Mało kto zastanawia się dziś nad pochodzeniem zwierząt domowych. A już zaledwie garstka wie, z jakich obszarów globu pochodzą przodkowie obecnych zwierząt domowych, i że większość z nich została udomowiona w Eurazji. Dlaczego w Europie i Azji udomowiono trzynaście gatunków dużych ssaków roślinożernych, gdy tymczasem w obu Amerykach zaledwie jeden, a w Afryce czy Australii nie udało się udomowić żadnego gatunku?
Rok 1492 był pod wieloma względami przełomowym.
Nastąpiło bowiem spotkanie rozwiniętych społeczeństw Starego Świata ze społecznościami obu Ameryk. Jared Diamond w niezwykle ciekawej książce „Strzelby, zarazki, maszyny. Losy ludzkich społeczeństw” wyjaśnia, dlaczego na różnych kontynentach świata procesy cywilizacyjne – rozwój rolnictwa, udomowienie zwierząt, wynalazczość itd. – przebiegały w tak różnym tempie, że w chwili kiedy hiszpańscy konkwistadorzy dotarli do wybrzeży Ameryki nastąpiło zderzenie jakże odmiennych pod względem zaawansowania cywilizacyjnego kultur. Wbrew różnym rasistowskim poglądom, zjawisko różnego tempa rozwoju cywilizacyjnego nie miało nic wspólnego z wyższością czy odmiennością Europejczyków i Afrykanów, Australijczyków i rdzennych mieszkańców Ameryki. Był to zbieg różnych geograficznych i biogeograficznych przypadków – różnica w wielkości kontynentów, ułożenia ich osi, obecność barier geograficznych, występujących na danym kontynencie warunków klimatycznych, zestaw naturalnie występujących gatunków roślin i zwierząt nadających się do udomowienia. Wbrew pozorom niejednorodność oraz rozczłonkowanie kulturowe i polityczne Europy sprzyjały rozwojowi rolnictwa i wynalazczości, w przeciwieństwie do jednorodnych obszarów południowej Afryki i innych kontynentów.
Skupimy się teraz głównie na procesach udomawiania zwierząt, choć jest to zaledwie wycinek książkowego wywodu. Zwierzęta domowe przez tysiąclecia dostarczały hodowcom mięsa, mleka i jego przetworów, skór, wełny, nawozu, a także jaj i piór. Umożliwiały transport lądowy, stanowiły przewagę w działaniach wojskowych. Psy, jako jedyne z udomowionych zwierząt, używano do polowania i stróżowania. Udomawiane zwierzęta były jednocześnie źródłem wielu zarazków, które zapoczątkowywały wielkie epidemie wśród ludzi i uśmiercały nieodpornych przedstawicieli gatunku Homo sapiens.

Najstarszym udomowionym zwierzęciem jest pies – pierwsze świadectwa udomowienia tego gatunku pochodzą z okresu 10 tys. lat p.n.e. z południowo-zachodniej Azji, Chin, Ameryki Północnej. 8 tys. lat p.n.e. udomowiono owce, kozy, świnie, nieco później (6 tys. lat p.n.e.) krowy, 4 tys. lat p.n.e. konie, osły, bawoły azjatyckie, a 2,5 tys. lat p.n.e. wielbłądy. Niektóre gatunki ulegały udomowieniu niezależnie, równolegle w kilku obszarach świata, np. pies, świnia czy bydło.
Jak zauważa Jared Diamond, wszystkie udomowione zwierzęta są do siebie pod jednym względem podobne – nie posiadają cech, które wykluczałyby je z grupy zwierząt potencjalnie do udomowienia zdatnych. Nie udomowiono bowiem zwierząt na pozór idealnych do tego – zebry czy pekari. Dlaczego?
Wielkość ma znaczenie
Wiele małych zwierząt zostało udomowionych, dostarczały one mięsa i okryć, jednakże nie miałyby one siły ciągnąć pługów czy wozów, służyć za zwierzęta juczne lub do jazdy wierzchem. Poza psem, żadne nie ciągnęło sań i nie stało się narzędziem walki. Dlatego tak istotne w rozwoju cywilizacyjnym było udomowienie dużych zwierząt, z których najważniejsze należą do grupy dużych ssaków roślinożernych. Ze zwierząt ważących ponad 45 kg do końca XIX wieku udomowiono 14 gatunków, z których tak na prawdę 5 rozprzestrzeniło się na całym świecie, stanowiąc podstawę hodowli zwierząt – należą do nich: owca (dziki przodek: owca górska argali z zachodniej i środkowej Azji), koza (przodek: koza bezoarowa występująca w Azji Zachodniej), krowa – bydło domowe (przodek: wymarły tur, żyjący niegdyś w Eurazji i Afryce Północnej), świnia (przodek: dzik z Eurazji i Afryki Północnej), koń (przodek: wymarły dziki koń z obszaru dzisiejszej południowej Rosji, jego podgatunkiem jest żyjący do dziś koń Przewalskiego). Dziewięć pozostałych gatunków to zwierzęta o istotnym znaczeniu tylko na niewielkim obszarze Ziemi – dromader (wielbłąd jednogarbny), baktrian (wielbłąd dwugarbny), lama i alpaka, osioł, renifer, bawół azjatycki, jak, bydło bali i mithan (jego przodkiem był kuzyn tura).

Nie zalicza się do grupy udomowionych zwierząt tych, które co prawda bywają oswajane, ale nigdy nie zostały udomowione, to znaczy te, których nie rozmnażano w niewoli (na przykład słonie indyjskie). Definicja udomowienia obejmuje bowiem zjawisko rozmnażania i karmienia pod kontrolą człowieka, oraz przekształcenie dzikiego zwierzęcia w stworzenie o cechach odpowiadających ludzkim potrzebom. Tak jak w przypadku udomawiania roślin, zwierzęta hodowlane podlegały selekcji pod kątem szczególnie pożądanych cech. Zwierzęta udomowione znacznie różnią się więc od swoich dzikich przodków – rozmiarami ciała (krowy, świnie, owce stały się mniejsze, świnki morskie czy kury większe), wełnistą okrywą ciała, kształtem rogów, mlecznością, masą mózgu i czułością narządów zmysłów (dwie ostatnie cechy uległy zmniejszeniu w procesie domestykacji). Wystarczy porównać wilka – dzikiego przodka psa – z występującymi obecnie na świecie wymyślnymi rasami psów by zauważyć, jak bardzo człowiek potrafił zmienić fenotyp pierwotnego gatunku.
Eurazja rajem dla zwierząt i roślin
Eurazja to największy i najbardziej zróżnicowany pod względem ekologicznym obszar lądowy świata. Występuje tu najwięcej gatunków dużych dzikich ssaków lądowych, dlatego aż 13 z 14 dużych ssaków roślinożernych udomowionych w starożytności pochodzi z obszaru Europy i Azji.
Z wymienionych 14 gatunków dużych ssaków aż 13 pochodzi z terenu Eurazji, z pozostałych kontynentów pochodzi tylko jeden – w Ameryce Południowej żyje przodek lamy i alpaki. Jest to zaskakujące, zważywszy bogactwo i różnorodność dzikich zwierząt żyjących na przykład w Afryce. Jared Diamond zestawił ilość potencjalnych dużych roślinożerców na poszczególnych kontynentach z rzeczywistą liczbą udomowionych gatunków. W Eurazji liczba potencjalnych kandydatów wynosiła 72, z czego udomowiono 13 (co daje 18 proc.), w obu Amerykach z 24 potencjalnych gatunków udomowiono tylko 1 (czyli 4 proc.), w Afryce z 51 nie udomowiono żadnego zwierzęcia, w Australii zaś autor znalazł tylko 1 kandydata. W Europie i Azji, połączonych w jeden obszar Eurazji, występuje najwięcej dużych ssaków lądowych, stanowiących potencjalnie dobry materiał do udomowienia. Ponadto kontynent ten jest największym, najbardziej zróżnicowanym pod względem ekologicznym obszarem lądowym świata. Znajdują się tu rozległe lasy strefy umiarkowanej, obszary tropikalnych lasów deszczowych, ogromne połacie tundry, ale też pustynie, bagna. Z kolei subsaharyjska Afryka (na południe od Sahary) ma stosunkowo niezróżnicowaną powierzchnię. W obu Amerykach co prawda niegdyś występowało niemal tyle samo gatunków zdatnych do udomowienia co w Afryce, jednak wiele z nich wyginęła ok. 13 tys. lat temu. Z kolei Australia – najmniejszy i najbardziej izolowany kontynent – zawsze była miejscem występowania znacznie mniejszej liczby dużych ssaków. I tak jak na obszarze Nowego Świata, również w Australii niemal wszystkie zdatne do domestykacji gatunki (poza kangurem) wymarły w okresie pierwotnej kolonizacji tego kontynentu przez ludzi.
Autor stawia jednak istotne pytanie, dlaczego powiodło się udomowienie eurazjatyckiego konia, a proces ten nie udał się z afrykańską zebrą. Czemu zachęto hodować pięć gatunków dzikiego bydła w Eurazji, a nie poddano domestykacji bawoła afrykańskiego czy amerykańskiego bizona. Takich analogii można by wyliczyć więcej. Dlaczego w Afryce nie podjęto próby udomowienia hipopotama czy nosorożca? Diamond stawia tezę, iż wyjaśnienia tego zjawiska należy szukać we właściwościach tamtejszych zwierząt.
Spośród wszystkich udomowionych dużych roślinożernych ssaków tylko pięć gatunków rozprzestrzeniło się na całym świecie i odegrało ważną rolę. Tę „wielką piątkę” tworzą: krowa, owca, koza, świnia i koń.
Starożytni Egipcjanie i Asyryjczycy oswajali gepardy i wykorzystywali je do polowań. Zabiegi oswajania odnotowywano w historii w przypadku bardzo wielu egzotycznych zwierząt – żyraf, gazeli, słoni afrykańskich, niedźwiedzi, żurawi czy kazuarów, mimo oczywistego zagrożenia, jakie wiązało się z ich przetrzymywaniem. Wydaje się zatem, że liczne gatunki przeszły pierwszy z wielu etapów prowadzących do udomowienia i stworzenia relacji człowiek–zwierzę: oswajanie i przetrzymywanie dzikich zwierząt. Jednakże tylko niektóre z nich przebrnęły przez pozostałe etapy i poddały się domestykacji: były z sukcesem rozmnażane, a ich cechy były kształtowane zgodnie z oczekiwaniami człowieka. Badania archeologiczne wskazują, że wszystkie gatunki udomowiono między 8 a 2,5 tys. lat p.n.e., od tego czasu nie udomowiono żadnych gatunków dużych zwierząt. Warto zaznaczyć, że w XIX i XX wieku podjęto próby udomowienia nowych zwierząt. Co najmniej 6 gatunków stało się obiektem dobrze podbudowanych naukowo badań mających na celu udomowienie – jeleń, łoś, wół piżmowy, antylopa eland, zebra i bizon amerykański. Wyniki tych prac były jednak słabe. Te nieudane współczesne próby udomawiania są świadectwem tego, że niepowodzenia w hodowli miały w przeszłości swe źródło w negatywnych cechach zwierząt, a nie w wadach pradawnych ludzi.

Osobną kwestią jest pytanie dlaczego niektóre kontynenty nie mogły „zaoferować” pradawnym ludziom dużych roślinożernych ssaków zdatnych do udomowienia, jak na przykład Australia czy obie Ameryki. Otóż okazuje się, że w Afryce przetrwało tak wiele dużych ssaków, ponieważ zwierzęta te ewoluowały razem z ludźmi i wykształcały strach przed agresywnymi przedstawicielami Homo sapiens jako skuteczny mechanizm przetrwania. Australijskie, afrykańskie czy karaibskie zwierzęta rozwijały się w środowisku wolnym od ludzi, jako że kontynenty te zostały zasiedlone przez ludzi znacznie później. Kiedy wyposażeni w łuki i dzidy łowcy-zbieracze pojawili się w Australii, duże ssaki (gigantyczne kangury, wombaty, diprotodony – duże workowce, odpowiadające wielkością hipopotamom i nosorożcom) nie objawiające strachu przed nimi stały się łatwym łupem, co jednak doprowadziło do ich wybicia i zubożenia grupy zwierząt potencjalnie nadających się do udomowienia.
Sześć aspektów dzikości
Przyglądając się naszym zwierzętom domowym zauważymy, że cechuje je wiele aspektów sprzyjających kontaktom z człowiekiem. Mają one łagodny, nieagresywny charakter, rzadko wpadają w panikę, łatwo się rozmnażają. Jared Diamond wymienia sześć podstawowych przyczyn, dla których udomowienie niektórych gatunków zwierząt stało się niemożliwe:
Dieta. Wiadomym jest, że wydajność przetwarzania biomasy pokarmu w tkanki konsumenta (zwierzęcia) jest stosunkowo niska, wynosi ok. 10 proc. Na wyhodowanie krowy ważącej 500 kg należałoby zatem zużyć ok. 5 ton kukurydzy, z kolei by wyhodować 500 kilogramowego mięsożercę musielibyśmy żywić go 5 tonami mięsa roślinożerców, na których potrzebowalibyśmy 50 ton kukurydzy... Zatem niska wydajność produkcji zwierzęcej jest powodem tego, że nie udomowiono nigdy żadnego drapieżnika (z wyjątkiem psa, który jednak nie należy do dużych ssaków i w głównej mierze był zwierzęciem stróżującym i pomagającym w polowaniach).
Tempo wzrostu. Aby opłacało się hodować zwierzę, mówi Diamond, musi ono wystarczająco szybko rosnąć. Warunku tego nie spełnia wiele zwierząt, na przykład słonie.
Kłopoty z rozmnażaniem w niewoli. Niektóre zwierzęta, tak jak ludzie, nie lubią uprawiać seksu pod czujnym okiem współplemieńców. Z tego powodu na przykład nie udało się udomowić gepardów – najszybszych lądowych zwierząt – choć w Indiach ceniono je jako znacznie bardziej przydatne do polowań niż psy. W niewoli wiele zachowań godowych zwierząt ulega ograniczeniu lub nie jest w ogóle możliwych, np. długodystansowe i wielodniowe pogonie samca za samicą, potrzeba posiadania ogromnych terytoriów oraz nietolerowanie się samców.

Złe usposobienie. Choć teoretycznie każde duże zwierzę jest w stanie zrobić krzywdę człowiekowi, niektóre gatunki charakteryzują się wyjątkowo złym usposobieniem i są zdecydowanie groźniejsze od innych. Do tej grupy należą znane w naszej części Europy niedźwiedzie, ale też afrykański bawół, hipopotam czy osiem gatunków koniowatych. Bawół żyje w stadach o wyraźnej strukturze dominacyjnej i jest uznawany za najmniej przewidywalnego dużego ssaka w Afryce. „Każdy, kto był na tyle szalony by starać się go udomowić, albo zginął w trakcie takich prób, albo musiał zabić bawołu, zanim stał on się duży i agresywny” – pisze Diamond. Bliski krewny osła, azjatycki onager, ma bardzo złą renomę jako zwierzę o złośliwym usposobieniu i nawyku gryzienia ludzi. Cztery gatunki zebr, choć wydają się wyjątkowo dobrymi kandydatkami do udomowienia, sprawiają jeszcze większe kłopoty. Z wiekiem stają się nieprawdopodobnie groźne. Mają zwyczaj niewypuszczania z boksu ugryzionych opiekunów. Nieprzewidywalność i agresywne zachowanie były też przyczyną porzucenia domestykacji jeleni.
Predyspozycje do paniki. Duże ssaki w różny sposób reagują na zagrożenie, lecz niektóre z nich mają wyjątkowo szybki i nerwowy odruch natychmiastowej ucieczki. Taki typ reakcji jest charakterystyczny dla antylop i jeleniowatych. Zwierzęta te trudno jest trzymać w niewoli, po umieszczeniu w zagrodzie często wpadają w panikę i albo giną w wyniku doznanego szoku lub podczas próby ucieczki zabijają się o ogrodzenia. Przykładem takiego gatunku są gazele. Zagonienie do stada zwierzęcia, które skacze na odległość 10 metrów, gna z szybkością 80 km na godzinę i może w panice rozbić się o ogrodzenie, jest praktycznie niemożliwością.
Struktura socjalna. Instynkt stadny i rozwinięta hierarchia dominacji ułatwiają domestykację roślinożernych ssaków. Z kolei samotnie żyjące zwierzęta terytorialne nie tolerują się nawzajem, nie łączą w stada, nie wykazują instynktownej uległości. Jedynie koty i fretki z tej grupy zwierząt zdołano udomowić. Niektóre gatunki tworzą grupy jedynie w sezonie rozrodczym, poza nim nie tolerują obecności innych. Zalicza się do nich większość antylop i jeleniowate (z wyjątkiem renifera). Podobne zachowania terytorialne z predyspozycją do agresji i wolnym wzrostem wyeliminowały z udomowienia nosorożca.
Małe jest piękne
Należy kilka słów poświęcić małym zwierzętom, bowiem niewielkie ptaki, ssaki i owady także okazały się bardzo pożyteczne dla człowieka. Wśród nich są kury (udomowione w Chinach), wiele odmian kaczek i gęsi (Eurazja), indyki pochodzące z Ameryki Środkowej i perliczki z Afryki. Z gryzoni domestykacji poddano króliki w Europie, pochodzące z Andów świnki morskie, wielkoszczury w Afryce Zachodniej. Psy udomowiono w Europie i Ameryce Południowej z wilków. Koty oswojono w północnej Afryce i południowo-zachodniej Azji, by zwalczać gryzonie. Stosunkowo niedawno udomowiono chomiki, będące zwierzęcymi towarzyszami. Nawet kilka gatunków owadów poddano domestykacji – np. euroazjatycką pszczołę miodną oraz pochodzące z Chin jedwabniki.
Na przykładzie procesu udomawiania zwierząt można prześledzić także inne uwarunkowania, które spowodowały, że wszystkie najważniejsze zdobycze cywilizacyjne pojawiły się na terenie obu Ameryk, Subsaharyjskiej Afryki i Australii później niż w Eurazji. Człowiek pojawił się później na tych kontynentach, w Europie i Azji stopniowo wzrastała liczba ludności wymuszająca zdobywanie większej ilości pożywienia, ale też sprzyjająca wynalazczości. Na obszarze Eurazji znajdowało się więcej gatunków roślin i zwierząt potencjalnie nadających się do udomowienia, ze względu na różnorodność ekologiczną tego dużego obszaru. Eurazja jest największym rozciągającym się równoleżnikowo masywem lądowym świata. Przemieszczanie się na tej osi wschód-zachód nie napotyka gwałtownych zmian warunków klimatycznych i dużych naturalnych przeszkód utrudniających przemieszczanie. Innowacje i osiągnięcia cywilizacji rozprzestrzeniały się zatem łatwiej na osi wschód-zachód niż północ-południe. Zorientowanie kontynentalnej osi eurazjatyckiej sprzyjało rozprzestrzenianiu się nie tylko roślin uprawnych i żywego inwentarza, a także pisma, koła i innych wynalazków. Z kolei przemieszczanie na osi północ-południe napotykało zmiany środowiskowe, klimatyczne, liczne przeszkody – pustynie czy przewężenia lądu utrudniające przemieszczanie na całej szerokości (obie Ameryki połączone są wąskim pasem lądu – Przesmykiem Panamskim). Kontynenty amerykańskie i Afryka są obszarami lądowymi o wyraźnie południkowym usytuowaniu, co spowalniało tempo rozprzestrzeniania się roślin i zwierząt domowych.

Wyjątkowym przypadkiem, w którym uwarunkowania geograficzne odcisnęły niezwykłe piętno na rozwoju kulturowym jest Australia. Ze względu na trudny klimat ludność żyła tu w niewielkich społecznościach łowców-zbieraczy. Niedobór wody, okresy suszy, jałowość gleb i nieprzewidywalność klimatu ograniczały liczebność populacji, które nie tworzyły ściśle powiązanych społeczeństw. W Australii, ze względu na niedostatek gatunków dzikich roślin i zwierząt nadających się do udomowienia, nie rozwinęło się rolnictwo. Jak pisze Jared Diamond, Australia przypominała rzadko zaludnione pustynne morze z kilkoma ekologicznie produktywnymi wyspami niewielkich populacji. Ta izolacja i niewielka liczebność populacji spowodowała regres technologiczny. Nawet pies, który przywędrował tu ok. 1500 roku p.n.e. z Azji, uległ zdziczeniu i przekształceniu w dzikiego psa dingo. Rozwój produkcji żywności w Australii nastąpił od momentu wprowadzenia obcych roślin i zwierząt udomowionych w odrębnych częściach świata o zbliżonym klimacie, przywiezionych przez kolonistów. Obecność rdzennych mieszkańców – Aborygenów – przeszkadzała jednak w wytwarzaniu żywności, byli oni zabijani, asymilowani, umierali od przywleczonych zarazków chorobotwórczych. Jednakże to temat na osobną rozprawę. Należy stanowczo podkreślić, że Europejczycy nigdy nie przetrwaliby w Australii, Tasmanii bądź na Nowej Gwinei bez pomocy i wsparcia ówczesnej europejskiej techniki i osiągnięć cywilizacyjnych.
Karczowanie lasów pod uprawy lub w celu pozyskania materiału budowlanego w regionach o wrażliwym, zagrożonym erozją środowisku powodowało zachwianie równowagi i ekologiczne samobójstwo. Północna i zachodnia Europa uniknęła poniekąd tego losu nie ze względu na wyjątkową mądrość i przewidywalność mieszkańców, ale dlatego, że mięli oni szczęście żyć w bardziej odpornym środowisku, gdzie większa ilość opadów sprzyjała szybszej regeneracji roślinności.
„Ludziom udało się zawrzeć szczęśliwe związki tylko z niewielkim procentem dzikich ssaków” – pisze Jared Diamond. Jak bardzo zwierzęta te zostały zmienione w procesie hodowli i kształtowania odmian łatwo można zauważyć porównując je z ich dzikimi przodkami. Nie ma wątpliwości, że wspomniane przez Diamonda związki przyniosły wiele dobrego człowiekowi. Czy jednak są szczęśliwe dla zwierząt – to już rozważania na inny artykuł.

Artykuł pochodzi z miesięcznika "Eko i My" (www.ekoimy.most.org.pl).
Rok 1492 był pod wieloma względami przełomowym.
Skupimy się teraz głównie na procesach udomawiania zwierząt, choć jest to zaledwie wycinek książkowego wywodu. Zwierzęta domowe przez tysiąclecia dostarczały hodowcom mięsa, mleka i jego przetworów, skór, wełny, nawozu, a także jaj i piór. Umożliwiały transport lądowy, stanowiły przewagę w działaniach wojskowych. Psy, jako jedyne z udomowionych zwierząt, używano do polowania i stróżowania. Udomawiane zwierzęta były jednocześnie źródłem wielu zarazków, które zapoczątkowywały wielkie epidemie wśród ludzi i uśmiercały nieodpornych przedstawicieli gatunku Homo sapiens.

Zwierzęta społeczne, jak owce, są wprost stworzone do pasterstwa: wykazują względem siebie tolerancję i instynktownie podążają za przywódcą stada (fot. Monika Romańska)
Najstarszym udomowionym zwierzęciem jest pies – pierwsze świadectwa udomowienia tego gatunku pochodzą z okresu 10 tys. lat p.n.e. z południowo-zachodniej Azji, Chin, Ameryki Północnej. 8 tys. lat p.n.e. udomowiono owce, kozy, świnie, nieco później (6 tys. lat p.n.e.) krowy, 4 tys. lat p.n.e. konie, osły, bawoły azjatyckie, a 2,5 tys. lat p.n.e. wielbłądy. Niektóre gatunki ulegały udomowieniu niezależnie, równolegle w kilku obszarach świata, np. pies, świnia czy bydło.
Jak zauważa Jared Diamond, wszystkie udomowione zwierzęta są do siebie pod jednym względem podobne – nie posiadają cech, które wykluczałyby je z grupy zwierząt potencjalnie do udomowienia zdatnych. Nie udomowiono bowiem zwierząt na pozór idealnych do tego – zebry czy pekari. Dlaczego?
Wielkość ma znaczenie
Wiele małych zwierząt zostało udomowionych, dostarczały one mięsa i okryć, jednakże nie miałyby one siły ciągnąć pługów czy wozów, służyć za zwierzęta juczne lub do jazdy wierzchem. Poza psem, żadne nie ciągnęło sań i nie stało się narzędziem walki. Dlatego tak istotne w rozwoju cywilizacyjnym było udomowienie dużych zwierząt, z których najważniejsze należą do grupy dużych ssaków roślinożernych. Ze zwierząt ważących ponad 45 kg do końca XIX wieku udomowiono 14 gatunków, z których tak na prawdę 5 rozprzestrzeniło się na całym świecie, stanowiąc podstawę hodowli zwierząt – należą do nich: owca (dziki przodek: owca górska argali z zachodniej i środkowej Azji), koza (przodek: koza bezoarowa występująca w Azji Zachodniej), krowa – bydło domowe (przodek: wymarły tur, żyjący niegdyś w Eurazji i Afryce Północnej), świnia (przodek: dzik z Eurazji i Afryki Północnej), koń (przodek: wymarły dziki koń z obszaru dzisiejszej południowej Rosji, jego podgatunkiem jest żyjący do dziś koń Przewalskiego). Dziewięć pozostałych gatunków to zwierzęta o istotnym znaczeniu tylko na niewielkim obszarze Ziemi – dromader (wielbłąd jednogarbny), baktrian (wielbłąd dwugarbny), lama i alpaka, osioł, renifer, bawół azjatycki, jak, bydło bali i mithan (jego przodkiem był kuzyn tura).

Choć zebry wydają się idealnym gatunkiem do domestykacji, ich trudny charakter sprawił, że nigdy nie zostały udomowione (fot. MorgueFile)
Nie zalicza się do grupy udomowionych zwierząt tych, które co prawda bywają oswajane, ale nigdy nie zostały udomowione, to znaczy te, których nie rozmnażano w niewoli (na przykład słonie indyjskie). Definicja udomowienia obejmuje bowiem zjawisko rozmnażania i karmienia pod kontrolą człowieka, oraz przekształcenie dzikiego zwierzęcia w stworzenie o cechach odpowiadających ludzkim potrzebom. Tak jak w przypadku udomawiania roślin, zwierzęta hodowlane podlegały selekcji pod kątem szczególnie pożądanych cech. Zwierzęta udomowione znacznie różnią się więc od swoich dzikich przodków – rozmiarami ciała (krowy, świnie, owce stały się mniejsze, świnki morskie czy kury większe), wełnistą okrywą ciała, kształtem rogów, mlecznością, masą mózgu i czułością narządów zmysłów (dwie ostatnie cechy uległy zmniejszeniu w procesie domestykacji). Wystarczy porównać wilka – dzikiego przodka psa – z występującymi obecnie na świecie wymyślnymi rasami psów by zauważyć, jak bardzo człowiek potrafił zmienić fenotyp pierwotnego gatunku.
Eurazja rajem dla zwierząt i roślin


Z wymienionych 14 gatunków dużych ssaków aż 13 pochodzi z terenu Eurazji, z pozostałych kontynentów pochodzi tylko jeden – w Ameryce Południowej żyje przodek lamy i alpaki. Jest to zaskakujące, zważywszy bogactwo i różnorodność dzikich zwierząt żyjących na przykład w Afryce. Jared Diamond zestawił ilość potencjalnych dużych roślinożerców na poszczególnych kontynentach z rzeczywistą liczbą udomowionych gatunków. W Eurazji liczba potencjalnych kandydatów wynosiła 72, z czego udomowiono 13 (co daje 18 proc.), w obu Amerykach z 24 potencjalnych gatunków udomowiono tylko 1 (czyli 4 proc.), w Afryce z 51 nie udomowiono żadnego zwierzęcia, w Australii zaś autor znalazł tylko 1 kandydata. W Europie i Azji, połączonych w jeden obszar Eurazji, występuje najwięcej dużych ssaków lądowych, stanowiących potencjalnie dobry materiał do udomowienia. Ponadto kontynent ten jest największym, najbardziej zróżnicowanym pod względem ekologicznym obszarem lądowym świata. Znajdują się tu rozległe lasy strefy umiarkowanej, obszary tropikalnych lasów deszczowych, ogromne połacie tundry, ale też pustynie, bagna. Z kolei subsaharyjska Afryka (na południe od Sahary) ma stosunkowo niezróżnicowaną powierzchnię. W obu Amerykach co prawda niegdyś występowało niemal tyle samo gatunków zdatnych do udomowienia co w Afryce, jednak wiele z nich wyginęła ok. 13 tys. lat temu. Z kolei Australia – najmniejszy i najbardziej izolowany kontynent – zawsze była miejscem występowania znacznie mniejszej liczby dużych ssaków. I tak jak na obszarze Nowego Świata, również w Australii niemal wszystkie zdatne do domestykacji gatunki (poza kangurem) wymarły w okresie pierwotnej kolonizacji tego kontynentu przez ludzi.
Autor stawia jednak istotne pytanie, dlaczego powiodło się udomowienie eurazjatyckiego konia, a proces ten nie udał się z afrykańską zebrą. Czemu zachęto hodować pięć gatunków dzikiego bydła w Eurazji, a nie poddano domestykacji bawoła afrykańskiego czy amerykańskiego bizona. Takich analogii można by wyliczyć więcej. Dlaczego w Afryce nie podjęto próby udomowienia hipopotama czy nosorożca? Diamond stawia tezę, iż wyjaśnienia tego zjawiska należy szukać we właściwościach tamtejszych zwierząt.


Starożytni Egipcjanie i Asyryjczycy oswajali gepardy i wykorzystywali je do polowań. Zabiegi oswajania odnotowywano w historii w przypadku bardzo wielu egzotycznych zwierząt – żyraf, gazeli, słoni afrykańskich, niedźwiedzi, żurawi czy kazuarów, mimo oczywistego zagrożenia, jakie wiązało się z ich przetrzymywaniem. Wydaje się zatem, że liczne gatunki przeszły pierwszy z wielu etapów prowadzących do udomowienia i stworzenia relacji człowiek–zwierzę: oswajanie i przetrzymywanie dzikich zwierząt. Jednakże tylko niektóre z nich przebrnęły przez pozostałe etapy i poddały się domestykacji: były z sukcesem rozmnażane, a ich cechy były kształtowane zgodnie z oczekiwaniami człowieka. Badania archeologiczne wskazują, że wszystkie gatunki udomowiono między 8 a 2,5 tys. lat p.n.e., od tego czasu nie udomowiono żadnych gatunków dużych zwierząt. Warto zaznaczyć, że w XIX i XX wieku podjęto próby udomowienia nowych zwierząt. Co najmniej 6 gatunków stało się obiektem dobrze podbudowanych naukowo badań mających na celu udomowienie – jeleń, łoś, wół piżmowy, antylopa eland, zebra i bizon amerykański. Wyniki tych prac były jednak słabe. Te nieudane współczesne próby udomawiania są świadectwem tego, że niepowodzenia w hodowli miały w przeszłości swe źródło w negatywnych cechach zwierząt, a nie w wadach pradawnych ludzi.

Hipopotam – czterotonowy roślinożerca – byłby zdaniem Jareda Diamonda wspaniałym zwierzęciem zagrodowym, gdyby tylko nie zagrażał człowiekowi... (fot. MorgueFile)
Osobną kwestią jest pytanie dlaczego niektóre kontynenty nie mogły „zaoferować” pradawnym ludziom dużych roślinożernych ssaków zdatnych do udomowienia, jak na przykład Australia czy obie Ameryki. Otóż okazuje się, że w Afryce przetrwało tak wiele dużych ssaków, ponieważ zwierzęta te ewoluowały razem z ludźmi i wykształcały strach przed agresywnymi przedstawicielami Homo sapiens jako skuteczny mechanizm przetrwania. Australijskie, afrykańskie czy karaibskie zwierzęta rozwijały się w środowisku wolnym od ludzi, jako że kontynenty te zostały zasiedlone przez ludzi znacznie później. Kiedy wyposażeni w łuki i dzidy łowcy-zbieracze pojawili się w Australii, duże ssaki (gigantyczne kangury, wombaty, diprotodony – duże workowce, odpowiadające wielkością hipopotamom i nosorożcom) nie objawiające strachu przed nimi stały się łatwym łupem, co jednak doprowadziło do ich wybicia i zubożenia grupy zwierząt potencjalnie nadających się do udomowienia.
Sześć aspektów dzikości
Przyglądając się naszym zwierzętom domowym zauważymy, że cechuje je wiele aspektów sprzyjających kontaktom z człowiekiem. Mają one łagodny, nieagresywny charakter, rzadko wpadają w panikę, łatwo się rozmnażają. Jared Diamond wymienia sześć podstawowych przyczyn, dla których udomowienie niektórych gatunków zwierząt stało się niemożliwe:
Dieta. Wiadomym jest, że wydajność przetwarzania biomasy pokarmu w tkanki konsumenta (zwierzęcia) jest stosunkowo niska, wynosi ok. 10 proc. Na wyhodowanie krowy ważącej 500 kg należałoby zatem zużyć ok. 5 ton kukurydzy, z kolei by wyhodować 500 kilogramowego mięsożercę musielibyśmy żywić go 5 tonami mięsa roślinożerców, na których potrzebowalibyśmy 50 ton kukurydzy... Zatem niska wydajność produkcji zwierzęcej jest powodem tego, że nie udomowiono nigdy żadnego drapieżnika (z wyjątkiem psa, który jednak nie należy do dużych ssaków i w głównej mierze był zwierzęciem stróżującym i pomagającym w polowaniach).
Tempo wzrostu. Aby opłacało się hodować zwierzę, mówi Diamond, musi ono wystarczająco szybko rosnąć. Warunku tego nie spełnia wiele zwierząt, na przykład słonie.
Kłopoty z rozmnażaniem w niewoli. Niektóre zwierzęta, tak jak ludzie, nie lubią uprawiać seksu pod czujnym okiem współplemieńców. Z tego powodu na przykład nie udało się udomowić gepardów – najszybszych lądowych zwierząt – choć w Indiach ceniono je jako znacznie bardziej przydatne do polowań niż psy. W niewoli wiele zachowań godowych zwierząt ulega ograniczeniu lub nie jest w ogóle możliwych, np. długodystansowe i wielodniowe pogonie samca za samicą, potrzeba posiadania ogromnych terytoriów oraz nietolerowanie się samców.

Osiem gatunków dzikich koniowatych bardzo różni się od siebie usposobieniem, mimo że pod względem genetycznym są blisko spokrewnione, i tylko dwa z nich – konia i osła – udało się udomowić (fot. Monika Romańska)
Złe usposobienie. Choć teoretycznie każde duże zwierzę jest w stanie zrobić krzywdę człowiekowi, niektóre gatunki charakteryzują się wyjątkowo złym usposobieniem i są zdecydowanie groźniejsze od innych. Do tej grupy należą znane w naszej części Europy niedźwiedzie, ale też afrykański bawół, hipopotam czy osiem gatunków koniowatych. Bawół żyje w stadach o wyraźnej strukturze dominacyjnej i jest uznawany za najmniej przewidywalnego dużego ssaka w Afryce. „Każdy, kto był na tyle szalony by starać się go udomowić, albo zginął w trakcie takich prób, albo musiał zabić bawołu, zanim stał on się duży i agresywny” – pisze Diamond. Bliski krewny osła, azjatycki onager, ma bardzo złą renomę jako zwierzę o złośliwym usposobieniu i nawyku gryzienia ludzi. Cztery gatunki zebr, choć wydają się wyjątkowo dobrymi kandydatkami do udomowienia, sprawiają jeszcze większe kłopoty. Z wiekiem stają się nieprawdopodobnie groźne. Mają zwyczaj niewypuszczania z boksu ugryzionych opiekunów. Nieprzewidywalność i agresywne zachowanie były też przyczyną porzucenia domestykacji jeleni.
Predyspozycje do paniki. Duże ssaki w różny sposób reagują na zagrożenie, lecz niektóre z nich mają wyjątkowo szybki i nerwowy odruch natychmiastowej ucieczki. Taki typ reakcji jest charakterystyczny dla antylop i jeleniowatych. Zwierzęta te trudno jest trzymać w niewoli, po umieszczeniu w zagrodzie często wpadają w panikę i albo giną w wyniku doznanego szoku lub podczas próby ucieczki zabijają się o ogrodzenia. Przykładem takiego gatunku są gazele. Zagonienie do stada zwierzęcia, które skacze na odległość 10 metrów, gna z szybkością 80 km na godzinę i może w panice rozbić się o ogrodzenie, jest praktycznie niemożliwością.
Struktura socjalna. Instynkt stadny i rozwinięta hierarchia dominacji ułatwiają domestykację roślinożernych ssaków. Z kolei samotnie żyjące zwierzęta terytorialne nie tolerują się nawzajem, nie łączą w stada, nie wykazują instynktownej uległości. Jedynie koty i fretki z tej grupy zwierząt zdołano udomowić. Niektóre gatunki tworzą grupy jedynie w sezonie rozrodczym, poza nim nie tolerują obecności innych. Zalicza się do nich większość antylop i jeleniowate (z wyjątkiem renifera). Podobne zachowania terytorialne z predyspozycją do agresji i wolnym wzrostem wyeliminowały z udomowienia nosorożca.
Małe jest piękne
Należy kilka słów poświęcić małym zwierzętom, bowiem niewielkie ptaki, ssaki i owady także okazały się bardzo pożyteczne dla człowieka. Wśród nich są kury (udomowione w Chinach), wiele odmian kaczek i gęsi (Eurazja), indyki pochodzące z Ameryki Środkowej i perliczki z Afryki. Z gryzoni domestykacji poddano króliki w Europie, pochodzące z Andów świnki morskie, wielkoszczury w Afryce Zachodniej. Psy udomowiono w Europie i Ameryce Południowej z wilków. Koty oswojono w północnej Afryce i południowo-zachodniej Azji, by zwalczać gryzonie. Stosunkowo niedawno udomowiono chomiki, będące zwierzęcymi towarzyszami. Nawet kilka gatunków owadów poddano domestykacji – np. euroazjatycką pszczołę miodną oraz pochodzące z Chin jedwabniki.
Na przykładzie procesu udomawiania zwierząt można prześledzić także inne uwarunkowania, które spowodowały, że wszystkie najważniejsze zdobycze cywilizacyjne pojawiły się na terenie obu Ameryk, Subsaharyjskiej Afryki i Australii później niż w Eurazji. Człowiek pojawił się później na tych kontynentach, w Europie i Azji stopniowo wzrastała liczba ludności wymuszająca zdobywanie większej ilości pożywienia, ale też sprzyjająca wynalazczości. Na obszarze Eurazji znajdowało się więcej gatunków roślin i zwierząt potencjalnie nadających się do udomowienia, ze względu na różnorodność ekologiczną tego dużego obszaru. Eurazja jest największym rozciągającym się równoleżnikowo masywem lądowym świata. Przemieszczanie się na tej osi wschód-zachód nie napotyka gwałtownych zmian warunków klimatycznych i dużych naturalnych przeszkód utrudniających przemieszczanie. Innowacje i osiągnięcia cywilizacji rozprzestrzeniały się zatem łatwiej na osi wschód-zachód niż północ-południe. Zorientowanie kontynentalnej osi eurazjatyckiej sprzyjało rozprzestrzenianiu się nie tylko roślin uprawnych i żywego inwentarza, a także pisma, koła i innych wynalazków. Z kolei przemieszczanie na osi północ-południe napotykało zmiany środowiskowe, klimatyczne, liczne przeszkody – pustynie czy przewężenia lądu utrudniające przemieszczanie na całej szerokości (obie Ameryki połączone są wąskim pasem lądu – Przesmykiem Panamskim). Kontynenty amerykańskie i Afryka są obszarami lądowymi o wyraźnie południkowym usytuowaniu, co spowalniało tempo rozprzestrzeniania się roślin i zwierząt domowych.

Niektóre zwierzęta hodowlane przebyły długą drogę z miejsc swego pochodzenia, hodowlę kur rozpoczęto na przykład w Azji Południowo-Wschodniej (fot. Monika Romańska)
Wyjątkowym przypadkiem, w którym uwarunkowania geograficzne odcisnęły niezwykłe piętno na rozwoju kulturowym jest Australia. Ze względu na trudny klimat ludność żyła tu w niewielkich społecznościach łowców-zbieraczy. Niedobór wody, okresy suszy, jałowość gleb i nieprzewidywalność klimatu ograniczały liczebność populacji, które nie tworzyły ściśle powiązanych społeczeństw. W Australii, ze względu na niedostatek gatunków dzikich roślin i zwierząt nadających się do udomowienia, nie rozwinęło się rolnictwo. Jak pisze Jared Diamond, Australia przypominała rzadko zaludnione pustynne morze z kilkoma ekologicznie produktywnymi wyspami niewielkich populacji. Ta izolacja i niewielka liczebność populacji spowodowała regres technologiczny. Nawet pies, który przywędrował tu ok. 1500 roku p.n.e. z Azji, uległ zdziczeniu i przekształceniu w dzikiego psa dingo. Rozwój produkcji żywności w Australii nastąpił od momentu wprowadzenia obcych roślin i zwierząt udomowionych w odrębnych częściach świata o zbliżonym klimacie, przywiezionych przez kolonistów. Obecność rdzennych mieszkańców – Aborygenów – przeszkadzała jednak w wytwarzaniu żywności, byli oni zabijani, asymilowani, umierali od przywleczonych zarazków chorobotwórczych. Jednakże to temat na osobną rozprawę. Należy stanowczo podkreślić, że Europejczycy nigdy nie przetrwaliby w Australii, Tasmanii bądź na Nowej Gwinei bez pomocy i wsparcia ówczesnej europejskiej techniki i osiągnięć cywilizacyjnych.
Karczowanie lasów pod uprawy lub w celu pozyskania materiału budowlanego w regionach o wrażliwym, zagrożonym erozją środowisku powodowało zachwianie równowagi i ekologiczne samobójstwo. Północna i zachodnia Europa uniknęła poniekąd tego losu nie ze względu na wyjątkową mądrość i przewidywalność mieszkańców, ale dlatego, że mięli oni szczęście żyć w bardziej odpornym środowisku, gdzie większa ilość opadów sprzyjała szybszej regeneracji roślinności.
„Ludziom udało się zawrzeć szczęśliwe związki tylko z niewielkim procentem dzikich ssaków” – pisze Jared Diamond. Jak bardzo zwierzęta te zostały zmienione w procesie hodowli i kształtowania odmian łatwo można zauważyć porównując je z ich dzikimi przodkami. Nie ma wątpliwości, że wspomniane przez Diamonda związki przyniosły wiele dobrego człowiekowi. Czy jednak są szczęśliwe dla zwierząt – to już rozważania na inny artykuł.
tekst: Monika Romańska
zdjęcia: Monika Romańska, MorgueFile
Jared Diamond „Strzelby, zarazki, maszyny. Losy ludzkich społeczeństw”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Seria „Na ścieżkach nauki”, Warszawa 2000
zdjęcia: Monika Romańska, MorgueFile
Jared Diamond „Strzelby, zarazki, maszyny. Losy ludzkich społeczeństw”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Seria „Na ścieżkach nauki”, Warszawa 2000

Artykuł pochodzi z miesięcznika "Eko i My" (www.ekoimy.most.org.pl).