Ekologiczne oszustwo?
Niedawno w sieci pojawiła się fałszywa strona poznańskiej konferencji. Autorzy oskarżają świat polityków o hipokryzję i działania pozorujące ochronę klimatu. To oszustwo, czy głos w dyskusji?
Dwa podobne adresy. Ten sam layout. Ale treść zupełnie inna. Na stronie konferencji można odnaleźć podstawowe materiały informacyjne i aktualności. Na jej podróbce treści atakujące establishment. Czy to skuteczne narzędzie przekonywania do porzucenia energetyki węglowej? No właśnie, można przecież zapytać: Czy fałszywa strona nie jest formą akcji?
Greenpeace wdrapuje się na kominy elektrowni. W tym tygodniu cała Polska oglądała spektakularne działania tej organizacji. Pojawił się temat w mediach – przy okazji rozpoczęła się debata. Pewnie o konsekwencji korzystania z węgla dowiedziało się wiele osób niezaangażowanych w problemy klimatyczne. Działania na granicy prawa (aktywistom zostaną postawione zarzuty) miały cel informacyjny – wywieszono transparenty, a akcja była szeroko komentowana przez organizatorów.
Inna organizacja – WWF też zabrała głos w dyskusji. Na jej stronach opublikowano przewodnik po COP 14 – informator z konkretnymi danymi dotyczącymi klimatu i apel nawołujący rząd do racjonalnych decyzji. To nieco inna forma działań – edukacja zamiast protestu. Bezpieczniejsza i pewnie mniej kontrowersyjna.
A organizatorzy fałszywej strony? Pozostaje tajemnicą kim są. Można skontaktować się przez formularz, ewentualnie przejrzeć linki i podpisy pod artykułami. Próżno jednak szukać tam odpowiedzi na pytania dotyczące konferencji. Jest zaledwie kilka zdań o dwulicowości organizatorów.
W zamian autorzy proponują publicystykę. Artykuły przedstawiają ściśle określoną wizję złego, kapitalistycznego świata. Ale tu pojawia się problem. Opublikowane opinie tracą na wiarygodności, bo są przedstawiane przez osoby, które celowo wprowadzają użytkownika w błąd. Kto w takiej sytuacji da wiarę treści przekazywanej na fałszywej stronie?
Niezależnie od tego czy argumenty autorów są słuszne, czy też zupełnie miałkie bezspornym pozostaje fakt, że nikt nie lubi być nabijany w butelkę. Być może twórcom strony udało się zakpić z grupy internautów (raczej niewielkiej). Jeśli jednak celem było coś więcej – to klapa jest pewna.