NIK: Korupcja i lobbing przy budowie wiatraków
Proces powstawania farm przebiegał często w warunkach braku przejrzystości i korupcji – ocenia Najwyższa Izba Kontroli. Władze gmin decydowały o lokalizacji farm wiatrowych ignorując społeczne sprzeciwy, a budową wielu elektrowni wiatrowych zainteresowane były pełniące funkcje lub zatrudnione w gminach osoby, na których ziemi farmy powstały – czytamy na najnowszym raporcie NIK.
NIK negatywnie ocenia proces powstawania lądowych farm wiatrowych w Polsce. Z opublikowanego 26 lipca raportu NIK wynika, że budowanie wiatraków odbywa się w warunkach zagrożenia konfliktem interesów, brakiem przejrzystości i korupcją.
NIK zwraca uwagę, iż żadna ze skontrolowanych gmin, nawet w sytuacji licznych protestów dotyczących lokalizacji farm wiatrowych, nie zdecydowała się na zorganizowanie referendum w tej sprawie. Mimo, iż skontrolowane gminy umożliwiły mieszkańcom wyrażenie opinii i stanowisk na każdym etapie procedowania zagadnień związanych z lokalizacją elektrowni wiatrowych, to argumenty przeciwników ich budowy nie były uwzględniane w trakcie podejmowania decyzji.
Jakie jeszcze zarzuty padają pod adresem władz samorządowych? W raporcie czytamy, że w prawie 30 proc. gmin elektrownie wiatrowe lokalizowane były na gruntach należących do radnych, burmistrzów, wójtów, pracowników urzędów gmin lub ich rodzin, czyli osób decydujących o ich lokalizacji. A w ok. 80 proc. gmin władze samorządowe zgadzały się na elektrownie, jeśli operatorzy przekazali na rzecz gminy darowiznę lub sfinansowały dokumentację planistyczną. W ocenie NIK takie zjawiska noszą znamiona lobbingu i sprzyjają korupcji.

Nieprecyzyjne prawo
NIK zwraca uwagę, że w polskich przepisach nie ma zapisu dotyczącego dopuszczalnej odległości elektrowni od domów. W naszym kraju odległość elektrowni wiatrowej od zabudowań mieszkalnych warunkowana jest głównie dopuszczalnym poziomem hałasu. Jednak przepisy dotyczące metod badania emisji hałasu nie gwarantowały miarodajnej oceny uciążliwości takich urządzeń. Przepisy prawa nie definiowały również dopuszczalnych norm dotyczących innych potencjalnych zagrożeń, takich jak chociażby infradźwięków oraz efektów stroboskopowych, a służby dozoru technicznego nie interesowały się bezpieczeństwem funkcjonowania urządzeń technicznych elektrowni wiatrowych.− czytamy w raporcie NIK.
Izba zwróciła też uwagę, że brak precyzyjnych przepisów w konsekwencji prowadziło np. do lokalizacji elektrowni wiatrowych na obszarach o istotnych walorach krajobrazowych i przyrodniczych. W efekcie turbiny wiatrowe na wiele lat staną się elementem krajobrazu m.in. pojezierza suwalskiego (w tym Doliny Rospudy) czy też Goplańsko-Kujawskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu (Babiak).
− Ważny sektor zielonej energii rozwija się w złych warunkach: prawo jest nieprecyzyjne, nie ma rzetelnego nadzoru technicznego, są niejasne związki inwestorów z osobami zatrudnionymi w gminach, a czasami towarzyszą temu lokalne konflikty społeczne. – ocenia prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.
NIK apeluje, by rząd precyzyjnie ustalił w przepisach warunki, parametry i zasady budowy farm wiatrowych – chodzi m. in. o określenie dopuszczalnej odległości lokalizacji farm wiatrowych od siedlisk i zabudowań ludzkich. Izba wskazała także na potrzebę opracowania jednolitej metodologii pomiaru emisji hałasu generowanego przez elektrownie wiatrowe, problem ulokowania farm na obszarach przyrodniczo chronionych, a także objęcie nadzorem technicznym eksploatacji turbin wiatrowych. NIK zamierza przekazać swój raport CBA i prokuratorowi generalnemu.
Kontrola, dotycząca lat 2009 – 2013, została przeprowadzona od 29 sierpnia 2013 r. do 14 lutego br. na terenie 10 województw. Objęła 28 urzędów gmin, 19 starostw powiatowych oraz 19 powiatowych inspektoratów nadzoru budowlanego.