Nie ma wody na pustyni! Czy oazy znikną z powierzchni Ziemi?
Mhamid to urocza marokańska wioska położona w dolinie rzeki Draa. Przed kilkoma dekadami porastały ją bujne drzewa tamaryszkowe i plantacje palm daktylowych. Miejscowa ludność wypasała na brzegach rzeki bydło i trudniła się rybołówstwem. Cała dolina była zieloną oazą otoczoną przez pustynię stanowiącą początek Sahary. Dziś sytuacja wygląda zgoła inaczej, a setki turystów obserwują z mostu nad Draą suchy piach i żwir. Co się stało?

Żarłoczna Sahara atakuje
Meteorologowie uważają, że przed ok. 10 tys. lat Północną Afrykę nękały regularnie deszcze monsunowe, a Saharę porastała bujna trawa i drzewa, pomiędzy którymi rozciągały się jeziora. Z czasem klimat się jednak zmienił, a cały region zaczął intensywnie pustynnieć. Ludzie uciekali więc jak najbliżej źródeł wody, tam, gdzie pozostała życiodajna roślinność. Oazy w Maroko stały się ośrodkiem hodowli daktyli i miejscami odpoczynku nomadów oraz kupców podróżujących z Marakeszu do Timbuktu. Żyło się tu wspaniale, a rzekę zasilały deszcze oraz topniejący w górach Atlas śnieg.
Kres dobrobytowi położyła zawiniona presją działalności ludzkiej zmiana klimatu w XX w. Obfite jeszcze przed kilkoma dekadami deszcze ustały, a rzeka Draa, będąca najdłuższą w Maroko, zaczęła intensywnie wysychać. Z roku na rok plony daktyli i oliwek malały, a w końcu ludność, zwłaszcza młodzi, zaczęli emigrować. Z 200 rodzin, które dawniej zamieszkiwały obszar wokół Mhamid pozostało zaledwie pięć. Całe domy zasypane zostały kroczącymi powoli, ale zdecydowanie wydmami. Zdaniem lokalnych mieszkańców oaza cofa się o ponad 100 m rocznie.
Temperatury w Maroko nieustannie rosną, opady maleją, a co roku 10 tys. palm niszczeje w pożarach. Pozostały już jedynie plantacje sztucznie zasilane wodą wypompowaną spod ziemi. Co roku trzeba jednak kopać głębiej i głębiej. Naukowcy uważają, że w ciągu ostatniego stulecia Maroko straciło 2/3 wszystkich swoich oaz. A procesu nie da się tak łatwo zatrzymać.

Oaza Tinghir w Maroko nad rzeką Draa, źródło: Elena Tatiana Chis, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons
Oazy wyssane do ostatniej kropli?
Oazy na całym świecie zajmują aż 1,9 mln m2, ale z każdym rokiem ich ubywa. To dramat dla 150 mln ludzi w Północnej Afryce i Azji, którzy zawdzięczają im źródło utrzymania. Aż 95% PKB z obszarów suchych pochodzi właśnie z tych unikalnych stref bujnej zieleni.
Nic dziwnego Azji ludzie od dekad sztucznie rozszerzają oazy, aby korzystać z ich błogosławieństw. W latach 1995 – 2020 powstało ich aż 220 tys. km2. W tym samym czasie naturalny proces pustynnienia zabrał jednak 134 tys. km 2 bujnych wysp zieleni. Eksperci uważają, że oazy tworzone przez ludzi są trudne do utrzymania w obliczu zmiany klimatu. Do ich rozszerzania stosuje się bowiem wodę gruntową, której poziom w rezultacie się obniża dla całego obszaru. Uciekając się do przysłowia, kołdra stanie się więc w końcu za krótka.
Jednym z przykładów dramatycznych zmian w azjatyckich oazach jest Jezioro Półksiężyca położone na pustyni Gobi, ok. 6 km od chińskiego miasta Dunhuang. Jeszcze w latach 60. ubiegłego stulecia miało ono 7,5 m głębokości, a trzy dekady później spłyciło się do 1 m. Przyczyną była z jednej strony redukcja pokrywy śnieżnej w górach, skąd płynie strumień zasilający zbiornik; z drugiej, nadmierna ekstrakcja wód gruntowych przez człowieka. Lokalne władze od 2006 r. walczą o zachowanie tej turystycznej atrakcji i wpompowują w nie regularnie wodę. W ten sposób nie da się jednak oczywiście uratować wszystkich oaz na świecie.

Jezioro Półksiężyca na pustyni Gobi, źródło: N509FZ, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons
Dramat znikających wodopojów
Zjawisko kurczenia się oaz uderza nie tylko w ludzi, ale także w gatunki zwierząt typowe dla obszarów suchych. Mimo różnorodnych adaptacji większość z nich potrzebuje okazyjnie dostać się do wodopoju lub strawy ze świeżych liści – mowa m.in. o wielbłądach, fenkach czy jeżach pustynnych. Zanikanie oaz jest szczególnie problematyczne dla ptaków migrujących dla dalekie odległości. Bez możliwości odpoczynku ich szanse na pokonanie podróży drastycznie się zmniejszają. Głodne i odwodnione gorzej radzą sobie też z trudami długiego lotu.
Delta afrykańskiej rzeki Okawango to na przykład unikalna w skali świata oaza, która podtrzymuje złożony, ale bardzo wrażliwy ekosystem z trzcinowiskami, mokradłami, bagnami i lasami. W ogólnie nieprzyjaznym klimacie pustyni Kalahari panują idealne warunki dla szerokiej grupy pajęczaków, płazów, gadów, dużych ssaków roślinożernych oraz ptaków – łącznie zidentyfikowano tu ponad 2 tys. gatunków roślin i zwierząt. Niestety, ich egzystencji coraz bardziej zagraża odprowadzanie wody na potrzeby przemysłu oraz wydobycie ropy naftowej rozwijane przede wszystkim w Namibii. Cała delta jest przy tym niezwykle płytka, więc rosnące temperatury dodatkowo pogarszają stosunki hydrologiczne w regionie.

Tabela przedstawiająca przyczyny zanikania oaz na świecie; opracowanie własne
Rywalizacja z odnawialną energią
Dużo mówi się dziś o ochronie mokradeł, ale o oazach praktycznie nie słyszy. Te zaskakujące wyspy bioróżnorodności w pustynniejącym krajobrazie potrzebują jednak wsparcia, bo zmiana klimatu nie jest dla nich jedynym zagrożeniem.
Kalifornijska oaza Big Morongo zajmuje powierzchnię 12,5 tys. ha i jest domem dla imponujących owiec kanadyjskich, pustynnych żółwi oraz wielu gatunków jaszczurek, motyli, węży i nietoperzy. Jest też jedyną wyspą życia między pustyniami Mojave i Sonora.
W ciągu ostatnich dwóch dekad próbowano wielokrotnie przeprowadzić przez ten unikalny zakątek linie wysokiego napięcia transportujące energię z farm słonecznych i wiatrowych. Na szczęście, administracja Obamy objęła oazę ochroną, udaremniając te plany. Mimo to pod Big Morongo zakopany jest gazociąg transportujący gaz ziemny, który sam w sobie „podgrzewa” klimat.
A kalifornijska oaza cierpi z powodu rosnących temperatur i anomalii pogodowych. Większość tutejszych strumieni już wyschła, ucierpiało wiele topoli amerykańskich, a huragan Hillary zniszczył wiele lokalnych szlaków spacerowych. Powalone wiatrem drzewa to zaś gotowe paliwo dla ognia, który bardzo łatwo zaprószyć.
Oazy potrzebują więc nie tylko płotów i statusów ochronnych, ale przede wszystkim zmiany myślenia o paliwach kopalnych, emisjach i globalnej konsumpcji. Jeśli nie nastąpią one odpowiednio szybko, już wkrótce możemy mieć do czynienia nie z oazami, ale z fatamorganą.

Absolwentka Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego, która oddała się pasji zgłębiania zagadek świata i pisania o nich. Specjalizuje się w ekologii, klimatologii i naukach przyrodniczo-naukowych. Żyje ponad granicami, dużo podróżuje, a w wolnym czasie pływa.
Opublikowany: 1 lipca, 2025 | Zaktualizowany: 29 lipca, 2025
- „How to save a desert oasis – before it vanishes completely” Tristan McConnell, https://www.nationalgeographic.com/environment/article/desert-oasis-morocco-vanishing, 9/06/2025;
- “World’s oases threatened by desertification, even as humans expand them” AGU Advanced Earth and Space Sciences; https://news.agu.org/press-release/oases-grow-desertification-threatens/, 9/06/2025;
- “An assessment of climate change impacts on oases in northern Africa”, Walter Leal Filho i in., https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S1470160X24007441, 9/06/2025;
- “The Crisis in Oases: Research on Ecological Security and Sustainable Development in Arid Regions” Yaning Chen i in., https://www.annualreviews.org/content/journals/10.1146/annurev-environ-111522-105932, 9/06/2025;
- “Boiling Point: This California desert oasis has lessons for climate change” Sammy Roth, https://www.latimes.com/environment/newsletter/2023-10-31/boiling-point-this-california-desert-oasis-has-lessons-for-climate-change-boiling-point, 9/06/2025;