Jak osiągnąć samodyscyplinę – rzecz o motywacji
Naukowcy spekulują – 10 tysięcy godzin ćwiczeń da nam mistrzostwo w danej dziedzinie. Znamy teksty, kim byśmy mogli być, gdyby czas poświęcany (a raczej marnotrawiony) na bzdury był dobrze wykorzystanym czasem. Wszystko pięknie, ale… nam się zwyczajnie nie chce.
Wszyscy mamy jakieś cele. Ktoś chce pozbyć się nałogu, ktoś inny dąży do upragnionej figury, a jeszcze ktoś chce po prostu lepiej wykorzystywać czas wolny (np. na naukę obcego języka) zamiast spędzać go na telewizyjnych powtórkach.
Jak czynić odpowiednio mocne postanowienia i jak pozostać im wierny, dopóki nasze cele się nie ziszczą? Nie możemy udawać, że nie ma problemu, ponieważ problem rzeczywiście jest i to bardzo poważny. Wystarczy zwrócić uwagę na tzw. noworoczne postanowienia i przypomnieć sobie jak często mijały się z rzeczywistością. Może zacznijmy od tego – dlaczego w ogóle potrzebujemy motywacji?
Chcemy coś zrobić, załóżmy, że jest to poświęcanie części (np. pół godziny) wolnego czasu na naukę słówek obcego języka. Po pierwsze chcemy lepiej znać ten język, po drugie wiemy, że nic nie stracimy jeśli pół godziny oglądania filmu lub słuchania muzyki zamienimy na zapamiętywanie słownictwa. Mimo to sami łapiemy się na tym, że znów marnujemy czas na zbędne czynności, a zegar niemiłosiernie zbliża się do godziny, o której powinniśmy już kłaść się spać. Ta sama sytuacja powtarza się przez kolejne dni, które tylko czasem są przerywane spotkaniami ze słownikiem tematycznym (lub frekwencyjnym) obcego języka. Brzmi to wszystko tak bardzo nielogicznie, a zarazem tak ludzko, tak znajomo. W człowieku działają dwie siły, jedna z nich nie uznaje zasad logiki, nie rozumie sensu długoterminowych planów; jej głównym celem jest uzyskiwanie biernych, natychmiastowych przyjemności, bądź też dążenie do zachowania statusu quo. Nie ma znaczenia jak ją nazwiemy – podświadomość, ego, czy nawet lenistwo – wszyscy wiemy mniej więcej na czym to polega. Nasz świadomy rozum, nasze plany i kalkulacje (np. będę ćwiczył regularnie przez najbliższe miesiące i zmienię dietę, a dzięki temu osiągnę…) są natomiast tą siłą, która cierpi na brak motywacji, który zazwyczaj jest po prostu oporem tej drugiej strony.
Każde nowe działanie wymaga wysiłku, jego cele są często oddalone w czasie, a bywają również niepewne. Nic dziwnego, że ta słabsza część naszej istoty woli krótkoterminowe przyjemności i znajome doznania, a nade wszystko jest niechętna do wysiłku.
Rozważam teraz brak motywacji jako opór części nas samych do poświęceń dla celów, na których nam zależy. Istnieje również brak motywacji sensu stricto, która polega na niechęci do wykonywania danej czynności, jak i również nie dostrzegania w niej zbyt wielu pozytywnych aspektów (np. uczęszczanie do nielubianej pracy, mieszkanie z wrogim lokatorem itd.), która nie będzie jednak rozpatrywana w tym artykule, gdyż dotyczy ona zupełnie innego rodzaju samodyscypliny.
Samodyscyplina, o której ja mówię to umiejętność wykorzystywania własnego czasu na rzeczy pożyteczne, z pełnym zaangażowaniem i determinacją, które pozwolą na realizowanie własnych planów. Zdolności do zorganizowania własnego życia w taki sposób, aby było w nim jednak trochę tego wolnego czasu to już zupełnie inna kwestia…
Ok. Mamy zatem motywację – chcę robić daną czynność przez pewien okres, co powinno mi przynieść oczekiwane korzyści. Nie potrzeba nam żadnej innej motywacji, gdyż logiczne podejście do sprawy (bilans zysków i strat) na początek wystarczy. Mamy również motywację negatywną – motywację (tak wiem, dziwnie to brzmi) do oglądania telewizji, plotkowania, sięgania po papierosy lub alkohol, do bezcelowego leżenia w łóżku, objadania się itd. (każdy znajdzie u siebie takie lub inne negatywne skłonności). To również jest pewien rodzaj motywacji, gdyby tak nie było, to nie robilibyśmy tego; nieważne, czy to wina złych nawyków, umiłowanie do lenistwa, czy też brak pomysłów na inne spędzanie czasu – jest to motywacja części nas samych, która w naszej świadomej ocenie jest niepożądana. Trzeba wiedzieć, że cokolwiek człowiek czyni, ZAWSZE ma ku temu motywację, może być ona świadoma bądź nieświadoma, ale z całą pewnością występuje.
Czasami przyczyny negatywnej motywacji są złożone i trudne do określenia (nie zawsze jest to zwyczajowa skłonność ego do szybkich przyjemności i niechęć do zmian). Nie będę teraz wnikał w tę kwestię, ponieważ dotyka ona różnych zagadnień z dziedziny psychologii m.in. wiedzy na temat mechanizmów obronnych ego i zdecydowanie wykracza poza zakres tego artykułu.
Dla uproszczenia przyjmijmy, że negatywna motywacja wynika z niechęci do „przymuszania” się do nowych czynności, takich jak np. ćwiczenia, edukacja, zmiana nawyków żywieniowych. Można ją przezwyciężyć tylko w jeden sposób (no dobrze – może kilka sposobów) – ruch do przodu. Choćby największe obrzydzenie, ospałość, dezaprobatę wzbudzały w nas nasze zajęcia, czynimy je dalej, dzień po dniu. Któregoś dnia zauważymy, że jest już znacznie łatwiej, a może, kto wie, polubimy nawet zmiany w naszym grafiku. Powszechnie mówi się, że 21 dni wystarczy na wyrobienie nowych nawyków, warto spróbować być nieustępliwym przynajmniej przez taki okres w naszych postanowieniach. Oprócz zakładanych celów, w wyniku tego procesu, który śmiało można nazwać przezwyciężaniem własnych słabości, zyskamy jeszcze jeden cenny dar – silną wolę, która nieraz przyda nam się w życiu przy najróżniejszych okazjach. Poniżej zamieszczam listę psychologicznych środków dopingujących dla tych, dla których logicznie brzmiące postanowienie nie stanowi wystarczającej motywacji do zmian.
- Prowadzenie dziennika, w którym będzie się notować (bądź „odhaczać” w przypadku przygotowanej listy) cele i praktyki, które udało się zrealizować każdego dnia.
- Nagradzanie się za wykonywane obowiązki (zdecydowanie lepsze od karania siebie za własne lenistwo, gdyż to może prowadzić przede wszystkim do frustracji; rodzaj autogratyfikacji pozostawiam ocenie czytelników, ale radzę kierować się rozsądkiem i umiarem).
- Stworzenie listy plusów i minusów wprowadzanych zmian, która będziemy sobie często przypominać.
- Mówienie o naszych planach innym ludziom, aby być bardziej zdeterminowanym do ich wykonania (nikt nie chce uchodzić za kłamcę lub osobę o słabej woli w oczach bliskich).
- Stworzenie symbolu naszych postanowień, który będzie nas napawał dumą. Może to być figurka, którą postawimy na biurku, może być wisiorek noszony na szyi. Ma to funkcję również „przypominacza” o naszych postanowieniach.
- Wkraczanie w relacje z ludźmi, którzy mają podobne do naszych postanowienia, duch rywalizacji będzie naszym sojusznikiem.
- Przy każdym zaniechaniu obowiązków, słabszym dniu itd. – jak najszybsze powracanie do obowiązków, trzymanie się wyznaczonej drogi. Pamiętanie o tym, że w wielu kwestiach – dłuższy postój od zaplanowanych działań jest równoznaczny z cofaniem się i oddalaniem od celu.
- Przy ekstremalnych sytuacjach można nawet spróbować działań takich jak złożenie przysięgi przed Bogiem bądź np. oddanie komuś na przechowanie cennych dla nas rzeczy pod warunkiem, że jeśli w danym czasie nie osiągnie się wyznaczonego celu (np. zdanie prawa jazdy, utrata wagi, rzucenie palenia), ta osoba będzie miała prawo zatrzymać dla siebie nasze przedmioty.
- Twoja kreatywność
Na sam koniec kilka cytatów wartych zapamiętania…
Benjamin Franklin
Czas jest nieskończenie długi, a każdy dzień jest naczyniem, do którego można bardzo dużo nalać, jeśli naprawdę chce się je wypełnić.
Johann Wolfgang Goethe
Nad czas stracony nic bardziej nie boli.
Michał Anioł
Jak robisz to co lubisz, możesz robić to samo godzinami nie czując upływu czasu, jak czytasz, co Cię ciekwi, oglądasz ciekwy film, uczysz się dziedziny, która Cię interesuje to sprawia Ci to radość, dobrze robić to, czego efekt widać od razu. Lubię prace fizyczne w domu i ogrodzie i na podwórku, bo widzę ich efekty, nie znoszę ćwiczeń, bo są monotonne i nudne.