Niemcy cofają się w stronę gazu, zdradzając własne cele klimatyczne - Ekologia.pl
Ekologia.pl Wiadomości „Uderzenie w twarz”: Niemcy cofają się w stronę gazu, zdradzając własne cele klimatyczne

„Uderzenie w twarz”: Niemcy cofają się w stronę gazu, zdradzając własne cele klimatyczne

W kraju, który jeszcze niedawno chciał być światowym liderem zielonej transformacji, znów pachnie gazem. Nowe projekty wydobywcze w sercu rezerwatu Morza Wattowego budzą pytania o to, czy Berlin naprawdę zamierza walczyć ze zmianą klimatu – czy tylko udaje, że to robi.

Niemcy stawiają na gaz, ryzykując cele klimatyczne

Niemcy stawiają na gaz, ryzykując cele klimatyczneFo. t. StructuredVision/envato
Spis treści

Platforma pod nosem fok i turystów

Na północno-zachodnim krańcu Niemiec, w miejscu, gdzie rozciągają się jedne z najbardziej dziewiczych przybrzeżnych ekosystemów Europy, ma stanąć metalowa platforma do wydobycia gazu ziemnego. Widok, który jeszcze kilka lat temu byłby nie do pomyślenia w kraju uchodzącym za pioniera zielonej transformacji, dziś staje się rzeczywistością.

Projekt realizowany przez firmę One-Dyas z błogosławieństwem władz Dolnej Saksonii przewiduje wydobycie 13 miliardów metrów sześciennych gazu tuż za granicą rezerwatu przyrody Morza Wattowego – obszaru wpisanego na listę UNESCO. To tutaj turyści przyjeżdżają, by zobaczyć foki, ptaki i niekończące się pływowe równiny. Wkrótce zamiast tego zobaczą dźwigary platformy wydobywczej.

Dla mieszkańców pobliskiej wyspy Borkum, która od lat stawia na odnawialne źródła energii, to gorzka ironia. – „Zajmujemy się transformacją energetyczną, inwestujemy w geotermię, a teraz dostajemy platformę gazową pod oknem” – mówi burmistrz Jürgen Akkermann. – „To cios w twarz”.

Choć Niemcy prawnie zobowiązały się do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2045 roku, ich polityka energetyczna to powrót do przeszłości. Po inwazji Rosji na Ukrainę kraj wpadł w panikę energetyczną: budowano terminale LNG, zwiększano import z Norwegii, a teraz – po cichu – wznowiono także wydobycie na własnym terytorium.

Nowa minister gospodarki, Katherina Reiche, jeszcze kilka miesięcy temu była prezesem spółki zależnej E.ON. Dziś, z rządowej mównicy, przekonuje, że Niemcy „muszą zachować realizm” i zapowiada budowę 20 gigawatów elektrowni gazowych. Według ekologów to „realizm” pisany przez lobby paliwowe.

– „Nowa koalicja dąży do gazu wszędzie” – komentuje Carla Reemtsma z Fridays for Future. – „Po prostu normalizujemy niszczenie klimatu”.

W 2021 roku Międzynarodowa Agencja Energii ostrzegła, że jakiekolwiek nowe inwestycje w ropę i gaz są sprzeczne z celem ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5°C. Niemcy, które lubią stawiać się w roli moralnego kompasu Europy, najwyraźniej uznały, że to zalecenie ich nie dotyczy.

Rząd uspokaja opinię publiczną, że platforma One-Dyas będzie „zasilana czystą energią” z pobliskiej farmy wiatrowej. Ekolodzy mówią wprost: to ekościema. Bo nawet jeśli pompa działa na prąd z wiatru, to wydobywany gaz nadal emituje miliony ton CO₂.

– „To jak palenie papierosa elektronicznego i mówienie, że się rzuciło” – ironizują działacze z Dolnej Saksonii.

Morze Wattowe to światowe dziedzictwo przyrody – największy system pływowych równin na Ziemi, dom tysięcy gatunków ptaków i ryb. A jednak właśnie tutaj niemiecki rząd daje zielone światło projektowi wydobywczemu. Oficjalna narracja głosi, że platforma stanie „poza obszarem chronionym”, ale aby mogła działać, trzeba będzie poprowadzić kabel przez rafę, co wymaga ingerencji w ekosystem. W sierpniu sąd w Lüneburgu uchylił wcześniejszy zakaz budowy, otwierając inwestorom drogę. Dla ekologów to zdrada w biały dzień.

Niemcy, zmęczeni kryzysem energetycznym i rosnącymi rachunkami, coraz częściej słuchają populistów. Skrajna prawica zyskuje poparcie, obiecując „tańszy prąd” i „koniec z ekologicznym szaleństwem”. Rząd, zamiast odpierać te ataki, kapituluje przed krótkowzroczną polityką strachu.

Ministerstwo Energii już sugeruje, że rozwój odnawialnych źródeł energii można „spowolnić”, a dopłaty – ograniczyć. Bo przecież, jak mówi oficjalny komunikat, „bezpieczeństwo dostaw i przystępność cenowa są równie ważne jak klimat”.

Latem na plażach Borkum aktywiści wypisali w piasku gigantyczny napis: „STOP GAZOWI”. Dla nich to nie tylko lokalny protest – to symboliczna bitwa o wiarygodność Niemiec jako lidera transformacji energetycznej.

Bo jak zauważają działacze klimatyczni, nie da się jednocześnie ogłaszać końca ery paliw kopalnych i budować nowe odwierty. Nie da się być „zielonym liderem”, stojąc na gazowej platformie w środku rezerwatu przyrody.

One-Dyas, firma stojąca za projektem, poinformowała, że ​​podjęła kroki w celu rozwiązania lokalnych problemów, elektryfikując platformę i zmniejszając jej wysokość do minimum, dzięki czemu będzie widoczna z brzegu tak samo dobrze, jak mijające na horyzoncie kontenerowce. Dodała, że ​​jej gaz będzie czystszy niż importowany LNG i stwierdziła, że ​​wstrzymanie lokalnej produkcji powinno być ostatnim krokiem na drodze do neutralności węglowej po wycofaniu węgla i importowanego gazu.

„Istniejąca infrastruktura na Morzu Północnym sprawia, że ​​jest to logiczne miejsce do dalszych inwestycji w nowe rozwiązania, o ile istnieje zapotrzebowanie na gaz ziemny” – powiedział rzecznik. „Niewygodna prawda jest taka, że ​​nie ma jeszcze wystarczającej liczby odnawialnych źródeł energii, aby zaspokoić rosnące zapotrzebowanie na energię”.

Niemieckie Ministerstwo Energii zasugerowało jednak ograniczenie rozwoju odnawialnych źródeł energii po przedstawieniu kontrowersyjnego raportu dotyczącego polityki energetycznej, który zakłada, że ​​zapotrzebowanie na energię elektryczną będzie rosło wolniej niż wcześniej sądzono. Propozycje, które zdaniem organizacji ekologicznych zagrażają realizacji celów klimatycznych, obejmują cięcia subsydiów i budowę „tylko tyle, ile faktycznie potrzebujemy i co jest ekonomicznie efektywne”.

Ministerstwo stwierdziło, że bezpieczeństwo dostaw i przystępność cenowa są równie ważne, jak ochrona klimatu, ale Reiche podtrzymuje umowę koalicyjną, która zobowiązuje Niemcy do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2045 roku.

„Jednocześnie osiągnięcie celów klimatycznych jest ambitnym i trudnym zadaniem, z którym należy się zmierzyć” – powiedział rzecznik ministerstwa. „Rząd federalny jest zdeterminowany, aby osiągnąć te cele przy użyciu dostępnych środków politycznych, jednocześnie zachowując Niemcy jako lokalizację przemysłową”.


Absolwentka Inżynierii Środowiska na Politechnice Warszawskiej. Specjalizuje się w technicznych i naukowych tekstach o przyrodzie, zmianie klimatu i wpływie człowieka na środowisko. W swoich artykułach łączy rzetelną wiedzę inżynierską z pasją do natury i potrzeby życia w zgodzie z otoczeniem. Uwielbia spędzać czas na łonie przyrody – szczególnie na Warmii, gdzie najchętniej odkrywa dzikie zakątki podczas pieszych wędrówek i wypraw kajakowych

Bibliografia
  1. https://www.theguardian.com/environment/2025/oct/20/germany-dash-for-gas-climate-targets-wadden-sea;
Oceń artykuł
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!