Greenwashing. 95% zielonych produktów zwodzi konsumentów
Ekologia.pl Środowisko Biznes Greenwashing. 95% zielonych produktów zwodzi konsumentów

Greenwashing. 95% zielonych produktów zwodzi konsumentów

Ekologia.pl

Sprzedawanie produktów z ekologiczną etykietką bywa ratunkiem w trudnych czasach kryzysu. Promowanie zdrowej żywności, eko-samochodów, czy naturalnych kosmetyków weszło na stałe do kanonów reklamy. Tylko, że często ta ekologiczność produktów ma tak naprawdę niewiele wspólnego z prawdziwą ochroną środowiska.

Popyt na produktu ekologiczne, paradoksalnie droższe od ich standardowych odpowiedników ciągle rośnie. Skoro jest popyt to pojawia się tez podaż. Dla wielu firm uzyskanie eko znaku to bardzo długa i trudna droga, którą często sobie ułatwiają. Dlatego wielu producentów zamiast ubiegać się o ekologiczne certyfikaty upycha swoje produkty na półkach z tymi „zielonymi” wykonując tzw. „greenwashing”

Termin ten został wprowadzony w 1986 roku przez Jay’a Westervelda. Opisał on praktykę w jednym z hoteli, w którym proszono gości o rzadszą zmianę ręczników, pod pretekstem dbania o środowisko. Jak się okazało chodziło wyłącznie o oszczędności, a nie o ekologię. I tak narodził się greenwashing!

„Ekościema” w Polsce

– W Polsce nie jest jeszcze tak nasilone jak za granicą, ale to nie oznacza, że nie trzeba być czujnym – ostrzega Natalia Ćwik z Forum Odpowiedzialnego Biznesu . Coraz częściej można spotkać na sprzedawanych produktach etykiety z nazwą „Eko”, co ma często niewiele wspólnego z ich prośrodowiskowym charakterem.

Kiedy mamy do czynienia z procederem „greenwashingu”?

Sposobów na wprowadzenie klienta w błąd jest bardzo wiele – od nadawania fałszywych eko znaków po używanie symboli na opakowaniu, kojarzących się z naturą. Siedem „grzechów greenwashingu” według TerraChoice prezentujemy poniżej:

  1. Schowane koszty alternatywne. Jeżeli firma podaje błędne informacje na temat cech produktu, odnoszących się do jego oddziaływania na środowisko (np. energooszczędna elektronika wykonana z niebezpiecznych dla środowiska materiałów).
  2. Brak dowodów. Nie ma dostępnych informacji o ekologiczności produktu, ani też żadnych wiarygodnych certyfikatów.
  3. Brak precyzji. Opisy produktów są nieszczegółowe lub niesprecyzowane, mogą być źle zrozumiane przez konsumenta. Przykładem jest określenie „All-natural”, bowiem arsen, uran, rtęć czy formaldehyd też występują w naturze, ale są trujące. „Naturalny” niekoniecznie oznacza „zielony”.
  4. Brak związku. Odwoływanie się do czegoś, co nie ma racji bytu (np. twierdzenie na rynku amerykańskim, że coś „nie zawiera CFC” – czyli chlorofluorowęglowodorów, których użycie w USA zostało zakazane jakieś 20 lat temu.
  5. Mniejsze zło. Na przykład „ekologiczne” papierosy czy „przyjazne dla środowiska” pestycydy.
  6. Białe kłamstwo. Firmy nielegalnie i bezpodstawnie używają ekologicznych znaków i certyfikatów.
  7. Kult fałszywych oznakowań. Stosowanie zbyt przerysowanych, sugestywnych obrazów, podawanie zmyślonych danych, mających poświadczyć ekologiczność wyrobu. Innymi słowy fałszywe etykiety, które mają wprowadzić klienta w błąd.

Jak wynika z raportu przeprowadzonego przez firmę TerraChoice, w 2010 roku poziom greenwashingu nieznacznie spadł w porównaniu z rokiem ubiegłym: obecnie 4,5% produktów nie ma na sumieniu żadnych grzechów dotyczących greenwashingu, a w 2009 roku było to jedynie 2% produktów. Jak się okazuje, ekologiczne oznakowania zapobiegają, ale nie eliminują kompletnie greenwashingu.

„Wyróżniliśmy 73% więcej zielonych produktów na rynku niż w roku 2009”, powiedział Scott McDougall, Prezes TerraChoice. „To dobra wiadomość, świadcząca o tym, że konsumenci zmieniają świat poprzez domaganie się zielonych produktów, a marketerzy i producenci są tego świadomi”

Co zrobić, by było jeszcze lepiej? – John Grant, autor znanej w kręgach zwolenników eko-innowacji książki „The Green Marketing Manifesto” uważa, że wyzwaniem dla producentów i największą innowacją jest sprawienie, aby produkty ekologiczne sprzedawane były jako „zwykłe” (tj. żeby element „eko” był wpisany już w sam proces produkcji i cały model biznesowy), a nie aby produkty „zwykłe” sprzedawano jako ekologiczne i to jest jego zdaniem, sedno zrównoważonego rozwoju i model prawdziwych przemian – uważa Natalia Ćwik z Forum Odpowiedzialnego Biznesu.

To konsumenci zmieniają świat na lepszy!

Tak naprawdę wiele zależy od aktywności samych konsumentów i organizacji, które bronią ich praw. – Każdy obywatel, przy pomocy prostego formularza może złożyć bezpłatnie wniosek na nieuczciwego producenta do Rady Reklamy – informuje Natalia Ćwik. Duże możliwości dają też media społecznościowe. – Dzięki nowym technologiom i aktywności internautów monitorowanie zachowań biznesu staje się prostsze i – co ważniejsze – bardziej efektywne niż kiedykolwiek.– dodaje.

Czy zatem w Polsce mamy już silny ruch konsumencki, który potrafi walczyć o swoje prawa? Póki co konsumenci w Polsce są sceptycznie nastawieni do „zielonych” firm i produktów. Uważają to za kolejny chwyt marketingowy i nie ma się czemu dziwić. Trzeba pamiętać o tym, że robi się olbrzymi szum komunikacyjny wokół ekologii. Greenwashing doprowadza nas konsumentów do generalnego wniosku, że faktycznie ta „zieloność” jest płytka i zorientowana tylko na zarabianie pieniędzy.

Tekst powstał na podstawie publikacji Natalii Ćwik z Forum Odpowiedzialnego Biznesu „Wybielanie za pomocą zielonego”

4.6/5 - (19 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Fajne kopiuj-wklej z wikipedii…. + reszta z przedruku… i znajdź tu coś odkrywczego w internetach!

Z tego co się orientuję, to artykuł pojawił się na Ekologia.pl w 2010 roku, a wpis na Wikipedii dopiero w roku 2013 :) Poza tym jest to wyjasnienie definicji, więc ciężko dodać do tego coś odkrywczego:)

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!