Patrząc na gołębia grzywacza można odnieść wrażenie, że to ptak ociężały. Stawia krok za krokiem, tak jakby nigdy i nigdzie mu się nie spieszyło. Nie zważa przy tym na stojące na drodze przeszkody, a inne, mniejsze ptaki ustępują mu z drogi, tak jak poddani przed swoim królem. Czy gołąb grzywacz na miano króla zasługuje? Dla mnie to przede wszystkim symbol końca sierpnia, a co za tym idzie zbliżającego się końca lata oraz początku wielkiej, jesiennej ptasiej wędrówki.

- Gołąb grzywacz to rzeczywiście duży ptak
- To wychowanie
- Gołąb grzywacz wędrowniczek
- Coraz bardziej pospolity ten gołąb grzywacz
Gołąb grzywacz to rzeczywiście duży ptak
Była wtedy wczesna wiosna i o dziwo, miałem trochę wolnego czasu. Cóż innego mogłem zrobić z tym czasem, żeby nie krzątać się z kąta w kąt? Nic zapakowaniem aparatu w plecak i wyruszenie gdzieś poza miasto. Niestety się nie udało wykroczyć poza granicę Wrocławia, zatrzymałem się w Parku Szczytnickim. A to wszystko przez gołębie grzywacze (Columba palumbus) i moją chciwość uwiecznienia tych zwierząt na matrycy. Ubrany w moje „morociuchy” szedłem na przystanek, a po prawej stronie zauważyłem zażywające pierwszych promieni wiosennego słońca ptaki. Gołębie grzywacze były zajęte jedzeniem, zbieraniem materiału na gniazdo oraz zalotami do samic. Wyglądało to jak rodzinna sielanka. Wyobraźcie sobie na kwiecistym skrawku ziemi, pośród barw żółtych i białych oraz fioletowych nie robiące sobie nic z obecności ludzi duże, bo ważące w granicach 500-600 g ptaki i osiągające rozmiary rzędu 40-50 cm, uprawiają swoje powinności. Niczym nie skrępowane, równoprawnie korzystające z dobrodziejstw parku, tak samo jak dwunożne istoty.
Przypatrywałem się im z 15 minut. Podszedłem bliżej, potem jeszcze bliżej i bliżej. W końcu położyłem się, oko przytknąłem do wizjera aparatu. Migawka klapała, a ja strzał za strzałem w gołębie grzywacze. Cieszyłem się jak dziecko, które otrzymało pierwszą zabawkę. Nigdy tak blisko gołębi grzywaczy nie miałem, bo te z którymi miałem do czynienia w centralnej Polsce, raczej nie chciały współpracować. Gdzieś tam miały zakodowany strach do człowieka. Jak tylko mogły, trzymały się z dala ode mnie, byle jak najdalej. Odlatywały, uciekały, przelatywały z gałęzi na gałąź. A te jakby miały mnie gdzieś. Pewnie myślały – „leży jakiś wariat i coś tam robi” – później sam o sobie tak myślałem. No ale cóż, zrobiłem tyle zdjęć ile miałem zrobić, później słońce już wzeszło na nieco wyższy poziom horyzontu. Światło kompletnie do niczego się nie nadawało. Zaprzestałem zatem dalszych strzałów, ale z gołębiami grzywaczami nadal posiedziałem. Popatrzyłem na ich wiosenne harce, do których dołączyły dwie sierpówki. Wtedy właśnie uświadomiłem sobie, że grzywacz to rzeczywiście duży ptak. Sierpówki według ornitologów średniej wielkości przedstawiciele pierzastej części fauny, wyglądały przy nich na bardzo malutkie, chudziutkie, nawet wychudzone gołąbki, a do tego całkiem szarobure. Gołębie grzywacze w promieniach słońca mieniły się szaroniebieską barwą upierzenia, do tego ta biała „grzywa” na szyi a nad nią opalizujące na zielono pióra. Kolorystycznego smaczku dodaje im dziób, który jest żółto-czerwony. Jak bardziej wnikliwie poobserwujemy te gołębie, to zauważymy, że ich źrenica, kontrastująca z jasną tęczówką, ma dziwny, zupełnie inny, jajowaty kształt. Młodociane osobniki są upierzone nieco inaczej. Brzuch jest bladoróżowych, a wierzch bardziej szary niż niebieski, a do tego „grzywy” brak, no i dziób ma kremowo-brązową barwę. Oko jest całe ciemne. Źrenicę z daleka tutaj trudno odróżnić od niemal czarnej tęczówki. Ale tak tylko wygląda przez kilka miesięcy, bo już następnej wiosny po wykluciu młody gołąb grzywacz przybierze dokładnie takie same barwy jak jego rodzice, a jak mu się poszczęści, to sam stanie się rodzicem.

Grzywacz, fot. Kacper Kowalczyk
To wychowanie
Gdyby Polacy rozmnażali się z taką częstotliwością jak gołębie grzywacze, to o problemach demograficznych i ujemnego „przyrostu” moglibyśmy zapomnieć. Społeczeństwa w żaden sposób nie trzeba byłoby stymulować, a nas byłoby więcej i więcej. Gołębie te są zdolne do wyprowadzenia czterech, a nawet pięciu lęgów w ciągu roku. Pierwszy zaczynają już w marcu, a na terenach gdzie zimują, czyli na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie nawet w lutym. Dwa czysto białe jaja przez następne 16 dni są wysiadywane głównie przez samicę, którą tylko od czasu do czasu zastępuje samiec.
Gołąb grzywacz wędrowniczek
Kiedy czas na odchowywanie młodych z kolejnych lęgów definitywnie dobiega końca, wtedy rozpoczyna się wędrówka. Gołębie grzywacze tworzą zgromadzenia liczące po kilkadziesiąt, a niekiedy nawet kilkaset ptaków i przelatują z miejsca na miejsce. W tym czasie można je spotkać na świeżo skoszonych lub zaoranych polach, czy łąkach po kolejnym sianokosie. Tam aktywnie szukają jedzenia, a to ziarna, a to jakieś pędy, trochę zielonki, ogólnie wszystko, co można włożyć w dziób, a przysporzy nieco energii. Gdy jedzenia na danym żerowisku zacznie brakować, wtedy ptaki wędrują dalej i dalej. W ten sposób krok po kroczku kierują się coraz bardziej na południe. Pytanie pozostaje jak daleko na to południe zalecą? No właśnie! Gołębie grzywacze rzeczywiście są ptakami dość leniwymi. Z biegiem czasu mniej chętnie wędrują dalej. Jeśli mogą to zostają w swoim rewirze, albo przemieszczają się ale o kilkaset, a nie jak dotąd o kilka tysięcy kilometrów. Zawsze byłem przekonany, że gołąb grzywacz to musi naprawdę daleko lecieć. Niespodziewanie pojawiały się na wiosnę i równie niespodziewanie znikały jesienią. Taki cykl obserwowałem przez wiele lat, jednak jak wszystko na świecie, do czasu. To był rok, w którym zmieniłem adres zamieszkania. Z centralnej Polski wywiało mnie na Dolny Śląsk. Przed wyjazdem do Wrocławia jeszcze wybrałem się na nad Ner. Pośród trzcin harcowały remizy, i młode, i stare, a nawet wąsatki. Na łąkach zaś gołębie grzywacze między sobą uskuteczniały poszukiwania pokarmu i gromadzenie jak największej ilości zapasów energii. Jesienią ptaki te ważą najwięcej. Często ich masa przekracza 600 gramów.
Ekologia.pl poleca
Gołąb grzywacz, fot. Kacper Kowalczyk
Coraz bardziej pospolity ten gołąb grzywacz
Jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku, gołębie grzywacze były rzadkimi mieszkańcami lasów liściastych. Spotkanie tego gołębia graniczyło z cudem, a do tego ich obyczaje gniazdowe, czyli siedzenie zupełnie cicho na gnieździe, uniemożliwiały wręcz ich lokalizację. Dopiero w drugiej połowie XIX w. rozpoczęła się wielka ekspansja gatunku, która z początku była dość nie śmiała i nieco później nabrała rozpędu. Głównym celem było zakładanie gniazd w miastach. W parkach, skwerach, wszędzie tam, gdzie rosło trochę drzew liściastych, pozwalających na ukrycie pieleszy. W przypadku gołębia grzywacza można powiedzieć, że moda na osiedlanie się w miastach przyszła z zachodu. Przynajmniej taki proces był bardzo dobrze widoczny w Polsce, kiedy to ptaki były dość licznie obserwowane w sercu Szczecina, natomiast niezbyt chętnie wkraczały do Białegostoku. Proces urbanizacji gołębi grzywacza w Polsce ma swoje początku w późnych latach ’60 XX w. To właśnie wtedy po raz pierwszy odnotowano dość znaczą liczbę tych ptaków w Szczecinie. I tak aż do dziś gołębie te coraz chętniej wybierały biotopy przekształcone przez człowieka. Obecnie to bardzo pospolity ptak miejski. Wielu z nas nie wyobraża sobie parku, czy też skweru bez tych dużych szaroniebieskich gołębi z białą grzywą. Według niektórych źródeł za taki stan rzeczy odpowiada zaprzestanie polowań w zachodniej Europie. Populacja gołębi grzywaczy wzrosła, to i ptaki rozpoczęły poszukiwania nowych, dotąd sobie nieznanych terenów na założenie gniazda. Jak się okazuje miasta są do tego doskonałym miejscem.
Gołąb grzywacz, fot. Kacper Kowalczyk
Ekologia.pl (Kacper Kowalczyk)
Bibliografia
- Rafał Bobrek, Tomasz Wilk, Aleksandra Pępkowska-Król; “Wędrówka grzywacza Columba palumbus w polskiej części Karpat – parametry przelotu i selektywność ptaków względem czynników meteorologicznych”; Ornis Polonica 2017, 58: 160–177;
- Alerstam T. 1978. ; “Analysis and a theory of visible bird migration. ”; Oikos 30: 273–349.;
- Grzegorz Pitucha, Andrzej Wojton; “Gniazdowanie grzywaczaColumba palumbusw bliskim sąsiedztwie pustułkiFalco tinnunculus”; data dostępu: 2021-02-09
- I.R.Inglis, A.J.Isaacson, G.C.Smith, P.J.Haynes, R.J.P.Thearle; “The effect on the woodpigeon (Columba palumbus) of the introduction of oilseed rape into Britain”; Agriculture, Ecosystems & Environment Volume 61, Issues 2–3, February 1997, Pages 113-121;