Wędrowaliśmy wzdłuż przekopu Wisły, by dostać się na plażę. Najpierw szliśmy przez las, zanim dobrnęliśmy do brzegu rzeki. Właśnie wtedy na naszej drodze leżał padalec. Całkiem bezbronny, próbujący złapać ostatnie promienie słońca tego dnia. Leżał i nic sobie nie robił z naszej obecności, a my jak zaczarowani podziwialiśmy jego brązowe, acz połyskujące na fioletowo i zielono łuski. Wyglądało to tak, jakby ktoś oblał go benzyną, która utworzyła błyszczącą otoczkę wokół jego ciała. Spotkania z padalcem zawsze pobudzają naszą wyobraźnię.

- Padalec zwyczajny jako wąż „niewąż”
- Niebieskie plamki dodają uroku padalcowi zwyczajnemu
- Padalec zwyczajny pod ochroną?
Padalec zwyczajny jako wąż „niewąż”
W naszym mniemaniu jaszczurka musi mieć nogi. Jakieś szczątkowe kończyny powinny wyrastać z tułowia. Przecież musi w jakiś sposób przemierzać świat z jamki na polowania, z polowania na kamień, z kamienia do jamki. Gdy zetkniemy się z padalcem, przeżywamy szok. Jakichkolwiek nóg próżno u niego szukać. Kiedy podniesiemy go z ziemi, zobaczymy pod spodem łuski ułożone poziomo, tak jak u węży, a wszystko po to żeby zwierzak mógł pełzać. Jaszczurka, która pełza? Bardzo dziwne, prawda? Ale prawdziwe! Pełzające jaszczurki są wokół nas i powinniśmy to zaakceptować. Problem jednak nie w tym, że padalce pełzają, ale w tym, że przez to bywają mylone z wężami.
Wąż kojarzy nam się z czymś niebezpiecznym, zwierzęciem temperamentnym, trudnym do opanowania. Ogólnie lepiej nie wchodzić mu w drogę, a jak wejdziemy, to lepiej z tej drogi zejść niż iść w zaparte i ryzykować ukąszenie. W Polsce mamy tylko jeden gatunek jadowitego węża – to żmija zygzakowata. Jej ukąszenie przypomina użądlenie przez osę, czyli nic przyjemnego. Ukąszenie węża jest o tyle gorsze, że gadzi jad powoduje długotrwały obrzęk oraz zmiany ogólnoustrojowe jak gorączka czy nawet wymioty, a w najgorszym przypadku może doprowadzić do omdleń. Ale żmija atakuje w ostateczności, kiedy nie ma dokąd uciekać, wtedy sięga po swoją najsilniejszą broń. Otwiera pysk, wysuwa zęby jadowe i wkłuwa je w ciało przeciwnika, a na koniec wypuszcza jad, po czym oddala się zostawiając ofiarę ataku samą. Obrywa się nie tylko ludziom, również dostają ciekawskie lisy, niedoświadczone wilki, czy nie patrzące pod nogi niedźwiedzie. A padalec zwyczajny?
Padalec przy żmii to całkiem bezbronna istota, która może tylko uciekać. Od niebezpiecznej kuzynki można padalca odróżnić po wąskiej głowie, brązowej barwie łusek, połyskujących na fioletowo lub zielono w promieniach słońca. Żmija ma szeroką u podstawy głowę, najczęściej jest szara (może być czarna lub brązowa) z czarnym zygzakiem od głowy aż po ogon. Padalec przy niej jest prawdziwym maluchem – chudziutkim, cieniutkim – natomiast żmija, chociaż dorasta do zaledwie 75 cm-80 cm długości, to ma zdecydowanie większy obwód ciała niż beznoga jaszczurka. Dzięki znajomości tych cech, nie powinniście mieć problemu z odróżnieniem obu zwierząt. Wystarczy uważnie patrzeć na ściółkę w czasie wypraw do lasu.
Tym co łączy oba gady jest rozród. Żmija i padalec należą do zwierząt jajożyworodnych. Wiosną w kwietniu lub maju na świat przychodzą młode padalce oraz młode żmije, które wykluwają się w jamach ciała swojej matki. Spotkania z leśnymi gadami, w tym z padalcem najczęściej odbywają się latem lub wczesną jesienią. Wtedy temperatury są wysokie, a to stymuluje te zwierzęta do wychodzenia ze swoich jam, by nabrały właściwie wysokiej w stosunku do zapotrzebowania organizmu, temperatury. Pamiętajmy, że gady to stworzenia zmiennocieplne, zatem niezwykle ważne w ich życiu jest korzystanie z promieni słońca, gdy tylko będą dostępne. Takie nagrzewanie ważne jest z jeszcze jednego punktu. Powoduje właściwe funkcjonowanie gospodarki witaminowo-hormonalnej, a to już za sprawą promieniowania ultrafioletowego (UV), które w dużym skrócie chroni gady od niedoborów witaminy D3, a co z tym związane zapobiega m.in. chorobom układu kostnego np. MBD – metabolic bone disease (metaboliczna choroba kości).

Długość ciała padalca dochodzi do 50 cm, fot. shutterstock
Niebieskie plamki dodają uroku padalcowi zwyczajnemu
Padalec zwyczajny, czyli Anguis fragilis przysparza bardzo wiele problemów systematykom. Część z nich twierdzi, że obecnie w Europie mamy do czynienia z trzema rożnymi gatunkami padalców: padalcem zwyczajnym, padalcem kolchidzkim oraz padalcem greckim. Inni z kolei klasyfikują te zwierzęta jako podgatunki padalca zwyczajnego, zatem status systematyczny nie jest do końca wyjaśniony. Jasne jest to, że istnieje taki gatunek jak padalec zwyczajny i tego możemy się trzymać. Ale te zagwozdki systematyczne, to wierzchołek góry lodowej. Jeszcze ciekawiej jest, gdy zaczniemy śledzić jego filogenezę. Fascynujące kladogramy, a nawet setki kladogramów, które powinny nam dać do myślenia jak zawiłe są badania genetyczne. Kladogram to wykres obrazujący pochodzenie danego gatunku, coś na wzór drzewa genealogicznego ludzkich rodzin - kto z kim, kto od kogo pochodzi w najprostszej postaci można właśnie w ten sposób przedstawić.
Ekologia.pl poleca

Głowa padalce w zbliżeniu, fot. shutterstock
Padalec zwyczajny pod ochroną?
Pomimo wyraźnych różnic między padalcem a żmiją zygzakowatą, oba te gady często są mylone. W końcu coś pełzającego po ziemi musi być wężem według szarych zjadaczy chleba. To podobieństwo – pozorne podobieństwo – sprawia bardzo wiele kłopotów. Zarówno żmija jak i padalec stają się ofiarami ludzkiego strachu… Wiele z nich nadal jest zabijanych z obawy przed ukąszeniem.
Ekologia.pl (Kacper Kowalczyk)