Klimat, człowiek, ekonomia...
Ekologia.pl Środowisko Ochrona środowiska naturalnego Klimat, człowiek, ekonomia…

Klimat, człowiek, ekonomia…

Dr inż. Kazimierz Szabla, dyrektor RDLP w Katowicach
Dr inż. Kazimierz Szabla, dyrektor RDLP w Katowicach

Pod wieczną zmarzliną na Syberii spoczywają ogromne ilości metanu. Dzisiaj wszyscy się obawiają, że jeżeli klimat się ociepli i przekroczy pewne wartości progowe to dojdzie do uwolnienia tych złóż, które znów przyczynią się do efektu cieplarnianego i do kolejnego ocieplenia klimatu. To z kolei może wywołać kolejną lawinę ociepleń, aż w końcu dojdzie do jakiejś katastrofy. Pozostaje, więc zadać pytanie. Jak wielki wpływ na zmiany klimatu ma człowiek? Czy troska o środowisko wynika z przekonań, czy to tylko zabieg typowo ekonomiczny?

Z dr inż. Kazimierzem Szablą, dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach rozmawia Adam Sosnowski:

Czy człowiek i jego działalność jest główną przyczyną zmian klimatu?

Te zmiany klimatyczne, które obserwujemy ostatnio, a przynajmniej nasilenie różnego rodzaju negatywnych klimatycznie zjawisk przypisywane są człowiekowi. Mówi się, że to człowiek był i jest inspiratorem tych zmian. To prawda. Sięgając wstecz, do okresu ostatniego zlodowacenia – 10 tysięcy lat temu zawartość dwutlenku węgla w powietrzu była kilkakrotnie mniejsza. Myślę, że w historii ziemi nie było jeszcze gatunku, który miałby taki wpływ na klimat, jaki ma człowiek.

Co to za wpływ? Z czego on wynika?

To się dzieje od niedawna. Mówi się, że rozwój cywilizacji to nieuchronna rzecz. Pogoń za lepszym jutrem to normalność. Przemysł, nowe technologie. Np. Anglicy zaczęli używać węgla już w XI i XII wieku. Anglia została wylesiona bardzo wcześnie. To była cena, którą Anglia zapłaciła za rozwój. Teraz na Wyspach trudno odbudować drzewostan. W połowie XIX wieku zachwyciliśmy się rozwojem przemysłu. Zachwycaliśmy się wykorzystaniem węgla. W dużym stopniu na Śląsku działo się wiele, bo wytwarzano cynk, stal, miedź i ołów. Nikt nie zastanawiał się wówczas, że to może mieć niekorzystny wpływ na środowisko, ponieważ było go dużo. Rzeki były czyste, powietrze świeże, lasów było dużo. To jest zapisane w naturze człowieka. Jeśli niektóre dobra występują w nadmiarze to nie zwracamy na nie uwagi. To jest tak jak ze zdrowiem, o którym Kochanowski pisze: „Szlachetne zdrowie nikt się nie dowie jako smakujesz aż się zepsujesz” – podobnie jest ze środowiskiem. I na Śląsku doświadczyliśmy tego najwcześniej i w największej skali.

Na Śląsku panuje nadal przekonanie, że węgiel to największe dobrodziejstwo, jakie mogło lokalną ludność spotkać?

Węgiel. Z jednej strony „czarne złoto”. Z drugiej ogromne zagrożenie dla ziemi, śląskiej ziemi. Węgiel w atmosferze czy w ziemi uważany jest za obojętny z punktu widzenia środowiska. Martwiliśmy się wtedy tlenkami siarki, metalami ciężkimi, fluorem, bo to bezpośrednio zaczęło oddziaływać na nasze zdrowie. Ludzie mieli coraz więcej problemów ze zdrowiem, dzieci miały kłopoty z pamięcią. Później okazało się, że coraz więcej pierwiastków trafiło do atmosfery. Coraz więcej związków trafiało do naszego pożywienia, do wody. Były lata, że wydawało się, że Śląsk jest skazany na zagładę. O tym się nie mówiło, nie pisało, bo ideologia polityczna była inna. Nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. To był temat tabu. Społeczeństwo miało być epatowane pozytywnymi informacjami. Na Śląsku był przemysł, były pieniądze to i ludzie byli.

Ale teraz życie wraca, a może już nawet wróciło na Śląsk. Dlaczego?

Pomógł nam kryzys: polityczny, gospodarczy i transformacja, którą przeszliśmy. Zmieniły się wartości – pojawiły się nowe, takie jak środowisko. Zaczęło go brakować. Zaczęło brakować czystej wody, czystego powietrza i wtedy zaczęliśmy środowisko cenić i badać zgodnie z przysłowiem, że to „potrzeba jest matką wynalazku”. Poprzedni system zbankrutował. Pojawiły się instytucje mające na celu monitorować i chronić środowisko. Dzisiaj nie wszyscy zdają sobie sprawę, ale ekonomia jednak rządzi życiem. Środowisko zaczęło być coś warte, powietrze było coraz droższe, woda zaczęła kosztować. Truciciele zaczęli ponosić koszty. Wyceniło się powietrze, wodę i wiele innych elementów. No i po raz kolejny okazało się, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Na dłuższą metę profilaktyka bardziej się opłacała.

Czy troska o środowisko to głównie aspekt ekonomiczny?

Zmiany nie wynikają z przekonań, że ktoś jest altruistą. Zanieczyszczanie powietrza po prostu stało się nieopłacalne. Zbyt wysokie kary trzeba było płacić. Potem pojawiły się technologie, plany i systemowe przemyślenia. Już dzisiaj nie mówimy o zagrożeniu życia na Śląsku, bo już chyba go nie ma. Jeszcze 15 lat temu było zupełnie inaczej.

Dla wielu Polaków Śląsk nadal wydaje się regionem typowo przemysłowym. Dymiące kominy, głośne fabryki, kopalnie – to główne skojarzenia ze Śląskiem.

Miasto Katowice jest drugim, co do zieloności miastem w Polsce. Najpierw Zielona Góra – potem Katowice. A przecież wielu osobom Katowice kojarzą się właśnie z dymiącymi kominami, z czarnością. Dziś o lasy wokół Katowic się nie obawiamy – lasy nie są zagrożone w swojej trwałości, a były i to bardzo.

Czyli można powiedzieć, że szacunek do środowiska wynika z ekonomii?

To jest instrument, który do każdego z nas dociera najlepiej. Pomimo tego, że wszyscy jesteśmy za ochroną środowiska to jesteśmy za nią tylko do momentu, dopóki nie musimy rezygnować z jakichś dóbr. Człowiek na takie zmiany reaguje bardzo źle. Myślę, że relacje ekonomiczne są tym, co będzie kształtowało postęp. Nowoczesne dobra, które wdrażamy do codziennego użytku są po to by z nich korzystać, ale przy jak najmniejszym obciążeniu dla środowiska.

Ale przecież sama natura też na zmiany klimatu ma wpływ. Naturalne cykle, zlodowacenia. Przecież takie zmiany nasza planeta też pamięta?

Być może nie byłoby w Polsce najazdu szwedzkiego, gdyby to trafiło na inny okres klimatyczny. W Szwecji był głód, kolejne lata nieurodzaju. Trzeba było gdzieś to niezadowolenie wyładować. Z historii pamiętamy, że do Szwecji można było saniami przez Bałtyk dojechać. Mówiło się o małej opoce lodowcowej. Ale były tez czasy renesansu. Sto lat ciepła, łagodnych zim, urodzaju. Człowiek miał na tyle pożywienia, że mógł zająć się zupełnie czymś innym. Kulturą, sztuką, bo był najedzony. Gdyby był głodny nie było by dziś tego dorobku kulturowego, z którego jesteśmy tacy dumni.

To w takim razie skąd wokół klimatu ten cały szum?

Zmiany klimatu zagrażają naszym interesom. Naszemu bytowi w jakimś stopniu. Każdy cyklon, każda powódź niszczy nasz dorobek. To nie zagraża przyrodzie jako takiej. No, bo cóż się stanie, że znowu będzie taka zawartość dwutlenku węgla w atmosferze, jaka była w okresie karbonu, czy jury? Dla ziemi to zagrożenie żadne albo prawie żadne. To, że zginie jakiś gatunek, jak na przykład człowiek to dla ziemi żadna strata. Zmiany klimatu to zagrożenie dla nas. Jesteśmy jedynym gatunkiem myślącym, zdolnym do abstrakcji. To człowiek kształtuje planetę, reszta gatunków z niej korzysta.

Co możemy zrobić, by temu zapobiec?

Zaniepokojenie świata jest zaniepokojeniem rzeczywistym. Trzeba podjąć działania, które ograniczą niekorzystny wpływ na środowisko a jednocześnie nie pozbawiły człowieka dotychczasowych zdobyczy. Wobec tego jak spalać żeby nie emitować? Jak włączać węgiel do obiegu, który jest głównym czynnikiem sprawczym tego zamieszania? Jednym z takich elementów są lasy, które absorbują olbrzymią ilość węgla. Jeśli będziemy wylesiać to będziemy przyczyniać się do stężenia węgla w atmosferze. Na szczęście Europa jest jedynym kontynentem gdzie wzrasta lesistość. Wszędzie indziej ona maleje. Musimy to powstrzymać. Musimy włączyć lasy do gospodarki węglem. To nie polega na tym, że mamy przestać pozyskiwać drewno. Drewno na ziemi jest jedynym surowcem odnawialnym. Trzeba szukać oszczędności w przemyśle. Stosować technologie energooszczędne.

Czy ewentualne zmiany klimatyczne będą tylko i wyłącznie negatywne?

Nie. Dla niektórych formacji przyrodniczych zmiany mogą być pozytywne. Jednemu przyniosą one pożytek, drugiemu stratę. Na przykład przyrost lasów wynika z ocieplenia klimatu. Ale może być również i tak, że lasy ustąpią. Świerk przestał na Śląsku, na Podbeskidziu mieć swoje optimum. To gatunek, który lubi chłód i wysokie opady, a jak wkraczają temperatury basenu śródziemnego to na Śląsku i Podbeskidziu świerka nie będzie. Zmiany mogą być o wiele poważniejsze niż tylko minimalizacja akurat tego gatunku. Trzeba o środowisko dbać i zapobiegać jego degradacji.

Adam Sosnowski, ekologia.pl

4.7/5 - (8 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!