Kosmetyki i makijaż u dzieci? Eksperci alarmują: to nie zabawa, to ryzyko
Paznokcie kilkulatki pomalowane brokatowym lakierem, policzki kilkulatki rozświetlone bronzerem, zapach perfum unoszący się nad kołyską – coraz częściej w mediach społecznościowych pojawiają się zdjęcia „upiększonych” dzieci. Choć wygląda to niewinnie, lekarze i naukowcy biją na alarm: stosowanie kosmetyków dla dorosłych u najmłodszych może prowadzić do groźnych powikłań zdrowotnych – od alergii i podrażnień po zaburzenia hormonalne, a nawet uszkodzenia układu nerwowego. Śledztwo Timesa pokazuje, jak bardzo przekraczamy granice bezpieczeństwa w pogoni za estetyką i lajkami.

W raporcie opisano przypadki używania perfumowanych sprayów, lakierów do paznokci, a nawet czarnej henny na skórze najmłodszych. Dla wielu rodziców i opiekunów to zabawa, estetyka, forma wyrażania „uroczości” dziecka. Dla ekspertów – poważne zagrożenie. Skóra niemowlęcia jest o 30% cieńsza niż dorosłego, bardziej chłonna i pozbawiona pełnej ochrony biologicznej. A to oznacza, że chemikalia zawarte w kosmetykach mają łatwą drogę do wnętrza organizmu.
Nie tylko zaczerwienienie i swędzenie
Z pozoru niewinne kosmetyki często zawierają groźne substancje: formaldehyd, toluen, ftalany czy parabeny. To nie tylko potencjalne alergeny – niektóre z nich są uznawane za rakotwórcze i zaburzające gospodarkę hormonalną. Toluen może uszkadzać układ nerwowy, a ftalan dibutylu – wpływać na rozwój i płodność.
– Skóra dzieci do trzeciego roku życia dopiero buduje swój mikrobiom i naturalną barierę ochronną. W tym czasie każde nieodpowiednie działanie może mieć skutki na całe życie – ostrzega prof. Adam Taylor, anatom z Uniwersytetu Lancaster.
Moda, która może skończyć się w szpitalu
Niepokojący jest również powrót mody na tymczasowe tatuaże z czarnej henny – nieprzeznaczonej do kontaktu ze skórą. Zawarty w niej PPD może prowadzić do silnych reakcji alergicznych, a nawet – w rzadkich przypadkach – anafilaksji.
W USA już w 2019 roku statystyki pokazywały, że co dwie godziny jedno dziecko trafiało do szpitala z powodu kontaktu z kosmetykami. Teraz zjawisko nabiera na sile – i to globalnie.
Naturalne? Nie zawsze bezpieczne
Uspokajające hasła producentów, takie jak „naturalny”, „organiczny” czy „testowany dermatologicznie”, nie zawsze znaczą, że produkt jest bezpieczny dla dziecka. W badaniu „naturalnych” kosmetyków dla dzieci wykazano średnio 4,5 alergenu kontaktowego w jednym produkcie. Nawet składniki takie jak propolis – obecny w wielu naturalnych kremach – może wywoływać zapalenie skóry.
Eksperci nie mają wątpliwości: mniej znaczy lepiej. Im prostsza pielęgnacja, tym bezpieczniejsza – szczególnie w pierwszych latach życia dziecka. Każdy nowy kosmetyk warto konsultować z pediatrą lub dermatologiem.
Zanim więc sięgniesz po lakier do paznokci dla swojego malucha „na pamiątkowe zdjęcie”, zadaj sobie pytanie: czy naprawdę warto ryzykować zdrowie dziecka w imię kilku lajków?

Absolwentka Inżynierii Środowiska na Politechnice Warszawskiej. Specjalizuje się w technicznych i naukowych tekstach o przyrodzie, zmianie klimatu i wpływie człowieka na środowisko. W swoich artykułach łączy rzetelną wiedzę inżynierską z pasją do natury i potrzeby życia w zgodzie z otoczeniem. Uwielbia spędzać czas na łonie przyrody – szczególnie na Warmii, gdzie najchętniej odkrywa dzikie zakątki podczas pieszych wędrówek i wypraw kajakowych
Opublikowany: 28 lipca, 2025