Jesteśmy uzależnieni od zapylaczy! Wywiad z Katarzyną Dytrych
Szacuje się, że na świecie blisko 90 proc. roślin zapylają zwierzęta, a wśród nich ogromny udział mają właśnie pszczoły. Wiele z tych roślin stanowi pokarm dla człowieka, część wykorzystywana jest także do produkcji ubrań, leków i kosmetyków. 153 mld € to roczna wartość światowych upraw, które zależą od zapylania ‒ mówi w wywiadzie dla Ekologia.pl, Katarzyna Dytrych, przyrodnik i Prezes w Fundacji „Za górami, za lasami”
Joanna Szubierajska: Co to są zapylacze i po co nam one?
Katarzyna Dytrych, Prezes w Fundacji „Za górami, za lasami”: Zapylacze to zwierzęta, które umożliwiają wielu gatunkom roślin rozmnażanie się. W Polsce należą do nich owady, na przykład: trzmiele, pszczoły samotnice, pszczoła miodna, różne gatunki os, bzygi, chrząszcze, motyle i ćmy. Na świecie zapylaczami są też inne zwierzęta, na przykład nietoperze i kolibry.
Wszystkie te gatunki korzystają z nektaru kwiatowego, który jest cennym źródłem cukrów, czyli energii. Wiele zapylaczy zbiera też pyłek, który dostarcza im białka i niezbędnych mikroelementów. I to właśnie podczas pożywiania się nektarem i gromadzenia pyłku owady dokonują zapylenia, czyli przeniesienia ziaren pyłku z jednego kwiatu na znamię słupka innego kwiatu tego samego gatunku.
Może się wydawać, że to przecież bardzo proste, ale kwiaty są delikatne, a pyłek musi znaleźć się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, żeby doszło do zapłodnienia i do wytworzenia nasion i owoców. I tu przechodzimy do najważniejszej sprawy – po co nam w ogóle zapylacze?
Człowiek, jak i wiele innych zwierząt, w tym owadów, ptaków i ssaków, jest uzależniony od roślin jako źródła pokarmu. Około 4 tysiące odmian warzyw, 90 proc. owoców zawdzięczamy właśnie zapylaczom, wśród których najważniejsze są pszczoły. Nasiona i owoce są też pożywieniem dla innych zwierząt, a te z kolei stają się pokarmem dla drapieżników. Od zapylania zależą też oczywiście dzikie, nieuprawne gatunki roślin. Te które spotykamy podczas spacerów na łąkach, miedzach, nieużytkach, a także te z przydomowych ogródków. Właściwie można powiedzieć, że od zapylania zależy to, jak będzie wyglądało nasze najbliższe otoczenie i czy krajobrazy, które pamiętamy z dzieciństwa przetrwają tylko w naszych wspomnieniach.
Jaka jest sytuacja owadów zapylających w Polsce?
To trudne pytanie, ponieważ w Polsce nie ma stałego, regularnego monitoringu zapylaczy. O liczebności i zmianach tej liczebności w czasie, na przykład na przestrzeni ostatnich 10 lat, wiemy naprawdę niewiele. Entomolodzy, czyli naukowcy zajmujący się owadami, badają różne gatunki motyli, chrząszczy, os i trzmieli. Często jednak są to badania ograniczone obszarowo i czasowo, nie dają nam pełnego obrazu sytuacji. Jedynym gatunkiem, który podlega stałemu monitoringowi jest jedyny w Polsce owad hodowlany, czyli pszczoła miodna. Co roku publikowane są raporty, w których możemy przeczytać, jak się mają pasieki i pszczelarze. Jednak i to nie są pełne dane, dlatego określanie sytuacji wszystkich zapylaczy, a nawet wszystkich pszczół w Polsce na podstawie jednego raportu jest bardzo ryzykowne.
Wszystkich pszczół? To ile w Polsce mamy pszczół?
W Polsce występuje 470 gatunków pszczół, z czego aż 222 są zagrożone wyginięciem według Czerwonej Listy Zwierząt Ginących i Zagrożonych. Wśród nich mamy na przykład aż 30 gatunków trzmieli – wyjątkowo efektywnych zapylaczy. Trzmiele oblatują kwiaty nawet przy niskich temperaturach, dzięki czemu mogą pracować dłużej w ciągu dnia i przy gorszych warunkach pogodowych. Ale oprócz trzmieli w Polsce możemy też spotkać pszczolinki, makatki, smukliki, murarki, obrostki, lepiarki, a od kilku lat również zadrzechnię fioletową. Można powiedzieć, że zadrzechnia wróciła do nas po kilkudziesięciu latach nieobecności. To jedna z naszych największych pszczół!
Pszczoła miodna mieszka w ulach, a gdzie można znaleźć pozostałe gatunki?
Wspomniana już zadrzechnia jest pod tym względem wyjątkowa, bo wygryza korytarze w suchych, martwych drzewach. Między innymi dlatego wcale nie tak łatwo ją zaobserwować. Jedne z naszych najmniejszych pszczół, czyli smukliki, zakładają gniazda w piaszczystych glebach, gdzie wykopują norki. Podobnie obrostka letnia – pszczoła, której samice mają bardzo charakterystyczne długie włoski na tylnych nogach, przypominające spodnie. Obrostka wykopuje korytarze na głębokość nawet 60 cm! Z kolei trzmiele nie są zbyt dobrymi kopaczami. Wiele gatunków wybiera na gniazdo norki pod ziemią, ale głównie te, które już były wcześniej użytkowane np. przez gryzonie. Trzmiele gajowe zakładają niekiedy swoje rodziny w dziuplach, a trzmiel rudy skorzysta również z zagłębień w gęstej kępie traw.
Jak i kiedy obserwować pszczoły?
Obserwacje warto zacząć już na przedwiośniu, gdy pojawią się pierwsze wiosenne kwiaty – przebiśniegi i krokusy. Może nawet uda nam się wczesnym rankiem znaleźć w krokusie skrytą przed nocnym chłodem królową trzmiela! Warto również przyglądać się uważnie kwitnącym drzewom owocowym, gdzie z łatwością dostrzeżemy na przykład pszczolinkę rudą – niewielką pszczołę o rudym „płaszczyku” z włosków na grzbiecie. Do obserwacji wybieramy dni ciepłe, raczej bezwietrzne, a miejsca – nasłonecznione pełne roślin dających pokarm – nektar i pyłek. Łąka, las, miedza, to naturalne środowisko występowania wielu gatunków. Obserwacje możemy prowadzić również we własnym ogrodzie, a nawet na balkonie, oczywiście pod warunkiem, że pszczoły znajdą tam odpowiednie rośliny. Pelargonie, bratki, hortensje, surfinie choć są piękne, niestety nie dają pszczołom pokarmu i próżno ich tam wypatrywać. Jeśli wzbogacimy ogród i balkonowe skrzynki o rośliny kwitnące aż do późnej jesieni, pszczoły będą nam towarzyszyły przez cały sezon. Na moim balkonie częstymi gośćmi są trzmiele: rudy, ogrodowy i gajowy; miesierki, które podkradają zielone części roślin do budowy gniazd, a także nożycówka i pszczoła miodna.
Warto pamiętać także o tym, że nie wszystkie pszczoły spotkamy przez cały sezon. Murarek ogrodowych możemy wypatrywać wczesną wiosną, zaś obrostek letnich – dopiero w czerwcu. Niektóre pszczoły, tzw. specjalistki, możemy spotkać tylko na siedliskach, gdzie występują konkretne gatunki roślin, którymi się pożywiają. Na przykład kornutki korzystają z roślin motylkowych: koniczyny, wyki lub komonicy i to na łąkach bogatych w te kwiaty możemy je spotkać. Pszczoły generalistki, np. pszczoła miodna, mogą korzystać z wielu gatunków kwiatów, dlatego też łatwiej je zaobserwować.
Jaki wpływ mają pszczoły na nasze codzienne życie?
Szacuje się, że na świecie ponad 300 tys. gatunków roślin (czyli blisko 90 proc.) zapylają zwierzęta, a wśród nich ogromny udział mają właśnie pszczoły. Wiele z tych roślin stanowi pokarm dla człowieka, część wykorzystywana jest także do produkcji ubrań, leków i kosmetyków. Żeby lepiej oddać skalę tych zależności, spójrzmy jeszcze raz na liczby. 153 mld € to roczna wartość światowych upraw, które zależą od zapylania. W Europie jest to około 15 mld €, zaś w Polsce wartość plonów zawdzięczaną pszczołom oszacowano na ponad 4 mld zł rocznie.
Maliny, jabłka, truskawki, wiśnie, śliwki, jeżyny, morele, pomidory, cebule, dynie, cukinie, papryka, kardamon, kolendra, tymianek, to tylko nieliczne z owoców i warzyw, które otrzymujemy dzięki zapylaniu tych upraw przez pszczoły. Zawdzięczamy im także kawę, olej rzepakowy oraz bawełnę. Pamiętajmy także o roślinach pastewnych, którymi żywią się zwierzęta hodowlane – różne gatunki koniczyn, lucerna, wyka, nostrzyk również zależą od pszczół.
Z badań wynika także, że obfitość plonów zależy nie tylko od jednego gatunku, ale od współwystępowania pszczół samotnic, trzmieli i hodowlanej pszczoły miodnej. Murarki ogrodowe są bardzo dobrymi zapylaczami jabłoni, dlatego też sadownicy dbają o odpowiednie dla nich warunki. Z kolei trzmiele nie mają sobie równych w zapylaniu pomidorów i bobu.
Dlatego też jeśli chcemy zadbać o bezpieczeństwo żywnościowe, musimy zatroszczyć się o różnorodność gatunków owadów zapylających.

Zadrzechnia fioletowa, fot. Reikara/Shutterstock
Czego potrzebują pszczoły?
Do przetrwania pszczoły potrzebują przede wszystkim bazy pokarmowej i lęgowej. Baza pokarmowa odpowiednia ilość różnorodnych gatunków roślin, które zapewnią pyłek i nektar przez cały sezon. Baza lęgowa to miejsca odpowiednie do założenia gniazd. Przy czym powinny się one znajdować w sąsiedztwie kwietnej stołówki, ponieważ wiele pszczół samotnic nie odlatuje na dalekie odległości od gniazd. Gatunków pokarmowych, kwitnących od wczesnej wiosny do późnej jesieni, jest naprawdę wiele. Wspominane już rośliny cebulkowe, a także czosnki, dalie, aksamitki, bergamotka, krwawnica, uczep, lawenda, żurawki, jeżówki, astry, to rośliny które zapewnią pszczołom stałe źródło wartościowego pokarmu.
Często rośliny mogą stać się nie tylko źródłem pokarmu, ale również materiału budulcowego do zakładania gniazd. Nasturcja, dziewanna i czyściec wełnisty, to właśnie przykłady takich roślin.
Jak zatem możemy im pomóc, co możemy dla nich zrobić?
Podstawowym i dość prostym działaniem, które możemy podjąć jest założenie Miejsca Przyjaznego Pszczołom. Może to być zakątek w ogródku, na działce albo skrzynka na balkonie lub parapecie. Posadźmy tam rośliny dające pszczołom pokarm, takie które długo kwitną, mają różny kształt kwiatów i różne kolory. Możemy również przygotować domki dla owadów, aby zwiększyć bazę miejsc do gniazdowania, ale pamiętajmy, aby taka konstrukcja była zabezpieczona od deszczu i znajdowała się w pobliżu kwiatów. Powinniśmy również zadbać o coroczne czyszczenie domków i monitoring, czy w pobliżu jest źródło wody i stale kwitnące rośliny.
A jeśli nie mamy możliwości ukwiecić swojej najbliższej okolicy, warto zaangażować się w lokalne działania na rzecz pszczół, zachęcić innych do poszerzania wiedzy o tych pożytecznych owadach i do prowadzenia obserwacji. Już dawno udowodniono bowiem, że przebywanie na łonie natury i przyglądanie się roślinom i zwierzętom ma na nas zbawienny wpływ.
Dziękuję za rozmowę







Pisząc o „różnych gatunkach os” jako o zapylaczach kwiatów Autorka miała niewątpliwie na myśli osy samotnice, zewnętrznie zupełnie niepodobne do powszechnie znanych os społecznych. Te ostatnie wprawdzie sporadycznie zapylają kwiaty, odwiedzają je jednak w celu polowania na pszczoły i inne owady których rola w zapylaniu kwiatów jest konkretna. Szczególnie szkodliwy pod tym względem jest szerszeń. Osy samotne natomiast odżywiają się wyłącznie nektarem, ich larwy zaś – sparaliżowanymi przy pomocy żądła larwami innych owadów, często szkodników. Wyjątkiem jest taszczyn pszczeli, nie tylko wyglądem zbliżony do zwykłej osy, ale i wykarmiający swoje larwy sparaliżowanymi pszczołami, zatem i jego należy zaliczyć do szkodników.
Cóż, wygląda na to, że się zgadzamy :)
Generalnie w przyrodzie sieć zależności jest bardzo złożona i możliwe, że my nie doceniamy zarówno swojego wpływu na tę sieć, jak i jej możliwości regeneracji, to znaczy powrotu do stanu względnej równowagi.
Rzecz jednak w tym że człowiek stworzył niektórym gatunkom warunki do rozmnażania się ponad miarę, podczas gdy inne doprowadził do wyginięcia, a przynajmniej do zagrożenia wyginięciem. Osy (takie pospolite, żółto-czarne) znajdując nieograniczony dostęp do żywności (owoce w sadach, słodkie pieczywo w cukierniach) występują w pobliżu siedzib ludzkich w ilościach nienaturalnie dużych i tępią wszelkie inne owady w tym także te pożyteczne, np. pszczoły samotnice. Dlatego tępienie ich nie powinno wzbudzać większych oporów niż tępienie szczurów, wszy, karaluchów lub komarów. Natomiast zbrodniczą głupotą jest opryskiwanie ogrodowych krzewów przeciw pająkom, których pończochy i inne pęta rzekomo szpecą krzaki tui lub innych roślin w żywopłotach, tam właśnie gdzie schronienie przed deszczem znajdują komary. Tymczasem półki w hipermarketach ogrodniczych aż uginają się pod ciężarem substrali i innych środków przeciw pająkom. Kiedyś tępienie tych fascynujących stworzeń było nie do pomyślenia.
Co zaś do trzmielców – te istotnie choć same kwiaty zapylają, to zarazem niszczą rodziny trzmieli. Z drugiej jednak strony, jeśli wyniszczą je w stopniu nazbyt wielkim – ich liczebność także spadnie, zabraknie bowiem żywicieli na którym mogą pasożytować. Osa natomiast zawsze znajdzie ofiarę, jak nie pszczołę to pająka. I ten właśnie gatunek owada zgasi światło, gdy innych owadów w tym pszczół już zabraknie.
Panie Tomku, tak Autorka miała to na myśli :)
Natomiast nie posługuję się, celowo, słowem „szkodnik”. Każdy gatunek ma w przyrodzie swoją rolę, swoją biologię i ekologię. Nawet jeśli uważamy, że Z NASZEGO punktu widzenia jest to szkodliwe, to jednak wszystko to razem tworzy większą całość i działa. Trudno mieć pretensje do szerszeni, taszczynów, trzmielców i wielu innych owadów, że są takie, a nie inne.