Czego się bali ludzie 100 lat temu | ekologia.pl
Ekologia.pl Środowisko Biznes Strach miał wielki… ogon. Czego bali się mieszkańcy ziemi sto lat temu?

Strach miał wielki… ogon. Czego bali się mieszkańcy ziemi sto lat temu?

Nieco ponad sto lat temu, na początku XX wieku, miały miejsce dwa zdarzenia o wymiarze kosmicznym. Chronologicznie pierwsze z nich mogło autentycznie doprowadzić do zagłady milionów ludzi, drugie zaś działało jedynie na ludzką imaginację. Na pierwsze prawie nikt wówczas nie zwrócił uwagi, ale po latach doczekało się gigantycznej bibliografii i obrosło dziesiątkami teorii. Drugie wywołało wtedy paniczny lęk, a wkrótce potem zostało niemal całkowicie zapomniane, chociaż w pełni spełniły się przypisywane mu przepowiednie. Oto krótka historia paradoksów ludzkiego strachu.

Czego bali się ludzie 100 lat temu?

fot. erika8213/envato
Spis treści

Kometa Halleya – zapowiedź nieszczęścia?

Od dawna dla nikogo nie było tajemnicą, że co 76 lat kometa Halleya zbliża się do Ziemi. Kolejny raz miało to nastąpić 18 i 19 maja 1910 roku. Cóż zatem wywołało panikę? Być może spowodowała ją wiadomość, iż wielka ognista kula ze wspaniałym warkoczem przeleci wtedy właśnie najbliżej naszej planety w całych znanych i opisanych dotychczas dziejach ludzkości? A może znaczenie miała data lub coraz powszechniejszy przepływ sensacyjnych i budzących trwogę informacji? Mogło też tu decydować utrwalone w tradycji kultury przekonanie o wieszczym charakterze pojawienia się tego ciała niebieskiego.

Wydaje się, że właśnie uwarunkowania kulturowe odegrały tu niebagatelną rolę, a zatem przypomnijmy pokrótce symbolikę i wierzenia towarzyszące kosmicznemu wędrowcy na przestrzeni wieków.

Symbolika komet – zwiastuny nieszczęść czy zmian?

Przekonanie, jakoby kometa zawsze zwiastowała nieszczęście, nie jest do końca prawdziwe, gdyż pierwotnie jej pojawienie się zapowiadać miało jedynie jakąś gwałtowną lub radykalną zmianę, również tę pozytywną. Z czasem jednak w istocie kojarzyć ją zaczęto w wielu kulturach ze wszelkimi możliwymi klęskami i plagami, a to: śmiercią władcy, wojną, głodem, powodzią, trzęsieniem ziemi, zarazą i oczywiście końcem świata. Kometa miała zwiastować śmierć Cezara i angielskiego króla Henryka II; pisał o niej w swoich utworach Plutarch, Szekspir, Milton i Mickiewicz. Ostatecznie, w ludzkiej świadomości najmocniej utrwalił się związek między jej pojawieniem się a wybuchem wojny i nastaniem zarazy.

Kometa Helleya, zdjęcie z 1910 r., źródło: The Yerkes Observatory

Strach przed kometą w XX wieku

Na początku XX wieku, kiedy ludziom wydawało się, że żyją w szczytowym okresie naukowego i technicznego rozwoju, dawne obawy osłonięto wstydliwie uczonymi wywodami, ale przecież całkowicie ich się nie pozbyto.

Wiadomo z licznych przekazów sprzed wieku, z jakim lękiem oczekiwano daty przejścia komety w pobliżu Ziemi. Najbardziej radykalni wróżbici przepowiadali oczywiście koniec świata, ale bardziej racjonalni komentatorzy ograniczali się jedynie do wskazywania zagrożeń, które miał przynieść kontakt ziemskiej atmosfery z ogonem komety. Obawiano się mianowicie przeniknięcia trujących jakoby gazów z ogona do atmosfery i skażenia powietrza, co w konsekwencji mogło spowodować choroby lub nawet śmierć wszystkich istot żywych, oczywiście z człowiekiem włącznie.

Najbardziej podatne na sugestie i najłatwiej ulegające zbiorowej histerii okazało się już wtedy społeczeństwo amerykańskie (apogeum tego stanu Amerykanie osiągnęli w 1938 roku, podczas pamiętnej emisji radiowej adaptacji „Wojny światów” Huberta Georga Wellsa, którą wykonał Orson Welles). Panikę wywoływał widok martwego ptaka lub dźwięk spadającej dachówki. W Kalifornii doszło do przypadku samoukrzyżowania. Górnicy odmawiali schodzenia pod ziemię, aby śmierć nie zaskoczyła ich z dala od rodzin. Na rynku ukazały się tzw. Comet Pills, czyli pigułki stanowiące jakoby antidotum na trujące gazy. Zresztą i w Europie myślano nad skonstruowaniem odpowiednich masek przeciwgazowych dla ludzi i zwierząt, ale jednocześnie organizowano w wielu miastach punkty obserwacyjne, gdzie przy pomocy lornetek i lunet mniej bojaźliwi ludzie mogli śledzić ruch kosmicznego pielgrzyma. Strach był jednak powszechny i paraliżował niekiedy normalne życie w różnych rejonach świata.

W wyznaczonym terminie kometa minęła Ziemię w odległości 21 mln km, a jej ogon zbliżył się do naszej planety na dystans ok. 400 tys. km, nie czyniąc oczywiście nikomu krzywdy. Ziemianie mogli wreszcie odetchnąć z ulgą, w przenośni i w dosłownym znaczeniu tego słowa.

Chyba nikt nie zdawał sobie wówczas sprawy z tego, że prawdziwy powód do radości wszyscy w istocie mieli, ale… dwa lata wcześniej!

Tunguska– Zdjęcie powalonych i spalonych drzew zrobione podczas wyprawy Leonida Kulika w 1927/ Wikipedia

 

Katastrofa tunguska – prawdziwe zagrożenie

Otóż dokładnie dnia 30 czerwca 1908 roku nad środkową Syberią, a dokładnie w pobliżu jeziora Bajkał nad rzeką Podkamienna Tunguzka, nastąpiła potworna eksplozja, którą słyszano w promieniu od 800 do 1000 kilometrów. Wywołana nią seria wstrząsów została odnotowana przez sejsmografy na całym świecie, a gigantyczna chmura zakryła całe niebo nad Syberią. Wkrótce potem zaobserwowano tam czarny deszcz.

Dziwne zjawiska towarzyszące temu zdarzeniu, jak np. nocna poświata w Heidelbergu, rozbłyski na niebie podczas zachodu słońca w Antwerpii, czy też nagłe pojawienie się na czystym niebie tajemniczych czarnych chmur nad Londynem, nie wzbudziły jednak większego zainteresowania ani obaw.

Wiedziano wprawdzie, że „coś” się wydarzyło, ale informacje o wypadku miały jedynie charakter pośredni, poprzez wskazania przyrządów naukowych i zjawiska atmosferyczne, a co najważniejsze – brakowało kontekstu kulturowego. Jak bowiem ustosunkować się do czegoś nagłego i niespodziewanego, nigdzie nie zapowiadanego, niejasnego i w dodatku bardzo dalekiego? O całej sprawie szybko więc zapomniano, w czym wydatnie pomogła absorbująca bez reszty uwagę mieszkańców Europy i świata Wielka Wojna, czyli I wojna światowa.

Prawdziwy powód do strachu?

Pierwsza wyprawa naukowa wyruszyła w rejon wybuchu dopiero w roku 1921. Nie udało się wówczas dotrzeć na miejsce katastrofy, ale zebrano interesujące zeznania świadków. Cel osiągnęła dopiero druga wyprawa. W dniu 13 kwietnia 1927 roku oczom rosyjskich uczonych ukazał się obraz zniszczenia, który dopiero wtedy uświadomił skalę zagrożenia, jakiego udało się uniknąć w roku 1908. Gdyby bowiem eksplozja obiektu (meteorytu?) tunguskiego nastąpiła nad terenami gęsto zaludnionymi, lub nad obszarem wodnym, wzbudzając śmiercionośną falę, straty byłyby ogromne. Na strach po niemal  dwudziestu latach od zdarzenia było już jednak za późno, a na analizę i powszechne zainteresowanie tematem – jeszcze za wcześnie.

Właściwa pora przyszła dopiero kilkadziesiąt lat później, w drugiej połowie XX wieku, w dobie „inwazji” UFO, broni atomowej i eksploracji kosmosu. Pojawił się po prostu właściwy kontekst kulturowy i naukowy, ze swoimi mitami, lękami, tajemnicami i tęsknotami. Zaowocowało to znanym nam doskonale prawdziwym „wysypem” teorii i publikacji na temat katastrofy tunguskiej.

Cóż wobec tego wszystkiego znaczyła stara, poczciwa i dobrze znana kometa? A przecież to właśnie ona w pełni i sumiennie wypełniła swoje zadanie, zapowiadając nadejście najstraszniejszej ze znanych wówczas wojen, upadek aż trzech monarchii, wybuch najstraszniejszej rewolucji i w końcu najstraszniejszą ze znanych epidemię (hiszpanka), która miała pochłonąć dwakroć więcej istnień ludzkich niż sama wojna.

Rzecz wszakże w tym, iż to wszystko wywołał człowiek, a nie ciało niebieskie z warkoczem! Czyż zatem nie wypada – posługując się parafrazą –  zakrzyknąć do tych wszystkich, którzy wypatrują asteroid lub kosmitów niosących rzekomo Ziemi zagładę: Ludzie, czego się lękacie? Samych siebie się lękajcie!

 


Polski historyk, publicysta i działacz społeczny, specjalizujący się w historii Krakowa, architekturze i ochronie środowiska. Autor kilkuset publikacji, współpracownik prasy, radia i telewizji. Aktywny od lat 80. XX wieku w działaniach na rzecz ratowania zabytków Krakowa. Współorganizator Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa, członek m.in. Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy i Polskiego Klubu Ekologicznego.

4.8/5 - (22 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!