Nakrętka na środowisko czyli jak Bruksela zakręciła polską gospodarką
Gdy Bruksela ostatnio „zakręciła” się na punkcie ekologii, polskie firmy nie miały wyjścia – musiały natychmiast zmienić swoje butelki. Zmiana, jakby się mogło wydawać, banalna: przytwierdzone nakrętki, aby te przypadkiem nie wylądowały na środowiskowym wygnaniu, czyli w rowie pod lasem.
„Co tam nakrętka, rzecz mała, niewielka, a problem wielki,” rzekł eko-inżynier z Brukseli, nieświadomy, że polski przemysł spożywczy na to westchnie „oj, będzie drogo, drogo”.
Nie minęło kilka miesięcy, a polskie fabryki produkujące wody, soki i inne napoje zaczęły wprowadzać zmiany. Nowoczesne technologie do przytwierdzania nakrętek ruszyły pełną parą. Oczywiście, na początku trzeba było trochę „zakręcić” pieniędzmi na nowe linie produkcyjne – tak, mówimy tu o milionach złotych. Bo kto by pomyślał, że ta mała, niepozorna nakrętka może narobić takich finansowych problemów? W końcu to nie tylko o plastik tu chodzi, ale o polską dumę narodową: napój gazowany w plastikowej butelce bez tego jakże wolnego elementu.
Ale nie bójmy się! Przeciętny Kowalski, pijąc swój codzienny napój, może się czuć bardziej ekologiczny, trzymając butelkę z zakrętką, która nie pozwoli mu wyrzucić jej w przypadkowy sposób. W końcu teraz nikt już nie będzie musiał patrzeć, jak ta mała czarna lub granatowa nakrętka turla się w siną dal pod wpływem wiatru na polskim przystanku autobusowym.
Patrząc na te ekologiczne zmiany, wcale nie dziwi, że Bruksela na wszystko ma sposób. Plastikowy widelec? Zakaz! Plastikowa słomka? Zakaz! Plastikowa butelka? Może zostać, ale z nakrętką niczym pies na smyczy. Czy to ostateczne rozwiązanie problemu plastiku w Europie? Zdecydowanie nie, ale jak mówi stare polskie porzekadło: „Lepszy plastik przy butelce niż w lesie”. Czy jakoś tak.
Na naszym krajowym podwórku, ekologia zyskała nową ikonę – nakrętkę, która zawsze trzyma się blisko swojego „nosiciela”. Tylko, czy my, Polacy, jesteśmy gotowi na takie przywiązanie do plastikowych partnerów? Oczywiście, niektórzy widzą w tym szansę na rozwój nowej relacji – bliższej, bardziej zaangażowanej, może nawet romantycznej. W końcu, kiedy butelka trzyma się kurczowo swojej nakrętki, to już nie tylko pragmatyzm, ale prawdziwe zobowiązanie!
A tak na poważnie: jeśli ta przytwierdzona nakrętka ma rzeczywiście zmniejszyć ilość odpadów, to dlaczego nie? Może to nie jest wielka rewolucja, ale każda drobna zmiana liczy się w walce o czystsze środowisko. Polska gospodarka wprawdzie odczuła te europejskie pomysły na własnej skórze (a raczej na własnym stanie konta), ale jeśli dzięki temu nasza planeta odetchnie, to warto. A my? Cóż, powoli się przyzwyczajamy – w końcu Polacy potrafią przystosować się do wszystkiego, nawet do zakrętek na smyczy.
następny będzie kapsel na smyczy!
ciekawy pomysł:) gdy Ursula przeczyta Twój komentarz to pewnie to zarządzi:)