Bóbr europejski - opis, występowanie, zdjęcia i ciekawostki
Ekologia.pl Wiadomości Bóbr europejski – opis, występowanie i zdjęcia. Zwierzę bóbr europejski ciekawostki

Bóbr europejski – opis, występowanie i zdjęcia. Zwierzę bóbr europejski ciekawostki

Nasze problemy z gospodarowaniem wodą wywodzą się stąd, że chcemy nią gospodarować, ale wychodzi nam to co najmniej beznadziejnie. Regulacja rzek, tworzenie zbiorników retencyjnych, oczywiście wszystko z użyciem betonu, który przyroda przy każdej możliwej okazji niszczy. A w całej tej retencji wystarczyłoby popatrzeć na bobry i skorzystać ze stosowanych przez nie rozwiązań. To nic nie kosztuje a ile nerwów i ludzkich istnień pozwoliłoby ocalić

Bobry są doskonałymi pływakami. Źródło: benny337/Shutterstock

Bobry są doskonałymi pływakami. Źródło: benny337/Shutterstock
Spis treści

O bobrze słów kilka

Bóbr to bez wątpienia największy z europejskich gryzoni. Długość ciała tego zwierzęcia wynosi nawet 1 metr. Futro barwy brązowej, jednak o różnych odcieniach. Masa ciała przeważnie mieści się w granicach 18 – 25 kg, jednak bardzo często zdarzają się osobniki, których masa przekracza nawet 30 kg. Bóbr posiada charakterystyczny ogon, który jest spłaszczony, stosunkowo szeroki i pokryty łuskami. Jego długość wynosi nawet 30 cm, a szerokość około 20 cm. Zoolodzy ogon bobra nazywają kielnią bądź pluskiem. Wynika to oczywiście z tego, jak bóbr swój ogon wykorzystuje. Bardzo często, podczas budowy tamy, przyklepuje nim resztki błota oraz znalezione gałęzie.

Zgryz bobra

Małe oczka bobra wyglądają niczym guziki przyszyte do jakiegoś futra. Bez wątpienia podczas obserwacji bobra nad brzegiem, natychmiast naszą uwagę przykuwają niesamowicie żółtopomarańczowe, długie siekacze. Zęby te rosną przez całe życie bobra, to też dzięki takiemu ogryzaniu gałęzi, bobry ograniczają ich przyrost. Mało tego korona zęba, czyli część, która jest dla nas widoczna, to tylko 1/3 jego długości. Aby bóbr mógł ogryzać pnie drzew, pozostałe 2/3 zęba stanowiące korzeń, znajdują się głęboko zakotwiczone zarówno w łukach żuchwy, jak i szczęki.

Okres godowy tych zwierząt rozpoczyna się już zimą, najczęściej jest to połowa lutego, jednak w zależności od tego jak ciężka jest zima, bobry mogą przystąpić wcześniej do godów. Ciąża trwa około 100-110 dni i w jednym miocie samica rodzi 2-5 młodych. Młode już w pierwszych dniach widzą oraz potrafią pływać. Opiekę nad nimi sprawują oboje rodziców, jak również starsze rodzeństwo.

Rodzinne życie bobra

Niewątpliwie gryzonie te można zaliczyć do jednych z najbardziej prorodzinnych istot żyjących na Ziemi. Wcześniej wspomniane tamy, tworzą razem, nory kopią razem, żeremia budują razem, i co najważniejsze − zawsze trzymają się razem. Na obszarach nizinnych a także wzdłuż rzek, gryzonie te żyją w norach, które kopią w wałach. Natomiast w Krainie Tysiąca Jezior, jak również na terenach większych zbiorników wodnych oraz rozlewisk większych rzek, budują pokaźne mieszkania, zwane żeremiami. Przeważnie dożywają 30 lat, ale czas najlepszej płodności przypada na okres między 5 a 10 rokiem życia. Preferują nocny tryb życia, dlatego próżno ich szukać, gdy słońce świeci nad horyzontem, jednak jak to bywa w przyrodzie, wyjątki w zachowaniach wielu zwierząt są pewną normą, to też spotkanie w ciągu dnia jest możliwe. Najlepszą jednak porą na podpatrywanie bobrów jest wczesny ranek, kiedy wschodzi słońce i mamy do czynienia z półmrokiem, albo popołudnie przechodzące w wieczór, gdy panują podobne warunki świetlne. Taki tryb życia spowodował, że najlepiej rozwinięte zmysły bobra to węch, słuch i dotyk. Bobry znakują zajmowane terytorium strojem bobrowym, przez naukowców nazywanym castoreum, który niesie istotne informacje o składzie rodziny, płci składającego strój a także jego miejsca w hierarchii socjalnej.

 

Bóbr ma charakterystyczny ogon. Źródło: Christian Musat/Shutterstock

Bóbr był zwierzęciem długo chronionym

Historia ochrony tego gatunku sięga XI wieku, kiedy to król Bolesław Chrobry wydał pierwszy edykt zakazujący polowania właśnie na bobra. W tym celu utworzona została specjalna straż bobrowa, która pilnowała populacji. Odtąd ssaki te były własnością króla i nikt bez odpowiednich zezwoleń nie mógł na nie polować. Mimo, iż za czasów pierwszych Piastów podjęto skuteczne próby szeroko pojętej ochrony bobra, to wiek XIII przyniósł załamanie się dość stabilnej sytuacji największych Eurazjatyckich gryzoni. Populacja zaczęła stopniowo maleć. Choć w wieku XVI na mocy Statutu Litewskiego bóbr podlegał jeszcze bardziej rygorystycznej ochronie, na przełomie wieków XIX/XX wyginął praktycznie doszczętnie na ziemiach polskich, w skutek nadmiernych polowań wręcz zniknął z obszaru Polski, pozostając na obszarze północno-wschodniej ściany. Niewielka populacja zachowała się jedynie na terenach dzisiejszej Suwalszczyzny.

Ochrona bobra europejskiego w Polsce ma dość bogate tradycje, dlatego gatunek ten w wieku XX stał się symbolem, skutecznej ochrony czynnej zwierząt. Grupka zapaleńców w latach ’70 i na początku lat ’90  XX w. postanowiła działać, by przywrócić bobra europejskiego do jego naturalnych biotopów. Po kilkudziesięciu latach można powiedzieć, że program odniósł sukces, gdyż reintrodukowane zwierzęta osiadły i założyły rodziny.

Bobry bezpieczne

Geneza „Programu aktywnej ochrony bobra europejskiego” sięga jeszcze lat 40., kiedy w 1948 roku zakupiono przez Polską Akademię Nauk z hodowli w Woronieżu w Rosji 26 bobrów europejskich w celach badawczo naukowych. Wypuszczono je w Oliwie i na Biebrzy. W tym samym czasie naukowcy prowadząc obserwacje, spostrzegli że do Polski przybywały osobniki z Litwy a także Białorusi. Mimo tego polska populacja nadal była nieliczna. To przeważyło szalę i w roku 1974 prof. Wergiliusz Żurowski zainicjował koordynowany przez Zakład Doświadczalny PAN w Popelinie program pn. w/w nazwą. Założono, że wyhodowane w Popelinie bobry oraz te z Suwalszczyzny będą w liczbie kilkudziesięciu sztuk rocznie przesiedlane na terenie całej Polski.

Dzięki zaangażowaniu prof. Żurawskiego oraz Polskiego Związku Łowieckiego w roku 2000 bóbr europejski osiągnął liczebność na poziomie 18 000 sztuk w Polsce. Jednak według opracowanego przez dra Andrzeja Czecha z Uniwersytetu Jagiellońskiego „Krajowego Planu Ochrony Bobra (Castor fiber)” polska populacja przyrasta w tempie kilkunastu procent rocznie. W roku 2010 populacja tego gatunku rozrosła się do blisko 55 000 osobników (dane GUS). Obecnie bóbr europejski jest zwierzęciem częściowo chronionym w Polsce. Taki stan rzeczy mamy od roku 2001, gdy rozdzielono od siebie ochronę ścisłą i częściową.

Bóbr to hydroterapeuta naszych lasów

O lekarskim wręcz podejściu bobra do przywracania stanu poprzedniego przyrodzie można by napisać całą książkę. Tam gdzie te gryzonie pojawiają się, tam też wraca życie. Tam gdzie był prosty jak linijka rów melioracyjny, w wyniku działalności bobrów pojawia się jezioro. Jezioro niezbyt płytkie, ale na tyle głębokie aby zwierzęta te mogły spokojnie funkcjonować.

Dr Andrzej Czech we wcześniej wspomnianym „Krajowym Planie Ochrony Bobra (Castor fiber)” pisze, że działalność retencyjna tych zwierząt jest porównywalna z działaniami prowadzonymi w ramach krajowych programów retencji. Z tych słów zatem wynika bezsensowność wydatkowania pieniędzy na szeroko pojętą ochronę przeciwpowodziową, bo bobry robią to samo, ale o wiele skuteczniej i za darmo! A co takiego robią największe gryzonie Europy?

Na dnie utworzonych przez nie zbiorników osadzają się cząstki mineralne. Podnosi się poziom wód gruntowych, a zarazem zahamowana zostaje erozja gleb. Poza tym rozpoczyna się proces zabagniania terenu. To wszystko prowadzi do oczyszczania wód, gdyż wszelakie muły osadzają się na dnie tzw. „jezior bobrowych”. Tam za sprawą wielu mikroorganizmów, które w innych środowiskach nie mogą funkcjonować, szkodliwe substancje zostają zneutralizowane. Poniżej tamy spływa oczyszczona woda. Jednoznacznie trzeba wspomnieć, że to właśnie bobry podnoszą jakość naszych gruntów. W stworzonym przez bobry rozlewisku nie dość, że żyje wiele mikroorganizmów, to za nimi przychodzą inne zwierzęta, które tymi mikrobami żywią się. W rowie melioracyjnym próżno szukać ryb, a w bobrowym stawie znajdziemy ich w bród. Jak pojawią się ryby, to pojawią się drapieżniki te ryby jedzące. Przyjdzie wydra, przyleci czapla siwa, przyleci bocian czarny. Tym samym zostaje załatwiona kolejna sprawa.

U bobra uwagę zwracaja niesamowicie żółtopomarańczowe, długie siekacze. Źródło: BigDane/Shutterstock

Bóbr jest sprzymierzeńcem hodowców ryb

Mając bobra za sąsiada hodowcy ryb powinni skakać z radości. Dzikie zwierzęta wybiorą zawsze zbiornik stworzony także przez inne dzikie zwierzę, aniżeli ten stworzony przez człowieka. Wynika to z prostego faktu − tam czują się bezpieczniej. Jednak co powinno być najważniejsze dla każdego miłośnika przyrody, gryzonie te budując tamy w górnym biegu rzek, przyczyniają się do odtwarzania ich dawnego charakteru. Wracają meandry, pojawiają się wysepki z przebogatą roślinnością oraz oczywiście różnorodnością świata zwierząt. Kto o bobrze mówi szkodnik, nie ma zatem pojęcia ile dobrego ten gryzoń robi.

Dobry Wieczór jego bobrowa mości

Wspólnie z kolegami nie raz przesidywaliśmy wieczorami, a nawet nocami nad Nerem. Wielokrotnie dało słyszeć się tajemnicze wówczas pluski. Nie było wówczas pełni, jednak księżyc był tak blisko, że oświetlał nam drogę. Szliśmy wałem wzdłuż rzeki. Wędrowaliśmy od Chrop do Poddębic. Z pobliskich lasów dobiegały odgłosy puszczyka, a z poddębickiego parku odzywała się uszatka i wykonywała skrzydłami dziwne ruchy. Te ruchy były tzw. klaskaniem, które wykonuje samiec w okresie godów oraz w momencie, gdy chce zaznaczyć przed innymi przedstawicielami swojego gatunku, że to jest jego rewir. Nagle ni stąd, ni zowąd w wodzie coś plusnęło. Potem znowu, za kilka chwil jeszcze raz słychać jakiś plusk. W naszym towarzystwie było widać przerażenie, bo cóż to mogło być. Z ogromnym zaciekawieniem podeszliśmy bliżej wody, żeby zobaczyć co wprawia nas w osłupienie. Będąc już przy brzegu rzeki znowu coś plusnęło. Jednak tym razem kilka plusków nastąpiło po sobie. Jak się okazało, wszystko odbywało się za sprawą bobra, a dokładniej rodziny, która postanowiła się osiedlić nad Nerem. Gdy podeszliśmy spokojnie, przez kilkanaście minut mogliśmy popatrzeć jak bobrza rodzinka pływa sobie pod osłoną nocy. Był tam tata, mama oraz trójka dzieci. Zwierzęta pływały sobie od brzegu do brzegu, czasami wychodząc na ląd.

 

Bobrza rodzina. Źródło: UbjsP/Shutterstock

 

Bibliografia
  1. Krajowy Plan Ochrony Gatunku Bóbr Europejski, Andrzej Czech, Kraków 2007;
  2. Rozmieszczenie liczebność oraz oddziaływanie bobra na ekosystemy leśne Polski, Zbigniew i Jakub Borkowscy, Instytut Badawczy Leśnictwa, 2003;
  3. „Nadnerzańskie perełki przyrodnicze: Bóbr”, Kacper Kowalczyk, Poddębice 2012, Poddebice.net.pl;
4.7/5 - (11 votes)
Subscribe
Powiadom o
18 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Nieprawdopodobny wykwit infantylnych bredni. A już pisanie o tym że bóbr jest sprzymierzeńcem hodowców ryb zakrawa na skecz o skali pure nonsensu przekraczającym osiągnięcia Monty Pythona. Autor chyba żyje w jakiejś rzeczywistości równoległej albo jest naiwnym, kilkuletnim dzieckiem czerpiącym „wiedzą z filmów Disneya. Niezależnie od tego co żyjące w świecie iluzji dziecko tu wypisuje, bóbr wyrządza gigantyczne szkody w rolnictwie, sadownictwie, leśnictwie, obrębach hodowlanych, budowlach hydrologicznych, jest więc SZKODNIKIEM i to obiektywny stan rzeczy nie podlegający dyskusji czy dowolności oceny. U mnie np bobry zniszczyły, niemal zlikwidowały staw o powierzchni 1ha, przekopując w kilkudziesięciu miejscach groblę i spuszczając z niego wodę. Jest to zachowanie przeczące infantylnym mitom o tym jakoby bobry były genialnymi hydrologami podnoszącymi poziom wód i wzbogacającymi w ten sposób ekosystem. Przeczy wręcz „doktrynie ” bobrowej, która każe im wodę piętrzyć, tworząc zbiorniki wodne. U mnie zbiornik zniszczyły, likwidując, paradoksalnie, też swoje własne środowisko bytowania, nie mówiąc o zagładzie ryb do której doprowadziły, powodując straty idące w dziesiatki tys zł. Zrobiły to dokładnie w czasie największej suszy i upałów, tak więc nie było co ratować. Do tego inne „dobrodziejstwa” bobrzej obecności: masakra drzewostanu wokół zbiornika, niszczą nie tylko gatunki, które jedzą, co miałoby jakieś racjonalne uzasadnienie, one dewastują dla samej radości niszczenia, albo w ramach jakiegoś pustego rytuału gryzienia. Okorowały wiele świerków i sosen, których nie jedzą, doprowadzając do ich uschnięcia. Poza tym dla samej idei ścięcia, ścinają olchy i pozostawiają nietknięte (jak wiadomo olchy czarnej nie jedzą). W żaden sposób środowiska nie wzbogacają, przeciwnie, ogołacają z gatunków, które jedzą, lub ścinają dla sportu, zubażają skład gatunkowy siedliska, pustosząc je. Po ich inwazji zostaje krajobraz księżycowy, lub jak po ostrzale artyleryjskim. Krajobraz z urokliwego zamienia się w koszmarne, bezładne pobojowisko. Tak wiec te dziecinne peany na ich czesć uważam za skrajną naiwność oderwaną od rzeczywistości. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ich inwazyjnośc, destrukcyjny wpływ na środowisko, gospodarkę (starty materialne) i wzrastającą do rozmiarów istnej plagi ilośc, pozwalajacą już plasować ten bezmyślnie reintrodukowany gatunek na poziomie szczura. Straty w moim przypadku są niepoliczalne. Samo wykopanie stawu kosztowało mnie około 100 tys ale w 2005 roku. Tak więc dodajmy wskaźnik inflacji i wzrost cen usług budowlanych. Naprawienie szkód wymaga ciężkiego sprzętu i wielu godzin jego pracy. Ale nie gwarantuje trwałego sukcesu, szkodniki wrócą i dokonają zniszczeń ponownie. Naprawiałem już groblę kilkakrotnie, sam, targając dziesiątki taczek z ziemią aby zasypać przekopy i zatamować wodę. Wszystko na marne, wracają i niszczą ponownie, przekopują się nawet pod wylanym betonowym murkiem. Kręgosłup i stawy mam już przez nie wykończone. Mają tu najwyraźniej misję osuszania terenu. Może to jakiś podgatunek kontestujący tradycję i wymykający sie schematom działania gatunku bazowego? W normalnych krajach, takich jak USA czy Kanada bóbr jest traktowany jak pest, czyli szkodnik i tępiony przy pomocy dostępnych legalnie w sprzedaży pułapek. Niestety w takim dzikim i chorym kraju jak PL to nieosiągalne i trzeba bezradnie patrzeć na zagładę tego co wielkim nakładem kosztów, zdrowia i pracy się stworzyło

Pan Bóbr przegryzł Twój staw kilkadziesiąt razy, ponieważ krytycznie ocenił jego wartość.
Mówisz, że była susza a Bóbr idiota bez sensu przelał wodę z Twojego martwego pudełka na ryby prosto do wysuszonego lasu?
Ewidentnie, Pan Bóbr ma w poważaniu Twoje stawy, stracone pieniążki, spocone pachy, a nawet Twój kręgosłup. Myślałem, dlaczego tak jest? Dlaczego Bóbr w Twojej rzeczywistości to szkodnik a nie sojusznik?

Bardzo rzeczowy wpis, próbowałem napisać podobny – przygodyprzyrody.pl – bóbr europejski opis i charakterystyka. Mam jeszcze pomysł na kilka akapitów o bobrach :)

A ja miałam okazję zjeść prawdziwy ogon bobra :)

hmm projekt na przyrodę został wzbogacony o te kilka cennych nformacji dzięki

Bobrów jest za dużo. Trzeba parę sztuk odstrzelić.

parę to za mało, kilkadziesiąt tysięcy do eliminacji. Tych szkodników jest istna palga

Właśnie że nie

Bardzo ciekawy artykuł:) bobry dzięki tworzeniu lokalnych terenów zalewowych zapobiegają powodziom na większą skalę i umożliwiają występowanie roślin terenów podmokłych oraz tworzą nisze ekologiczną dla odpowiednich zwierząt np. ważek, jętek, widelnic itd.

A potem się obudziłaś.

Fajny tekst.
Ja również się cieszę, że bóbr powrócił. Jak jest w artykule, jego rola jest nie do przecenienia w przywracaniu bioróżnorodności.

Ale rozwinę wątek, który jest zmarginalizowany w artykule.
Z punktu widzenia rybaków, leśników i rolników to często jest szkodnik i tyle. Dla mnie mieszczucha ta fajny pluszak i chciałbym go oglądać jak najczęściej. Nie jest to trudne bo bobry we Wrocławiu też są.
Ale wiem że nory budują w groblach stawów rybackich potem gdy jeżdżą po groblach traktory to robią się dziury traktor się zapada, przewraca i .. Na razie nie było jeszcze śmiertelnego wypadku o ile mi wiadomo. Sam kiedyś wpadłem w taką dziurę. To problemy dla firm, które mają wykazać się zyskiem a bóbr robi im szkody. Jakby w mieście była hurtownia spożywcza i też biegały w niej sympatyczne gryzonie to nikt by się w hurtowni nie cieszył.
Czy ryby zyskały w tych istniejących stawach hodowlanych po wprowadzeniu się bobra. to nie sądzę.
Oczywiście stworzenie nowego środowiska dla ryb to co innego.
Jak rolnikowi podtopi pole, że nie może na nie wjechać to dla mnie fajna rzecz, bo zaraz tam jakieś ptaki przycupną, żeby poszukać czegoś dla siebie ale dla rolnika to nie jest komfort. Plony marne a ich uprzątnięcie zamiast jakiegoś tam czasu zajmie kilka razy więcej.
Leśnicy. Bóbr na szczęście nie żywi się samą korą bo latem korzysta z roślin zielnych. Gdyby nie, to pomyślmy tylko. Bóbr ścina topolę albo dąb. To drzewo rosło czasem kilkadziesiąt lat a on potem zje samą korę a reszta się marnuje. To tak jakbyśmy ścinali jabłonkę w sadzie żeby pozrywać jabłka. A bywa, że bóbr ścina drzewo które zahacza się o inne i żadnego pożytku nie ma on ani nikt inny. Kiedyś widziałem z 10 topoli kilkanaście cm średnicy każda, jakie bóbr powalił w jednym miejscu i wszystkie się pozahaczały pozawieszał na gęstych krzakach i o siebie i poschły bezużytecznie.

Za autorem zgadzam się że bóbr to skarb naprawiający to co człowiek popsuł. Trzeba go hołubić. Ale też w wielu miejscach przynosi konkretne szkody. Oczywiście dla nas w mieście te szkody nie muszą nic znaczyć. Podobnie jak zakład rybacki nic nie ma przeciw szczurom, muchom i mrówkom faraona w naszym bloku. Przynoszą nam one nieporównywalnie małe straty (ileż taka muszka zje :-)) w porównani z rybakami rolnikami leśnikami, którzy jeszcze muszą prowadzić walkę z konkurencją na rynku i czasami jakieś dodatkowe koszty mogą być dla nich istotne.

Bobra nasladujemy juz od kilku tysiecy lat. Dlugo przed wynalezieniem betonu
wiele cywilizacji uzaleznionych bylo od „gospodarki” wodnej i wychodzilo to
wcale niezle.
Problem w naszych szerokosciach polega na tym, ze „wlezlismy” w pulapke dolin
rzecznych – i o to chyba chodzilo autorowi. Zyzne gleby, znaczenie ciekow
wodnych jako arterii komunikacyjnych, zrodla samej wody itd. spowodowalo
ze mieszkamy bardzo blisko wody. I to sie msci w czasie ekstremalnych opadow. Zdarzajacych sie relatywnie rzadko ale na pewno. W czasach, kiedy bobry mialy calkowite panowanie nad wszystkimi ciekami i pozniej tez. O ile jeszcze kilkaset lat temu duza powodz byla dramatem, to dzis jest ona
„ekstremalnym dramatem”. Po pierwsze zalanie dotyczy dzis wiecej osob -
jest nas po prostu wiecej niz w sredniowieczu. Zniszczeniu ulegaja wieksze
„wartosci” – infrastruktura, przemysl itd. Ponadto „wielka woda” ma dzis
inny sklad niz kiedys. Owszem, wyplukala wtedy pare wychodkow, niosla trupy
utopionych zwierzat i ludzi ale nie bylo tam ani chemikalii z zalanego przemyslu,
ani ekstremalnej ilosci fekalii z roznych zrodel, ani paliwa z zatopionach samochodow. Prosta recepw postaci „dania tej wielkiej wodzie” przestrzeni -
rozlania sie na duzych obszarach = dzisiaj katastrofa ekologiczna.
Jesli komus starczy wyobrazni. I z tego powodu na pomoc bobrow, czy
rozwiazania w postaci „technik” przez nie stosowanych liczyc za bardzo nie
mozna. Na te dylematy bobr nie pomoze……Jego rola jest w tym kontekscie
hmmm……rozna. Pare lat temu niespecjalnie wielka woda uszkodzila waly
na Dunaju w Bawarii. Bobr w tym troche dopomogl…..i tego sie nie dalo zmiesc pod dywanik. Mielismy u nas zreszta podobne sytuacje. Teoretycznie da sie to w ramach „koegzystencji” uregulowac przez zabezpieczenie walow.
Praktycznie zabezpieczenie walow na wspomnianym odcinku Dunaju bedzie
kosztowac okolo poltora miliarda euro. Niemcow na to stac.
A skad my mamy to wziasc ? I jakie beda reperkursje jesli wspoldzialania
bobra przy smierci paru osob i utopieniu paru miliardow zlotych nie da sie
zmiesc pod dywanik ?.
Nad tym dylematem, ktory jest zupelnie realnym wypada tez sie zastanowic….

A Wroclawia nie da sie „przesunac” na odleglosc kilkunastu kilometrow od
Odry……

„Nasze problemy z gospodarowaniem wodą wywodzą się stąd, że chcemy nią gospodarować, ale wychodzi nam to co najmniej beznadziejnie. Regulacja rzek, tworzenie zbiorników retencyjnych, oczywiście wszystko z użyciem betonu, który przyroda przy każdej możliwej okazji niszczy. A w całej tej retencji wystarczyłoby popatrzeć na bobry i skorzystać ze stosowanych przez nie rozwiązań. To nic nie kosztuje a ile nerwów i ludzkich istnień pozwoliłoby ocalić.”

Jak sie zalozy konskie okulary i popatrzy na to z „bobrzej” perspektywy to
moze ladnie wygladac. Bobr nalezy do gatunkow, ktore „przeksztalcaja
srodowisko” – i to w znacznym stopniu. Trzeba jednak pamietac,
ze „optymalizacja” warunkow srodowiskowych ma miejsce zgodnie z
potrzebami bobra. I choc „interesy” bobrze i ludzkie w odniesieniu do
„gospodarki wodnej” w pewnym stopniu sie pokrywaja, to „papugowanie”
tego gryzonia w calej rozciaglosci moze byc atrakcyjnym jedynie dla
odzywiajacych sie wiklina oraz kora osikowa. Przy przelewaniu na papier
powyzszych madrosci.
Smacznego.
daka

Ależ oczywiście, że tak. Dziękuję za czytanie ze zrozumieniem :)

Autor chyba nie ma na myśli, ba naśladować bobry we wszystkim, a jedynie – jak tytuł artykułu wskazuje – w kwestiach zdolności budowniczych i inżynieryjnych. Sam obserwuje zwierzęta i podziwiam.

Niestety bobry robią wiele szkód w drzewostanie…

Każdy organizm ma prawo do życia:), bóbr może trwale zmienić krajobraz, ale na dłuższą mete jest to korzystne, na terenach podmokłych jest duża bioróżnorodność roślin, coraz mniej terenów podmokłych-ludzie je osuszają, bobry je produkują.

Szczury, myszy,pluskwy, wszy też są organizmami. Dobrze jest siedząc w mieście wygłaszać takie frazesy.Ale gdyby co rok Twoja łąka była zalewana bo bobry robią tamy i gdyby w roku wycięły Ci kilkadziesiąt drzew to byś inaczej mówił.