Szokująca decyzja Trumpa: dziewiczy rezerwat na Alasce trafi w ręce koncernów naftowych
Administracja Donalda Trumpa ponownie rozpaliła jedną z najdłużej trwających debat w historii amerykańskiej polityki środowiskowej. W czwartek sfinalizowano plany otwarcia dziewiczej równiny przybrzeżnej Arktycznego Narodowego Rezerwatu Przyrody (ANWR) na Alasce – jednego z ostatnich nietkniętych przez człowieka ekosystemów USA – na odwierty ropy naftowej i gazu.

Decyzja oznacza powrót do kontrowersyjnego pomysłu, który od dekad dzieli zarówno polityków, jak i mieszkańców Alaski: czy bogactwa naturalne Arktyki powinny służyć gospodarce, czy pozostać nienaruszone w imię ochrony przyrody?
Święta ziemia Gwich’in kontra interesy przemysłu
Zgodnie z ogłoszeniem sekretarza spraw wewnętrznych Douga Burguma, administracja Trumpa otworzy ponad 630 tysięcy hektarów równiny przybrzeżnej na potencjalne umowy dzierżawy. To teren uznawany za święty przez rdzennych mieszkańców Gwich’in, którzy od pokoleń uzależnieni są od stad karibu Porcupine migrujących przez te obszary.
– Administracja stawia interesy korporacyjne ponad życiem, kulturą i duchową odpowiedzialnością ludzi, których przetrwanie zależy od tego stada – skomentowała Meda DeWitt z organizacji The Wilderness Society.
Dla społeczności Gwich’in, której duchowość i codzienne życie splecione są z losem karibu, wiercenia stanowią zagrożenie dla całego sposobu istnienia. Ale nie wszystkie lokalne społeczności są przeciwne planom Trumpa.
W wiosce Kaktovik, zamieszkanej przez lud Iñupiaq, decyzję przyjęto z entuzjazmem. – To budujące, że decydenci w Waszyngtonie wspierają nasz głos i długoterminowy sukces Kaktovik – powiedział Charles „CC” Lampe, prezes Kaktovik Iñupiat Corp.. Według mieszkańców, kontrolowany rozwój wydobycia to szansa na miejsca pracy, inwestycje i poprawę jakości życia w jednym z najbardziej odizolowanych regionów kraju.
Polityczna przepychanka o ropę i władzę
Otwarcie rezerwatu to spełnienie wielokrotnie składanych obietnic Donalda Trumpa i republikańskich kongresmenów, którzy argumentują, że wydobycie ropy pomoże uniezależnić USA energetycznie i wzmocni gospodarkę Alaski.
Choć administracja Joe Bidena próbowała anulować wcześniejsze umowy dzierżawy, sąd federalny w marcu orzekł, że nie miała do tego prawa. W praktyce oznacza to, że stan Alaska i związane z nim korporacje naftowe ponownie mogą ubiegać się o koncesje na odwierty.
Druga sprzedaż dzierżawy, przeprowadzona pod koniec kadencji Bidena, nie przyciągnęła jednak żadnych ofert – co krytycy uznali za dowód, że restrykcje środowiskowe i presja społeczna wciąż odstraszają inwestorów.
Nowa droga przez rezerwat – kwestia życia, czy śmierci przyrody?
Równocześnie Departament Spraw Wewnętrznych sfinalizował umowę o wymianie gruntów pod budowę drogi łączącej społeczności King Cove i Cold Bay. Droga ma przebiegać przez Narodowy Rezerwat Przyrody Izembek, kluczowe siedlisko dla tysięcy migrujących ptaków wodnych.
Zwolennicy projektu twierdzą, że to sprawa życia i bezpieczeństwa – mieszkańcy King Cove od lat apelują o lądowe połączenie z lotniskiem w Cold Bay, umożliwiające szybki transport medyczny w nagłych wypadkach.
Ekolodzy i niektórzy przywódcy plemienni widzą jednak w projekcie poważne zagrożenie. Centrum Różnorodności Biologicznej ostrzega, że umowa zakłada wymianę 202 hektarów „ekologicznie niezastąpionych terenów dzikiej przyrody” w rezerwacie na ponad 700 hektarów mniej wartościowych gruntów poza jego granicami.
– To nie wielopasmowa autostrada dla ciężarówek, lecz wąska, żwirowa droga. Ale nawet ona może odstraszyć ptaki, od których zależy życie wielu społeczności Yup’ik – podkreślają lokalni działacze.
Arktyka na rozdrożu
Arktyczny Narodowy Rezerwat Przyrody, obejmujący ponad 78 tysięcy kilometrów kwadratowych tundry, gór i rzek, jest jednym z ostatnich miejsc na Ziemi, gdzie przyroda pozostaje w niemal nienaruszonym stanie. To dom dla niedźwiedzi polarnych, wilków, lisów arktycznych i setek gatunków ptaków.
Decyzja administracji Trumpa otwiera nowy rozdział w wieloletniej batalii między ochroną tego dzikiego krajobrazu a ambicjami przemysłu wydobywczego. Dla jednych – to triumf gospodarki i samostanowienia Alaski. Dla innych – nieodwracalny cios w jedno z najcenniejszych miejsc przyrodniczych na naszej planecie.
Jedno jest pewne: Arktyka znowu stała się areną walki o przyszłość – nie tylko ropy, lecz także dzikiej natury i kulturowego dziedzictwa jej mieszkańców.

Absolwentka Inżynierii Środowiska na Politechnice Warszawskiej. Specjalizuje się w technicznych i naukowych tekstach o przyrodzie, zmianie klimatu i wpływie człowieka na środowisko. W swoich artykułach łączy rzetelną wiedzę inżynierską z pasją do natury i potrzeby życia w zgodzie z otoczeniem. Uwielbia spędzać czas na łonie przyrody – szczególnie na Warmii, gdzie najchętniej odkrywa dzikie zakątki podczas pieszych wędrówek i wypraw kajakowych
Opublikowany: 27 października, 2025