Zamieszanie nad Morskim Okiem: zamiast koni turyści szturmowali elektryczne busy
W Boże Ciało fiakrzy jednogłośnie zdecydowali, że zrobią sobie wolne, więc na trasie do Morskiego Oka, zamiast koni kursował elektryczny bus – informuje Gazeta Wyborcza.

Przez dwa dni, w piątek 17 maja i 30 maja w Boże Ciało – fiakrzy prowadzący końskie fasiągi na drodze do Morskiego Oka postanowili iść na urlop. W ten sposób chcieli zaprotestować przeciwko planom likwidacji transportu konnego na tej popularnej trasie turystycznej. Zamiast koni kursował elektryczny bus, który w ciągu ostatnich dwóch tygodni regularnie kursował z Palenicy Białczańskiej i z Zakopanego nad Morskie Oko. Zdaniem TPN pojazd sprawował się dobrze, a jego największą wadą nie okazał się zasięg.
Problemem na pewno jest to, że pojeździe jest tylko jedno miejsce na wózek inwalidzki, a także bezgłośna praca silnika.
Turyści nie słyszą nadjeżdżającego pojazdu. Trzeba bardzo uważać, żeby kogoś nie potrącić. Z uwagi na teren parku narodowego nie używamy tu klaksonu – podkreślił w rozmowie z “Wyborczą” Stanisław Gąsienica-Kotelnicki, kierowca elektrycznego busa.
Co na to turyści? Niektórzy byli zaskoczeni, że nie ma transportu konnego i próbowali dostać się do testowanego elektrycznego busa. Kierowcy musieli tłumaczyć, że pojazd jest tylko dla osób niepełnosprawnych.
Co dalej z transportem konnym do Morskiego Oka? Czy konie wreszcie odpoczną? Tatrzański Park Narodowy zapewnia, że konne powozy nie znikną całkowicie z trasy, ale zostaną wprowadzone pewne zmiany. Zamiast 12 osób na wozie będzie 10, wydłużony będzie także czas na odpoczynek – zamiast 20 minut konie na Włosienicy będą miały 60-minutowy postój. Zostaną przeliczone obciążenia dla koni pracujących na trasie, TPN ma wstrzymać czasowo wydawanie kolejnych licencji dla fiakrów.
Takie postulaty zostały zawarte w 12-punktowym porozumieniu, a elektryczny pojazd jest jednym z jego elementów. Porozumienie weszło w życie już od 1 czerwca.
Ekologia.pl (JSz)