Musimy nauczyć się koegzystować z niedźwiedziami. Wywiad Michałem Grzywą z Inicjatywy Dzikie Karpaty
W Polsce żyje ponad 37 milionów ludzi, niedźwiedzi: około 100–150 osobników. Musimy nauczyć się koegzystować z tym gatunkiem – mówi Michał Grzywa z Inicjatywy Dzikie Karpaty.

Joanna Szubierajska: Jak zareagowaliście na decyzję GDOŚ o zgodzie na odstrzał trzech niedźwiedzi w gminie Cisna?
Michał Grzywa: Decyzja była dla nas zaskakująca i skandaliczna. Zdziwiło nas, że GDOŚ stwierdził, że odstrzał może być rozwiązaniem tej sytuacji. Przykre dla nas było to, że za błędy i zaniedbania ludzi, swoim życiem miałyby zapłacić te zwierzęta. Szczególnie tak wyjątkowe, ważne i nieliczne. 2. Czy decyzja GDOŚ nie tworzy niebezpiecznego precedensu – że dzikie zwierzę można zlikwidować, gdy stanie się niewygodne? Niestety tworzy taki precedens. O podobną zgodę na odstrzał zawnioskowała gmina Solina, tam chodzi o 5 osobników. Udzielenie zgody na odstrzał nawet jednorazowo stwarza groźny precedens – może być traktowane jako punkt odniesienia dla przyszłych decyzji. Inne podmioty mogą wówczas powoływać się na wcześniejszy przypadek, argumentując, że skoro raz taka zgoda została wydana, to powinny mieć prawo do podobnego działania. To osłabia standardy ochrony gatunku i utrudnia zachowanie konsekwentnej polityki ochronnej. 3. Czy według was rzeczywiście istniało realne zagrożenie ze strony tych konkretnych osobników? Zrozumiałe są obawy części mieszkańców, samorządów i turystów – szczególnie gdy niedźwiedzie pojawiają się w pobliżu domów czy miejsc uczęszczanych przez ludzi. Tego typu sytuacje budzą niepokój i trudno się temu dziwić. Jednak proponowane środki zaradcze, takie jak odstrzał, nie są właściwą odpowiedzią na ten problem. Zamiast działań o charakterze doraźnym i radykalnym, potrzebujemy skutecznych form zapobiegania takim incydentom – przede wszystkim eliminacji tzw. atraktantów, czyli dostępnych odpadków, niezabezpieczonych śmietników, kompostowników i resztek jedzenia. Kluczowa jest także edukacja – zarówno lokalnych społeczności, jak i odwiedzających – która pomoże ograniczyć ryzykowne zachowania i nauczy, jak funkcjonować w otoczeniu dużych drapieżników z poszanowaniem przyrody i zasad bezpieczeństwa.
W piątek pojawił się inny pomysł. Wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała zaproponował przeniesienie trzech niedźwiedzi z gminy Cisna w Tatry.
Relokacja problematycznych niedźwiedzi z Bieszczad w Tatry to nie jest dobre rozwiązanie. Nie usuwa przyczyn konfliktu, a jedynie przenosi problem w inne miejsce – i w dodatku może go nawet zaostrzyć. Bieszczadzkie niedźwiedzie są przystosowane do lokalnych warunków i diety, której w Tatrach może brakować. Z dużym prawdopodobieństwem będą tam szukać przede wszystkim pokarmu antropogenicznego, co tylko pogłębi problem. Wygląda to na próbę szybkiego działania, które lepiej wypada w mediach niż w praktyce. Tymczasem rzeczywiste problemy – brak edukacji, potrzeba odcięcia niedźwiedzi od antropogenicznego pokarmu, ignorowanie opinii ekspertów i brak wyspecjalizowanej jednostki interwencyjnej – wciąż pozostają nierozwiązane. W takim wypadku konflikty na lini człowiek-niedźwiedź będą jedynie narastać.
Czy można było zrobić więcej, zanim sięgnięto po tak drastyczne rozwiązanie?
Oczywiście, istota problemu nadal nie została rozwiązana – główna przyczyna konfliktu, czyli niewłaściwe gospodarowanie odpadami w gminie i okolicznych miejscowościach, pozostaje bez odpowiedniego nadzoru. Niedźwiedzie bardzo szybko uczą się, że w pobliżu ludzkich siedzib mogą znaleźć łatwe źródło pożywienia – zwłaszcza jeśli w śmietnikach czy kompostownikach znajdują się resztki jedzenia. To prosta droga do utraty naturalnej ostrożności wobec ludzi i zwiększonej liczby sytuacji konfliktowych.
Problem pogłębia również nieodpowiedzialne zachowanie niektórych osób, które celowo dokarmiają niedźwiedzie – często po to, by zrobić atrakcyjne zdjęcie lub nagrać filmik. Działania takie są nie tylko lekkomyślne, ale przede wszystkim niebezpieczne – zarówno dla ludzi, jak i samych zwierząt, które przyzwyczajają się do obecności człowieka i zaczynają traktować go jako źródło jedzenia.
Nie można też pominąć roli tzw. nęcisk – miejsc, gdzie myśliwi dokarmiają dzikie zwierzęta, głównie dziki i jelenie. Niedźwiedzie, zwłaszcza młode osobniki, również korzystają z takiej łatwej bazy pokarmowej. Uczą się tam od wczesnych lat, że jedzenie można znaleźć w pobliżu człowieka, co tylko pogłębia problem.
Dopóki te źródła przyciągania nie zostaną wyeliminowane, wszelkie inne działania – w tym odstrzał – będą jedynie powierzchownym reagowaniem na skutki, a nie rzeczywistym rozwiązaniem przyczyn konfliktu. Potrzebna jest systemowa zmiana w zarządzaniu odpadami, ograniczenie dokarmiania oraz intensywna edukacja mieszkańców i turystów.
Jakie działania alternatywne proponujecie?
Decyzja o odstrzale powinna być absolutnie ostatecznym krokiem – stosowanym wyłącznie wtedy, gdy wszystkie inne dostępne metody zawiodły, a dany osobnik rzeczywiście stanowi bezpośrednie i powtarzające się zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi. W analizowanym przypadku te przesłanki nie zostały spełnione. Zamiast sięgać po najdalej idące środki, należałoby skupić się na realnym, nieinwazyjnym zarządzaniu sytuacją.
Osobniki uznane za problematyczne powinny zostać zaobrożowane i poddane stałemu monitoringowi telemetrycznemu, by można było śledzić ich ruchy i w porę reagować na ewentualne zbliżanie się do zabudowań. W wielu krajach skutecznie stosuje się także metody aktywnego odstraszania, np. przy użyciu broni gładkolufowej z gumowymi pociskami. Takie podejście pozwala zachować dystans między zwierzęciem a człowiekiem, bez konieczności eliminacji drapieżnika.
Kluczowe jest jednak usunięcie przyczyn takich sytuacji, a nie tylko reagowanie na ich skutki. Swobodny dostęp do odpadów organicznych, śmieci, niezabezpieczonych kompostowników i nęcisk to czynnik, który sprzyja oswajaniu niedźwiedzi z obecnością człowieka. Dlatego konieczne jest wdrożenie koszy antyniedźwiedziowych, elektrycznych ogrodzeń wokół miejsc szczególnie narażonych (np. pasiek, gospodarstw, wysypisk) oraz regulacji i kontroli dokarmiania zwierzyny leśnej. Bez tych elementów próby zarządzania populacją niedźwiedzi będą nie tylko nieskuteczne, ale mogą prowadzić do dalszej eskalacji problemu.
Nieodzownym elementem skutecznego rozwiązania jest także edukacja lokalnej społeczności oraz turystów. Ludzie muszą wiedzieć, jak postępować w sytuacjach bliskiego kontaktu z niedźwiedziem, jak unikać prowokowania takich spotkań i jakich zachowań bezwzględnie unikać – przede wszystkim dokarmiania czy pozostawiania resztek jedzenia. Bez zaangażowania mieszkańców i odwiedzających region nie da się zbudować trwałego modelu współistnienia człowieka z dużym drapieżnikiem.
Czy dostrzegacie systemowe zaniedbania w zakresie zapobiegania konfliktom człowiek–niedźwiedź w Bieszczadach?
Od lat postulowane jest powołanie grupy roboczej ds. niedźwiedzia brunatnego, która mogłaby doradzać i koordynować działania związane z zarządzaniem tym gatunkiem. Równie potrzebne jest stworzenie zespołu interwencyjnego, działającego na terenach, gdzie dochodzi do konfliktów na linii człowiek–niedźwiedź. Taka jednostka mogłaby skutecznie reagować w sytuacjach kryzysowych i im zapobiegać. Obecnie brakuje skoordynowanych działań i spójnej strategii. Nawet jeśli istnieją możliwości odstraszania niedźwiedzi – np. przy użyciu petard hukowych – to niewiele to da, jeśli nie zostaną usunięte główne przyczyny ich powrotów, czyli źle zabezpieczone odpady i łatwo dostępne resztki jedzenia. Bez rozwiązania tego problemu będziemy stale wracać do tych samych sytuacji.
Jakie znaczenie dla Bieszczad ma obecność niedźwiedzi? Jak może wpłynąć odstrzał nawet trzech osobników na lokalną populację niedźwiedzia brunatnego?
Odstrzał nawet kilku niedźwiedzi brunatnych w Bieszczadach może mieć poważne konsekwencje ekologiczne, ale także społeczne i wizerunkowe. W przypadku tak cennego i rzadkiego gatunku znacznie bardziej zasadne są działania prewencyjne, edukacyjne i systemowe niż sięganie po środki ostateczne, jakim jest odstrzał. Ochrona niedźwiedzi to nie tylko kwestia przetrwania jednego gatunku, ale ochrona całego złożonego i cennego systemu przyrodniczego, którego są one integralną częścią. Jednocześnie odstrzał tworzy precedens, który może prowadzić do podejmowania podobnych decyzji w przyszłości.
Jakie działania podejmujecie jako organizacja, by zablokować tę decyzję lub ją zakwestionować?
Przede wszystkim staramy się nagłaśniać tą sytuację. W środę okupowaliśmy budynek Gminy Cisna, domagając się spotkania z Wójtem i innego rozwiązania sytuacji niż odstrzał. Ważne jest dla nas zarówno bezpieczeństwo mieszkańców i turystów, jak i niedźwiedzi. Gminy, na których występują sytuacje konfliktowe potrzebują wreszcie wprowadzenia kompleksowych rozwiązań systemowych. Chcemy o nie wspólnie z gminą Cisna zabiegać. Na proteście ze strony Sekretarza Gminy Cisna padła deklaracja skoordynowania wspólnego spotkania z Wójtem. Mamy nadzieję, że uda się wspólnie działać dla rozwiązania tego konfliktu.
Jak lokalna społeczność – mieszkańcy Cisnej i okolic – reaguje na ten odstrzał? Czy jest jednomyślność?
Podczas akcji podchodziło do nas sporo okolicznych mieszkańców, którzy popierali nasz protest i również byli oburzeni zgodą na odstrzał niedźwiedzi. Większość mieszkańców chce po prostu rozwiązania tej konfliktowej sytuacji, zwraca także uwagę na wszechobecny problem ze źle zabezpieczonymi odpadami czy wręcz nawet z celowym dokarmianiem niedźwiedzi. Pojawiły się także głosy obawy i niepokoju związane ze zbliżaniem się niedźwiedzi do wsi, które jak najbardziej są uzasadnione, jednak proponowane rozwiązanie już nie. Odstrzał niedźwiedzi nie sprawi, że problem zniknie.
Co powiedziałby Pan osobom, które mówią: „Bezpieczeństwo ludzi jest ważniejsze niż życie dzikiego zwierzęcia”?
W Polsce żyje ponad 38 milionów ludzi, niedźwiedzi – około 100-150 osobników. Musimy nauczyć się koegzystować z tym gatunkiem. Jest możliwe zapewnienie bezpieczeństwa zarówno mieszkańcom i turystom, jak i niedźwiedziom. Skoro w innych miejscach, także w Polsce, da się pogodzić bezpieczeństwo wraz z występowaniem niedźwiedzi, to dlaczego mielibyśmy z takich rozwiązań nie skorzystać? Chociażby Tatry, w których również występują niedźwiedzie, a ilość turystów, która odwiedza to miejsce znacznie przewyższa tą w Bieszczadach. Mimo to udaje się to pogodzić, między innymi dzięki pracy Tatrzańskiego Parku Narodowego, szerokiej edukacji i odpowiedniego, skoordynowanego działania w przypadku sytuacji konfliktowych.
Michał Grzywa – 20 letni fotograf i aktywista, który wraz z Inicjatywą Dzikie Karpaty działa dla lepszej ochrony Puszczy Karpackiej, jednego z najcenniejszych polskich lasów górskich.

Absolwentka Inżynierii Środowiska na Politechnice Warszawskiej. Specjalizuje się w technicznych i naukowych tekstach o przyrodzie, zmianie klimatu i wpływie człowieka na środowisko. W swoich artykułach łączy rzetelną wiedzę inżynierską z pasją do natury i potrzeby życia w zgodzie z otoczeniem. Uwielbia spędzać czas na łonie przyrody – szczególnie na Warmii, gdzie najchętniej odkrywa dzikie zakątki podczas pieszych wędrówek i wypraw kajakowych
Opublikowany: 13 lipca, 2025 | Zaktualizowany: 29 lipca, 2025
Widzę, ze mlodzi mają wiecej oleju w glowie niż nasi politycy!