W 2014 roku ogrodnik pracujący na jednej z wiejskiej posiadłości w Wielkiej Brytanii zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. Powód? Niewydolność wielonarządowa. Przyczyny jego śmierci nie zostały dokładnie wyjaśnione, ale podczas śledztwa pojawiły się spekulacje, że mężczyznę mogła zabić popularna roślina kwitnąca z rodziny jaskrowatych. O jaką tajemniczą roślinę chodzi?

- Wilcze ziele
- Barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi)
- Hippomane mancinella – drzewo śmierci
- Rącznik pospolity (Ricinus communis)
- Modligroszek pospolity (Abrus precatorius)
Wilcze ziele
Roślina, która prawdopodobnie zabiła ogrodnika był tojad mocny (Aconitum firmum Rchb.), który naturalnie występuje w Europie oraz Azji. W Polsce spotkać go można w Sudetach i Karpatach. Ma piękne ciemnoniebieskie lub granatowofioletowe kwiaty, które kształtem przypominają hełm lub mnisi kaptur, stąd też angielska nazwa tojadu – monkshood. Jednak ta piękna roślina jest śmiertelnie niebezpieczna. Tojad uważany jest za jedną z najbardziej zabójczych roślin na całym świecie. W tkankach tojadu znajduje się silna neurotoksyna – akonityna, która może powodować paraliż całego układu nerwowego i może doprowadzić do niewydolności wielonarządowej czy zatrzymania pracy serca. Najbardziej toksyczne są korzenie, ale kontakt z liśćmi też nie należy do najprzyjemniejszych. Toksyna ta może dostać się do organizmu przez skórę i zranienia. Wczesne objawy zatrucia, to mrowienie i drętwienie w miejscu styku lub ciężka biegunka i wymioty, jeśli doszło do spożycia tojadu.
„Potocznie tojad nazywano kiedyś wilczym zielem lub zmorą wilków, ponieważ roślinę stosowano do trucia drapieżnych zwierząt. Surowym mięsem owijano ziele tojadu i podrzucano w lesie lub w pobliżu pastwisk, lub wyciągiem z rośliny nacierano groty strzał służące do polowania na te zwierzęta. Niektóre ze źródeł podają, że namaszczone sokiem z tojadu harpuny były w stanie uśmiercić nawet trzydziestotonowe wieloryby.”– pisze w artykule „Wilcze ziele wabi trzmiele”, Magdalena Rudnicka.
Barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi)
Ma od 1 do 4 m wysokości, długą, prostą łodygę, duże pierzaste liście i charakterystyczne białe kwiaty zebrane w duży baldach, przypominający nieco kwiaty kopru. Barszcz Sosnowskiego to jedna z bardziej niebezpiecznych roślin rosnących na terenie naszego kraju. Jej dotknięcie może spowodować silne oparzenia drugiego i trzeciego stopnia. Włoski na łodygach i liściach tej rośliny wydzielają olejek eteryczny zawierający m.in. związki kumarynowe (furanokumaryny). Związki te pełnią funkcję obronną – chronią roślinę przez owadami i patogenami. Niestety furanokumaryny stanowią także zagrożenie dla ludzi.
Przenika ona przez skórę powodując poważne oparzenia. Oparzenia te pojawiają się przy kontakcie z promieniowaniem ultrafioletowym, w kilka godzin po kontakcie z rośliną. Objawy mogą nasilić się w ciągu doby – wtedy pojawiają się zaczerwienienie i bolesne pęcherze. Słoneczna pogoda i duża wilgotność może nasilać reakcje miejscowe (zapalenie skóry, powstawanie pęcherzy na skórze które długo się goją). Zaczerwienienia, ciemne plamy i blizny mogą utrzymywać się nawet przez kilka lat. W ekstremalnych przypadkach może dojść do martwicy skóry. Niestety walka z tą rośliną nie jest łatwa. Usuwanie barszczu Sosnowskiego jest bardzo kosztowne i czasochłonne. Kontakt z Barszczem Sosnowskiego może także powodować zdecydowanie poważniejsze konsekwencje. Według opracowania przygotowanego przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska ekspozycja na tą roślinę może dawać efekty mutagenne i kancerogenne. Sugerować to mają badania wpływu syntetycznych furokumaryn i naświetlania UVA. Co zrobić, jeżeli dojdzie do kontaktu z sokiem z Barszczu Sosnowskiego? Należy niezwłocznie umyć skórę wodą z mydłem, by usunąć sok. Kolejnym krokiem jest zabezpieczenie poparzonej powierzchni przez promieniami słonecznymi przez co najmniej dwie doby. Jeżeli pojawi się już reakcja alergiczna, można zastosować ziemne okłady z lody, zażyć wapno i leki antyhistaminowe. W przypadku nasilenia objawów należy niezwłocznie udać się do lekarza, najlepiej dermatologa, który przypisze najlepszą kurację.

Barszcz Sosnowskiego, fot. Stockr/Shutterstock
Hippomane mancinella – drzewo śmierci
Nie bez przyczyny na pniu tego drzewa można zobaczyć czerwony, ostrzegawczy krzyż. Według Księgi Rekordów Guinnessa to najniebezpieczniejsze drzewo na świecie. Hippomane mancinella rośnie w północnej części Ameryki Południowej, w południowej części stanu Floryda (USA) i na Karaibach. Po hiszpańsku nazywane jest „arbol de la muerte” co dosłownie oznacza „drzewo śmierci”. Drzewo to wydziela mleczko, który w zetknięciu ze skórą powoduje oparzenia, może również spowodować ślepotę, jeśli dostałby się do oka. Chociaż efekty są nieprzyjemne, kontakt z tym tropikalnym drzewem nie zabija. Prawdziwe zagrożenie pochodzi od małego, przypominającego jabłko owocu Hippomane mancinella. Małe jabłko śmierci – bo tak nazywają je Hiszpanie – może uśmiercić kilka osób. Mieszkańcy Ameryki południowej używają tego soku do zatruwania strzał, które później używają do polowań na zwierzynę.

Hippomane mancinella – drzewo śmierci, fot. Karuna Eberl /Shutterstock
Rącznik pospolity (Ricinus communis)
Roślinę tę spotkać możemy w wielu polskich ogrodach. Rącznik pospolity, to ozdobny krzak, którego liście przypominają dłonie – stąd nazwa. Ma też oryginalne czerwone kwiaty, z których rozwijają się kolczaste owoce. Z nasion tej rośliny powstaje olej rycynowy. Rącznik jest piękny, ale i zabójczy. Zawarta w nim rycyna to trujące białko, którego zjedzenie może skutkować śmiercią. Najwięcej rycyny rącznik magazynuje w nasionach. Już trzy niewielkie pestki zawierają silną dawkę trującą, która po kilku godzinach od dostania się do przewodu pokarmowego powoduje gorączkę, wymioty, halucynacje i odwodnienie. Śmiertelna dawka rycyny to 0,5 mg. Można się nią zatruć także przez wdychanie oparów i podanie podskórne,Ekologia.pl poleca

Rącznik pospolity, fot. Mariola Anna S /Shutterstock
Modligroszek pospolity (Abrus precatorius)
Modligroszek rośnie w Ameryce Południowej oraz w Indiach. Roślina ta wydaje jaskrawoczerwone nasiona, opatrzone w miejscu szwu czarną plamką. Robi się z nich bransoletki, naszyjniki, ozdabia się nimi instrumenty. Zawarta w nasionach abryna działa podobnie jak rycyna z nasiona rącznika pospolitego, tylko, że abryna jest około 75 razy mocniejsza. Zatruć się można poprzez połknięcie owocu lub wdychanie pyłu przy produkcji biżuterii. Oznaki zatrucia są takie same jak w przypadku zwykłych dolegliwości żołądkowych, ale mogą się tragicznie skończyć.

Modligroszek pospolity, fot. moolek skee /Shutterstock
Ekologia.pl (JSz)