Kot domowy kontra żbik - fakty i mity

Kot domowy w naturalnym środowisku zamienia się w sprawnego drapieżnika. Przyczynia się do zanikania gatunków chronionych, a jego amory sprowadzają nieszczęście na żbika – jednego z dwóch rodzimych gatunków dzikich kotów.



Żbik europejski, fot. shutterstockŻbik europejski, fot. shutterstock
  1. Kot „prawie” domowy
  2. Niepewny los żbika

Ostatnio sporo się mówi o bezdomnych zwierzętach, szczególnie kotach. Przypomina się los bezpańskich kotów albo ich trudną sytuację w schroniskach, oraz wszelkie koty domowe: rasowe i wielorasowe. Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, że kot będący w domu wcieleniem łagodności w środowisku zamienia się w groźnego łowcę. Czyżby Dr Jekyll i Mr Hyde świata przyrody?

Kot „prawie” domowy

Duża popularność kotów jako zwierząt domowych nie idzie niestety w parze z odpowiedzialnością za te zwierzęta. W efekcie wielu właścicieli umożliwia kotom swobodne wychodzenie do ogrodu wokół posesji, co dla kota ma być swoistą namiastką dzikiego, ale bezpiecznego życia. Kot regularnie wraca do mieszkania na posiłki i porcję pieszczot od domowników. Nieraz nawet w „dowód wdzięczności” przyniesie właścicielom świeżo upolowaną ryjówkę, wróbla czy nietoperza.

Jeszcze więcej swobody mają koty żyjące na wsiach. Tu z reguły takimi drobiazgami jak ich karmienie czy utrzymanie w domu nikt się nie przejmuje. Co najwyżej czasami koty dostają trochę mleka – resztę aprowizacji muszą sobie zapewnić same, w zamyśle właścicieli tępiąc dokuczliwe gryzonie. Rzeczywiście – z pomocą kotów znikają myszy ze stodoły i szczury z obory czy chlewu, jednak to tylko wierzchołek góry lodowej.

Kot jest drapieżnikiem, a jego naturalnym pokarmem są wszelkie drobne ssaki (od myszy, ryjówek i nornic poprzez nietoperze, na młodych królikach i zającach kończąc), ryby i różne owady (szczególnie szarańczaki). Ale łupem kotów padają także inne niewielkie zwierzęta: jaszczurki i węże oraz wiele gatunków ptaków (w tym pisklęta gatunków większych). Na niektórych terenach populacja kotów jest tak duża, że można je tam uznać za dominujący gatunek drapieżnika. Co roku w szczękach kotów giną tysiące zwierząt chronionych. Bywa, że w ciągu kilku lat koty na danym terenie potrafią wybić całą kolonię nietoperzy czy też znacznie zmniejszyć liczebność ptaków śpiewających. Niestety, o tym fakcie wiedzą tylko naukowcy próbujący chronić zwierzęta, dla domowników niewinne spojrzenie mruczącego kota nie może być wzrokiem masowego mordercy.
Żbik podczas polowania, fot. shutterstock

Niepewny los żbika

Niewiele osób wie, że w Europie żyje jeszcze jeden z dzikich przodków kota domowego – żbik. Zresztą do kota jest on łudząco podobny, chociaż większy – długość dorosłego osobnika wynosi 44-64 cm u samic i 52-67 cm u samców. Na jego gęstym i długim futrze można zauważyć ciemniejsze prążki. Na żbiki zawzięcie polowano dla ich gęstego futra, a od XVII wieku były tępione jako szkodniki. Chociaż są chronione od 1952 roku, ich krajowa populacja mieści się w przedziale 100-200 osobników i jest krytycznie zagrożona wyginięciem. Ale to tylko ostrożne szacunki i nie brak głosów, że żbik w środowisku naturalnym już nie występuje. Skąd te rozbieżności?

Tropy żbika w praktyce są nie do odróżnienia od kocich, a z racji skrytego trybu życia przyrodnicy rzadko mają okazję oglądać samo zwierzę. Żbik dość łatwo krzyżuje się z kotem domowym i daje z nim płodne potomstwo. Wiadomo, że w Europie są obszary, gdzie występujące żbiki są czyste gatunkowo jak i takie, gdzie częściej spotyka się hybrydy z kotem domowym. Na razie nie dysponujemy badaniami DNA polskiej populacji żbika – nie wiadomo więc, jak jest naprawdę.
Żbików ubywa w całej Europie, ale o ile w Polsce gatunek ten jeszcze występuje, to musi być skrajnie nieliczny. W takich warunkach tym łatwiej o spontaniczne kojarzenia z kotami – wszak łatwiej spotkać kota niż innego żbika. Przekształcenia krajobrazu i fragmentyzacja siedlisk również nie służy ochronie gatunku. Zresztą czy ludzi łatwo przekonać do ochrony czegoś, co jest rzadko spotykane, a być może nawet nie istnieje? Nie dziwne, że znacznie łatwiej jest realizować badania i programy restytucji rysia – w końcu gatunek ten jest łatwo rozpoznawalny. W tej sytuacji już niedługo żbik może być kojarzony tylko z pewnym bohaterem komiksów… a szkoda!
Ekologia.pl (JSz)
Ocena (3.7) Oceń: