Dom ekologiczny – energooszczędny i przyjazny środowisku? Wywiad z Aleksandrą Późniak-Wołodźko.
Od 2020 r. zużycie energii w nowopowstających budynkach będzie musiało być niemal zerowe. O tym, jak spełnić wyśrubowane wymagania dotyczące energooszczędności, jakie nakłada na nas Unia Europejska i czy dom pasywny może być ekologiczny i funkcjonalny jednocześnie opowiada współautorka nagrodzonego w konkursie Muratora projektu na „DOM EKOLOGICZNY” – architekt Aleksandra Poźniak-Wołodźko.
Joanna Szubierajska: Jak będą wyglądały domy przyszłości?
Aleksandra Poźniak-Wołodźko: A jak będą wyglądały samochody przyszłości, ubrania przyszłości? Otóż generalnie będą wyglądały tak samo. Zawsze będziemy dążyli do ładu, rytmu, symetrii, ortogonalności. Dom na planie koła zawsze będzie czymś ekscentrycznym, koło to ruch, wir, a w domu przecież chcemy odpocząć, zatrzymać się. Dom z płaskim dachem zawsze będzie odbierany jak coś obcego w naszym krajobrazie. Dom podziemny, czyli nasza swojska ziemianka, to dobry pomysł na to, aby mieć cały rok chłód (8-10 stopni C), czyli zeroenergetyczną lodówkę, jako dom nadaje się w klimacie równikowym.
Archetypowy, zwykły dom z dachem dwuspadowym zawsze będzie budził w nas uczucia swojskości, przynależności, tożsamości. Prosta, proporcjonalna, zwarta bryła, nie dość że doskonale wygląda w naszym krajobrazie to jeszcze ma duży sens energetyczny i ekonomiczny.
Inaczej: jak powinny wyglądać domy przyszłości?
Dom powinien być elementem kontekstu zarówno kulturowego jak i środowiskowego. Powinien być łagodnym przejściem, kontynuacją zarówno kultury jak i natury. Przy tym nawiązując wizualnie do historycznego kontekstu, może być dziełem współczesnej technologii. Jedno drugiego nie wyklucza, a wręcz przeciwnie – wymusza, bo przecież większość zabytków jest efektem możliwości technicznych współczesnych czasów.
Myślę, że powinniśmy przestać oceniać domy w kategoriach wyglądu. Wygląd, czyli to jak go odbieramy, niezależnie od stylu w jakim został zbudowany, raczej jest efektem tego, czy dom działa – jeśli mieszkańcom się powodzi to podwórko jest zadbane, elewacja odnowiona itd. W takim razie wygląd nie może być głównym założeniem projektowym. Projektujemy architekturę jako cały złożony mechanizm działający w trzech wymiarach (a nawet w czterech, bo jeszcze w funkcji czasu) nie tylko to co widać z zewnątrz. Oczywiście dom może być reprezentacyjny, może być manifestem bogactwa, ale równie dobrze w ciągu kilku lat może stać się ciężarem dla mieszkańców. Więc każdy dom – skromny, duży czy mały, nowoczesny, czy tradycyjny – jeśli nie jest energooszczędny, prędzej czy później stanie się karykaturą samego siebie.
W domach spędzamy 80 proc. czasu. Projektując dom, projektujemy swoje życie. Reasumując, domy przyszłości z wyglądu różnić się będą szczegółami – jakością wykonania, jakością materiałów budowlanych, detalem okna, fasady. Natomiast zasadniczo zmieni się sposób projektowania i działania budynków. Tak jak samochód, niezależnie od wyglądu powinien przede wszystkim jeździć, dom powinien przede wszystkim być schronieniem. Dom powinien być dla ludzi, a nie ludzie dla domu. Projekt będzie symulowany komputerowo, aby uzyskać najlepszy efekt energetyczny. Symulacja spowoduje, że w końcu wszyscy zrozumiemy, że nie opłaca się budować inaczej jak ekologicznie, że architektura słoneczna to recepta na wszelkie kryzysy, że dom niskoenergetyczny to prawdziwa idylla do której chce się wracać, w którym chce się żyć.
Aha, na znaczeniu zyska termomodernizacja, bo przecież nie można się w nieskończoność rozbudowywać. Domy zabytkowe również mogą być termomodernizowane nawet do standardu pasywnego. Czyli znowu wychodzi na to, że domy przyszłości będą wyglądać tak samo, ale będą dużo bardziej komfortowe, powietrze będzie czyste, nigdy zbyt wilgotne, ani zbyt suche, a projektowanie pod kątem słońca drastycznie obniży koszty ogrzewania.
Dzięki słońcu?
Tak, mój wzorcowy projekt w najmniej słonecznym miesiącu roku – grudniu, ogrzewa się w 40% zyskami słonecznymi, w 15% zyskami wewnętrznymi, a tylko w 45% zyskami ze spalania drewna. Natomiast w październiku i w marcu, zyski od słońca oraz zyski wewnętrzne rekompensują straty ciepła w 98%, mimo że średnia temperatura w październiku to 8 stopni, a w marcu to 3 stopnie.
Wszystkie źródła energii, z jakich kiedykolwiek korzystaliśmy czy to ropa, czy gaz, czy biomasa, pochodzą od słońca. Zamiast sięgać w głąb ziemi, wiercić dziury w dnach oceanów, zamiast budować elektrownie jądrowe wystarczy zauważyć, że najlepszą, najdoskonalszą, naturalną elektrownią jest słońce. Mamy ją za darmo i jest całkowicie bezpieczna, nie grozi wybuchem, przynajmniej przez następnych kilka miliardów lat.
Tylko jak zakumulować energię ze słońca?
Nie ma nic prostszego wystarczy wziąć przykład z natury. Ziemia jest otoczona grupą powłoką – atmosferą. Promieniowanie słoneczne dociera do ziemi – część promieni wraca z powrotem w kosmos, a część odbija się od atmosfery i warstwy chmur. Gdyby nasza planeta nie miała atmosfery, na ziemi byłoby średnio o 14 stopni zimniej. Jest to tak zwany efekt szklarniowy. Teraz wystarczy przełożyć ten efekt na architekturę domu. Okna są jak atmosfera, a materiały o dużej pojemności cieplnej są absorberem. Dokładnie tak samo działa panel słoneczny. Dom słoneczny sam w sobie, dzięki swojej architekturze, działa jak kolektor.
W Polsce tego słońca nie ma za wiele
Słońce zza chmur również daje zyski energetyczne. Wprawdzie mniej, ale w skali miesiąca są to powtarzalne wielkości, zbadane i uwzględniane w audycie energetycznym. Ja wiem, że trudno w to wierzyć, ale przecież gdyby słońce ukryte za chmurami nic nie dawało, mielibyśmy taką samą temperaturę zarówno w dzień, jak i w nocy.
Mówiąc o budownictwie ekologicznym, większość osób myśli o panelach słonecznych na dachu. Sprecyzujmy: co to jest dom ekologiczny?
W historii Polski mieliśmy już domy ekologiczne. Przestały takie być dopiero kiedy wprowadzono do nich węgiel, gaz, olej opałowy. Z paliwem jest jak z jedzeniem, wysokokaloryczne pączki dają miłe uczucie przypływu energii, ale jeśli się je je codziennie, organizm uzależnia się, rozleniwia, a w efekcie traci zdrowie. Kiedyś aby poczuć słodycz, trzeba było znaleźć dojrzały owoc. Trzeba było zjeść całość, razem z błonnikiem, witaminami, mikroelementami, potem nauczyliśmy się wyciągać sam cukier i to nas zgubiło. Organizm przyzwyczaja się do słodkiego smaku, uzależnia się. Właśnie z takimi uzależnieniami trzeba jak najszybciej skończyć. Jakie są społeczne, zdrowotne skutki nadużywania cukru wiemy, konsekwencje wprowadzenia gazu i węgla do domów też są ogólnie znane. Co roku dziesiątki osób giną od zaczadzenia, albo od wybuchu instalacji gazowej. Akceptujemy to, ponosimy ryzyko, ponieważ uznaliśmy to za normę. Poza tym – co w skali kraju jest jeszcze bardziej dotkliwe – jesteśmy uzależnieni od dostawców paliwa, musimy co miesiąc płacić za ogrzewanie i to całkiem sporo.
Architektura ekologiczna różni się od architektury słonecznej. Ekologiczna z założenia składa się z ekologicznych materiałów budowlanych o niskim współczynniku energii wbudowanej, takich które można recyklingować. Głównie jest to drewno. Dom ekologiczny budowany jest według indiańskiej zasady lekkiej stopy, czyli tak aby zostawić jak najmniejszy „ślad” na ziemi. Przy tym stosuje się zasadę low-tech, albo no-tech.
Myśląc o domach ekologicznych przypomina mi się dzieciństwo. Każdy z nas kiedyś budował dom z gałązek, albo iglo, czy domek na drzewie. Były to domy jak najbardziej ekologiczne, czyli odpowiednie dla konkretnego odbiorcy. Były tymczasowe, odpowiednio małe, nie robiły nikomu szkody, a spełniały swoją funkcję – schronienia przed deszczem, wiatrem, przed rodzicami.
Domy ekologiczne powstają na całym świecie. W Polsce z uwagi na surowy klimat ekologiczność polega w znacznym stopniu na energooszczędności. W Polsce około 70 proc. całej wykorzystywanej energii zużywa się właśnie na ogrzewanie budynków, w związku z tym największy potencjał oszczędności energii w czasie eksploatacji tkwi właśnie w energooszczędności. Niektórzy uważają, że w Polsce jest zbyt zimno na domy niskoenergetyczne i że to się nie opłaca, ja twierdzę, że właśnie dlatego, że w Polsce jest zimno, tylko projektowanie niskoenergetyczne się opłaca.
Czy ma to związek z architekturą pasywną?
Architektura pasywna (słoneczna) jest nakierowana na zyski energetyczne od słońca. Wyłapuje energię cieplną i akumuluje ją. Jest zaprojektowana w ten sposób, by jak najlepiej wykorzystać trwające w ciągu doby oświetlenie naturalne – wykorzystuje się do tego powierzchnie refleksyjne, oraz rozmieszczenie i funkcję okien. Architektura pasywna jest ekologiczna, ponieważ prawie nie potrzebuje dodatkowej energii do ogrzewania, a energia ilość energii potrzebnej do oświetlenia jest minimalizowana. W uzyskaniu jak najlepszych efektów architekturze pasywnej pomaga technika. W moim konkursowym projekcie, są to takie rozwiązania jak automatyzacja przesłon słonecznych dzięki czujnikom pogodowym, a w sezonie grzewczym, który w domu niskoenergetycznym trwa około 3 miesiące, dom chodzi na innym trybie. Warunki zewnętrzne są ekstremalne, więc trzeba szczególnie dbać o ciepło. Powietrze wentyluje się mechanicznie z odzyskiem ciepła, woda użytkowa dogrzewa się za pomocą kominka z płaszczem wodnym.
Jedynym sposobem na dom ekologiczny jest kompleksowe, zintegrowane projektowanie od samego początku, czyli od etapu koncepcyjnego, konsekwentna realizacja oraz świadome użytkowanie. Nie można na etapie budowy zastąpić cegły pełnej dziurawką, albo kominka z zamkniętą komorą spalania zastąpić kominkiem z otwartą komorą. Oczywiście są obszary w których projekt jest modyfikowalny, ale należy każdą zmianę stale uwzględniać w kontrolnym audycie energetycznym. Najmniejsza z pozoru nieważna ingerencja może spowodować kilkukrotny wzrost kosztów użytkowych na dziesiątki lat, więc nie jest to architektura dla osób niekonsekwentnych czy niezdecydowanych.
Niestety w Polsce nadal myśli się w sposób „kawałkowy” wydaje się, że wystarczy kupić kolektor słoneczny, albo bardzo drogą pompę ciepła, niektórzy inwestują w odzysk ciepła inni bez zastanowienia wydają dziesiątki tysięcy złotych na ogniwa lub super sprawne kotły, albo sondy głębinowe. Potem następuje rozczarowanie, efekty nie są zadowalając, a koszty inwestycji są ogromne. Taki sposób działania, bez symulacji zysków, zwrotu kosztów inwestycji, zawsze kończy się porażką, a w efekcie zniechęceniem do wszelkich proekologicznych nowinek.
Od 2020 r. zużycie energii w nowopowstających domach będzie musiało być niemal zerowe. Czy jest to możliwe?
Oczywiście tak, jest to możliwe już dziś, dlatego tak ważne jest, aby społeczeństwo było tego świadome i aby wymagało od architekta usługi na odpowiednim poziomie, bo to na architekcie spoczywa odpowiedzialność. Niestety często ktoś kto rozpoczyna budowę domu i chce, aby był tani, pierwsze co robi to kupuje najtańszy projekt z katalogu. Według mnie jest to po prostu głupie i krzywdzące dla wszystkich. Tylko indywidualne projektowanie daje szansę na dom energooszczędny i tani jednocześnie. Poza tym ważna jest również świadomość użytkowników domu. Użytkownik musi uczestniczyć w projektowaniu i mieć świadomość dlaczego projekt jest taki, a nie inny.
Przechodząc do pytania – symulacja strat oraz zysków ciepła przez przegrody przeźroczyste i nieprzeźroczyste oraz wentylację daje pełny obraz o możliwościach jej oszczędzania. Za pomocą projektowego audytu energetycznego jesteśmy w stanie zaprojektować budynek niskoenergetyczny takim samym kosztem, co budynek konwencjonalny. Na przykład zapotrzebowanie na energię pierwotną w moim wzorcowym domu wynosi jedynie 15 kWh na m2 rocznie, czyli 10 razy mniej niż wymagają tego obecne przepisy budowlane. Aby uzyskać tak rewelacyjnie energooszczędny budynek, którego roczny koszt ogrzewania wynosi 200 do 300 zł wystarczy zmienić sposób myślenia o projektowaniu architektonicznym.
Czy taki ekologiczny dom może być równocześnie estetyczny i funkcjonalny?
Zależy co rozumiemy poprzez funkcjonalność. Niektórzy chcą mieć przy każdej sypialni garderobę i łazienkę, inni chcą aby dom był parterowy i miał powierzchnię 200 m2, aby z każdego pokoju można było wyjść do ogrodu. Generalnie funkcjonalizm przypisuje się architekturze XX wieku, w XXI wieku to energia powinna kształtować przestrzeń, funkcjonalność jest wartością drugorzędną, ale oczywiście jest jak najbardziej osiągalna.
Kiedy energię traktujemy priorytetowo, kiedy projektujemy ekologicznie, źródło ciepła (kominek) lokuje się w centrum, pomieszczenia mokre (np. kuchnie, łazienki, pralnie) grupuje się blisko paneli słonecznych, pomieszczenia chłodne lub używane sezonowo grupuje się po północnej stronie budynku, a pomieszczenia dzienne grupuje się po stronie południowej. Według mnie jest to idealny układ funkcji nie tylko w kontekście domu, ale również w kontekście natury, kosmosu. Funkcjonujemy wewnątrz domu, ale również wewnątrz środowiska, stajemy się uczestnikiem, częścią natury, nie intruzem.
Poza tym mocno wystudiowany funkcjonalizm powoduje, że nie można we własnym domu przestawiać mebli. Osobiście traktuję to jako kolejny element zniewolenia. Raczej wybieram przestrzenie, które można modyfikować do potrzeb zmieniających się użytkowników. Jeśli mam jedno dziecko, mogę mu dać jeden duży pokój, a gdy będę miała trójkę, podzielę go ściankami mobilnymi na trzy, albo dzieciaki same sobie podzielą według swojego pomysłu.
Jeśli chodzi o estetykę, teoria mówi, że piękne jest to co harmonijne, stosowne, umiarkowane i użyteczne. Użyteczność to tzw. postawa zdrowego rozsądku, mówiąca o tym, że podstawą wszelkiego działania powinno być „największe szczęście największej liczby ludzi”.
Czy w takim razie może być coś piękniejszego niż dom ekologiczny, który istnieje w całkowitej harmonii ze środowiskiem, dom którego wszelkie cechy, zarówno wygląd, budowa, eksploatacja i rozbiórka są oszczędne, powściągliwe, umiarkowane, stosowne, dom którego mieszkańcy żyją w komforcie, czystości, zdrowiu, bezpieczeństwie? Zwróćmy jeszcze raz uwagę na całość we wszystkich wymiarach. Piękno to nie tylko zdobiona fasada, jak twarz z makijażem. Piękno to zrównoważona, zdrowa, działająca, użyteczna całość.
W czasopismach architektonicznych obserwujemy istny szał przeróżnych tworów, niektóre są zachwycające inne intrygujące, na przemian obserwujemy megaskomplikowane i hiperminimalistyczne obiekty, niektóre są przyjazne, swojskie, ale większość w jakimś aspekcie jest przesadzona, inaczej nie znalazłaby się w gazecie. Domy dosłownie i w przenośni potrafią stawać na głowie, zapadać się pod ziemię, żeby tylko zaistnieć. Znamy domy oblepione ogniwami fotowoltaicznymi, ale kto z nas chciałby mieszkać w elektrowni? Wiele projektów domów budzi mój wewnętrzny sprzeciw. Obiektom użyteczności publicznej można wybaczyć wszystko, ale dom powinien być ostoją spokoju i schronieniem. Miło jest również gdy dom wyraźnie przynależy do jakiejś wspólnoty, gdy pasuje do otoczenia. Domy zdecydowanie odróżniające się od wszystkiego co wokół, zawsze będą samotne, wyobcowane, smutne.
Jesteś współautorką projektu domu „Z Wysokim wnętrzem”, który został nagrodzony w konkursie Muratora. Jak sama nazwa wskazuje jest to dom z pokaźnym wnętrzem, co jest w sprzeczności z zasadą, że energooszczędny dom to dom mały.
Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, jest wprost odwrotnie. Dużo łatwiej jest zaprojektować niskoenergetyczny dom wielorodzinny, biurowiec lub szkołę niż dom jednorodzinny. Wynika to z tego, że współczynnik kształtu dla małych obiektów jest niekorzystny. Stosunek powierzchni, przez którą zawsze, nawet przy bardzo grubej izolacji traci się ciepło do kubatury, która ciepło akumuluje jest dużo większy dla małych budynków. Swój wzorcowy dom projektowałam w dwóch wersjach, jako mniejszy 100 m2 powierzchni użytkowej i większy 170m2. Aby uzyskać wskaźnik EP=15 w mniejszym domku trzeba było ściany ocieplić 25 cm izolacji, a w większym wystarczyło 20 cm. Oczywiście EP odnosi się do powierzchni, więc nadal w większym domu płaci się więcej, ale w sytuacji gdy roczny koszt ogrzewania i ciepłej wody użytkowej wynosi 200 do 300 zł, a w domu małym 150 do 200 zł, to wybieram dom większy trzypokoleniowy, z pracownią i pokojem gościnnym.
Natomiast czy dom jest mniejszy czy większy i tak potrzebuje wysokiego wnętrza. Kubatura w salonie pracuje na jakość powietrza. Wysokie wnętrze działa jak komin, różnica ciśnień, wspomagana ruchem powietrza zewnętrznego powoduje wymianę powietrza, ale nawet gdyby na zewnątrz nie było wiatru, nie ma możliwości, aby w tak wysokim wnętrzu było uczucie duszności. Jeżeli dom będzie wentylowany za pomocą czujników wilgoci, lub czujników stężenia CO2, okaże się, że stała wymiana powietrza jest niepotrzebna, być może wystarczy kilka godzin wentylacji dziennie. Nadmiar wilgoci lub dwutlenku węgla rozprasza się w kubaturze. Ponad to nadmiar wilgoci jest przejmowany przez naturalne materiały budowlane, szczególnie pełną cegłę i oddawany w sytuacji, gdy powietrze jest zbyt suche.
Obecnie mieszkam w zabytkowym budynku na poddaszu, salon jest dwupoziomowy o wysokości 7 metrów i muszę przyznać, że efekt przestrzenny jest zachwycający, a powietrze zawsze świeże.
Dom ma przede wszystkim służyć człowiekowi i naszej wygodzie. Czy istnieje taka możliwość, by budowa domu mogła w jakikolwiek sposób służyć przyrodzie?
Myślę, że powinniśmy przestać stawiać człowieka w opozycji do natury i dostrzec, że jesteśmy jej częścią. Człowiek może, a nawet musi koegzystować z naturą musi żyć z nią w zgodzie, zaakceptować ją i zaprzyjaźnić się z wzajemnością. Tak jak z drobnoustrojami trzeba żyć w zgodzie, zamiast zażywać coraz to mocniejsze antybiotyki na coraz to słabsze infekcje. Z samym sobą trzeba żyć w zgodzie. Większość błędów jakie popełniamy, które prowadzą do tzw. chorób cywilizacyjnych, wszelkich uzależnień, wynikają z odwrócenia się od natury, albo jej niezrozumienia, nieznajomości.
Poza tym natura na prawdę nie potrzebuje naszej pomocy, ona sobie poradzi za 100 lat i za 1000 lat. Natura ma czas, my tego czasu nie mamy. Nie jesteśmy fizycznie w stanie zaszkodzić naturze, najwyżej zaszkodzimy sami sobie. Człowiekowi przypisuje się, że ma wpływ na przyrodę, ale tak naprawdę ma wpływ tylko na środowisko w bezpośrednim swoim otoczeniu i w jakimś określonym czasie. Natura jest tak silna tak ogromna, wystarczy, że człowiek sam siebie przestanie podtruwać, wystarczy, że sami sobie przestaniemy szkodzić już za to natura będzie nam wdzięczna, bo przecież my sami nią jesteśmy.
Ostatnie pytanie: ile to wszystko kosztuje?
W temacie pieniędzy – droższe są okna i trzeba kupić więcej izolacji, wełny drzewnej lub celulozowej, albo z włókien konopii. Płyta fundamentowa z pianobetonu jest dużo tańsza niż jakakolwiek inna, bo nie trzeba jej dodatkowo docieplać, ani izolować, sama w sobie jest izolacją przeciwwodną, termiczną i konstrukcją, poza tym wykonanie trwa 4 godziny, więc nie trzeba utrzymywać przez miesiąc grupy robotników. Na dodatek można ją stawiać na podmokłych terenach, czyli nie trzeba wykonywać pali, które są również bardzo drogie. Natomiast wentylacja mechaniczna z rekuperacją jest zdecydowanie tańsza od grawitacyjnej (nie trzeba murować kominów) ale tylko pod warunkiem, że przewody prowadzimy w drewnianym izolowanym stropie, tak aby rury do izolacji nie musiały być ocieplane. Ocieplane rury kosztują chyba 200 zł od metra, a zwykłe, jakieś grosze. Poza tym w pasywnym nie montuje się kaloryferów, ani żadnej instalacji grzewczej. Zwykły kominek z komorą zamkniętą spalania kosztuje kilka tysięcy złotych. Instalacja grzewcza podłogowa wychodzi dużo drożej. No i okapy – okap kosztuje tyle samo co dach, a okap wystający o 70 centymetrów, zwiększy koszt budowy dachu o 20-30 procent. Okapów w pasywnych domach się w ogóle nie robi. Generalnie trzeba projektować zintegrowanie, czyli wszystko jednocześnie, a nie najpierw konstrukcję, a potem dodawać instalacje. Jak się projektuje w sposób zrównoważony, koszty się kurczą.
Dziękuję za rozmowę
Aleksandra Poźniak-Wołodźko – Architekt z wykształcenia: w 2007 r. ukończyła Wydział Architektury i Urbanistyki na Politechnice Gdańskiej. W 2007 roku otrzymała nagrodę specjalną burmistrza Miasta Kwidzyna za analizę historyczną i opracowanie koncepcji hotelu „Szkoła Łacińska”. W 2010 roku otrzymała dyplom Studium podyplomowego „Budownictwo energooszczędne i pasywne oraz ocena energetyczna budynków” w skrócie BUDPAS na POLITECHNICE POZNAŃSKIEJ oraz uprawnienia audytorskie nr 7909. Rok później zdobyła wyróżnienie równorzędne w konkursie DOM EKOLOGICZNY czasopisma MURATOR. Od 2010 roku jest właścicielką firmy „AP15 Architektura Pasywna”, a na stałe współpracuje z z Marcinem Sienkowskim i firmą MS ARCHITECT. Jest członkiem Nadwiślańskiego Klastra Energii Odnawialnej.
Z CZEGO BUDOWAĆ DOMY ???????? ,,,,NAJLEPSZE JEST DREWNO ,,,,,,,, ALE GO JEST MAŁO ,,,,,,,ŻELAZA ,, TEŻ JUŻ SKOŃCZYŁ SIĘ MAGNETYT ,,,, 60% RUDA ŻELAZA ,,,,,MUŁU ,GLINY JEST DUŻO ,,,,, PIASKOWIEC ,BAZALT ,,,ŚWIAT MUSI WRÓCIĆ DO DAWNYCH ROZWIĄZAŃ W NOWY SPOSÓB ,,,,,,OGRODY NA DACHACH ??????? MIASTA NA WODZIE ,, 40% PÓL ZOSATAWIĆ NA ŻYWNOŚĆ ,,,,,, 30% NA LASY = 70% ,,,,,,,,,,,,,
Autorka pisze optymistycznie „Nie jesteśmy fizycznie w stanie zaszkodzić naturze”. Otóz JESTEŚMY. Idąca z USA „rewolucja łupkowa” (nie mówiąc o GMO, CHEMTRALS, HAARP – wspólpracuących zreszta ze sobą) czyli przemyslowe wydobycie gazu łupkowego za pomocą mega-toksycznej technologii pt. FRACKING – S K A Ż A – N I E O D W R A C A L N I E – S T R A T E G I C Z N E – Z A S O B Y – W O D Y – P I T N E J , na co najlepszym dowodem jest to, że – żeby w tychże USA czyli Ojczyźnie „rewolucji łupkowej” – możliwy i „legalny” stał się w/w Fracking, by gaz koncerny mogły go stosować nie narażając sie jednoczesnie na morze procesów o Skażenia i Odszkodowania, u w a g a : W Y Ł Ą C Z O N O ( w 2005r.) ów Fracking spod kontroli i regulacji Ustawy o Czystości Wody ( Clean Water Act), spod Ustawy o Ochronie Wody Pitnej ( Safe Drinking Water Act), no i jeszcze spod 5 innych Ustaw Środowiskowych chroniacych ludzi, ziemię, wodę i powietrze przed skażeniami przemysłu ( m. in spod Clean Air Act – Ustawy o Czystości Powietrza) . W/w WYŁĄCZENIE Frackingu pod Ustaw Wodnych nosi nazwę Luki Prawnej Halliburtona ( Halliburton Loophole), bo to gas-oil koncern Halliburton za pomocą swego lobbysty, vicePrezydenta USA – Dicka Cheneya (przed VicePrezydenturą – Prezesa Halliburtona, a także współudzialowca, z 450 tys akcji) wyllobował w końcu tę haniebna, ludobójczą w skutkach Lukę. Polecam na googlach haslo: Siedem Grzechów Głównych Gazu Łupkowego. Dowiecie sie Państwo – JAKIE to Ustawy, a także dowiecie się co nieco o nader brudnych kulisach całej tej „rewolucji łupkowej”, powiązanej z samym Białym Domem w czasie „rodzenia się tejże rewolucji” – za rządów NEOKONÓW, tzn za rządu – G.W.Busha i w/w Dicka Cheneya, (lata 2001 – 2009), którzy sami są prywatnie związani z w/w prywatnym koncernem Halliburton – który to koncern jest z kolei, u w a g a : Włacicielem . . . Patentu na w/w Fracking, z czego wyciaga 1,5 mld (1500mln) USD rocznie. Reasumując – sa juz ogromne tereny w USA – z calkowicie zatrutymi zródłami wody pitnej, bo w/w Luka Halliburtona , wyllobowana przez samego Busha i Cheneya, pozwala na uwaga : „WPROWADZANIE – N I E Z A T W I E R D Z O N Y C H – SUBSTANCJI CHEMICZNYCH – B E Z P O Ś R E D N I O – i – W – POBLIŻE WÓD GRUNTOWYCH” (mówi o tym przed kamermi świata w filmie dokumentalnym GASLAND ??nominowanym do Okara w kategorii Dokument) sam Westonem Wilson, rzecznik EPA ( amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska), mówi właśnie nt Korupcji Łupkowej w Białym Domu, nt Luki Prawnej Halliburtona, która zwolniła hier-toksyczny Fracking spod Ustawy o Ochronie Wody Pitnej. Weston Wilson wspomina, jak to G.W.Bush osobiście prosił i zachęcał urzędników z EPA „chrońcie przemysł, nie róbcie badań!”. Lektura Obowiązkowa!!!). Polska „klasa polityczna”, jako liderująca krajowi u z a l e ż n i o n emu od polityki USA – w calej swej rozciagloci poparła import amerykańsko – halliburtońsko-NEOKOŃSKIEJ „”rewolucji łupkowej ” nad Wisłę, OSZUKUJĄC Polaków przez CENZUROWANIE Ciemnej Prawdy o de facto – l u d o b ó j c z y m ustawodastwie amerykańskim, uwalniajacym Fracking (dla prywatnych zysków finansowo-politycznej oligarchii amerykańskiej – właścicieli gas-oil koncernów powiązanych zBiałym Domem wspólnym Frack – geszeftem) – spod kontroli az 7 Ustaw Srodowiskowych, w tym spod kontroli Ustawy o Ochronie Wody Pitnej. „Nasi” politycy biorą więc udział w świadomym LUDOBÓJSTWIE i w Skażeniu polskiej ziemi i wody NA ZAWSZE. Obłożona jest tez embargiem informacyjnym prawdziwa już, ha ha, Rewolucja A N T Y – Ł U P K O W A w USA, która przetacza sie przez te ojczyzne „rewolucji łupkowej”. Juz ponad 100 miast i okręgów wywalczyło sobie ZAKAZ FRACKINGU – https://www.marcellusprotest.org/bans-and-moratoria, //potem kliknąć w załącznik – attechment w tym//, cały Stan Nowy Jork, Stan Vermont, Stan Płn Karolina, ostatnio Stan Kalifornia, w Kanadzie – Quebec Wystarczy zresztą wywołać w googlach proste hasło NO FRACKING ( Ruch Anty-Fracking na całym świecie , od USA poprzez calą Europę po Australię) – otrzymamy ( na dzis) ponad 87 mln stroooon! A mimo to – w/w Luka Halliburtona i wydobywania gazu łupkowego kosztem NIEODWRACALNEGO skażenia ziemi i wody odbywa sie w USA – w najlepsze (prócz w/w miejc, gdzie ludzie wywalczyli sobie Zakaz stosowania Frackingu i wydobywania gazu łupkowego). Powracając do optymistycznej wiary Autorki, że „ nie jesteśmy fizycznie w stanie zaszkodzić naturze”, niestety – JETEŚMY. Mamy już technologie, które pakując chamsko w ziemię i zasoby wodne – bezpośrednio – miliony litrów ciężkiej chemii ( jak dzieje się to w przypadku Frackingu, czego, powtórzmy, NAJLEPSZYM dowodem jest UWOLNIENIE //przez samych Frack-Geszefciarzy// Frackingu spod Wszelkiej Kontroli Prawnej!), a więc mamy już technologię … a może raczej mamy już TAK – SKORUMPOWANĄ i ZDEMORALIZOWANĄ kastę Decydentów ( w/w Oligarchia Władzy z Biznesem i Mediami), która nie wcha się la prywatnych zysków wielkich korporacji – poświęcić własną ziemię i wodę, własna Wodę Pitną. Pytanie tylko – czy własną? Czy owa Oligarchia Władzy, tak w USA jak w Polsce – poczuwa się do wspólnoty interesów z tubylczą ziemią i milionami współrodaków? Jak widać, Siły Korupcji i Zła sa jednak silniejsze od Sił Natury (przynajmniej w USA, jak i w podległej im Polsce) i oczywistych, wydawałoby sie praw ludzkich i boskich. Każdego dnia w USA – giną NIEODWRACALNIE – tysiące haktarów ziemi, które nadawałaby się do produkcji żywności i do dostarczania Wody Pitnej.
To jest Nowy Armagedon. W który wielu nie wierzy wg zasady „ nie wierzę w coś, czego jeszcze nigdy nie było, a więc co najwyraźniej nie istnieje”. I na tym jadą Mordercy Ziemi i Wody. Jeźdźcy Apokalipsy. Autorzy zreszta jeszcze innych wynalazków, śmiercionośnych dla ŻZycai na Ziemi: GMO , , , , HAARP – https://tergiwersacja.wordpress.com/haarp-kontrolowana-apokalipsa/haarp-bron/,,,, CHEMITRAILS ( HAARP i CHEMTRAILS współpracują z GMO), BID PHARMA, no i Największy, Super-Geszeft tzw. NIEUSTAJĄCA WOJNA Z TERRORYZMEM,inicjowana Zamachami na WTC w N. Jorku ( na której to Wojnie – w Iraku, Afganistanie, Libii, Syrii, Płn Afryce) ta sama grupa ludzi zarabia setki miliardów USD poprzez Zlecenia Rządowe, na wojnach, wiadomo – pewne i największe, a które to Zlecenia waszyngtońscy politycy dają sami ( jako ustawodawcy) sobie ( jako już prywatny biznesmenom, wide w/w casus Busha , Cheneya jako współudziałowców giga koncernu Halliburton, który zreszta jest powiazany z FED, CFR, i nieformalnymi grupami wpływu owej oligarchii władzy w USA czyli najbogatszych Rodzin Ameryki). Prywatne koncerny ( Halliburton, Kellogg Brown & Root, Blackwaters – armia prywatnych ochroniarzy, bedących Poza Prawem obowiązującym np. US Army, Private Military Firms etc.) na owym Super Geszefcie pt. „Wojnia z Terroryzmem zarobiły B I L I O N Y (tysiące miliardów) USD
Właśnie zamontowalismy okna w domu projektowanym przez p. Olę z AP15 – to jest właśnie to! Nie żałuję ani jednej złotówki wydanej na współpracę z nią. Dom wygląda jakby stał w tej wsi od zawsze… a katologowce przy przedwojennych domach ze swoimi balkonikami i sklepowymi roletami w oknach wyglądają po prostu śmiesznie – dla mnie to jest właśnie strata kasy i materiału z architektem za te pieniązki możnaby postawić cudo a nie kolejny dom w gruszkach postawiony zupełnie od czapy w danym miejscu – trzeba uwzględnić kontekst przy projektowaniu – z gotowym projektem się tak nie da. Ja jestem mega zadowolona, a jak to w zyciu – czasem trafi się i trudny klient.
Bardzo miło wspominam współpracę z Panią Architekt – dzięki audytowi zadbała o nasz budżet – nie przesadziliśmy w żadną stronę dzięki temu. Zoptymalizowane zostały koszty budowy i utrzymania budynku. Ma bardzo dobre pomysły techniczne i nie szaleje z wizją budynku: zadbała o klasyczne proporcje, dzięki niej nasz dom wygląda ładnie sam z siebie bez żadnych ozdóbek, które wychodzą z mody i po latach śmieszą… KOntakt bardzo dobry, szybko odpowiada na maile i zawsze jest zorientowana w sprawie.
Teoria i brak doswiadczenia – poza tym dyletanctwo i arogancja. Ja sie przewiozlem na projekcie z AP.
To tylko piekna teoria milej pani architekt, natomiast praktyka okazuje sie nieco inna. Przedewszystkim brak doswiadczenia ! Brak podstawowych kompetencji w kontaktach z klientami – wspolpraca to koszmar ! Strata czasu i pieniedzy. Nie ma zadnej roznicy miedzy zwyklym projektem katalogowym a projektem indywidualnym – odradzam takie zabawy – albo znajdzcie sobie na prawde dobrego architekta !
powiedział mistrz Zen.
Ciekawe rzeczy. Tylko szkoda, że zaprojektowanie i wybudowanie takiego tomu wiąże się z tak wielkimi kosztami :(
Nie dziwi mnie brak wiary w tego typu podejście, gdyż odwrócenie myślenia i odrzucenie powszechnych paradygmatów to rzecz niezwykle trudna i tylko osoby naprawde otwarte potrafią spojrzeć na coś pozornie niemożliwego, dostrzegając w tym prostote i potrafiąc jednoczesnie wykorzystać rozpoznany potencjał. Tak właśnie zrobiła Pani Ola i to napawa mnie ogromnym optymizmem. Pozwolę sobie zacytować pewną myśl ” ludzie jedzcie g… miliony much nie moze się mylić”. Ludzie wolą wybierać utarte schematy, bo tak łatwiej, bo tak zawsze było, bo w krótkiej perspektywie tak jest taniej itp.
Pani Olu jak będę budował dom, a zamierzam w niedalekiej przyszłości, zgłoszę się do Pani biura.
Pozdrawiam.
Odbiłabym sobie za budowlany i wykonawczy. Poza tym ciekawe, ambitne projekty są najlepszą reklamą.
Namawianie do współpracy i argumentowanie jakości swoich projektów stwierdzeniem, że zrobi się je „za darmochę” jest uwłaczaniem zawodu architekta. Jest to albo zagrywka marketingowa albo wołanie o pomoc w dobie kryzysu, żeby uzyskać jakikolwiek odzew. Czy idąc do prawnika też mówi mu pani – zapłacę jeśli spodoba mi się pana praca? Nie. Po pierwsze, taki człowiek nie poświęciłby pani nawet pięciu minut swojego drogocennego czasu, swojej wiedzy i doświadczenia jeśli ma w perspektywie pracę charytatywną. Wielu inwestorów i deweloperów myśli w ten sposób o zawodzie architekta w naszym kraju, a postawy takie jak pani tylko ich w tym utwierdzają. Czasy gdy szanowano architektów w Polsce przeminęły razem z izbami o których pani pisze.
Twierdzenie, że oszczędne projektowanie jest za drogie, to tak jak stwierdzić, że drewno jest sztuczne.
Ekologia jest właśnie nauką o oszczędności. Drapieżne zwierze nie objada się ponad potrzebę, zabija tylko słabsze, schorowane zwierzęta, zawsze daje szansę, aby mogło uciec, polowanie jest selekcją. Architektura pasywna to styl polegający na powściągliwości, oszczędności wyrazu, oszczędności na każdym etapie życia budynku. Skoro można projektować bez kaloryferów, bez jakichkolwiek innych systemów CO, jest to taniej. Bo bryła powoduje, że ciepło rozprowadza się powietrzem.
W przedwojennych wiejskim dworze, wszystkie izby były przejściowe, więc powietrze wirowało między pomieszczeniami. Nie było mowy o klatkach wentylacyjnych, dopiero wariactwo zwane epizodem ropy naftowej spowodowało porzucenie dobrych metod projektowych. Teraz dysponujemy narzędziami symulującymi komputerowo klimat wewnątrz, ale najważniejszy jest zwykły arkusz kalkulacyjny, który też każdy może mieć za darmo. Nauka, wiedza techniczna i wyobraźnia architektoniczna wystarczą, aby projektować domy nawet zeroenergetyczne takim samym kosztem co konwencjonalne, albo nawet taniej. Nie wierzysz? Zróbmy coś razem, jeśli temat będzie ciekawy, zrobię koncepcję i kosztorys za darmochę.
Teraz niech ktoś jeszcze napisze, że architekci są niepotrzebni. Takie podejście to istne wariactwo.
Ja mam takie pytanie do Pani architekt: czy w Polsce jest sens budować tzw. eko-wisoki, które robią się coraz bardziej popularne.
Pozdrawiam szanowną Panią architekt i gratuluję wspaniałej wiedzy!
Panie Szczepanie, napisałam już wcześniej dość obszerną odpowiedź, ale nie byłam jeszcze zarejestrowana i prawdopodobnie gdzieś przepadła.
A czy Pan chce brać udział w takim przedsięwzięciu?
Osobiście popieram, ale z pewnymi zastrzeżeniami.
Jeżeli eko-wioska jest autonomiczna, off-grid, to nie powinna powstawać w obszarze zurabanizowanym, ani na przedmieściach.
Jeżeli powstaje w terenie otwartym, to powinna być dostępna z już istniejących dróg.
Tu najważniejsze – według mnie zamiast budować od zera po klucz nową wioskę, dużo lepiej jest „przywracać do życia” duże opuszczone wiejskie nieruchomości. Na przykład termomodernizować wiejski dwór kupiony za bezcen, oraz adaptować go na mieszkaniówkę dla 4, 5 rodzin. Albo nieużywaną od lat przedwojenną stodołę czy magazyn. Takie nieruchomości o powierzchni 600 m kw często kosztują 200tys zł, albo pałac 1200m kw za 500 tys zł, bardzo często nawet nie są formalnie zabytkami, są po prostu zapomniane.
Termomodernizacja takich przepięknych nieruchomości jest możliwa, można ocieplać od środka, tylko trzeba potrafić, a czasem nie trzeba ocieplać, czasem wystarczy usprawnić wentylację i wymienić okna. Wszystko da się obliczyć, zależy od wymogów inwestora.
Trochę się tym interesuję, nawet powiedziałabym, że taka termomodernizacja jest moim marzeniem. Przedwojenne nieruchomości wiejskie często mają stare sady owocowe, mają założenia parkowe, których nie da się ot tak zasadzić, bo przecież rosną przez wiele pokoleń.
Z takim podejściem w Polsce nie będzie domów „ekologicznych”. To nie jest wywiad o domu ekologicznym, tylko jak naciągnąć klienta na wysokie koszty. Samo określenie ekologiczny to nieporozumienie.
Powinno być: przyjazny człowiekowi, oszczędny, tani i przyjazny środowisku, w takiej kolejności!
Indywidualne projektowanie i budowanie jest drogie i niefektywne. Powinny być gotowe projekty, dostosowywane ewentualnie do warunków w terenie. Przecież wszystkie domy i budynki sprzed czasów kiedy pojawili się architekci, na przykład w Bieszczadach były niemal identyczne.
Też jestem audytorem, upr nr 7909, uwielbiam sprawdzać swoje projekty w arkuszu kalkulacyjnym więc księgowym też trochę jestem, zawsze kochałam matematykę, jestem w niej dobra, więc powinniśmy siebie na wzajem rozumieć. Ja jestem z tych architektów, którzy nie mają „szalonych” pomysłów, tylko zapał do solidnej pracy. Twierdzenie, że architekci są niepotrzebni, a dom powinien być jeden „typowy”, boli mnie w serduszko ;)
Pozdrawiam i zapraszam już niebawem na http://www.ap15.pl, obecnie w budowie.
Wywodząc rzecz od króla Świeczka :) (tak mówi moja szefowa, po studiach! ), można powiedzieć, że informatycy też byli zawsze.
Z tego co wiem wszystkie domy eko – dzieła sztuki przeciekają. :)
Moja żona wybudowała sobie ostatnio dom, w którym mieszkamy. Zaprojektowany przez zięcia, który za jeden z projektów dostał niedawno nagrodę jakiegoś Ministra. Dom przyzwoicie wybudowany. Ale moim zdaniem urąga wszelkim zasadom, o których w artykule. Z powodu eci-peci. :) Na tyle starczyło kredytu.
A studiowałem zarządzanie na Uniwersytecie Warszawskim, od 40 lat param się księgowością i podatkami (nominalnie jestem biegłym rewidentem ostatnio uczenie zwą nas audytorami).
Gdzie napisałem, że architekci są niepotrzebni? Chodzi mi o to, że prawdziwe domy przyszłości zostały wybudowane wczoraj i są budowane dzisiaj. 99 ,9 % ludzi w Polsce mieszka w domach wybudowanych w ubieglych wiekach i będzie w nich mieszkać nadal. Nawet w Warszawie znaczna część mieszkań to ruiny. Na wsi na tzw. ziemiach odzyskanych w niektórych wsiach nie powstał od II wojny światowej żaden nowy dom.
Wolałbyś sprzedać jeden projekt za 100 tys. czy 300 identycznych jak ten za 100 po 3 tysiące?
Jakoś ciężko mi postawić znak równości między budowa domu i tanio. Póki co koszty, szczególnie domów pasywnych są przeogromne, na etapie projektowanie, jak i wykonania. Tanie to może być wybudowanie siłą własnych rąk ekowioski na Mazurach, co zresztą teraz staje się coraz bardziej popularne. Jak w tytule „Projektując dom, projektujemy swoje życie” A chyba nie ma nic cenniejszego niż życie ludzkie. Tak wiem stwierdzenie nad wyrost, ale jakoś tak ładnie się skomponowało :)
Pozdrawiam
Rzeczywiście ” Pani Ola” w tytule stawia znak zapytania. Ale to pytanie retoryczne co wynika z tekstu: jest laureatką konkursu na ekologiczny dom dostępny. Nowe domy za wiele może będą takie jak w okienku w tekście. Ale co z nowymi budowanymi teraz, ze starymi – zburzyć? Modernizować? jak? żeby było , wygodnie, ładnie, tanio, z przyjaźną dla środowiska?
Nie zgadzam się z Tobą, w wywiadzie Pani Ola nie stawia znaku równości między domem=ekologicznym. Twoim zdaniem dom ekologiczny to jaki dom? Gliniana lepianka, czy coś w stylu króliczej nory ukrytej pod ziemią. Wszystko pięknie, tylko trzeba dostosować to do polskich warunków.
Pozdrawiam serdecznie