Chcemy pokazać obywatelom, że segregacja ma sens i że się opłaca

fot. dreamstimefot. dreamstime

Jednolity system recyklingu ma wytworzyć pewien mechanizm, który zachęci do segregacji. Cieszy fakt, że coraz więcej osób chce segregować odpady. Ministerstwo Środowiska podejmuje takie kroki prawne, które ten trend będą wzmacniały. Nie chcemy rozmawiać w kategoriach „muszę nie muszę”, tylko „chcę i zależy mi na tym” ‒ mówi w wywiadzie dla Ekologia.pl Paweł Mucha, Rzecznik prasowy Ministerstwa Środowiska.

Joanna Szubierajska: Od pierwszego lipca wchodzą nowe zasady segregacji odpadów komunalnych. Co się zmieni?



Paweł Mucha, Rzecznik prasowy Ministerstwa Środowiska: Od 1 lipca wchodzi nowe rozporządzenie dotyczące selektywnej zbiórki odpadów, które wprowadza nowy podział odpadów odbieranych u źródła czyli w gospodarstwach domowych. Segregacja będzie odbywała się do 4 czterech pojemników. Do pojemnika zielonego trafiać będzie szkło, do niebieskiego papier, do żółtego tworzywa sztuczne i metale, a do brązowego odpady biodegradowalne.

Czy pojemników może być więcej? Co z odpadami zmieszanymi?

Rozporządzenie określa minimalną ilość pojemników. Może być ich oczywiście więcej. W niektórych gminach są to pojemniki na przykład na popiół.

Z czego wynikają te zmiany?

Po pierwsze twarde wymagania unijne. Do 2020 roku Polska jest zobowiązana do tego, by uzyskać poziom recyklingu czyli odzysku surowców z odpadów, na poziomie 50%. W tym momencie ta wielkość jest rzędu 26 proc. Z drugiej strony, jeżeli do 2020 roku nie wywiążemy się tych 50%, to zostaną nałożone na Polskę kary finansowe. Zablokowane zostaną także fundusze na infrastrukturę odpadową. Są to ogromne pieniądze ‒ około 1,3 miliarda złotych.

Między 2014 a 2015 rokiem wzrost odzysku odpadów wynosił zaledwie 0,7%. Zatem widać pewne braki i niedoskonałości w systemie wprowadzonym przez naszych poprzedników. To rozporządzenie ma pomóc w wykonaniu tych zobowiązań. Z drugiej strony chodzi także o poprawę jakości surowca. Chcemy pokazać obywatelom, że segregacja ma sens i że się opłaca.

Wychodzi na to, że kiepsko u nas z segregacją. Jak zachęcić Polaków do segregacji?

Trzeba sobie uświadomić, że jest to po prostu opłacalne. Jeżeli jakość surowca na rynku wzrośnie, czyli będą to odpady segregowane na co najmniej cztery frakcje, to firmy, które te odpady od obywateli odbierają, będą mogły je sprzedawać do skupów surowców, czyli zarabiać. Naszym zdaniem powinno się to przełożyć na obniżenie opłat za odbiór odpadów.

Poza tym wbrew pozorom segregowanie nie jest wcale trudne, a nawet powiedziałbym, że jest to dużo bardziej wygodne.
fot. dreamstime


Czy przepisy te obejmą całą Polskę w tym samym stopniu? Czy segregować będzie musiał każdy?

Przymusu nie będzie. Natomiast ci, którzy nie segregują – podejrzewam, tak jak dotąd – będą musieli liczyć się z większą opłatą nałożoną przez gminę. Chodzi o to, żeby każdy miał możliwość segregowania odpadów. Jako resort środowiska zachęcamy do tego.

Jednolity system w całym kraju ma w tym pomóc. Ten sam sposób odbierania odpadów z gospodarstw domowych ma wytworzyć pewien mechanizm, który zachęci do segregacji. Cieszy fakt, że coraz więcej osób chce segregować odpady. Ministerstwo Środowiska podejmuje takie kroki prawne, które ten trend będą wzmacniały. Nie chcemy rozmawiać w kategoriach „muszę nie muszę”, tylko „chcę i zależy mi na tym”.

Jak samorządy zareagowały na zaproponowane zmiany?

Wysłaliśmy ankiety do wszystkich samorządów w Polsce ‒ w sumie około 2,5 tys. ankiet. Zdecydowana większość samorządów nam odpowiedziała, za co dziękujemy, i okazało się, że w blisko 70 proc. gmin segregacja odbywa się z podziałem na cztery frakcje lub więcej. Zatem jest to pewien trend. Zauważyliśmy go, chcemy to wzmocnić. Dlatego zostało wprowadzone to rozporządzenie.

Ile czasu samorządy będą miały na wdrożenie tych zasad?

To rozporządzenie wchodzi od 1 lipca 2017 . Oczywiście dajemy samorządom czas, by dostosowały się do zmian. Będzie obowiązywał 5-letni okres przejściowy ‒ na dostosowanie pojemników, postawienie nowych. Ze względu na obowiązujące umowy z firmami odbierającymi odpady został wprowadzony okres przejściowy, który będzie zależał od czasu zakończenia tych umów, lecz nie dłużej niż do 30 czerwca 2021 r. Ten czas jest też po to, by gminy mogły rozłożyć koszty na poszczególne lata.

Kto poniesie koszty wprowadzenie tego rozporządzenia?

Mówiąc nieco przewrotnie, koszty poniesiemy wszyscy - jeśli nie wywiążemy się z założonych poziomów recyklingu do 2020 roku. To znaczy wszyscy stracimy 1,3 mld zł na infrastrukturę odpadową.

Ocena (2.2) Oceń: