Katastrofa ekologiczna w USA – tragiczne skutki awarii Deepwater Horizon
Po upływie dwóch tygodni od awarii platformy wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej sytuacja wcale nie uległa poprawie. Mało tego, pogarsza się wręcz z każdą minutą, ponieważ ropa wciąż wycieka przez uszkodzony zawór bezpieczeństwa i nie wiadomo, czy i w jaki sposób uda się ten wyciek zatamować.
Wszystko zaczęło się 20 kwietnia, kiedy na platformie Deepwater Horizon doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło 11 osób. Następnie platforma zatonęła i od tej pory do wód Zatoki Meksykańskiej nieustannie trafiają kolejne litry ropy. Wszystko wskazuje na to, że skutki katastrofy będą o wiele poważniejsze, niż pierwotnie zakładano przewyższając nawet największą do tej pory katastrofę ekologiczną w USA spowodowaną przez Exxona Valdeza.
Deepwater Horizon kontra Exxon Valdez
W marcu 1989 roku wzdłuż wybrzeży Alaski płynął tankowiec Exxon Valdez, który zderzył się z górą lodową. To z kolei spowodowało wyciek 35 mln litrów ropy naftowej. Mimo prób opanowania sytuacji plama ropy powiększyła się po kilku dniach do 150 kilometrów od miejsca katastrofy. W efekcie prawie 2 tys. kilometrów wybrzeża uległo skażeniu, zginęło też 5 tys. wydr morskich i 250 tys. ptaków. Na tym się jednak nie skończyło – najnowsze badania dowodzą, że na plażach, pod kilkucentymetrową warstwą żwiru wciąż zalegają setki ton ropy.
Jak przy tym wygląda wyciek w Zatoce Meksykańskiej? Według informacji podanych przez TVP Info w niedzielę 2 maja, plama miała już 200 kilometrów długości oraz 100 kilometrów szerokości. Jednak od tej pory wzrosła o kolejne kilometry. Znajduje się też kilkanaście kilometrów od wybrzeży Luizjany, która zaledwie 5 lat temu przeszła dramatyczną walkę z huraganem Katrina. Wtedy też Biały Dom z prezydentem George’em W. Bushem na czele zlekceważył to zagrożenie. Dlatego niektórzy komentatorzy porównują oba te tragiczne zdarzenia mówiąc, że obecna katastrofa jest dla Obamy niczym Katrina dla Busha.
Na razie w walkę ze skutkami katastrofy zaangażowało się amerykańskie wojsko, które rozpylają z samolotów substancje neutralizujące ropę. Jednak wyciek plamy wymyka się spod kontroli. Jeśli dotrze do wybrzeży, może to oznaczać nie tylko katastrofę ekologiczną, ale też gospodarczą, ponieważ gospodarka Luizjany opiera się na rybołówstwie. Na razie wprowadzony został całkowity zakaz połowów.
Klęska ekologiczna?
Jak podaje Greenpeace, ropa naftowa niszczy życie w morzu, zlepia pióra ptaków i futra morskich ssaków. Jest też trucizną, którą ptaki i ssaki połykają, starając się z niej oczyścić. Ryby z kolei pochłaniają ją przez bezpośredni kontakt oraz przez skrzela. Natomiast opary ropy i kontakt z nią mogą powodować mdłości i problemy zdrowotne u mieszkańców terenów położonych w pobliżu miejsca wycieku.
nie takie firmy (koncerny) bankrutowaly!!!!!!
w ameryce cieknie ropa na dnie, aw europie usiłuja nam wcisnąc rure na dnie baltyku.paranoja!!
Może to w końcu uświadomi wszystkim głąbom, że nie warto budować takich inwestycji na dnie morza!