Groźna moda na cmentarzach. Ledowe znicze to tykająca bomba ekologiczna
Na cmentarzach miały symbolizować pamięć i wieczność, tymczasem stają się krótkotrwałym, tandetnym gadżetem z Dalekiego Wschodu. Ledowe znicze i wkłady migoczące bladym światłem zalewają polskie groby, a po kilku dniach świecenia zamieniają się w toksyczne odpady. Problem w tym, że nie wiadomo, co z nimi zrobić – a wystarczy chwila nieuwagi, by zapłacić nawet 5000 zł kary.

Są tanie, łatwo dostępne i imitują prawdziwe światło świecy. Jednak po wyczerpaniu baterii stają się elektrośmieciem – jednym z najbardziej uciążliwych i niebezpiecznych odpadów.
Jeden znicz, trzy kosze i ryzyko mandatu
Ledowy wkład to minimum trzy frakcje śmieci: baterię należy oddać do pojemnika na elektrośmieci, szkło do odpadów szklanych, a plastik i metalowe elementy do kolejnych pojemników. Wystarczy jeden błąd, by narazić się na wysoką grzywnę. Tymczasem mało kto wie, że cmentarze nie są miejscem do składowania elektroodpadów – o ile zarządca nie ustawi specjalnego pojemnika, zużyty znicz trzeba zabrać ze sobą.
Według szacunków, Polacy kupują rocznie około 300 milionów zniczy i wkładów, wydając na nie ok. 700 mln zł. Coraz częściej są to właśnie importowane z Chin, jednorazowe świecidełka z baterią w środku.
Elektrośmieci nie wybaczają
Skala problemu jest gigantyczna. W Polsce co roku wytwarzamy ok. 500 tys. ton elektroodpadów, z czego jedynie część trafia do recyklingu. Reszta ląduje w lasach, dołach na budowach albo piwnicach i garażach.
I nie są to odpady obojętne. W czerwcu gmina Kobiór alarmowała o przypadkach samozapłonów źle wyrzuconych urządzeń elektrycznych. W maju w Wielkopolsce elektrośmieci doprowadziły do pożaru śmieciarki. Podobne sytuacje miały miejsce w Strzegomiu i Łomazach – tam z ogniem walczyły całe zastępy straży pożarnej. Nawet niewielkie urządzenia z baterią mogą doprowadzić do wybuchu pożaru. Klasyczne świece i parafinowe znicze – nigdy.
Ekologia kontra chińska tandeta
Paradoks polega na tym, że Polska jest zniczową potęgą. Według danych International Trade Center nasz eksport świec i zniczy w 2023 r. osiągnął wartość 764 mln euro, co stanowi 17% globalnego rynku. A jednak to właśnie u nas rynek zalewany jest chińskimi imitacjami, produkowanymi masowo, tanio i bez oglądania się na środowisko.
Jak ostrzegają analitycy, import taniej plastykowej masówki z Dalekiego Wschodu przyczynia się do globalnego kryzysu odpadów. Produkty te projektowane są tak, by szybko stały się śmieciem – i właśnie w tej roli najczęściej kończą.
Problem jest jeszcze poważniejszy, bo baterii nie da się w pełni odzyskać i przetworzyć. Procesy, które to umożliwiają, są drogie i energochłonne, a tańsze metody utylizacji generują kolejne odpady: chemiczne szlamy, toksyczne pyły i żużle. W praktyce większość ledowych zniczy trafia na składowiska odpadów niebezpiecznych, które powinny być szczelnie zabezpieczone i monitorowane. Powinny – bo rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.
W 2022 roku świat wyprodukował 62 mln ton elektroodpadów. Do formalnego recyklingu trafiło zaledwie 22%. Reszta zasypuje legalne i nielegalne wysypiska, zanieczyszczając glebę i wody gruntowe.

Absolwentka Inżynierii Środowiska na Politechnice Warszawskiej. Specjalizuje się w technicznych i naukowych tekstach o przyrodzie, zmianie klimatu i wpływie człowieka na środowisko. W swoich artykułach łączy rzetelną wiedzę inżynierską z pasją do natury i potrzeby życia w zgodzie z otoczeniem. Uwielbia spędzać czas na łonie przyrody – szczególnie na Warmii, gdzie najchętniej odkrywa dzikie zakątki podczas pieszych wędrówek i wypraw kajakowych
Opublikowany: 2 września, 2025 | Zaktualizowany: 29 października, 2025
Dlatego najlepiej do tego problemu podchodzą Szwedzi i zamiast zniczy, kładą na grobach różnego rodzaju wieńce z roślin. Jedne wytrzymają dłużej, drugie krócej, ale są w pełni biodegradowalne.
Kremacja, las pamięci, drzewa zamiast Pomnika. Jest wiele sposobów na bardziej ekologiczny “grobing”