Ulice pokrywa warstwa lodu i błota pośniegowego przez co warunki na drogach drastycznie się pogarszają. Codzienny czas dojazdu do pracy dla wielu i tak niełatwego z powodu licznych remontów, znacznie się wydłuża. Drogowcy robią co mogą. Ale czy metody przez nich stosowane nie wywołują więcej szkód niż pożytku?

Polska jest jednym z nielicznych krajów w Unii Europejskiej, gdzie na drogi wysypuje się tak duże ilości chlorku sodu. Sytuacja taka powtarza się cyklicznie zimą – sól niszczy asfalt, chodniki, buty i przydrożną zieleń, ale za to ułatwia ludziom poruszanie się po mieście.
Sól niszczy nie tylko drzewa. Chlorek sodu powoduje korozję przydrożnych ogrodzeń, słupków czy znaków drogowych. Niszczy nasze buty, ubrania. O jej szkodliwości wiedzą też właściciele samochodów obserwując każdej zimy postęp korozji w swoich pojazdach.
Jak udowodnili amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu w Minnesocie (USA) sól, którą posypywane są ulice zimą trafia w większości do lokalnych rzek i jezior. Wniosek jest taki, że zasolenie może być dużym zagrożeniem nie tylko dla ekosystemów wodnych i lądowych, a także dla ludzi korzystających z ujęć.

Chlorek wapnia - Aleksander Sobolewski via Wikimedia Commons [CC BY-SA 4.0], via Wikimedia Commons
Obowiązek odśnieżania i zamiatania dróg spoczywa według ustawy na samorządach, które zawierają umowy z wybranymi podwykonawcami. Jednak w dobie kryzysu, gdy każde miasto i gmina boryka się z ograniczeniami budżetowymi, konieczne są pewne wyrzeczenia. Dla przykładu, poprzednia zima okazała się dla Warszawy wyjątkowo łagodna, bo w błocie pośniegowym na chodnikach i ulicach utopiliśmy „tylko” 45,3 mln zł.
Możliwe jest stosowanie chlorku wapnia wymieszanego z substancjami zapobiegającymi korozji oraz utrzymującymi prawidłowe zakwaszenie gleby lub pochodnych kwasów octowego i mrówkowego. Ich zaletą jest to, że nie powodują korozji w takim stopniu jak chlorek sodu. Zatem w czym problem?
Na przeszkodzie stosowania alternatywnych środków do odśnieżania ulic. stoi rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 27 października 2005 roku w sprawie rodzajów i warunków stosowania środków, jakie mogą być używane na drogach publicznych orz ulicach i placach (Dz. U. 2005 nr 30 poz. 1960). Rozporządzenie to wymienia substancje, jakie można używać do usuwania śniegu i lodu z ulic. Na liście znajduje się sól kuchenna – chlorek sodu, jak również chlorek wapnia. Znajdziemy tu również piach i drobnoziarnisty żwir. Innych środków na liście brak. Co najciekawsze, te same substancje z reguły posiadają odpowiednie atesty Państwowego Zakładu Higieny i innych instytucji, zezwalające na wprowadzenie do obrotu.
„Cóż z tego, że dostępne jest wynalezione przez polskich inżynierów rozwiązanie, skoro nie można stosować na drogach publicznych preparatów wg tego rozwiązania, bo nie dopuszcza do tego Rozporządzenie Ministra Środowiska z 27 października 2005 r. ” – mówi Janusz Amanowicz, który wraz z Włodzimierzem Kopyckim, opracował ekopreparat do usuwania z dróg śniegu i gołoledzi pod zastrzeżoną nazwą handlową lodołamacz. Skład tego preparatu jest chroniony polskim patentem nr 198058 od jesieni 2003 roku.
Ekologia.pl poleca

Solarka, fot. shutterstock
A może o to właśnie chodzi, żeby zaprzyjaźnione firmy miały co roku zajęcie, tylko że usuwanie szkód kosztuje o wiele drożej, niż zapobieganie zniszczeniom. Problem m.in. w tym, że nikt w Polsce nie liczy rzeczywistych kosztów ZUD, za takowe uważając jedynie koszt tego co trzeba wykonać, by usunąć z dróg śnieg, gołoledź itp. Usuwanie szkód, jakie te działania spowodują, to już, wg urzędników, inna kasa.” – konkluduje.
Według Tadeusza Godlewskiego z Zakładu Systemów Zarządzania i Telematyki IBDiM stosowanie tych środków jest ekonomiczne nieopłacalne, bo są kilkanaście razy droższe od chlorku sodu, przez co w całej Europie używa się ich sporadycznie.
Naukowcy sugerują bardziej racjonalne odśnieżanie, z wykorzystaniem mniejszej ilości chlorku sodu - proponują, by tam gdzie jest to możliwe śnieg odgarniać, a soli używać do likwidacji gołoledzi. Podczas tegorocznej zimy wiele miast zdecydowało się na użycie żwiru. Przykładem mogą być władze Poznania, które w ramach oszczędności ograniczyły plan odśnieżania dróg do najważniejszych ulic i zamiast posypywania ich solą, zdecydowały się na użycie bardziej ekologicznego piasku lub żwiru. Tam gdzie sól jest niezbędna stosuje się specjalne maty słomiano-foliowe, które chronią przydrożną roślinność. Ponadto pnie drzew opatulane są specjalnymi polipropylenowymi kombinezonami, które chronią je przed działaniem słonej mazi.
Ekologia.pl (JSz)
Moim zdaniem
Czy sól to najlepszy sposób na odśnieżanie ulic?