Dlaczego bomba atomowa pozostawiła „cienie ludzi” na chodnikach Hiroszimy?
W cieniu gigantycznego grzyba atomowego, który wzbił się nad Hiroszimą 6 sierpnia 1945 roku, narodził się nowy symbol grozy wojny — czarne sylwetki ludzi i przedmiotów, wyryte na chodnikach i murach miasta. Te „atomowe cienie”, jak nazywane są do dziś, stały się niemymi świadkami tragedii, przypominającymi popielate odlewy ofiar w Pompejach. Ale jak to możliwe, że eksplozja bomby jądrowej pozostawiła tak realistyczne odciski ludzkiej obecności?

Światło, które wypala
W momencie wybuchu nad miastem ogromna energia — zarówno cieplna, jak i świetlna — rozchodziła się błyskawicznie z epicentrum eksplozji. Jak tłumaczy dr Michael Hartshorne, radiolog i były pracownik Narodowego Muzeum Nauki i Historii Jądrowej w Albuquerque, ciała ludzkie i obiekty fizyczne, znajdujące się na drodze promieniowania, działały niczym tarcze. Chroniły znajdującą się za nimi powierzchnię przed intensywnym, trwającym ułamek sekundy światłem.
W efekcie chodniki, mury i inne powierzchnie wystawione bezpośrednio na działanie intensywnego światła i ciepła zostały dosłownie wybielone, a zacienione fragmenty — tam, gdzie znajdował się człowiek lub przedmiot — pozostały ciemniejsze. Powstały w ten sposób kontury — przerażająco dokładne — ludzi w ostatnich sekundach życia. Zjawisko to nazwano „atomowymi cieniami”. Trzeba jednak podkreślić, że cienie te nie są dosłownym odciskiem ciał czy „odparowaniem” ludzi, ale efektem trwałego wybielenia powierzchni przez promieniowanie świetlne i ultrafioletowe, które nie docierały do powierzchni osłoniętych przez ciała lub przedmioty.
Fizyka rozszczepienia — siła rażenia w ułamku sekundy
Wybuch bomby jądrowej to wynik reakcji łańcuchowej rozszczepienia jądrowego, w której neutrony uderzają w jądra ciężkich atomów, takich jak uran-235 czy pluton-239. Podczas rozszczepienia powstają kolejne neutrony i ogromne ilości energii w postaci promieniowania gamma, świetlnego oraz ciepła. Według dr. Alexa Wellersteina z Stevens Institute of Technology, reakcja ta trwa zaledwie milisekundy i rozszczepia biliony atomów, wywołując gwałtowną, niszczycielską eksplozję.
Temperatura ognistej kuli tuż nad powierzchnią ziemi mogła sięgać 3,000–4,000°C, a w samej kuli nad miejscem detonacji nawet do milionów stopni, choć takie ekstremalne temperatury dotyczyły głównie powietrza nad epicentrum. Ta gwałtowna fala cieplna była wystarczająco intensywna, by natychmiast odparować wodę z ciał ludzkich, powodując ciężkie poparzenia i śmierć niemal w momencie wybuchu. Należy jednak podkreślić, że ludzkie ciała nie „odparowywały” dosłownie na popiół — była to raczej natychmiastowa śmierć wraz z ciężkimi uszkodzeniami ciała, a pozostałości ciał zazwyczaj ulegały później całkowitemu zniszczeniu przez inne skutki wybuchu.
Promieniowanie gamma, choć niewidzialne i bardzo energetyczne, w pierwszej chwili wybuchu nie miało bezpośredniego wpływu na powstanie tzw. cieni — odpowiadały za nie głównie intensywne światło widzialne i ultrafiolet.
Niewidzialne dziedzictwo „Małego Chłopca” i „Grubasa”
6 sierpnia 1945 roku nad Hiroszimą eksplodowała bomba uranowa „Mały Chłopiec” (Little Boy), a trzy dni później nad Nagasaki — bomba plutonowa „Grubas” (Fat Man). Siła wybuchu pierwszej wynosiła około 15–16 kiloton trotylu, drugiej natomiast około 21 kiloton. Eksplozje zniszczyły odpowiednio około 13 km² i 6–7 km² zabudowy miejskiej, zabijając dziesiątki tysięcy osób niemal natychmiast, z kolejnymi tysiącami zmarłymi w następstwie chorób popromiennych i nowotworów.
Wybór tych miast nie był przypadkowy. Były to znaczące ośrodki militarne i przemysłowe, które — w przeciwieństwie do wielu innych japońskich miast — nie zostały wcześniej poważnie zniszczone bombardowaniami alianckimi. Dzięki temu efekt wybuchu mógł być lepiej oceniony pod względem militarnym i strategicznym. Niektóre źródła nazywają je „poligonami doświadczalnymi” dla broni jądrowej, chociaż decyzje o ich wyborze miały również wymiar psychologiczny i strategiczny.

Błysk bomby atomowej pozostawił cień człowieka na kamieniu przy wejściu do oddziału Sumitomo Bank w Hiroszimie. źródło: English: Matsuhige Yoshito日本語: 松重美人, Public domain, via Wikimedia Commons
Cienie, które milczą
Większość „atomowych cieni” zniknęła — zmyta przez wiatr, deszcz, kolejne fale uderzeniowe lub upływ czasu. Jednak niektóre zachowano. Najbardziej znany cień przedstawia człowieka siedzącego na schodach i znajduje się dziś w Muzeum Pokoju w Hiroszimie. Wycięto go z kamiennego stopnia pod Sumitomo Bankiem i poddano konserwacji. To nie tylko relikt historii, ale symbol — niematerialny krzyk ofiar przypominający o potędze i grozie broni masowego rażenia.
Dlaczego musimy pamiętać?
Film Christophera Nolana „Oppenheimer” skupił się na psychice twórcy bomby atomowej, J. Roberta Oppenheimera, i jego moralnych rozterkach. Jednak, jak zauważa Wellerstein, broń jądrowa to nie tylko gra geopolityczna, lecz przede wszystkim broń masowego rażenia. Cienie na chodnikach Hiroszimy nie są jedynie metaforą — to fizyczne, trwałe ślady ludzkiego cierpienia i zniszczenia. Prawdziwe „portrety śmierci”.
Dziś, w czasach napięć międzynarodowych i powracającej retoryki nuklearnej, patrząc na te cienie, nie sposób nie zadać sobie pytania: czy naprawdę rozumiemy, czym jest wojna atomowa? I czy zdajemy sobie sprawę, jak blisko niej byliśmy — i wciąż jesteśmy?