Nie ma jednoznacznych dowodów na to, by dźwięki elektrowni wiatrowych, w tym infradźwięki, wywierały negatywny wpływ na zdrowie lub samopoczucie człowieka – wynika z najnowszej publikacji Komitetu Inżynierii Środowiska PAN „Elektrownie wiatrowe w środowisku człowieka”.

Raport „Elektrownie wiatrowe w środowisku człowieka” bada rolę OZE w transformacji energetycznej, ze szczególnym uwzględnieniem energetyki wiatrowej. Publikacja jasno wskazuje, że nie ma uzasadnienia dla tak restrykcyjnych zapisów blokujących rozwój energetyki wiatrowej w Polsce. Dlatego naukowcy podkreślają, że kluczowym elementem w rozwoju elektrowni wiatrowych w Polsce jest zmniejszenie wymaganej minimalnej odległości elektrowni wiatrowej od zabudowań mieszkalnych do 500 m.
Jak dowodzi publikacja w wielu państwach odległości minimalne pomiędzy elektrowniami wiatrowymi a siedzibami ludzkimi, mają wyłącznie charakter rekomendacji i nie zostały wprowadzone przez prawo powszechnie obowiązujące. W wielu przypadkach uprawnienie do podejmowania decyzji w kwestii lokalizacji farm wiatrowych leży w gestii władz samorządowych i lokalnych społeczności.
- Obecnie tylko Polska oraz w ograniczonym zakresie niemiecki land Saksonia, stosują zasadę 10H dla minimalnej odległości wiatraków od budynków mieszkalnych. Dalsze funkcjonowanie zasady 10H oznacza brak możliwości rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie. Obowiązująca reguła odległościowa wyklucza bowiem 99,7 % powierzchni Polski spod możliwości ich zabudowy turbinami wiatrowymi, bez zmian ustawy nie powstanie żadna nowa inwestycja – mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Raport rozprawia się również z mitem szkodliwości hałasu generowanego przez turbiny wiatrowe. Zdecydowana większość naukowców jest zgodnych co do tego, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, by hałas, w tym infradźwięki, których źródłem są elektrownie wiatrowe, wywierał negatywny wpływ na zdrowie lub samopoczucie człowieka – czytamy w raporcie.
Wyniki przeprowadzanych przez ekspertów pomiarów terenowych hałasu wokół farm wiatrowych, wskazują, że odległością minimalną w Polsce może być 500 metrów. Jednak ostateczna odległość, powinna być zawsze określona metodami obliczeniowymi i weryfikowana pomiarami terenowymi.
Zaobserwowane poziomy hałasu infradźwiękowego od turbin wiatrowych są niższe lub porównywalne z hałasem towarzyszącym typowym naturalnym źródłom infradźwięków (np. wiatr, fale, pioruny, ulewny deszcz), występujących powszechnie w przyrodzie oraz hałasem infradźwiekowym towarzyszącym człowiekowi w codziennych czynnościach bytowych (np. pojazdy, głośniki, silniki, urządzenia AGD, samoloty) - czytamy w Raporcie.
Raport wskazuje również brak zagrożenia dla zdrowia ludzkiego ze strony turbin wiatrowych w przypadku oddziaływań elektromagnetycznych i wibracyjnych, przy stosowanych obecnie środków ostrożności.
Naukowcy apelują, by Polska jak najszybciej znowelizowała tzw. ustawę odległościową i odblokowała możliwość realizacji nowych projektów lądowych farm wiatrowych. Tymczasem ustawa odblokowująca rozwój energetyki wiatrowej trafiła z rządu do Sejmu i od lipca tkwi w sejmowej zamrażarce.
- Odblokowanie energetyki wiatrowej na lądzie to strategiczna decyzja również w obliczu dramatycznie wysokich cen energii – energia z wiatru to najtańsze źródło energii, które najszybciej może obniżyć rachunki za prąd polskich rodzin, a jednocześnie zmniejszyć stopień zależności Polski od importu węgla czy gazu. To także pomoc w uniezależnieniu naszej gospodarki od znaczących wahań cen paliw kopalnych. Wykorzystanie OZE to również nowe miejsca pracy, mniejsze ubóstwo oraz rozwój globalnej i bezpiecznej dla klimatu gospodarki. Z każdym mijającym dniem koszt bezczynności w transformacji energetycznej coraz bardziej wyprzedza koszt działania – mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Raport dostępny jest tutaj: https://kis.pan.pl/images/stories/pliki/pdf/Monografie/Monografia178.pdf
Ekologia.pl (JSz)