Zrobimy prąd z morskich fal

Rozkołysany ocean wydaje się nieograniczonym źródłem energii. Zatem, jak wykorzystać fale morskie, by mogły stać się one źródłem energii? Naukowcy z Politechniki Łódzkiej pracują nad urządzeniem, które pozwoli uzyskać prąd z ruchu fal morskich. 



Europejskie Stowarzyszenie Energii Oceanu EOEA (www.eu-oea.com) ocenia, że fale mogą nam dostarczyć 45 TWh energii elektrycznej rocznie. Dlatego coraz więcej naukowców próbuje opracować maszynę, która poradzi sobie w ekstremalnych warunkach, gdzie narażona jest często na olbrzymią gwałtowność fal. Do grona badaczy dołączyli także naukowcy z Politechniki Łódzkiej, którzy stworzyli wahadłowy generator prądu.

Zasada działania urządzenia opiera się na zestawie wahadeł, które wprowadzone w ruch przez kołysanie fal, będą napędzały prądnicę i generowały prąd elektryczny. Pozwoli np. w wygodny sposób oświetlić miejsca zastawiania sieci rybackich, oznaczone bojami na morzu.

Jakie są zalety takiego urządzenia? Wahadłowy generator, w przeciwieństwie do baterii słonecznych, czy turbin wiatrowych nie jest uzależniony od zmiennej pogody, więc jego wydajność jest praktycznie niezmienna. W mniejszym stopniu wpływa na środowisko i nie zajmuje cennej powierzchni na lądzie. Jak szacuje brytyjskie stowarzyszenie na rzecz energii wiatrowej (British Wind Energy Association), gdyby energia fal została wykorzystana w pełni, to emisja dwutlenku węgla do atmosfery zmniejszyłaby się o jakieś 1-2 mld ton.

– Urządzenie nie zgromadzi tyle energii, żeby np. zasilić miasteczko, ale mogłoby zasilać lampy sygnalizacyjne, które znajdują się w trudno dostępnych miejscach - na bojach czy sygnalizatorach przy sieciach rybackich na morzu – przekonuje kierownik badań, prof. Tomasz Kapitaniak z Katedry Dynamiki Maszyn Politechniki Łódzkiej.

Wahadłowy generator jest na razie w fazie testów. Na dalszym etapie badań naukowcy chcą stworzyć prototyp urządzenia.
Naukowcy zapowiedzieli, że jeżeli urządzenie dobrze się sprawdzi w przypadku fal morskich, to będzie można je wykorzystać do generowania prądu z innego rodzaju drgań – na przykład z wstrząsów w trakcie jazdy pociągiem.

To nie jest pierwszy tego typu pomysł. Idea czerpania energii z fal morskich zakiełkowała już w Anglii na przełomie XVII i XIX wieku. Sto lat później w Stanach Zjednoczonych Ameryki zgłoszono w urzędzie patentowym „motor poruszany falami”. W drugiej połowie XX wieku uruchomiono pierwszą elektrownię tego typu w Bouchaux-Praceique we Francji. Obecnie jest zarejestrowanych ponad tysiąc patentów. Prym w tej dziedzinie wiodą Japonia i Anglia.

Warto wspomnieć o tym, iż rozwiązanie jest już wykorzystywane do komercyjnego wytwarzania prądu elektrycznego. Chodzi o system Pelamis, czyli konstrukcję składającą się z metalowych rur i hydraulicznych siłowników. Urządzenie tego typu możemy zobaczyć w Portugalii – elektrownia falowa o nazwie „Agucadoura” została podłączona do portugalskiej sieci energetycznej.



Jednak polski wynalazek jako pierwszy będzie wykorzystywać mechanizm synchronizacji wahadeł. Jak wyjaśnia prof. Tomasz Kapitaniak, poruszające się w jednym rytmie wahadła umieszczone obok siebie, ale puszczone w ruch w innym momencie, potrafią samodzielnie się zsynchronizować. Aby doszło do synchronizacji, wahadła powinny mieć ten sam okres drgań i konieczny jest przepływ energii (informacji) między nimi.

Teraz pozostaje czekać i obserwować, jak maszyna sprawdzi się w rzeczywistych warunkach
Ekologia.pl
Ocena (2.7) Oceń: