierdza to polepszający się każdego roku stan naszych lasów. Jeżeli proponowane rozwiązania zostałyby przyjęte, oznaczałoby to, że zarządzenie skomplikowanym, wieloelementowym organizmem przejmie de facto minister finansów, Warto zwrócić uwagę na to, że rośnie liczba funkcji, jakie muszą wypełniać Lasy – związanych z ochroną środowiska, udostępnianiem zasobów leśnych społeczeństwu, turystyką etc, Realizacja tych pozaprodukcyjnych funkcji lasów jest kosztowna, a w obecnej sytuacji gospodarczej budżetu państwa nie będzie na to stać, Trzeba też dodać, że obecna niezła kondycja finansowa PGL Lasy Państwowe nie jest dana raz na zawsze i wystarczy splot niekorzystnych (i nie dających się przecież zaplanować) okoliczności, by diametralnie i bardzo szybko uległa pogorszeniu.

Janusz Dawidziuk, były dyrektor generalny Lasów Państwowych (1993-97; 2001-05):
To nie jest pierwsza próba ratowania budżetu kosztem lasów państwowych. W 1924 r. kiedy powołano Polskie Lasy Państwowe, jako jednostkę budżetową, która miała zasilać Skarb Państwa i wspomóc tak ważną przecież reformę walutową ministra Grabskiego, środowisko leśników niezwykle ostro wystąpiło przeciwko pomysłowi potraktowania lasów państwowych jako skarbonki. Już wówczas podnoszono ideę wielofunkcyjności lasów, ich szersze, długookresowe znaczenie dla społeczeństwa. I w tamtych, dalece poważniejszych od dzisiejszych, warunkach ekonomicznych rząd wycofał się z tego projektu, Nadano Lasom Państwowym autonomiczny system finansowy, którego tradycja trwa do dziś. Kolejną, nieudaną próbę włączenia Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych, minister finansów podjął roku 2004. Wycofał się. System finansowy LP ma cechy systemu motywacyjnego. Zmiana systemu gospodarczego na administracyjny, urzędniczy zniweczy wolę doskonalenia, która w lesie decyduje o sukcesie gospodarczym i wyniku finansowym.Rozumiejąc potrzebę zmniejszenia deficytu budżetowego i naprawy finansów państwa, byłoby jednak niewybaczalnym błędem osiągnięcie celów krótkoterminowych kosztem przyszłych pokoleń i zachwianiem bezpieczeństwa ekologicznego państwa. Chwilowa czy okresowa poprawa budżetu pozostawi ślad na dziesięciolecia, nawet jeśli będzie trwała tylko przez jedną kadencję. Wszelkie zatem zmiany modelu finansowego LP wymagają rzetelnej oceny ich skutków i publicznej debaty na etapie uzgodnień międzyresortowych. Uważam, że obecny pomysł włączenia Lasów Państwowych do systemu finansów publicznych jest największym zagrożeniem, z jakim mamy do czynienia w ciągu ostatnich 20 lat transformacji, Lasy Państwowe przeszły udaną, mogącą być przykładem, transformację ustrojową, dzięki mądrym rozwiązaniom ustawowym i autonomiczności systemu finansowego, System budżetowy niweczy te sprawdzone rozwiązania, W celu doraźnego ratowania budżetu na nadchodzący rok wyborczy, nie wolno niweczyć wypracowanych przez lata, bardzo dobrych rozwiązań, Te rozwiązania, podkreślmy, są bardzo wysoko oceniane w Europie.Sądzę, że całe środowisko leśne, bez względu na dzielące nas różnice, powinno skonsolidować się w działaniach mających na celu przekonanie rządu, że pomysł ten jest wyjątkowo zły. Można to było zrobić w roku 1924, więc trzeba wierzyć, że uda się i dzisiaj.

Prof. Jan Szyszko, leśnik, byty minister środowiska (1997-99; 2005-07):
Wprowadzenie Lasów Państwowych do systemu finansów publicznych państwa jest moim zdaniem kolejnym, konsekwentnym krokiem, mającym na celu doprowadzenie do ich prywatyzacji, Pierwszym z nich było doprowadzenie do postępującej destrukcji prawa leśnego, Dokonano tego trzema nowelizacjami ustaw: Ustawy o ochronie przyrody. Ustawy o systemie zarządzania emisjami gazów cieplarnianych, oraz Ustawy o dostępie do informacji o środowisku i jego ochronie oraz ocenach oddziaływania na środowisko. Wprowadzono w ten sposób pluralizm władzy w Lasach, by wykazać, że są one źle zarządzane, Włączenie PGL Lasy Państwowe do systemu finansów publicznych będzie de facto pozbawieniem ich środków finansowych, umożliwiających racjonalne gospodarowanie zasobami przyrodniczymi, a następnym krokiem będzie prywatyzacja. Tak postrzegam ten scenariusz, od trzech lat realizowany przez koalicję rządzącą.

Konrad Tomaszewski, były dyrektor generalny Lasów Państwowych (1998-2001):
Koncepcja codziennego odprowadzania przez Lasy Państwowe na rachunek Ministra Finansów praktycznie wszelkich środków pieniężnych, uzyskiwanych w realizacji własnych przychodów tej największej w Polsce pod względem zakresu terytorialnego działania – jednostki organizacyjnej, z opcją „porcjowania” tej jednostce dziennych „racji” pieniężnych do wydatkowania nie może nie budzić skojarzeń z rozwiązaniami, jakie w przeszłości charakteryzowały gospodarkę centralnie sterowaną – z tą jednak zasadniczą różnicą, że „tym razem”: rozwiązanie ma dotknąć tylko jeden podmiot sektora przedsiębiorstw, tj. Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe, a w rolę niedzisiejszego Centralnego Urzędu Planowania ma się wcielić Bank Gospodarstwa Krajowego – podmiot prawa prywatnego.


Stanisław Żelichowski, były minister środowiska (1993-97; 2001-03):
W latach 1997-2001 próbowano ponad 2 mln ha lasów przekazać w ramach reprywatyzacji. Stanąłem wówczas na czele komitetu federalnego– leśnicy zebrali 960 tys. podpisów osób protestujących przeciw zamysłowi reprywatyzacji lasów  i lasy zostały obronione. Dziś mamy dwa zagrożenia dla lasów: mało doświadczone kierownictwo Lasów Państwowych oraz zakusy Ministerstwa Finansów w sytuacji dużych napięć finansów publicznych. Mam nadzieję na wypracowanie w Sejmie rozwiązania kompromisowego, które z jednej strony utrzyma funkcjonowanie lasów, a Lasy Państwowe przyczynią się do złagodzenia napięć finansów publicznych.








Opinie zebrał: Mieczysław Remuszko





Artykuł pochodzi z dwutygodnika „Las Polski”

Ocena (3.3) Oceń: