Minionego lata, w całej Europie, a także poza nią, kraje zmagały się z intensywnymi, letnimi upałami i poważnym brakiem opadów. W wielu przypadkach zasoby wody zmalały do najniższych notowanych poziomów. Rośliny usiłują dojrzeć i wytworzyć nasiona, ale wiele z nich usycha.
Jest mało znanym faktem, że ludzie wykorzystują tylko około 15 proc. światowych zasobów słodkiej wody, natomiast aż 65 proc. pochłania przemysłowe rolnictwo i zaawansowany technologicznie przemysł, szczególnie produkcja komputerowych układów scalonych. Istnieje pilna potrzeba radykalnego przewartościowania tej sytuacji w celu uniknięcia nagłego pogłębienia bieżącego kryzysu. Zwiększanie zatrzymywania wilgoci w glebie jest priorytetem w celu zapewnienia wystarczającej produkcji żywności i utrzymania długoterminowych zasobów wodnych.
fot. Letnie fale upałów oraż światowy niedobór zasobów wodnych stawiają nas przed koniecznością podjęcia zdecydowanych kroków w celu ochrony wód na całej kuli ziemskiej.
Wymaga to polityki rolnej, która uwzględnia i promuje ekologiczne podejście do gospodarowania ziemią, a zwłaszcza unika rozwoju wielkoobszarowych, monokulturowych, przemysłowych gospodarstw rolnych. Gospodarstwa te są cytowane przez wiele organizacji, również ONZ, jako główni winowajcy nadmiernego zużycia wody i jej zanieczyszczenia.
Polska pod względem zasobów wody jest krajem ubogim. Opady atmosferyczne są głównym źródłem zasobów wody i dostarczają 97 proc. całkowitego rocznego zasilania. Oznacza to pilną konieczność, by polityka maksymalnej ochrony zasobów wodnych była podstawą przy podejmowaniu decyzji przez obecne i przyszłe administracje rządowe i lokalne.
Niestety zalecenia Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej, określające obecnie główne założenia dla przyszłości polskiego rolnictwa i szybko wdrażane przez obecny rząd, mają dokładnie przeciwne podejście.
Zalecają one masowe przekształcanie polskich, głównie niewielkich, oszczędzających wodę, tradycyjnie i ekologicznie prowadzonych gospodarstw w wielkie i zależne od agrochemii farmy, których zapotrzebowanie na wodę będzie nadmierne i trudne do zaspokojenia. Źródła wody, które już obecnie są w Polsce bardzo zatrute przez ścieki z przemysłu i gospodarstw domowych, będą jeszcze bardziej zanieczyszczane poprzez wzrost zużycia nawozów sztucznych i pestycydów, zmuszając przedsiębiorstwa wodociągowe do wydawania milionów złotych na usuwanie tych zanieczyszczeń tak, aby woda spełniała standardy UE. W Wielkiej Brytanii proces ten już kosztuje podatników prawie miliard funtów rocznie.
Rządy we wszystkich krajach powinny odpowiadać za działania, które negatywnie wpływają na naszą zdolność do zachowania w dobrym stanie wyczerpujących się zasobów naturalnych naszej planety. Poprzez zgodę na świadomą, nadmierną eksploatację i błędne gospodarowanie bogactwami naturalnymi rządzący popychają przyszłe pokolenia w kierunku życia w biedzie i głodzie.
fot. Topnienie lodowców i brak wody pitnej w wielu regionach świata to efekty postępującego globalnego ocieplania się klimatu.
Polska może uniknąć podążania tą samą, rujnującą drogą. 58 proc. gruntów uprawianych przyjaznymi dla środowiska metodami i 28 proc. powierzchni z tradycyjną gospodarką leśną daje bardzo duże możliwości utworzenia całościowego, odpowiedzialnego i długoterminowego rozwiązania w celu oszczędnego gospodarowania wodą i glebą. Aby ta okazja została wykorzystana, Polska musi uniknąć pułapek, w które wpadły inne kraje. Polska może wskazać drogę przezwyciężenia obecnego kryzysu sięgając do umiejętności i mądrości tradycyjnych rolników i leśników, oraz przez zapewnienie, że polska wieś stanie się ekologicznym przykładem dla reszty Europy, a nie następną ofiarą globalnego uprzemysłowionego rynku. Suche lato jest dzwonkiem alarmującym, aby się obudzić i podjąć natychmiastowe działania.
Julian Rose, Eko i My