Kooperatywa – czyli marchewką w kapitalizm
Ekologia.pl Środowisko Specjalne Kooperatywa – czyli marchewką w kapitalizm

Kooperatywa – czyli marchewką w kapitalizm

Ceny i jakość produktów spożywczych w Polsce pozostawiają często wiele do życzenia. Drogie, poobijane i niewiadomego pochodzenia warzywa, stare, wyschnięte owoce i długie kolejki – to zmora klientów osiedlowych sklepów oraz supermarketów. Stosunek do zakupów wzmaga też fakt wielu skandali związanych z wyzyskiem pracowników w hipermarketach.

„Tą marchewką, szanowna Pani, planujemy zwalczać kapitalizm”, głosi na swojej stronie Warszawska Kooperatywa Spożywcza, fot. dreamstime

„Tą marchewką, szanowna Pani, planujemy zwalczać kapitalizm”, głosi na swojej stronie Warszawska Kooperatywa Spożywcza, fot. dreamstime

Jednak w ostatnich czasach coś się zmienia. Wygląda na to, że jesteśmy świadkami odradzania się ruchu nawiązującego do spółdzielczości. W 2010 roku grupa znajomych osób w Warszawie znalazła ekonomiczną alternatywę dla rzeczywistości spółek handlowych. Tą alternatywą, będącą odpowiedzią na zapotrzebowanie świadomego klienta, jest Warszawska Kooperatywa Spożywcza.

Co łączy grupę osób, które robią wspólne zakupy?

„Warszawska Kooperatywa Spożywcza to inicjatywa konsumentów, którzy chcą budować sprawiedliwą, demokratyczną i ekologiczną gospodarkę. Chcemy jeść zdrową żywność za sprawiedliwe ceny. Budujemy sieć współpracy producentów i konsumentów, w której celem jest zaspokajanie potrzeb, a nie zysk […] Chcemy tworzyć realne alternatywy dla systemu kapitalistycznego” – głosi na swojej stronie organizacja.

Kooperatywa skupuje głównie warzywa, owoce, kasze, ziarna, orzechy, ew. jajka i nabiał. A wszystko zgodnie z zasadą lokalności sezonowości i odpowiedzialnej konsumpcji. „Zjednoczeni konsumenci mają realny wpływ na to skąd pochodzi kupowana przez nich żywność i jak jest wytwarzana. Nie muszą przy tym finansować supermarketów, które rozpychają się w naszej przestrzeni publicznej ani wydawać fortuny w sklepach ze zdrową żywnością.” – czytamy na stronie Warszawskiej Kooperatywy Spożywczej.

Jak działa kooperatywa?

Zamówienia dokonuje się w kooperatywie przez internet, następnie, wyznaczone osoby, dokonują zakupu zamówionych towarów na giełdzie rolnej w Broniszach.

– Chcielibyśmy w przyszłości wyeliminować giełdę jako pośrednika, ale na razie udało nam się nawiązać bezpośredni kontakt dwoma gospodarstwami ekologicznymi. Mamy nadzieję, że ich ilość się zwiększy. – mówi Gosia Zabiełło, absolwentka architektury wnętrz. W kasze, orzechy i inne suche produkty, oraz czasem owoce i warzywa (zwłaszcza zimą) zaopatrujemy się na giełdzie hurtowej na Broniszach, gdzie żywność jest taka jak w sklepach i na bazarach, lecz sporo tańsza.

Uczestnikom zależy na rozpowszechnianiu idei kooperatywy w innych miastach. Na razie, oprócz Warszawy, działa ona w Łodzi i Poznaniu, Gdańsku, we Wrocławiu, w Lublinie, a także w Nowej Soli. W samej Warszawie jest już ponad stu uczestników.

– Czasami zamówiona żywność przekracza ćwierć tony, a ilość osób składających zamówienia wciąż wzrasta. – opowiada Wojtek Mejor z Kooperatywy z zawodu projektant graficzny.

Zamówione przez siebie produkty odbiera się co dwa tygodnie, w siedzibie kooperatywy, która obecnie mieści się na ulicy Wilczej 30 w Warszawie. Na miejscu konsumenci płacą za towar w cenie hurtowej, pokrywając też koszty transportu. 10 proc. od sumy zakupów idzie na fundusz gromadzki, którym rozporządza grupa w zależności od potrzeb.

Nie tylko jedzenie, ale i polityka

Inicjatywa Kooperatywy Spożywczej jest otwarta dla wszystkich, a informacje o niej można znaleźć w internecie. Kooperatywie przyświeca idea sprawiedliwego handlu i wzajemnego poszanowania. Jej celem jest m.in. skłonienie producentów do prowadzenia etycznych i ekologicznych upraw. – Cel ten uczestnicy zamierzają osiągnąć poprzez swoje działania, polegające na bezpośredniej współpracy z producentami rolnymi, co ma zapewnić minimalizację kosztów konsumenta oraz zwiększyć kontrolę nad jakością kupowanej przez niego żywności. – Dzięki temu, mamy wpływ na to, ile takie produkty kosztują, jak są produkowane, przez kogo i w jakich warunkach. Pojedynczy konsument nie bardzo ma wpływ na takie rzeczy, jedyną alternatywą dla niego jest wybór sklepu – mówi Wojciech Mejor. – Nie zależy mi na pośrednikach, bo to w ustroju kapitalistycznym jest właściwie głównym źródłem zarobków. Producenci wcale nie zarabiają, zarabiają pośrednicy – wyjaśnia.


Czy to się opłaca?

Owszem. Marże pośredników są wysokie, towar na giełdzie rolnej jest często o połowę tańszy niż w sklepie. W przeciwieństwie do jedzenia z marketu mamy kontrolę nad jakością i świeżością produktów, które kupujemy. – Zresztą nie o cenę tylko tutaj chodzi, bo gdyby głównym motorem napędowym były pieniądze, to przy mniejszym wysiłku można by robić zakupy w największym i najtańszym hipermarkecie. Chodzi też o to, co to za jedzenie, skąd ono pochodzi, kto jest produkuje. „Opłaca się” to współczesna nomenklatura sugerująca, że my coś zarabiamy na tym, a tu zupełnie nie o to chodzi. Jak dla mnie idealnie by było, gdybym producentom żywności mógł zapłacić własną pracą – komentuje Wojtek.

marchewką, szanowna Pani, planujemy zwalczać kapitalizm

Kooperatywa 10 proc. obrotów przeznacza na fundusz gromadzki. Ma on służyć celom socjalnym oraz wspieraniu działań na rzecz sprawiedliwości społecznej. – Dzięki kooperatywie mogę nawiązać bezpośredni kontakt z producentami i mieć wpływ na to w jaki sposób rzeczy są produkowane. Wcale mi nie zależy na tym, żeby było produkowane więcej i szybciej. Nie zależy mi na tym, by rzeczy były przerzucane między krajami czy kontynentami. Zależy mi na tym, by te rzeczy były robione skrupulatnie, by ludzie, którzy je tworzą, dostali wystarczające wynagrodzenie za swoją pracę – podsumowuje Wojtek Mejor należący do Warszawskiej Kooperatywy Spożywczej.

Jak pisał wiele lat temu Abramowski […] istnieje forma współżycia, stojąca poza organizacją państwową, a która zdolna jest nie tylko do wykonywania wszelkich zadań społecznych, lecz zarazem zabezpiecza najlepiej i najszczerzej wolności obywatelskie. Formą tą są stowarzyszenia.

Lucyna Dąbrowska
4.8/5 - (9 votes)
Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

jak ja nienawidze supermarketow! za ich wykorzystywanie pracownikow za marne grosze, za tworzywa sztuczne zwane jedzeniem itp mam nadzieje ze w niedalekiej przyszlosci zlikwiduja je wszystkie..

Popieram pomysł, świetna sprawa, że ktoś wymyślił podobne udogodnienia dla tych co nie mają rodziny na wsi a są świadomi wagi jakości żywności dla zdrowia rodziny. Gratulacje i jeszcze raz popieram. Link do strony przesyłam znajomym. Pozdrawiam ciepło, renatina