Zasady przewidywania pogody

Relacje człowieka z otaczającym go światem zawsze nacechowane były pewnego rodzaju dualizmem. Z jednej strony stosunkom tym towarzyszył zabobonny lęk, z drugiej zaś – przekonanie o własnej wyższości i prawie do panowania nad wszystkim, co dzieje się i żyje na ziemi. Obie te postawy wymagały poznania praw i zasad rządzących dostrzegalnymi wokół zjawiskami. Z czasem starano się nawet z obserwowanych sygnałów wyciągać wnioski dotyczące przyszłości ludzi, narodów, krajów i cywilizacji. Nas jednak niech zainteresuje bardziej przyziemny, skromny i prozaiczny aspekt tego zagadnienia, a więc niejako “elementarz” natury, z którego nasi przodkowie starali sie nauczyć alfabetu, aby ułatwić sobie codzienną egzystencję.
Ludzie od niepamiętnych czasów z upodobaniem śledzili widoczne gołym okiem ciała niebieskie (zwłaszcza słońce i księżyc), niebo, chmury, wiatr, tęczę, błyskawice i grzmoty oraz dym i ogień. Fascynowały ich też rośliny reagujące niezwykle szybko na zachodzące wokół nich zmiany. Zwracano zwłaszcza uwagę na wyraźnie dostrzegalne relacje między zaobserwowanymi zdarzeniami, a występującymi po nich przejawami potęgi natury.
Analiza tych właśnie zależności legła u podstaw najbardziej popularnych i rozpowszechnionych poglądów, dotyczących sposobów i zasad przewidywania zbliżających się zmian warunków atmosferycznych, a zwłaszcza gniewu żywiołów. Wiedza ta, przydatna przede wszystkim ludności rolniczej, przekazywana była z pokolenia na pokolenie zazwyczaj w formie ustnej, dlatego jej kanony otrzymywały niekiedy kształt łatwych do zapamiętania rymowanek, których jednak nie należy utożsamiać z przysłowiami. Przekonajmy się zatem, jak wiele z dawnego przekazu dotrwało w naszej świadomości do czasów współczesnych. Możemy to sobie uświadomić, poznając przedstawione poniżej prawidłowości, ustalone przed wiekami na drodze długich obserwacji przyrody i praktycznych doświadczeń.
Tak więc ładną słoneczną pogodę zapowiadać miało jasne zachodzące słońce po dniu deszczowym lub też czerwony odcień
słonecznej tarczy po dniu pogodnym. Podobną aurę wróży jasny i ostry blask księżyca z wyraźnymi konturami widocznymi na nowiu oraz doskonale widoczna na bezksiężycowym niebie Droga Mleczna. Nadchodzące deszcze zwiastowały natomiast “lisie czapy” dookoła księżyca i słabo widoczne, niewyraźne zarysy jego konturów. Czerwone wschody i zachody słońca oraz pozornie większa, otoczona jaskrawą poświatą tarcza księżyca, to nieomylne znaki zbliżania się silnych wiatrów.
Zdaniem obserwatorów przyrody z minionych wieków, zapowiedzią stabilnego i długiego okresu ładnej pogody są błyskawice występujące latem na bezchmurnym niebie. Błyskawice w zimie zwiastują zaś opady śnieżne i silne wiatry. Tęcza podwójna lub o wyrazistych barwach ma natomiast stanowić oznakę nadejścia – po możliwych uprzednio opadach – bardzo przyjemnej aury.
Wdzięcznym i łatwo dostępnym obiektem obserwacji były chmury, które uważano m.in. za niezwykle miarodajny zwiastun nadchodzących lokalnych klęsk żywiołowych. Stwierdzono zatem, że słotę prognozują ciemne, zwarte chmury po zachodniej stronie nieba, a także chmury pierzaste lub pierzasto-warstwowe przychodzące z zachodu, które przechodzą stopniowo w chmury typu kłębiasto-pierzastego. Chmury kłębiaste łączące się ze sobą i tworzące spiętrzone kształty przy pogodzie bezwietrznej i parnej, mogą zapowiadać burze lub opady gradu. W porze zimowej białe chmury mają prawie zawsze zwiastować opady śniegu. Na trwałą, słoneczną pogodę wskazują natomiast nieruchomo wiszące, postrzępione chmury pierzaste i zanikające ku wieczorowi chmury kłębiaste, powstałe w godzinach południowych lub po południu. Polepszenia warunków atmosferycznych możemy się spodziewać, gdy ruch chmur zgodny jest z kierunkiem odczuwalnego wiatru, a zjawisko odwrotne zapowiadać ma pogorszenie pogody.
Daleko idące wnioski potrafiono również wyciągać z analizy charakteru opadów atmosferycznych – zwłaszcza deszczu. Otóż zauważono np., iż deszcz zaczynający padać o późnej porze oraz tworzenie się charakterystycznych “baniek” podczas opadu, to oznaki i zapowiedź długotrwałej słoty. Natomiast deszcze gwałtowne, ulewne lub rozpoczynające się wcześnie rano nie będą trwać długo. Warto w tym miejscu przypomnieć także spostrzeżenia dotyczące zmian wilgotności powietrza. Przez całe wieki wiedziano mianowicie, że przed burzą słońce “przypieka” i jest parno, a słotę zapowiada dobra słyszalność dalekich odgłosów podczas dnia oraz dobra widoczność odległych przedmiotów. Gdy natomiast wyraźne głosy dochodzą z dużej odległości w nocy, jest to znak zapowiadający piękną słoneczną pogodę. Oznaką nadejścia słonecznej pogody jest również opadająca mgła oraz obfitość rosy przy czystym niebie. Mgła unosząca się do góry zwiastuje deszcz.
Od zawartości pary wodnej w powietrzu zależy zjawisko pokrywania się kamieni, drewna, żelaza i soli wilgocią, która powoduje też
paczenie mebli wykonanych z cienkich desek i rozstrajanie się instrumentów muzycznych. W objawach tych widziano zawsze nieomylną zapowiedź nadchodzących opadów deszczu. Dobrze znane są utrwalone w tradycji przekazy dotyczące “mowy” wiatru. Dostrzeżono m.in., że wiatry wschodnie przynoszą pogodę ciepłą i słoneczną latem, a mroźną – zimą. Opady i oziębienie w porze letniej, zaś ocieplenie zimą sprowadzają natomiast wiatry zachodnie.
Słotę ma wróżyć wiatr wzmagający się pod wieczór, zmieniający gwałtownie kierunek po dniach ustabilizowanej pogody słonecznej oraz przeciskający się przez szpary do domów i głośno wyjący. Dłuższy okres pogody słonecznej nastąpić ma wtedy, gdy po bezwietrznej nocy zrywa się rano wiatr przybierający na sile od południa i zanikający wieczorem.
Temperatura zalegającego w określonych miejscach powietrza też dawała naszym przodkom wiele do myślenia. Jeżeli w porze nocnej wyższe temperatury występowały w lesie niż na otwartej przestrzeni, a także, jeśli cieplej było nocą na wzniesieniach, a zimniej na równinach, to można było się spodziewać pogody słonecznej. Gdy podobne zjawisko ma miejsce wiosną lub jesienią, trzeba oczekiwać przygruntowych przymrozków, po których zapewne wystąpią opady deszczu.
I jeszcze tylko słowo o ogniu i dymie. Otóż źle palący się ogień i snujący się po ziemi dym zwiastują odwilż albo słotę. Wysoki płomień i unoszący się do góry dym są zapowiedzią mroźnych dni w zimie i ciepłych w lecie.
Starano się również wyciągać wnioski ogólniejszej natury, sięgające w odleglejszą przyszłość. Ustalono zatem, że po pięknej jesieni zwykle następuje wietrzna zima i dżdżysta wiosna, a po deszczowej zimie mamy suchą wiosnę. Sucha zima jest zaś zwiastunem wiosny wilgotnej.
Obserwacja roślin
Osobny temat stanowią ustalenia płynące z obserwacji roślin, zwłaszcza tych, które człowiek spotykał w swoim najbliższym
otoczeniu i mógł swobodnie “podglądać” w rozmaitych okolicznościach. Tak oto oznaką nadchodzącego deszczu lub burzy mają być otwarte długo po południu kwiaty kurzyśladu, podróżnika, mokrzycy, nagietka, brodawnika, dziewięćsiłu bezłodygowego i powoju polnego. W dni pogodne wymienione kwiaty zamykają się wcześnie. Przed deszczem zamykają się liście szczawika żółtego i zajęczego, a fuksja, poziomka i rzeżucha łąkowa wydzielają na końcach liści kropelki cieczy. Zamknięte koszyczki stokrotki, skrzywione ogonki liściowe kopytnika oraz wzniesione kwiaty koniczyny czerwonej także sygnalizować mają pogorszenie pogody. Na wilgotność powietrza znakomicie reaguje też bodziszek i oset.
W społeczeństwach rolniczych ceniono sobie zwłaszcza płynący ze świata roślin przekaz, który pozwalał uniknąć strat w uprawach i sadach. Pamiętano więc, że obfitość jagód na krzewach w porze jesiennej oznacza późną i mroźną zimę, a zakwitanie zimowitu wczesną jesienią, to wróżba zimy wczesnej i surowej. Przekazywano sobie, iż obfitość soków za korą brzóz w porze wiosennej zapowiada nadejście upalnego lata, zaś znaczna ilość kotek na leśnych drzewach na wiosnę prognozuje pogodę sprzyjającą urodzajowi zbóż w roku następnym. Sprawdzano z obawą, czy aby nie występuje obfitość smardzów w maju, a innych grzybów jesienią, gdyż groziło to w następnym roku nieurodzajem. Okres złej pogody, powodującej nieurodzaj, przepowiadano również wtedy, gdy na wiosnę zauważono na odłogach znaczne ilości głodka wiosennego, a jesienią było dużo żołędzi.
Tak oto niegdyś czytano – może czasem nieudolnie – wielką księgę natury, która nie szczędziła nauk każdemu, kto tylko zechciał spojrzeć w niebo, poczuć wiatr we włosach lub pochylić się nad marną roślinką. A później synowie nie chcieli już słuchać opowieści ojców i dziadów, odrzucili precz stary elementarz i stopniowo przestali rozpoznawać litery alfabetu. Czy jesteśmy zatem wtórnymi analfabetami? Przecież szkoła wciąż jeszcze otwarta, a podręczniki leżą w zasięgu ręki!





