Chwasty - kochamy je lub nienawidzimy. Dlaczego niektórzy ludzie wpadają w rozpacz, gdy widzą mniszka lekarskiego przebijającego się przez trawę lub przez beton na podjeździe? Większość postrzega je jako „chwasty” i sięga po kosiarkę lub, co gorsza, puszkę środka chwastobójczego, gdy tylko dojrzy żółtą główkę. A mniszki warto polubić, bowiem stanowią cenne źródło pożywienia dla wczesnych owadów zapylających wychodzących z hibernacji.

Spójrz na grządkę kwiatów mniszka lekarskiego, a będziesz zdumiony różnorodnością odwiedzających. W ciągu zaledwie 10 minut w ogrodzie można dostrzec mnogość gatunków owadów zapylających.
Światowa masa owadów spada o 2,5% rocznie, a według międzynarodowego przeglądu naukowego z zeszłego roku wiele z nich może wyginąć w ciągu stulecia. Wśród wielu zagrożeń dla owadów zapylających (pestycydy, niszczenie siedlisk gniazdowych, gatunki inwazyjne) jednym z najważniejszych jest brak pożywienia. Napakowane nektarem żółte chwasty mogą wypełnić tą lukę.
Niektórzy naukowcy twierdzą, że pyłek mniszka lekarskiego nie jest najlepszy dla pszczół. Badania sugerują, że może zawierać wysoki poziom niezbędnego aminokwasu proliny (który pszczoły mogą uzyskać tylko z pożywienia i nie mogą same wytwarzać), ale brakuje kilku innych, takich jak izoleucyna i walina. Dieta pozbawiona tych pierwiastków może ograniczać zdolność pszczoły do wzrostu, odporności na choroby i wychowywania młodych. Ale w świecie, w którym pszczoły są zestresowane brakiem jakiegokolwiek pożywienia, każde źródło, które może rozmnażać się w najtrudniejszych warunkach, takie jak mniszki, jest warte zachowania.
Ekologia.pl (JSz)