Chcesz ważyć mniej? Zrezygnuj z mięsa
Wegetarianie mają średnio niższy wskaźnik BMI niż osoby jedzące mięso, nawet wówczas, gdy posiłki obu grup charakteryzują się zbliżoną wartością kaloryczną – wynika z badań naukowców z Uniwersytetu Loma Linda.
Badanie zrealizowano studiując dane dotyczące wagi i diety 71 751 mężczyzn i kobiet. Porównując dane osób regularnie spożywających mięso, a także semiwegetarian (okazjonalnie spożywających mięso), pescowegetarian (ograniczających spożycie mięsa do ryb), laktoowowegetarian (całkowicie rezygnujących z mięsa, ale dopuszczająca spożycie niektórych produktów pochodzenia zwierzęcego: nabiałku, jajek itd.) oraz wegan (rezygnujących ze wszystkich produktów pochodzenia odzwierzęcego), badacze odkryli, że wskaźnik BMI był najniższy u wegan, zaś najwyższy u osób regularnie spożywających mięso. Mimo, iż dzienna ilość przyjmowanych kalorii była podobna wśród wszystkich ankietowanych i wynosiła ok. 2000 kalorii dziennie.
Mimo, iż jedzeniem nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na wagę – badanie nie objęło na przykład takich czynników jak aktywność fizyczna czy status socjoekonomiczny badanych – naukowcy podkreślają, że dieta ma ogromny wpływ na kompozycję posiłków. Osoby spożywające mięso przyjmowały najmniej białka pochodzenia roślinnego, beta-karotenu, błonnika i magnezu, konsumowały za to najwięcej nasyconych kwasów tłuszczowych łączonych z chorobami serca.
– To szczególnie ważna informacja dla osób zagrożonych chorobami sercowo-naczyniowymi, ponieważ w ich przypadku obniżenie masy ciała ma wyjątkowe znaczenie” – komentuje wyniki Piotr Poniński z firmy Polsoja. – Nawet częściowe ograniczanie spożywania mięsa i zastąpienie go pokarmami pochodzenia roślinnego, jest dobrym rozwiązaniem, a należy pamiętać, że naszym kraju problem nadwagi i otyłości dotyczy aż 44,6 proc. dorosłych kobiet i 61,4 proc. dorosłych mężczyzn, to wstrząsające liczby. Około 40 proc. wszystkich zgonów w Polsce jest związana z problemami układu krążenia.– dodaje.
Pełne wyniki badań naukowców z Uniwersystetu Loma Linda zostaną opublikowane w grudniowym numerze Journal of the Academy of Nutrition and Dietetics.


Zabawne, bo inne badania wykazują, że cała ta nagonka na tłuszcz zwierzęcy jest zdecydowanie przesadzona. No i są takie opcje jak dieta paleo. Jej zwolennicy twierdzą, że czują się świetnie i mają dobre wyniki. Komu ufać?
To prawda, mięso nie tylko to puste kalorie, metabolity jak amoniak i przyczyna zaparć, ale też człowiek po zjedzeniu mięsa jest dalej głodny i musi zapchać czymś żołądek, wtedy sięga po obfity deser, albo dokupuje czipsy, batoniki lub je drugi obiad w postaci kanapek, dieta roślinna zaspakaja wszystkie nasze potrzeby, dużo żelaza mają natka pietruszki, buraczki ćwikłowe, brokuły i warzywa strączkowe, jego przyswajalność wzmaga witamina C obecna w roślinnych pokarmach. Dietę bezmięsną można uzupełnić w nabiał, który także ma witaminy rozpuszczalne w tłuszczach i wapń:)
Soja to straszne dziadostwo, jak można to ludziom wciskać? Jedynie fermentowana się nadaje.
Dziekuję za radę, muszę spróbować, żelazo jest też w brokułach, buraczkach ćwikłowych, fasolce szparagowej itd.:) Cynk i witamina B12 są w produktach zbożowych z pełnego przemiału:)
Ja ma odwrotnie, głodna chodziłam gdy jadłam mięso, tak opisałam:) Mój apetyt zaspokajają warzywa, owoce, ewentualnie potrawy z prostych węglowodanów np. drożdżówki:) Widocznie mas Pani skrajnie białkowy typ metaboliczny, ja mam skrajnie węglowodanowy:)
dobrze jest też włączyć spirulinę do diety – jedn łyżeczka dotarcza organizmowi 50% dziennego zapotrzebowania na żelazo (można dosypać np. do koktajlu owocowego). I rzeczywiście – strączkowe jako źródło białka, dużo świeżych warzyw i owoców i wyroby sojowe, np. tofu.
Nie ma to jak powtarzanie stereotypów. Mam 50 lat, prawidłowy BMI, prawidłowy cholesterol, cukier, hemoglobinę etc. Nie mam natomiast zaparć, nie jem czipsów, obfitych deserów, nadmiaru słodyczy itd. A co jem? Mięso. A głodna to jestem wtedy, kiedy nie zjem mięsa na obiad. Może więc niech każdy je to, czego domaga się jego organizm i co mu smakuje, jeśli praktyka pokazuje, że służy to jego zdrowiu.
Są kotlety schabowe sojowe, flaczki sojowe, mielone sojowe itd. W każdym sklepie można dostać, w supermarketach jest mleko sojowe, tofu itd. Warto też jeśc inne strączkowe-bób, fasolę, fasolkę szparagową, groch, bób i fasolka mają dużo żelaza:)
No i rzeczywiście warto mięso zastąpić produktami sojowymi – może to być tofu, choćby Polsoja, tempeh, a także inne wyroby sojowe.