Przemysłowe rybołówstwo: katastrofa dla oceanów, klimatu i ludzi | ekologia.pl
Ekologia.pl Środowisko Rybołówstwo przemysłowe, czyli ślepy wyścig na dno oceanów. Czy opamiętamy się zanim będzie za późno?

Rybołówstwo przemysłowe, czyli ślepy wyścig na dno oceanów. Czy opamiętamy się zanim będzie za późno?

Według Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) więcej niż 1/3 globalnych łowisk jest nadmiernie eksploatowana. Trawlery rybackie niszczą morskie dno i siedliska tysięcy gatunków – nie tylko tych poławianych. Cierpią rośliny, zwierzęta, ale także społeczności od wieków związane z morzem. Rybołówstwo przemysłowe ze sposobu na wyżywienie świata stało się przekleństwem, za które zapłacą przyszłe pokolenia.

Przemysłowe rybołówstwo: katastrofa dla oceanów, klimatu i ludzi

Łódź do połowu śledzi oceanicznych, fot. zoomsbyooms/envato
Spis treści

Senegalczycy giną na morzu

Joal-Fadiouth to 60-tysięczne miast na południowym wybrzeżu Senegalu, którego ludność od pokoleń trudni się rybołówstwem. Obecnie rynek świeci jednak pustkami, a lokalni rybacy nie mają z czego żyć. Ponad 60% łowisk senegalskich jest bowiem na skraju całkowitego wyniszczenia, do którego przywiodły je nielegalne połowy oraz rybołówstwo przemysłowe. Sytuacja jest na tyle tragiczna, że Senegalczycy podejmują się karkołomnych ucieczek na Wyspy Kanaryjskie – tylko w 2023 r. na morzu zginęło w ten sposób 3 tys. migrantów, wielu z nich z głodu.

Paradoksalnie, do wyniszczenia senegalskich zasobów rybnych przyczyniły się komercyjne floty z Europy i Chiny, które odłowiony towar posyłają na swoje własne rynki. Senegalczyków, których 3% zatrudnionych jest w rybołówstwie, pozbawia to nie tylko źródła dochodu, ale i wyżywienia. Ryby od wieków były bowiem głównym źródłem białka przybrzeżnych społeczności. Nic dziwnego, że tylko w 2024 r. 64 tys. mieszkańców Senegalu wyemigrowało do Hiszpanii.

Rybackie rodziny w Senegalu nie mają dziś z czego żyć wskutek wyniszczenia łowisk

Rybackie rodziny w Senegalu nie mają dziś z czego żyć wskutek wyniszczenia łowisk, źródło: Finn-DE, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons

Blizny na rafie koralowej

Chiny odpowiedzialne są za zniszczenie ponad 21 tys. akrów rafy koralowej na Południowym Morzu Chińskim. Bezpośrednią przyczyną są nadmierne połowy ryb oraz przydaczni olbrzymich, czyli największych małży świata. W tym akcie destrukcji „pomogły” również Wietnam i Filipiny.

Tutejsza rafa koralowa jest tymczasem środowiskiem życia prawie 3,8 tys. gatunków ryb oraz ośmiu z dziesięciu gatunków wielkich małżów. Te ostatnie odgrywają w morskim ekosystemie szczególną rolę jako pożywienie i schronienie dla innych morskich stworzeń, ale  również naturalny filtr wodny.

Muszle przydaczni olbrzymich to niezwykle cenny materiał przyrównywany często do kości słoniowej. Aby go wydobyć z morskiego dna rybacy spuszczają w dół miedziane śruby, które obracając się odrywają małże od koralowców. Tym sposobem dewastują oczywiście rafę – na zdjęciach satelitarnych widać już łukowate „blizny” pozostawione przez ten wstrząsający proceder.

Co gorsza, od 2019 r. na płytszych lagunach stosuje się nową metodę polegającą na wysysaniu zawartości morskiego dna za pomocą pompy pod wysokim ciśnieniem. Zdaniem niektórych ekspertów sam tylko połów małżów w Południowym Morzu Chińskim doprowadził już do zniszczenia nawet 230 km2 rafy koralowej!

Olbrzymie małże przytwierdzone są do koralowców

Olbrzymie małże przytwierdzone są do koralowców, fot. Image-Source/envato

Głodne foki i wieloryby

Dynamiczny rozwój hodowli ryb z jednej strony obniża presję wywieraną na łowiska, z drugiej jednak zagraża wielu naturalnym ekosystemom. Hodowcy w poszukiwaniu wartościowej karmy zwrócili się bowiem w kierunku krylu i zaczęli masowo poławiać drobne skorupiaki na Oceanie Południowym. Proceder jest już tak rozwinięty, że zaczął ograniczać podaż pożywienia dla antarktycznych drapieżników – wielorybów, fok, ptactwa morskiego i wielu gatunków ryb. A są to wszystko stworzenia i tak już ciężko doświadczone przez zmianę klimatu, która w regionach polarnych jest szczególnie dotkliwa.

Dodatkową funkcją krylu, którą mało kto dostrzega, jest pochłanianie dwutlenku węgla i „zatapianie” go na dnie oceanu. Skorupiaki żywią się bowiem fitoplanktonem, który w procesie fotosyntezy absorbuje szkodliwy gaz. W ten sposób węgiel przedostaje się do łańcucha pokarmowego, gdzie zostaje utrwalony.

Zdaniem naukowców biomasa krylu wokół Antarktydy wyraźnie się kurczy, a wraz z nią maleje też populacja pingwina białookiego i pingwina maskowego.  Czarne prognozy mówią zaś, że do końca XXI w. pingwiny cesarskie znikną całkowicie z powierzchni Ziemi.

Połowy krylu ograniczają pożywienie fokom i pingwinom

Połowy krylu ograniczają pożywienie fokom i pingwinom, fot. Mint_Images/envato

Smutna historia dorsza

Nie jest prawdą, że jedynie rozwijające się kraje ignorancko pozwalają sobie na rabunkowe połowy przemysłowe, niszcząc środowisko naturalne. W kanadyjskiej prowincji Nowa Funlandia jeszcze w pierwszej połowie XX w. dorsz był królem oceanu i zapewniał utrzymanie ponad 65 tys. mieszkańców regionu. Łowiono go na potęgę, aż do 1992 r., kiedy to premier Kanady zmuszony został ogłosić zakaz połowów dorsza na Wschodnim Wybrzeżu. Powód? Całkowite załamanie się lokalnych łowisk.

30 tys. osób bezpowrotnie straciło wówczas pracę, a całe przybrzeżne wioski uległy wyludnieniu. Tragedia społeczna nie była jednak wcale tą najdramatyczniejszą. W głębi Atlantyku wyniszczenie populacji dorsza doprowadziło do poważnego zaburzenia równowagi biologicznej. Dorsze są bowiem ważnymi drapieżnikami, ofiarami i konkurentami, bez których podwodny świat nie funkcjonuje tak jak powinien. W rezultacie, mimo że upłynęło 30 lat od czasu ogłoszenia słynnego moratorium, populacja dorszy wciąż pozostaje zbyt niska, aby utrzymać rybołówstwo.

Tabela przedstawiająca negatywne skutki środowiskowe rybołówstwa przemysłowego; opracowanie własne

Tabela przedstawiająca negatywne skutki środowiskowe rybołówstwa przemysłowego; opracowanie własne

Toksyczny ślad statków rybackich

Rybołówstwo przemysłowe to jednak nie tylko niszczenie dna, wytrzebianie gatunków i zakłócanie morskiej równowagi biologicznej. Tysiące łodzi i dziesiątki tysięcy rybaków pozostawiają po sobie ślad, który jest coraz bardziej ewidentny – tony plastikowych śmieci.

Setki metrów lin i sieci, boje, pułapki i mnóstwo innych akcesoriów wykonanych z wszechobecnych dziś tworzyw sztucznych lądują codziennie w morzu bez możliwości recyklingu. Według organizacji Ocean Cleanup największe zanieczyszczenie pochodzi z komercyjnych flot rybackich Stanów Zjednoczonych, Japonii, Chin, Południowej Korei oraz Tajwanu, a rocznie jego poziom sięga nawet 0,5-1 mln ton. Dlaczego to takie ważne?

Plastikowe śmieci dryfują na powierzchni wody lub opadają na dno, ale nie jest prawdą, że się nie rozkładają. Owszem, nie są biodegradowalne, ale pod wpływem fal i zmian temperatury wody nieustannie uwalniają się z nich cząsteczki mikroplastiku, który znajdowany jest już w organizmach większości stworzeń wodnych. Nie da się przewidzieć, jakie katastrofalne skutki akumulacja mikroplastiku przyniesie w przyszłości, ale warto podkreślić, że ryzyko to dotyczy również człowieka.

Problem są również rybackie liny i sieci, które zbijają się w wielkie bryły, stanowiąc bezpośrednie zagrożenie dla ryb, raf koralowych i podwodnych łąk wodorostów. Niektóre osiągają ciężar nawet 9 tys. kg – łatwo sobie wyobrazić możliwy zasięg podmorskich szkód!

Nie ma połowów bez zakupów

Niestety, okazuje się, że w przyrodzie nie wszystko da się naprawić. Fakt, że ryby są zdrowe i smaczne nie powinien więc przysłaniać nam faktu, że są zasobem ograniczonym, a sam ich połów niszczy największy i najbardziej zagadkowy ekosystem na świecie. Rozwiązaniem problemu nie jest rezygnacja z ryb, ale racjonalne zakupy, przede wszystkim w kontekście pochodzenia i sposobu połowów.


Absolwentka Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego, która oddała się pasji zgłębiania zagadek świata i pisania o nich. Specjalizuje się w ekologii, klimatologii i naukach przyrodniczo-naukowych. Żyje ponad granicami, dużo podróżuje, a w wolnym czasie pływa.

Bibliografia
  1. „The deadly route to Europe: Senegal's illegal fishing crisis Steve Trent” https://oceanographicmagazine.com/features/the-deadly-route-to-europe-senegal-s-illegal-fishing-crisis/, 28/05/2025;
  2. „Deep blue scars Environmental Threats to the South China Sea” Monica Sato i in., https://features.csis.org/environmental-threats-to-the-south-china-sea/, 28/05/2025;
  3. “Cod moratorium: How Newfoundland’s cod industry disappeared overnight” Michela Rosano, https://canadiangeographic.ca/articles/cod-moratorium-how-newfoundlands-cod-industry-disappeared-overnight/, 28/05/2025;
  4. “Fish-feed industry turns to krill, with unknown effects on the Antarctic ecosystem” Francesco de Augustinis, https://news.mongabay.com/2022/10/fish-feed-industry-turns-to-krill-with-unknown-effects-on-the-antarctic-ecosystem/, 28/05/2025;
  5. “The Hidden Costs of Commercial Fishing: Sustaining Economies and Ecosystems” AAG, https://www.aag.org/the-hidden-costs-of-commercial-fishing-sustaining-economies-and-ecosystems/, 28/05/2025;
  6. “An invisible killer’: how fishing gear became the deadliest marine plastic” Emma Bryce, https://www.theguardian.com/environment/2022/nov/07/invisible-killer-ghost-fishing-gear-deadliest-marine-plastic, 28/05/2025;
5/5 - (2 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!