Kłusownicy znowu zabijają nosorożce
Nosorożce znowu zagrożone. Te niezwykle rzadkie zwierzęta coraz częściej stają się celem kłusowników – alarmują ekolodzy. Tylko od początku tego roku, w parku Kaziranga, zabitych zostało już osiem osobników. Powodem nielegalnego zabijania tych zwierząt jest ich róg.
− Niedawne doniesienia o ostatnim samcu z podgatunku północnego nosorożca białego, którego pilnują uzbrojeni strażnicy pokazuje powagę sytuacji – tłumaczy Karolina Tymorek z WWF Polska. – Jednak problem zaczyna coraz częściej dotyczyć też nosorożców indyjskich. Chociaż, w przeciwieństwie do afrykańskich nosorożców, mają tylko jeden róg, znalazły się na celowniku kłusowników.
Indyjski nosorożec jest jednym z trzech gatunków, które zamieszkują Azję. Mimo iż w latach 70. zwierzęta te były na skraju wyginięcia, to obecnie populacja nosorożca szacowana jest na około 3600 osobników.
– Nosorożce indyjskie borykają się z dwoma podstawowymi problemami – mówi Tymorek. – Z jednej strony jest to utrata siedlisk. W najbardziej zaludnionych obszarach Azji presja ze strony ludzi doprowadziła do wyparcia tego gatunku. Aż 2/3 ich populacji zamieszkuje obecnie jeden park narodowy Kaziranga w prowincji Asam. Muszą więc konkurować o terytorium oraz o pożywienie, a także o partnerów.
Jednak największym zagrożeniem są kłusownicy. Powodem nielegalnego zabijania tych zwierząt jest ich róg. W sproszkowanej formie jest wykorzystywany w tradycyjnej medycynie azjatyckiej. Ma rzekomo pomagać w leczeniu problemów z płodnością, być remedium na raka, a także działać jak afrodyzjak. Znajduje też nowe wykorzystanie, jako wyznacznik wysokiego statusu ekonomicznego. Tymczasem róg składa się z keratyny, podobnie jak nasze paznokcie i włosy. Nie ma więc żadnej cudownej mocy, ani leczniczych właściwości. – przekonują ekolodzy z WWF.
Jak już wiadomo przyczyny chorób leżą po stronie zachowanych w podświadomości nieuświadomionych emocji dlatego najlepszym lekiem świata jest placebo (wg rzetelnych badań jest to minimum 82% działania tak leków farmaceutycznych jak i innych procedur medycznych). Dlatego nie ma sensu powoływać się na skład bo to nie ma znaczenia. Liczy się wyłącznie to, że pacjent wierzy w działanie specyfiku. Jedyną realną metodą byłoby uświadomienie opinii publicznej prawdziwych przyczyn chorób i sposobów ich „leczenia”. Niestety ta wersja nie przejdzie, bo przy okazji doprowadziło by to do zapaści farmacji a do tego giganci z tej branży nie dopuszczą.