Uspołecznić Lasy Państwowe

Tomasz Borecki, leśnik, były rektor SGGW, doradca prezydenta RPTomasz Borecki, leśnik, były rektor SGGW, doradca prezydenta RP

O potrzebie społecznego nadzoru nad Lasami Państwowymi i doprecyzowania formy prawnej ich działania mówi prof. Tomasz Borecki, leśnik, były rektor SGGW, doradca prezydenta RP.



Panie Profesorze, na konferencji zorganizowanej przez Stowarzyszenie Ruch Obrony Lasów Polskich wygłosił Pan tezę, że musi dojść do zmian w systemie zarządzania Lasami Państwowymi. Poprosiłem o tę rozmowę, gdyż chciałbym doprecyzować, jakie konieczne zmiany ma Pan na myśli.

To, że mamy dziś takie lasy, jakie mamy, czyli w dobrej kondycji i o rosnącej powierzchni, jest z całą pewnością zasługą LP, jako organizmu gospodarczego i ludzi w nich pracujących. Przez bardzo długie okresy w historii powierzchnia lasów w Polsce malała. W roku 1918 lesistość wynosiła ok. 20%. Lasów ubywało również w okresie międzywojennym, ale wówczas zmniejszała się powierzchnia lasów prywatnych, a powierzchnia Lasów Państwowych rosła.

Dziś lesistość wzrosła do prawie 30% i to właśnie jest zasługą Lasów Państwowych i niestrudzonej pracy leśników. I
nadzór nad Lasami Państwowymi winien być uspołeczniony
choćby ten jeden niepodważalny fakt nakazuje stwierdzenie, że struktura organizmu, jakim są Lasy Państwowe, jest dobra i zmieniać jej nie trzeba.

Ustawa o lasach uchwalona w 1991 r. była znakomita – jeżeli chodzi o tamten czas. Przeniosła punkt ciężkości z produkcji drewna na „ekologizację", zwiększyła wagę funkcji pozaprodukcyjnych. Wreszcie stworzyła warunki pozwalające na to, że w tych trudnych latach Lasy, wykorzystując zdyscyplinowanie leśnego środowiska, potrafiły się dostosować do zmieniających się warunków i niemal bezboleśnie przejść transformację. Dodajmy, że w warunkach polskich struktura własności lasów i centralne zarządzanie Lasami Państwowymi jest rozwiązaniem jedynym możliwym do przyjęcia. Zmiana tego stanu rzeczy doprowadziłaby do negatywnych konsekwencji i dla państwa, i dla społeczeństwa.

Skoro jednak prezentuje Pan Profesor tezę o konieczności reformy, to znaczy, że dostrzega Pan mankamenty funkcjonowania Lasów.

Oczywiście tak. Nie ma – w żadnym państwie –  instytucji czy przedsiębiorstw funkcjonujących idealnie, w których niczego nie powinno się ulepszyć. Proszę się zastanowić, co legło u podstaw pomysłu, aby Lasy zostały włączone do systemu finansów publicznych? Ano to, że pomysłodawcom wydaje się, iż w Lasach jest dużo „zbędnych" pieniędzy. Jestem przekonany, że te środki, które są w dyspozycji LP, mogą być –  i powinny być – wykorzystane w sposób racjonalny zarówno dla środowiska przyrodniczego, jak i dla społeczeństwa. Zwłaszcza po ostatnim roku widać, jak wiele w Lasach jest do zrobienia, jak dużo jest niezbędnych inwestycji – w infrastrukturę, w drogi, w system retencji. Oszczędności zgromadzone na kontach Lasów są pozorne.

Leśnicy to wiedzą. Problem tkwi w tym, że zdają się tego nie dostrzegać instytucje i organy państwa, jak choćby Ministerstwo Finansów. I tu dochodzimy do sedna problemu. Jak sama nazwa wskazuje, Lasy Państwowe są dobrem ogólnonarodowym, własnością całego społeczeństwa. A skoro tak, to oczywistą konsekwencją powinien być nadzór społeczny nad zarządzaniem Lasami Państwowymi.

Mamy system demokracji przedstawicielskiej. Społeczeństwo, pośrednio w trakcie aktu wyborczego, powołuje rząd, a jego przedstawiciel - minister środowiska - nadzoruje przecież Lasy...

Minister zatwierdza operaty urządzeniowe (to bardzo ważna kompetencja), ale przecież nie wnika w szczegóły gospodarowania w Lasach. Decyzje gospodarcze, decyzje o takim czy innym wykorzystywaniu ogromnego majątku pozostają tak naprawdę w ręku kierownictwa LP Nie chcę kwestionować kompetencji i fachowości kolejnych osób stojących na czele Lasów Państwowych. Twierdzę jednak, że nadzór nad nimi winien być uspołeczniony.

Jest przecież Kolegium Lasów Państwowych, a Pan mu obecnie przewodniczy.

Proszę jednak pamiętać o tym, że jest to powołany przez dyrektora generalnego organ wyłącznie doradczy. Ma dużą rolę do spełnienia i stara się ją spełniać jak najlepiej, ale jego kompetencje władcze są żadne. Myślę o czymś innym. Myślę o
Lasy Państwowe są częścią polskiej gospodarki i częścią polskiego państwa.
takim „społecznym nadzorcy", który powinien mieć szerokie kompetencje. W skład tej niezbyt licznej, powiedzmy sześcioosobowej rady – pozostańmy przy tym określeniu – powinni wejść przedstawiciele Ministerstwa Skarbu, resortu środowiska, leśnicy-praktycy, naukowcy, prawnicy, ekonomiści. Powinno to być ciało społeczne, podkreślam to słowo. Zasiadanie w nim nie powinno wiązać się z żadnymi profitami finansowymi, jakie mają członkowie rad nadzorczych. Do kompetencji rady powinno należeć zatwierdzanie przygotowywanych przez DGLP planów gospodarczych i rozliczanie z ich wykonania. Dodam, co wydaje się niezwykle ważne, że członkowie rady nie powinni być powoływani z tzw. klucza politycznego.

To kto, zdaniem Pana Profesora, powinien powoływać tę radę?

Z pewnością nie dyrektor generalny. Szczegóły tej propozycji można oczywiście doprecyzować, jeżeli taka będzie wola ustawodawcy, aby podjąć nad nią prace. Należałoby to zrobić w możliwie krótkim terminie, przy okazji nowelizacji przygotowywanej przez resort środowiska Ustawy o lasach. Nowelizacji koniecznej, gdyż, jak już mówiłem, ten akt prawny był wręcz znakomity na czasy, w których powstawał, ale wymaga zmian, dostosowujących go do obecnych warunków.

Wróćmy do finansów, bo w dzisiejszej sytuacji tu zdaje się leży kość niezgody.

Jeżeli Lasy Państwowe, gospodarujące majątkiem skarbu państwa wypracowują pieniądze, które – uwaga, po zrealizowaniu wszystkich zadań, jakie wynikają z racjonalnej gospodarki leśnej i z dbałości o kondycję przyrodniczą Lasów – stanowią jakąś nadwyżkę, powinny być one spożytkowane dla dobra społeczeństwa i dla dobra naszego państwa. To się wydaje założeniem bezdyskusyjnym. Twierdzenie, że Lasy są wyizolowane z organizmu i potrzeb państwa nie wytrzyma krytyki społeczeństwa. Lasy Państwowe są częścią polskiej gospodarki i częścią polskiego państwa.

Państwo jest w potrzebie.

Jest w ogromnej potrzebie. Ja mam, mówiąc figuralnie, dwa serca - serce leśnika i serce obywatela mojego państwa. Myślę, że wbrew pozorom nie ma w tym żadnej sprzeczności. Potrzeby odczuwane przez te dwa serca da się bezkonfliktowo pogodzić.

Rekapitulując najważniejsze wnioski.

Po pierwsze, nie róbmy z Lasów Państwowych jednostki sektora finansów publicznych, bo konsekwencje takiego kroku dla środowiska i dla społeczeństwa będą negatywne. Jak powiedziałem w jednym z wywiadów: jak tracą Lasy, traci całe społeczeństwo. Po drugie, skoro Lasy są tak ważne dla społe¬czeństwa, to decyzje, jakie w nich zapadają, muszą być objęte społecznym nadzorem. Po trzecie wreszcie, musi zostać doprecyzowana forma prawna działania PGL Lasy Państwowe, które obecnie są z prawnego punktu widzenia hybrydą, będąc i nie będąc zarazem przedsiębiorstwem.
Mam nadzieję, że koncepcja, o której mówiliśmy, znajdzie poparcie zarówno w środowisku leśnym, jak i wśród polityków.

Rozmawiał: Mieczysław Remuszko






Wywiad pochodzi z dwutygodnika Las Polski
Ocena (2.9) Oceń: