Ekologia przyczyną rozpadu związków?

Nie każdemu odpowiada życie w stylu „eko”. Co zatem, jeśli ona dba o środowisko, a on uważa to za nonsens lub odwrotnie?
W ostatnim czasie światem zawładnęła moda na „ekologiczny styl życia”. Ludzie zaczęli wprowadzać elementy związane z ekologią do swojego codziennego życia. Wiele jego aspektów podporządkowali idei dbania o własną planetę, lub po prostu o własne zdrowie.
Jednak, jak donosi „New York Times”, ekologiczny styl życia może stać się przyczyną rozpadu związków. Powodów do kłótni jest mnóstwo: kwestia segregacji odpadów, kupno energooszczędnego sprzętu, oszczędność wody i energii czy zakup żywności. Podobno problem dotyka coraz większą liczbę par, które o proekologicznych zapędach partnera przekonują się nawet po kilku latach małżeństwa.
W Stanach Zjednoczonych tendencji zaczęto przyglądać się szerzej, a eksperci dotykający problemu dokładniej przyjrzeli się także swoim rodzinom. Kobiety naciskają na mężczyzn, aby zaczęli sięgać po organiczną żywność czy zamienili samochody na rowery, a mężczyźni oskarżają je o marnowaniu ogromnych ilości wody podczas kąpieli. W tej sytuacji o skutek – czyli kłótnie, które doprowadzić mogą do rozpadu związków – nietrudno.
Tak więc problem realnie istnieje. Jego rozwiązanie leży w rękach par, w których się pojawił, lub specjalistów, do których się udadzą. Jednak w każdej kwestii można dojść do kompromisu. Wystarczy poszukać – np. kupimy telewizor (energooszczędny), a do pracy pojedziemy… rowerem.






Jeżdżenie do pracy rowerem (w polskich miastach) to najprostsza droga do śmierci lub kalectwa. Śmieszą mnie ci fanatycy „zdrowego stylu życia”, lawirujący między samochodami, wdychając spaliny i narażając się na wypadek.