Polski system wskaźnikowo-aukcyjny
Ekologia.pl Wiadomości Świat Polski system wskaźnikowo-aukcyjny

Polski system wskaźnikowo-aukcyjny

Fot.: sxc.hu
Fot.: sxc.hu

Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak uważa, że proponowany przez Polskę wskaźnikowo-aukcyjny system przydziału uprawnień do emisji CO2 jest lepszy od rozwiązań postulowanych przez Komisję Europejską.

System wskaźnikowo-aukcyjny to jeden z najważniejszych dla polskiej gospodarki projektów w tym roku.

Polski pomysł zakłada, aby  najlepsza  istniejąca elektrownia węglowa, która ma najmniejszą emisję CO2, wszystkie jednostki uprawnień – np. 100 – otrzymała  za darmo. Elektrownia węglowa o gorszej technologii – emitująca np. o 10 proc. więcej niż ta najlepsza, musiałaby na aukcji kupić te 10 brakujących jednostek. Przy większej różnicy emisji – elektrownie musiałyby kupować tylko tę różnicę. Takie stanowisko Polski przyjął Komitet Europejski Rady Ministrów.

Zdaniem Pawlaka, jeśli Unia przyjmie niekorzystne rozwiązanie, to dla Polski są jednoznaczne alternatywy. „Będziemy budowali elektrownie, które będą dostarczały prąd do Polski na Białorusi i Ukrainie, bo tam limity emisji nie będą obowiązywać” – powiedział Pawlak. W jego ocenie, przyjęcie obecnej propozycji Komisji Europejskiej byłoby paradoksem. „Polska miałaby być ukarana za to, że jest członkiem Unii. Unia Europejska nie opiera się na tym, że narzuca się jakieś rozwiązanie, niekorzystne, tylko szuka się najlepszego sposobu osiągnięcia celu najmniejszym kosztem” – powiedział wicepremier.

Wicepremier poinformował, że postulowana przez Polskę koncepcja promuje stosowanie najnowocześniejszych, niskoemisyjnych rozwiązań.  W tym systemie przedsiębiorca pracujący na najlepszej dostępnej w UE technologii w danej dziedzinie, który posiada  np. najsprawniejszą elektrownię węglową, otrzyma  prawo do 100 jednostek emisji za darmo. Elektrownie funkcjonujące w oparciu o mniej efektywne technologie, produkujące np. o 10 jednostek dwutlenku węgla więcej niż najsprawniejsza elektrownia, będą zmuszone  kupować uprawnienie do emisji tych dodatkowych jednostek na aukcji.

Zdaniem wicepremiera różnica między oboma propozycjami jest bardzo istotna.  „W przypadku propozycji KE przedsiębiorca będzie musiał zapłacić za 100 proc. swoich emisji bez względu na to, jaką technologią dysponuje. W naszej koncepcji przedsiębiorstwa emitujące o 10 proc. więcej niż ustalony wskaźnik najniższej emisji zapłacą dużo mniej, niż te, które o 20 proc. przekroczą dopuszczalną normę. W przypadku propozycji KE różnice kosztów ponoszonych przez elektrownie będą znikome” – powiedział.

Pawlak przekonywał, że jeśli w pakiecie energetycznym proponowanym przez KE można było przyjąć trzy wersje, korzystne dla tych państw, które nie dokonały rozdziału własnościowego w energetyce – takich jak: Francja, Niemcy czy Austria, to dlaczego w pakiecie klimatycznym ma być przyjęta opcja, która w  szkodliwy sposób wpływa na kilka krajów UE, tylko dlatego, że mają inny sposób wytwarzania energii. „Czyżby tu nie chodziło o redukcję emisji tylko o konkurencję i spowolnienie rozwoju”? – sugerował  Pawlak.

Źródło: cire.pl

4.9/5 - (13 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!