Składowanie CO2 pod ziemią – czy jest bezpieczne
Sekwestracja CO2 pod ziemię jest kolejnym sposobem, obok inwestowania w OZE oraz stopniowej rezygnacji z elektrowni węglowych, na zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych. Technologia użyta do tego procesu zwana jest technologią CCS. Projekt zakłada powstanie w Polsce dwóch instalacji CCS – w Kędzierzynie i Bełchatowie.
Nowe regulacje
Aby dostosować prawo krajowe do przepisów unijnych, muszą zostać zmienione następujące ustawy:
- ustawa Prawo geologiczne i górnicze – zmiany będą odnosić się do jej nowej wersji, która aktualnie jest na etapie prac sejmowych;
- ustawy o swobodzie działalności gospodarczej (Dz. U. 2007 nr 155 poz. 1095);
- ustawa Prawo ochrony środowiska (Dz. U. 2008 nr 25 poz. 150);
- ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko (Dz. U. 2008 nr 199 poz. 1227);
- ustawa Prawo energetyczne (Dz. U. 2006 nr 89 poz. 625).
Aktualny kształt ustawy Prawo geologiczne i górnicze nie obejmuje zagadnień związanych z sekwestracją CO2, dlatego proponowane zmiany prawne będą pierwszą regulacją w tej kwestii.
Projekt określa m. in. zasady:
- poszukiwania miejsc potencjalnych podziemnych składowisk CO2
- lokalizacji i prowadzenia eksploatacji składowiska;
- likwidacji, monitoringu oraz przejmowania odpowiedzialności przez państwo za składowiska;
- działań kontrolnych, ratowniczych i naprawczych w przypadku wystąpienia wycieku lub innej awarii.
Działalność z zakresu podziemnego składowania CO2 (wyłącznie na wyznaczonych obszarach lądowych lub morskich) będzie dozwolona tylko w przypadku, jeśli nie spowoduje to zagrożenia środowiska oraz bezpieczeństwa ogólnego. Składowanie będzie przeprowadzane w formacjach geologicznych zapewniających naturalną, nieprzepuszczalną barierę geologiczną dla CO2.
Działania związane z sekwestracją CO2 będą wymagały koncesji wydawanej przez Ministra Środowiska. Przed wydaniem koncesji konieczne będzie uzyskanie decyzji środowiskowej wraz z przeprowadzeniem oceny oddziaływania na środowisko oraz sporządzenia raportu o oddziaływaniu na środowisko. Składowanie CO2 będzie podlegać kontrolom Ministra Środowiska oraz Prezesa Wyższego Urzędu Górniczego. Organy te będą także podejmowały działania związane z wynikami kontroli.
Przedsiębiorca, który uzyskał koncesję, zobowiązany będzie do prowadzenia monitoringu składowiska oraz struktury geologicznej, w które się ono znajdzie. Dodatkowo wymagane będzie kontrolowanie czystości wprowadzanego CO2. Jeśli nie spełnia wymagań czystości składu oraz kryteriów akceptacji określonych w prawie, nie może być składowany pod ziemią.
Aby zapewnić bezpieczeństwo składowania, przedsiębiorca zobowiązany jest do zlikwidowania instalacji zatłaczającej i uszczelniającej składowisko po zakończeniu procesu sekwestracji. Następnie wymagane jest prowadzenie monitoringu składowisk przez co najmniej 20 lat. Kiedy przedsiębiorca wykaże długoterminową stabilność składowanego CO2, odpowiedzialność za składowisko przejmie państwo, które z kolei będzie prowadzić jego dalszy monitoring. Przedsiębiorca jednak będzie zobowiązany do finansowania następnych 30 lat monitoringu oraz ewentualnych działań naprawczych, jeśli ujawnią się nieprawidłowości w procesie składowania. Za administrację zamkniętymi składowiskami odpowiedzialny będzie powołany specjalnie w tym celu Krajowy Administrator Podziemnych Składowisk CO2.
Działalność związana z poszukiwaniem i rozpoznawaniem struktur geologicznych pod kątem składowania oraz samym składowaniem będzie podlegać opłacie. Pieniądze z niej pochodzące będą rozdzielane między gminę, na terenie której prowadzona będzie działalność (60%) oraz NFOŚiGW (40%).
Wątpliwości wokół CCS
Założenia ustawy brzmią obiecująco, ale budowa odpowiednich instalacji, transport, monitoring – to wszystko kosztuje. Według danych Ministerstwa Środowiska, szacowane koszty stosowania technologii CCS na rok 2020 wynoszą 30-50 euro za tonę składowanego CO2 . Komisja Europejska natomiast przewiduje się, że do roku 2030 w Polsce będzie składowane 70-90 mln ton CO2 rocznie. Koszt takiej działalności dla przedsiębiorców w Polsce będzie się kształtował w granicach 2,1-4,5 mld euro rocznie. Być może efekty wprowadzania CCS w Polsce już niedługo odczujemy w naszych kieszeniach.


Przechowywanie CO2 pod ziemią jest także projektem kontrowersyjnym, ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Jednak najważniejszy aspekt stosowania tej technologii zawarty został w projekcie założeń do ustawy – sami autorzy nie ukrywają, że nieznane są jej skutki: „Ze względu na brak szczegółowej wiedzy na temat długofalowych skutków podziemnego składowania znaczących ilości dwutlenku węgla, podyktowany niewielką jak do tej pory skalą zrealizowanych przedsięwzięć z tego zakresu, nie można aktualnie przewidzieć wpływu wszystkich aspektów geologicznego składowania dwutlenku węgla na środowisko. Na ich wymierną ocenę należy poczekać do momentu zrealizowania projektów demonstracyjnych tej technologii. Proponowane regulacje opierają się jedynie na aktualnej wiedzy w tym zakresie w Unii Europejskiej.”
Ryzyko jest więc realne i poważne. Tak naprawdę technologia CCS jest jeszcze niesprawdzona. Potrzebnych jest więcej testów określających stopień zagrożenia w jej użyciu, a nie budowanie kolejnych instalacji demonstracyjnych. Zadziwiający w tej sytuacji staje się pośpiech UE we wdrażaniu CCS. Na pewno zdeterminowane jest to przyjęciem rok temu pakietu klimatyczno-energetycznego, który zakłada zmniejszenie emisji CO2 do 2020 roku o 20% w stosunku do poziomu z roku 1990. Czasu jest niewiele, a wciąż brakuje innych pomysłów na znaczną redukcję emisji gazów cieplarnianych.
Oczywiście inwestowanie w OZE oraz stopniowe zmniejszanie udziału elektrowni węglowych będzie miało znaczący wpływ na zmniejszoną zawartość CO2. Jednak czy szlachetne cele są wystarczającym usprawiedliwieniem dla wprowadzania w życie technologii, której skutków nie da się przewidzieć?





które nagle wydostało się z jęziora w dużej ilości. CO2 jest cięższe od powietrza.
Jeśli zbiorniki i czujniki budowane będą podobnie jak polskie autostrady, gdzie zarzały sie podmiany materiałów na tańsze (niezgodne z projektem) – to ryzyko dramatycznie rośnie. Ponadto po tych 50-ciu latach składy CO2 nie znikną, a w przyrodzie zdarzają się nieprzewidywalne zjawiska.
Drugim eksperymentującym krajem poza Polską są USA, ale oni mają rozległe niezaludnione tereny.