Nad morze zimą? Skąd w ogóle taki pomysł? Właśnie o tej porze roku dla miłośnika przyrody nadmorskie ostępy będą najbardziej atrakcyjne. Brak turystów wylegujących się na plażach równa się: wiele zimujących gatunków ptaków. Głównie z tego powodu powinniśmy zdecydować się na zimową wyprawę nad Bałtyk.

- Dokąd zimą nad morze?
- Porty
- Władysławowo
- Kuźnica
- Jastarnia
- Hel
- Plaże i ujścia
- Rezerwat „Beka”
- Ujście Wisły
- Co ze sobą zabrać?
- Mimo wszystko warto!
Dokąd zimą nad morze?
Decyzja podjęta, czas ruszać nad morze! Otwartą kwestią pozostaje, w które miejsce konkretnie powinniśmy się udać. Tutaj warto postawić sobie pytanie: Co chcemy zobaczyć? W jakich warunkach, trudniejszych czy łatwiejszych? Zimą wszędzie wiatr dmucha, na dodatek jest zimny. Można tylko liczyć na to, że w jednym miejscu będzie wiało słabiej niż innym. Czasami wystarczy stanąć nieco dalej od linii brzegowej i problem zostaje rozwiązany. Tylko czy pole obserwacji będzie na tyle czyste, żeby móc popatrzeć sobie na coś? Zastanówmy się, czy chcemy obserwować w portach, czy otwartych przestrzeniach, gdzieś na plażach lub wydmach porośniętych przeważnie sosnowymi lasami. To pierwsze „środowisko” jest ciekawe i na dodatek stosunkowo łatwe do obserwacji. Z własnego doświadczenia wiem, że zawsze można spotkać tam ciekawy gatunek w stosunkowo niewielkiej odległości. Młoda mewa białogłowa na falochronie portu we Władysławowie. Fot. Kacper Kowalczyk
Porty
Władysławowo
Skoro zatem o portach mowa, przenoszę Was do Władysławowa. Miasto położone w Zatoce Puckiej na północ od Trójmiasta. Ornitolodzy chętnie tam zaglądają, ze względu na dość spore ilości mew oraz kaczek. Lubiący odczytywać ptasie obrączki z pewnością znajdą dla siebie doskonałe zajęcie, bowiem na falochronie siedzące ptaki są mało płoche, dlatego można je dość blisko podejść i odczytać numer zapisany na obrączce. Zimową porą królową portu jest lodówka, która na śródlądziu stanowi rzadkość, a nad morzem jej koncentracje bywają większe niż zgrupowania krzyżówek, oprócz nich przypływają także kaczki morskie takie jak markaczki, uhle, edredony czy nawet birginiaki. Warto także zwrócić uwagę na ptaki wróblowate. Władysławowski port odwiedzają od czasu do czasu śnieguły, poświerki, świergotki nadmorskie lub jedne z najpiękniejszych skowronków na świecie – górniczki. Tutaj także można liczyć na spotkanie z biegusem morskim będącym dość regularnym, bo spotykanym każdej zimy, gościem.
Kuźnica
Zazwyczaj będąc we Władysławowie warto udać się na Hel, ale co najmniej dwa punkty na drodze między tymi dwoma miastami są warte naszej uwagi. Jednym z nich, tuż obok Władysławowa, jest Kuźnica. Tam gromadzą się wielotysięczne stada kaczek, kormoranów, łabędzi a także dość spore ilości bielików. Od strony otwartego morza możemy liczyć na markaczki czy uhle, natomiast od strony Zatoki Puckiej warto przeglądać wyżej opisane stada. Pośród tysięcy nurogęsi może trafić się jakiś szlachar.
Jastarnia
Do Helu coraz bliżej. Kolejne miejsce warte uwagi czyli Jastarnia. Pamiętam jak w tamtejszym porcie obserwowaliśmy nura czarnoszyjego – tego o bardziej masywnej sylwetce – ale oprócz niego był również nur rdzawoszyi – ten bardziej delikatny. Mew zdecydowanie mniej, ale za to możliwe są obserwacje nieco rzadszych gatunków takich jak np. mewa blada. W roku 2010 obserwowano w Jastarni głuptaka, później bo w roku 2013 widziano biegusa morskiego i mewę trójpalczastą potocznie nazywaną przez prasiarzy „trójką”, a w 2015 tamte okolice odwiedził birginiak.
Hel
Miasto położone chyba najbardziej w głąb Bałtyku – przynajmniej w Polsce. Tamtejszy port rybacki to miejsce, które nie powinno umknąć nikomu z podróżujących w tamte strony. Najdogodniejszym miejscem do ptasich obserwacji bez wątpienia jest falochron. Nie należy się obawiać żadnych strażników, bowiem wstęp jest wolny. Pośród kutrów zobaczymy zwinnie nurkujące szlachary czy nurogęsi a nawet nury białodziobe. W Helu mew dostatek, dlatego warto przejrzeć dokładnie każdego osobnika. Może trafić się mewa blada, trójpalczasta albo inna równie ciekawa. Czasami pojawiają się nurzyki albo alki. Nad naszymi głowami, gdzieś pomiędzy mewami, da o sobie znać burzyk szary czy wydrzyk wielki nazywany również suką.
W portach bardzo często można spotkać szczątki ptaków zjedzonych przez drapieżniki. Fot. Kacper Kowalczyk
Plaże i ujścia
Rezerwat „Beka”
Rezerwat ornitologiczny, który od 1999 roku jest nadzorowany przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, prowadzące tam różne zabiegi ochrony czynnej, mające na celu zachowanie jedynych w swoim rodzaju muraw słonolubnych, a także interesujących gatunków ptaków. Listopad i grudzień to dobry czas na obserwacje gromadzących się w rezerwacie gęsi oraz łabędzi krzykliwych, które również lubią żerować w ujściu Redy. Poza tym na otwartych przestrzeniach warto patrzeć za ptakami wróblowymi: świergotkami, śniegułami, poświerkami czy rzepołuchami. Strona nadmorska obfituje w obserwacje ogromnych stad kaczek, gdzie wprawne oko zawsze wypatrzy coś ciekawego.
Ujście Wisły
To bez wątpienia miejsce kultowe dla każdego przyrodnika. Właśnie tam można spotkać wylegujące się na łachach stada fok szarych, liczące grubo ponad 100 osobników, ale oprócz tego w ujściu Wisły praktycznie o każdej porze roku przebywa mnóstwo ptaków, głównie w rezerwacie „Mewia Łacha”. Tam obserwowano lęgowe rybitwy wielkodziobe. A jak wygląda sytuacja zimą? Pójdźmy od Świbna w stronę morza. Droga wiedzie przez lasy, jest kręta, ciągnie się wzdłuż Wisły. Odcinek ujściowy praktycznie nie zamarza, a na granicy między wodą słoną a wodą morską gromadzi się naprawdę wiele ptaków. Zwabia je mnogość pokarmu, tak pożądanego w ciężkim zimowym okresie. Stada lodówek, krzyżówek, gągoły i inne kaczki stanowią dobrą okazję do tego, by wśród nich znaleźć tzw. „raryt”. Otwarte przestrzenie morza mogą obfitować w obserwacje perkoza rogatego, nurzyka lub alki, a na przelotach pod koniec lub na początku zimy nad ujściem Wisły latają wydrzyki. Do tego bardzo licznie przelatują ptaki szponiaste. W szczycie obserwatorzy obserwują ilości rzędu kilku tysięcy w ciągu całego dnia.
Co ze sobą zabrać?
Przede wszystkim dobry humor, pozytywne nastawienie i duże, niczym nieograniczone pokłady optymizmu. Oprócz tego lunetę – bez niej nie ma co obserwować morskiej toni wodnej, ale lornetka też się przyda, bo nigdy nie wiadomo, co nad naszą głową może się pojawić. Lunetą niestety nie możemy aż tak swobodnie operować. Ważny jest także ciepły, odpowiedni ubiór. Gruba kurtka, ciepłe spodnie i czapka, bez tego nie wyobrażam sobie wielogodzinnych obserwacji.
Ekologia.pl poleca
Łabędzie nieme w ogromnych ilościach gromadzą się na plażach licząc, że dostaną coś do jedzenie od przechodniów. Fot. Kacper Kowalczyk
Łabędzie nieme w ogromnych ilościach gromadzą się na plażach licząc, że dostaną coś do jedzenie od przechodniów. Fot. Kacper Kowalczyk
Mimo wszystko warto!
Wielu może odstraszać zimny, mocno wiejący wiatr. Do tego dość duże, wysokie fale, które jeśli źle się ustawimy, mogą nam sprawić całkiem nie przyjemną niespodziankę i ochlapać. Taka przygoda może nawet skończyć się w szpitalu, ale zawsze występuje jakieś ryzyko, nasz problem polega na tym, jak tego ryzyka uniknąć. Mimo tego naprawdę warto udać się na nadmorską wyprawę, bo gatunki wymienione wcześniej przeze mnie, niezbyt często, o ile w ogóle, pojawiają się na śródlądziu. Poza tym przeżycia związane z wyprawą mogą stanowić bazę do różnych opowieści oraz niepowtarzalnych wspomnień.
Kutry rybackie są doskonałą stołówką, a także miejscem odpoczynku dla migrantów dalekodystansowych. Fot. Kacper Kowalczyk
Ekologia.pl (Kacper Kowalczyk)