Rozmowa z Piotrem Żmudzkim – zastępcą kierownika ekopatrolu Warszawskiej Straży Miejskiej, W swojej strukturze OPI (oddział Patrolowo-Interwencyjny) ma również patrole ekologiczne, których zadaniem jest niesienie pomocy zwierzętom oraz usuwanie skutków anomalii pogodowych. Dzwoniąc pod numer 986 i zgłaszając sprawę związaną ze zwierzętami, to właśnie EKOPATROL przybędzie na ratunek zwierzętom.

Jak powstał Ekopatrol Straży Miejskiej?
Pierwszy Ekopatrol powstał we współpracy z WOŚ Urzędu Gminy Ursynów, w październiku 2001 roku, na Mokotowskim Oddziale Terenowym Straży Miejskiej. Była to inicjatywa Piotra Mostowskiego, obecnego kierownika Ekopatrolu. Następnie w połowie 2005 roku utworzono osiem Ekopatroli w strukturach Referatu OPI. Oficjalnie Zespół Ekologiczny w obecnej formie powstał 1 lutego 2006 roku.
Działacie tylko w Warszawie czy również gdzie indziej?
Działamy przede wszystkim na terenie m. st. Warszawy. Jednak przy nietypowych interwencjach, gdy inne służby potrzebują naszej pomocy, za zgodą kierownika, patrole wyjeżdżają poza jego granice, np. do Otwocka, Konstancina-Jeziornej, Piaseczna, Nieporętu, Celestynowa.
Ile interwencji miesięcznie wykonuje Ekopatrol?
Miesięcznie podejmujemy około 650 interwencji związanych ze zwierzętami. Są one zlecane przez mieszkańców, za pośrednictwem Stanowiska Dowodzenia Straży Miejskiej.
Czym się zajmujecie? Czy były jakieś interwencje związane z terrarystyką?
Niesiemy pomoc zwierzętom, również tym egzotycznym. Mieliśmy interwencje dotyczące ptaszników np. z gatunków kędzierzawy, meksykański, węże egzotyczne np. lancetogłowy, boa dusiciele i nadrzewne, pytony, skorpiony, legwany, warany oraz ptaki egzotyczne.
Jako jednostka mundurowa, jakie macie uprawnienia?
Oprócz uprawnień, jakie posiadają strażnicy miejscy, mamy dodatkowo uprawnienia inspektorów TOZ-u oraz uprawnienia operatora pilarek spalinowych. Dzięki nim możemy usuwać skutki anomalii pogodowych.
Czy jako Ekopatrol Straży Miejskiej możecie zabrać zwierzę przetrzymywane w złych warunkach czy też musicie w takiej sprawie współdziałać z innymi organizacjami?
Na podstawie uprawnień Inspektora TOZ-u możemy zabrać zwierzę niehumanitarnie traktowane w myśl Ustawy o Ochronie Zwierząt.
Zwierzęta, które zostały odebrane właścicielowi trafiają do najbliższej lecznicy weterynaryjnej, z którą miasto ma podpisaną umowę, a następnie są przewożone do schroniska.

Fot.: Straż Miejska
Przede wszystkim trzeba zostać strażnikiem miejskim, czyli przejść szereg testów. Po skończonym kursie i zdanym egzaminie, chęć pracy w Ekopatrolu trzeba zgłosić przełożonemu i przejść rozmowę kwalifikacyjną, która ma na zadaniu wnikliwie poznać predyspozycje pracownika.
Strażnik Ekopatrolu na początku pracy zostaje przeszkolony w posługiwaniu się specjalistycznym sprzętem. W późniejszym terminie czeka go m.in. szkolenie Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Czy były jakieś szkolenia związane z rozpoznawaniem egzotycznych zwierząt a szczególnie podlegających ochronie w ramach CITES, jak one wyglądały?
Takie szkolenie planowane jest w najbliższym czasie w warszawskim ZOO. Kilka lat temu takie szkolenie przeszedł obecny kierownik Zespołu EKO, Piotr Mostowski.
Jakie jest podstawowe wyposażenie strażnika Ekopatrolu?
Posiadamy środki przymusu bezpośredniego, które ma każdy strażnik. W trakcie podejmowania interwencji staramy się nie nosić przy sobie jedynie tonfy, ponieważ może wywołać negatywne reakcje u zwierzęcia.
Jak wygląda Wasze zaopatrzenie w specjalistyczny sprzęt herpetologiczny (haki, chwytaki)?
Posiadamy dwuosobowe radiowozy. W tylnej części pojazdu znajdują się clipery różnych wielkości do transportu zwierząt, chwytaki weterynaryjne, specjalistyczne rękawice, siatki, sieci, chwytaki na węże i drobne gryzonie, czerpaki. W naszej dyspozycji znajdują się również kombinezony ochronne, uprząż alpinistyczna i piły spalinowe.
Na ile niebezpieczna jest to praca? Czy zdarzają się jakieś ugryzienia, pokąsania?
Drobne ugryzienia zdarzają się sporadycznie. Nie mieliśmy takiej sytuacji, po której wymagana była interwencja specjalistycznych służb medycznych.

Straż miejska interweniuje także w przypadku zwierząt egzotycznych, fot. shutterstock
Na terenie prywatnej posesji na Białołęce znaleźliśmy jenota siedzącego pod deskami. Po odłowieniu przetransportowaliśmy go do clipera. Chcieliśmy wypuścić go do lasu, ale jenot się nie ruszał. Ostrożnie wyjęliśmy go z klatki, ale nadal był w bezruchu. W końcu, gdy odeszliśmy kilkanaście metrów dalej, zwierzę podniosło się i uciekło. Okazało się, że w niebezpiecznej sytuacji jenot udaje martwego.
Bardzo często jesteśmy myleni ze Strażą dla Zwierząt. Nie mamy z tą organizacją nic wspólnego i nie współpracujemy z nimi. Współpracujemy za to z Biurem Ochrony Środowiska Urzędu m.st. Warszawy, Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami, Strażą Pożarna, Policją.
Czy w swojej pracy wzorujecie się na innych tego typu organizacjach w innych państwach, jeżeli tak to jakich, czy stale z nimi współpracujecie?
Patrol ekologiczny Warszawskiej Straży Miejskiej rozwija się prężnie. To od nas uczą się inne formacje. W 2006 roku gościliśmy delegację z Ukrainy oraz strażników miejskich z różnych polskich miast.
Widzowie kanału ANIMAL PLANET często mogą obserwować pracę „Policji dla zwierząt” w Stanach Zjednoczonych, jak taka praca wygląda w naszych realiach na przykładzie działania Ekopatrolu?
Trudno porównać warunki polskie i amerykańskie. Policja dla zwierząt to specjalistyczna jednostka, a nasz Ekopatrol jest częścią Straży Miejskiej Poza interwencjami ze zwierzętami, których jest 90%, robimy to, co inni funkcjonariusze Straży.
Jak rozumiem praca w Ekopatrolu to nie tylko zawód ale i pasja, ma Pan jakieś zwierzęta?
Oczywiście. W domu mam rybki, dwa koty i szczura. Żyją w bardzo dobrej komitywie.
Jak wam można pomóc?
Przede wszystkim nie przeszkadzać podczas interwencji, nie podchodzić do nieznanych, groźnych zwierząt. Radzimy nie działać na własną rękę, być bardzo ostrożnym i nie udawać bohatera. W niebezpieczeństwie prosimy dzwonić na numer alarmowy 986.
Wywiad dla Draco Magazynu przeprowadził Patryk Rokicki z Zespołu Prasowego Warszawskiej Straży Miejskiej. Opublikowany w numerze 4/2007.
Ekologia.pl