Litr za kalorię
Fot.: rzeka Świder - czy potrafimy oszczedzać wodę (MK)
H2O. Chemiczny wzór wody. Nauczany w szkole i później odkładany w pamięci na półkę do czasu, gdy po odkręceniu kranu nic z niego nie ciurka i żeby się napić, trzeba wpierw wykopać studnię. Z wodą jest bowiem jak ze zdrowiem: nie szanujemy jej, gdy jest i uczymy się cenić, gdy jej brakuje.
Nowy raport przygotowany przez Międzynarodowy Instytut Gospodarowania Wodą (IWMI) widzi czarno zarówno teraźniejszość, jak i przyszłość. Już teraz około jednej trzeciej mieszkańców naszej planety dokucza niedostatek wody i jeżeli ta tendencja nie zostanie zahamowana, to sytuacja będzie robić się coraz gorsza. Coraz szybciej.
Według przewidywań z roku 2000, obecnie zauważalny niedostatek wody – szczególnie dotkliwy np. w Indiach, Meksyku, Chinach czy Brazylii – miał stać się odczuwalny dopiero w roku 2025. Wyniki właśnie zakończonych badań dowodzą, że sytuacja robi się coraz gorsza – mówi Frank Rijsberman, dyrektor generalny IWMI. Żeby poradzić sobie z tym problemem, musimy zmienić nasze postępowanie – dodaje. Studium przygotowane przez 700 ekspertów pracujących w różnych rejonach świata dowodzi, że problem braku wody występuje z dwóch przyczyn: albo zużywa się ją w nadmiarze, powodując spadek poziomu wód gruntowych, albo woda jest niedostępna z powodu braku odpowiedniej infrastruktury.
Wiemy na ogół, że ludzkie ciało składa się w większej części z wody, ale szokująco brzmi informacja, że do produkcji żywności potrzeba 70 razy więcej wody niż do picia i w gospodarstwie domowym, a więc do kąpieli i zmywania naczyń. Każda kaloria zawarta w pożywieniu powstała kosztem jednego litra wody. Obliczono, że np. w Tajlandii do produkcji żywności potrzeba codziennie 2800 litrów wody na jednego mieszkańca. We Włoszech ten wskaźnik jest jeszcze wyższy – 3300 litrów wody na osobę dziennie.
Dla dyrektora Rijsbermana wzorem oszczędności wody („liczy się każda kropla”) są mieszkańcy afrykańskich sawann, którzy musieli się dostosować do panujących tam warunków hydrologicznych. David Molden, który kierował zespołem badaczy, jest zdania, że mamy trzy możliwości sprostania wyzwaniu, jakie stwarza konieczność wyżywienia rosnącej liczby ludzi: rozbudowywać system nawadniania i kosztem środowiska wznosić nowe tamy, zwiększać (także kosztem środowiska) areał nawadniany przez deszcze lub po prostu bardziej oszczędnie gospodarować wodą.
„Raport o stanie wody” został przedstawiony na odbywającym się w Sztokholmie, z udziałem ponad 1400 ekspertów ze 140 państw, Światowym Tygodniu Wody i został natychmiast zakwestionowany. Na świecie wody nie brakuje – powiedział Asit Bitwas, dyrektor międzynarodowego instytutu monitorującego sytuację w Trzecim Świecie – jest natomiast kryzys gospodarowania wodą. Jego zdaniem, jeżeli będziemy zapobiegliwi, to wody nie zabraknie nawet na Bliskim Wschodzie i zamiast budować nowe tamy oraz odwracać bieg rzek, należy przede wszystkim uszczelniać rury wodociągowe. Z powodu zaniedbań i cieknących rur w największych miastach od 40 do 60 proc. wody nie dociera do odbiorców. Asit Bitwas jest praktykiem i wie, co mówi. W czwartek za swe dokonania otrzyma doroczną Sztokholmską Nagrodę Wody i czek na 150 tys. dolarów.
Źródło: Trybuna
Subscribe
0 komentarzy
Zobacz najnowsze artykuły
Ciekawostki przyrodnicze
Ochrona środowiska naturalnego