Czym zagraża nam Gazociąg Północny?
Kilka dni temu miała ruszyć budowa Gazociągu Północnego, jednak data tego wydarzenia została oficjalnie przesunięta na 9 kwietnia. Chociaż w ostatnim czasie przycichły kontrowersje wokół projektu przesyłania gazu przez Bałtyk, to jednak zagrożenia z niego wynikające wciąż są jak najbardziej realne i aktualne. Pomijając kwestie natury politycznej i ekonomicznej, wciąż pozostaje niebezpieczeństwo dla środowiska Bałtyku.
Morski ekosystem
Każda inwestycja oznacza długie roboty, które mogą negatywnie wpływać na środowisko. W przypadku budowy rurociągu dochodzi jeszcze rozkopywanie dna, co z pewnością odbije się na organizmach żyjących w pobliżu. Nigdy dotąd nie prowadzono też inwestycji na dnie morskim na tak wielką skalę, dlatego trudno jest też przewidzieć jej wszystkie konsekwencje ekologiczne.
W 2008 roku Parlament Europejski zajął się wpływem Gazociągu Północnego na środowisko. Nastąpiło to w wyniku licznych petycji podpisanych łącznie przez 30 tys. obywateli krajów UE, którzy byli zaniepokojeni planami budowy gazociągu. Według nich, może ona nie tylko stanowić poważne zagrożenie dla środowiska naturalnego, ale też stać w sprzeczności z prawem unijnym. Krytyczne sprawozdanie na ten temat przedstawił też europoseł Marcin Libicki. W sprawozdaniu tym posłowie wezwali Radę, Komisję i państwa członkowskie do zapewnienia, że budowa gazociągu Nord Stream będzie w pełni zgodna z prawodawstwem UE w zakresie oceny oddziaływania na środowisko oraz z postanowieniami wszystkich międzynarodowych konwencji. Raport ten został przyjęty zdecydowaną większością głosów, jednak wszystko wskazuje na to, że budowa dojdzie do skutku.
Bomba nie tylko ekologiczna
Budowa gazociągu może okazać się wyjątkowo niebezpieczna. W Bałtyku wciąż zalega mnóstwo broni chemicznej pozostałej tam od czasów II Wojny Światowej – m. in. iperyt i luizyt. Pojemniki, w których znajdują się te gazy bojowe, są też w złym stanie i naruszenie ich grozi uwolnieniem trującej zawartości. Chociaż broń jest systematycznie wydobywana, to jednak tak naprawdę do końca nie wiadomo, ile jeszcze pozostało jej na dnie. Niedawno głośno było o broni chemicznej oraz odpadach radioaktywnych zatopionych po kryjomu przez rosyjskie władze u wybrzeży Gotlandii. Niestety, te informacje nie wpłynęły zupełnie na dyskurs na temat potencjalnego niebezpieczeństwa stwarzanego przez gazociąg.
Chociaż oficjalnie ostatnie wydobycie iperytu na polskim wybrzeżu odnotowano w 1997 roku, to jednak nieoficjalnie rybacy wciąż trafiają na kolejne beczki. Tygodnik Powszechny kilka miesięcy temu przytoczył relację emerytowanego rybaka, który mówił, że „Później [po 1997 roku] ja sam kilkukrotnie wyławiałem. Nie wiem, co to było, ale na pewno jakaś metalowa beczka. Wtedy zawsze szyper od razu kazał ciąć sieci, byleby to świństwo nie znalazło się na pokładzie. Potem chodził, mówił: ani słowa w porcie, zostaje to między nami.”
Cała ta chemia zgromadzona na dnie morza, kiedy wydostanie się na zewnątrz, jest w stanie wywołać katastrofę ekologiczną na ogromną skalę. Już teraz Bałtyk uważany jest za najbrudniejsze morze świata, kiedy więc do tych zanieczyszczeń dojdzie jeszcze broń chemiczna, to może to oznaczać niemal koniec Morza Bałtyckiego. Natomiast taki scenariusz z kolei oznacza katastrofę dla gmin nadmorskich, które w znacznej mierze żyją dzięki turystyce.
Jakoś dziwnie przycichły te dwie tak sławetne z troski o środowisko oragnizacje
Greenpeace? Postoi z transparentami, pokrzyczy, poblokuje, przykuje do drzewa i ma „zielony spokuj”.
Czyli co, w końcu nie będzie tego raportu OOŚ? Wiem, że zapotrzebowanie UE na gaz rośnie, dlatego też powinny być analizowane i promowane trasy alternatywne instalacji gazociągu, przy uwzględnieniu aspektów środowiskowych i ekonomicznych. Jakie jest zaangażowanie Polski w ten projekt? Jak zwykle szczegółów ciągle brak
Jakoś tak po cichu to wszsystko załatwiają, tzn w mediach ani widu ani słychu w tej sprawie. Czyżby obawiali się protestów?;)
Żegnajcie piękne wakacje nad polskim morzem…