Odra podczas powodzi z 1997 r. zalała ponad 2 tys. km2 powierzchni swojej doliny. Ten fakt pokazał, że prace skracające bieg rzeki, budowa obwałowań i stopni wodnych odebrały Odrze naturalne tereny zalewowe. Wiara w skuteczność wałów przeciwpowodziowych i zbiorników retencyjnych spowodowała, że na tereny zalewowe wkroczyła zabudowa. Doprowadziło to jednak do tego, że wysoka woda, która niegdyś rozlewała się naturalnie, zatapia teraz pola uprawne, wsie i osiedla mieszkaniowe. Dopiero w obliczu takich szkód zauważamy, że przywracanie rzekom naturalnych terenów zalewowych jest najtańszą, najtrwalszą i najbardziej bezpieczną metodą ochrony przeciwpowodziowej. Dwa tygodnie przed dniem wstąpienia Polski do struktur Unii Europejskiej miała miejsce polsko-niemiecka sesja terenowa dotycząca problematyki ochrony przyrody w Dolinie Środkowej Odry - ochrony przeciwpowodziowej, rozwoju regionalnego, ekoturystyki, ochrony miejsc przyrodniczo wartościowych. Spotkanie, zorganizowane przez WWF Światowy Fundusz na rzecz Przyrody, pozwoliło spojrzeć z innej perspektywy na walory przyrodnicze nowej Unii przy granicy polsko-niemieckiej.
WWF od lat podejmuje działania by Odra nie podzieliła losu innych rzek europejskich, w obrębie których utracono niemal wszystkie naturalne obszary zalewowe. Dla zachowania krajobrazu nadrzecznego Odry WWF wraz z mieszkańcami regionu opracowuje plany rozwoju regionu z uwzględnieniem prośrodowiskowych propozycji dla miejscowej ludności - agroturystyki, rolnictwa ekologicznego i naturalnych metod ochrony przeciwpowodziowej. W 2000 r. zakończono program "Zielona Wstęga Odra-Nysa", w którym wraz z lokalnymi organizacjami ochrony przyrody wyznaczono obszary chronione tego terenu oraz realizowano koncepcję proekologicznego rozwoju regionu.
|
|||||
|
- Odra jest bardzo ciekawą rzeką, ponieważ przez prawie 50 powojennych lat nie było tu większych inwestycji gospodarczych. Wraz z wizją włączenia Polski do UE pojawiły się plany ujarzmienia rzeki. - wyjaśnia dr Leszek Jerzak z Ligi Ochrony Przyrody w Zielonej Górze. - Niestety hydrotechników interesuje "przerabianie pieniędzy", ponieważ z projektowaniem i wykonawstwem obiektów hydrotechnicznych wiążą się bardzo duże sumy pieniędzy. A zdaniem dr Jerzaka hydrotechnicy i przyrodnicy powinni pozwalać na swobodne rozlewanie się wód rzeki. LOP w Zielonej Górze rozpoczął starania o wydzierżawienie polderowych łąk w okolicy "bocianiej wioski" w Kłopocie i prowadzenia tam ekologicznego wypasu bydła w celu przywrócenia terenów żerowania dla bociana i ptaków siewkowatych. Łąki te, po upadku PGR-ów, zaczęły na drodze sukcesji systematycznie zarastać, co spowodowało, że przestały się tu pojawiać bociany i gęsi, nie lęgną się już ptaki siewkowate, np. czajka. Dzięki staraniom LOP włączono także lubuską część doliny Odry do Programu rolnośrodowiskowego. Od 2007 r. rolnicy z tego terenu otrzymają dopłaty za prowadzenie ekstensywnego rolnictwa. |
||||
fot. Odra wykształciła szereg ciekawych, obfitujących w niezwykłe gatunki roślin i zwierząt, biotopów nadrzecznych - lasy łęgowe, starorzecza, piaszczyste łachy, grądy, murawy kserotermiczne |
|||||
Poza Naturą 2000 Na odcinku pomiędzy Brzegiem Dolnym a Głogowem Odra tworzy bardzo cenne siedliska przyrodnicze charakterystyczne dla doliny dużej rzeki, w tym nadrzeczne lasy w postaci łęgów wierzbowo-topolowych i jesionowo-wiązowych oraz grądów. W tych lasach żyją cenne gatunki ptaków - bielik, bocian czarny, trzmielojad, zimorodek, żuraw. Staraniem lokalnych przyrodników tereny te miały zostać objęte ochroną prawną w formie Odrzańskiego Parku Krajobrazowego. 75 proc. powierzchni znajdujących się tu ostoi, biorąc pod uwagę zapisy Dyrektywy Siedliskowej i Dyrektywy Ptasiej, zajmują siedliska, które powinny być chronione w sieci Natura 2000. Wytypowany obszar był więc "pewniakiem" do wprowadzenia na rządową listę Natury 2000. Jednak się na niej nie znalazł. Co najdziwniejsze - nadodrzańskie gminy są zdecydowanie za utworzeniem parku, ale problemem jest oddalony o ok. 80 km stopień wodny w Malczycach (na temat tej inwestycji pisać będziemy w kolejnym numerze "Eko i My"). Tak więc plany dalszej regulacji Odry i budowa kolejnych stopni wodnych zdecydowały o tym, że świetnie zachowane wilgotne lasy nadodrzańskie nie są objęte żadną formą ochrony prawnej. - Sądzimy, że nie są to argumenty merytoryczne, nie kierowano się podstawami naukowymi, a jedynie chęcią uniknięcia konfliktu. - wyjaśnia Piotr Nieznański. - Będziemy walczyli by obszar ten wrócił na rządową listę Natury 2000, a jeśli to się nie stanie, zgłosimy go sami jako organizacja pozarządowa do Brukseli. Decyzja nie włączenia doliny Odry do sieci Natura 2000 poruszyła środowiska naukowe, organizacje pozarządowe i samorządy gmin nadodrzańskich. I choć decyzja ta nie ma bezpośredniego przełożenia na sytuację ekonomiczną tutejszej ludności i powiązanie z programami rolnośrodowiskowymi, jednak wiadomym jest, że w dłuższej perspektywie UE chce kierować środki na obszary powołane dla ochrony bioróżnorodności w Europie. W gminie Pęcław, która leży na obszarze wyrzuconych z listy "Odrzańskich Łęgów", panuje 24 proc. bezrobocia, grunty orne i łąki stanowią 66 proc. powierzchni gminy. Funkcjonuje 167 gospodarstw rolnych, z czego 100 to gospodarstwa bardzo małe, które obawiają się o swoje przetrwanie po wejściu do Unii. Dla nich szansą mogą być Programy rolnośrodowiskowe. Znalezienie się tego obszaru poza Naturą 2000 ucina szanse nie tylko dla rolników na pomoc finansową, ale także blokuje szanse realizowania gminnych projektów związanych z wykorzystaniem walorów przyrodniczych oraz projektów realizowanych przez organizacje pozarządowe, np. w ramach programu Life Nature. Bowiem na obszarach objętych siecią Natura 2000 zdecydowanie łatwiejsze będzie pozyskanie funduszy unijnych na ważne dla środowiska inwestycje, np. oczyszczalnie ścieków czy kanalizacje. - Nie włączenie proponowanych przez nas obszarów doliny Odry do sieci Natura 2000 spowoduje, że wiele gmin obawia się utraty przez ich region rangi europejskiej i przez to utraty szansy dla rozwoju turystyki. - dodaje Peter Torkler z WWF Niemcy. Polski krajobraz rolniczy stanowi ogromną wartość w skali Europy. Rolnictwo ekstensywne oddziałuje korzystnie na zachowanie różnorodności biologicznej. Zainicjowany przez WWF w 2002 r. transgraniczny projekt zrównoważonego rozwoju obszarów wiejskich daje ekonomiczną i ekologiczną podstawę rozwoju gmin nadodrzańskich, obrazuje współpracę przyrodników z gminami, międzynarodową wymianę doświadczeń, ale też współdziałanie lokalnych stowarzyszeń przyrodniczych z dużą międzynarodową organizacją jaką jest WWF. Działania w ramach tego projektu są prowadzone na wybranych obszarach pilotażowych, opierają się na współpracy z polskimi organizacjami partnerskimi i polegają np. na zmianie użytkowania obszarów zalewowych (połączeniu ekstensywnego wypasu bydła z ochroną dolin rzecznych), turystyce przyrodniczej, promocji produktów lokalnych, wykorzystaniu biomasy, poprawie struktury krajobrazu. WWF wspiera także wdrażanie Programów rolnośrodowiskowych w Polsce. Na terenie "Odrzańskich Łęgów" działają lokalne organizacje, których celem jest powiązanie szeregu elementów we wspólnym działaniu na rzecz zrównoważonego rozwoju tego obszaru wiejskiego. - W działaniach na rzecz gmin nadodrzańskich chcieliśmy pozyskać ludzi mieszkających na tym terenie, gospodarzących na tym obszarze. Chcieliśmy pokazać im, że oprócz wartości przyrodniczych ten obszar ma także konkretne wartości gospodarcze, które można wykorzystać. - mówi Andrzej Ruszlewicz z Fundacji Ekologicznej "Zielona Akcja". - Utworzyliśmy m.in. rowerowy Szlak Odry, łączący i jednocześnie angażujący w działania wszystkie gminy od Głogowa do Wrocławia, powstało też Partnerstwo Doliny Środkowej Odry podejmujące wspólne działania na rzecz zrównoważonego rozwoju tej części doliny Odry.
Rezerwat "Odrzyska"
W ocenie plusów i minusów wstąpienia Polski do UE pod względem ochrony przyrody podkreśla się wagę implementacji unijnych dyrektyw - siedliskowej i ptasiej, a także dyrektywy wodnej, które zmieniają obecną politykę w ochronie przyrody i gospodarce wodnej. Założenie jest takie, że jeśli mamy do czynienia z siedliskami i gatunkami cennymi w skali Europy, to musimy przestać myśleć o nich w sposób lokalny i regionalny, pominąć kwestie polityczne, ponieważ do ochrony tych terenów zobowiązuje nas cała Europa.
Ekologiczna ochrona przeciwpowodziowa
Polsce brak tradycji stosowania ekologicznych metod zapobiegania powodziom, ciągle pokutuje przekonanie, że wycinanie lasów łęgowych, coraz większa regulacja rzek i budowa wałów rozwiążą problem powodzi. Wały jednak stwarzają pozorne bezpieczeństwo, zachęcając do zagospodarowywania polderów i terenów zalewowych rzek. Obecny stan wiedzy wymaga zmiany dotychczasowego podejścia do ochrony przeciwpowodziowej i zastąpienia technicznych rozwiązań (np. forsowanych w ramach "Programu dla Odry 2006") metodami nowoczesnymi, a zarazem bardziej skutecznymi, trwałymi i przyjaznymi środowisku. Doświadczenia własne oraz z zachodniej Europy, a szczególnie regulacji Renu, wskazują, że obwałowanie brzegów rzeki nie zdaje egzaminu w przypadku powodzi, a takie kosztowne rozwiązanie przynosi skutki odwrotne od oczekiwanych.Odbieranie rzekom ich naturalnych przestrzeni zalewowych, zagospodarowywanie polderów, prostowanie koryta rzeki stwarzają zagrożenie powodziowe dla miast leżących w dolinie rzeki.
|
|||||
Wyniki badań wskazały, że z punktu widzenia ochrony przeciwpowodziowej, jak i ochrony przyrody, optymalnym rozwiązaniem byłoby odsunięcie obwałowań od rzeki (tam, gdzie obwałowania niczego nie chronią). Stworzy to naturalne miejsca wylewu wód rzeki, chroniące leżące poniżej biegu rzeki osady i zabudowania. Tereny zalewowe mogą być także użytkowane - jako łąki, pastwiska, nadrzeczne lasy. Podkreśla się, że w ramach zwiększania naturalnej retencji należy jednocześnie zachowywać tereny podmokłe dolin rzecznych i ich obszary zalewowe oraz prowadzić zalesienia, szczególnie na terenach górskich i podgórskich. Z inicjatywy WWF rozpoczęto modelowy projekt Domaszków-Tarchalice, polegający na odsunięciu wałów od rzeki i odtworzeniu lasów łęgowych, które w wyniku przesuszania przekształcają się w grądy. Udział w projekcie zadeklarowały Gmina Wołów, Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych we Wrocławiu (90 proc. tego obszaru zajmują powierzchnie leśne), Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej z Wrocławia, Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych we Wrocławiu, Program dla Odry 2006 oraz lokalne urzędy zajmujące się planowaniem przestrzennym i gospodarką wodną. Powstała cyfrowa mapa pokazująca rzeźbę terenu i hipotetyczne zalewy po odsunięciu wałów. Dzięki zebranym danym można przewidzieć długość okresów zalewowych, ich przebieg oraz prognozę zmian w gospodarce leśnej na tym terenie. Po odsunięciu wałów na odcinku 7,5 km uzyskano by 670 ha nowych obszarów retencyjnych w dolinie Odry. Zrezygnuje się równocześnie z urządzeń przepustowych, nowy wał będzie niższy od obecnie istniejącego i chroniony przez leżący przed nim las łęgowy. Będzie to modelowy projekt skutecznego połączenia ochrony przeciwpowodziowej i ochrony przyrody z korzyścią dla wszystkich stron.
Uczyć się na cudzych błędach
Jak mówi koordynator kampanii Robert Wawręty, prezes TnZ, Polska i Niemcy to dwa różne "światy". - Ochrona przeciwpowodziowa w Niemczech, m.in. nad Górnym Renem czy w dorzeczu Fuldy, polega na wprzęgnięciu w ochronę możliwości retencyjnych tkwiących w środowisku przyrodniczym. Przy opracowywaniu strategii ochrony przeciwpowodziowej w pierwszej kolejności bierze się pod uwagę rozwiązania przyjazne środowisku, a dopiero później rozwiązania techniczne. Takiej analizie towarzyszy uwzględnianie nie tylko kosztów bezpośrednich związanych z danym rozwiązaniem, ale również kosztów środowiskowych (wycenia się wartość środowiska przyrodniczego). Wawręty wskazuje różnice w polityce obu krajów - kiedy w Polsce wciąż pokutuje mit, że przed wodą możemy ochronić wszystko, w Niemczech otwarcie przyznaje się, że jest to technokratyczne złudzenie. Kanalizacja rzek, ich regulacja przynosi prędzej czy później odwrotne do zamierzonych skutki. Kiedy w Polsce w dalszym ciągu na wielu potokach wykonuje się betonowe żleby, w Niemczech beton jest materiałem nie stosowanym do zabezpieczania brzegów przed erozją. Kiedy w Polsce likwiduje się naturalną retencję poprzez budowę nowych obwałowań nawet na wysokości pól uprawnych, w Niemczech takie działania są prawnie zabronione. W naszym kraju reguluje się kolejne nowe, naturalne cieki, w Niemczech główny nacisk jest położony na renaturalizację rzek. Renaturalizacja 1 mb. wynosi średnio od kilkuset do kilku tysięcy euro. W Niemczech firmy ubezpieczeniowe zniechęcają do zabudowy terenów zalewowych poprzez stosowanie odpowiednio wysokich stawek ubezpieczeniowych na terenach zagrożonych powodzią, kiedy w Polsce większość rzek nawet nie posiada map terenów zalewowych, stanowiących podstawową informację o potencjalnym zagrożeniu powodziowym danego obszaru. - U naszych zachodnich sąsiadów prowadzi się odpowiednią politykę podatkową zachęcają do wprowadzania na dachy budynków roślinności z tytułu utraconej retencji na skutek ich wybudowania, u nas tymczasem takie działania u wielu osób wzbudzają śmiech. W Niemczech odtwarza się zniszczone lasy łęgowe, w Polsce w zastraszającym tempie giną resztki tych cennych środowisk nadrzecznych, porównywanych przez wielu naukowców do lasów deszczowych strefy tropikalnej. Na początku lat 90. stanowiły już tylko niecałe 5 proc. pierwotnego areału. - dodaje Robert Wawręty. Zwraca uwagę na to, iż w Polsce większość rzek jest nadal zbliżona do naturalnych, tymczasem większość rzek w Niemczech została prawie całkowicie skanalizowana. Jeśli się nie opamiętamy środki z Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) w dużym stopniu mogą jednak zmienić tę sytuację.
Zdaniem większości ekspertów zajmujących się gospodarką wodną oraz przyrodników nie ma obecnie możliwości zbudowania niezawodnego systemu ochrony przed powodzią gwarantującego stuprocentowe bezpieczeństwo przy każdym, nawet ekstremalnym wezbraniu. Należy jednak tak postępować, aby wezbrane wody powodowały szkody jak najmniejsze. "Długofalowe i wielokierunkowe działania w skali całej zlewni wiążą się z koniecznością przełamania wielu schematów i innego spojrzenia na sposób użytkowania rzek i ich dolin. Wymagają uwzględnienia ochrony przeciwpowodziowej w uregulowaniach prawnych dotyczących zagospodarowania przestrzennego, budownictwa, gospodarki wodnej i ściekowej, rolnictwa czy leśnictwa." - mówią przedstawiciele WWF.
|
