Zrezygnujmy z gazu na rzecz biomasy
Z powodu problemów z gazem powraca temat dotyczący bezpieczeństwa energetycznego Europy. Dwa lata temu Europejczycy przeżyli ciężkie chwile, kiedy Gazprom zdecydował się na przerwanie dostaw gazu, bo nie potrafił porozumieć się z Ukrainą.
Problem ten powtarza się teraz i okazuje się, że sytuacja odbiorców gazu w Europie praktycznie się nie zmieniła. Do rzadkich należą przypadki aktywności rządów, które zdecydowały się na jakiekolwiek zróżnicowanie kierunków dostaw gazu – podstawowego dla gospodarki źródła energii.
Gazociąg Błękitny Potok miał zabezpieczyć zaopatrzenie na południu Europy. Jego uruchomienie odbyło się zaraz po zakończeniu pierwszego gazowego kryzysu, ale Turcja i Rosja spierały się o ceny i gotowy do eksploatacji Blue Stream stał pusty. Nie wyeliminowano również rosyjsko-ukraińskiego pośrednika w handlu przeznaczonym dla Europy gazem, firmy RosUkrEnergo, której rola jest bliżej nieokreślona i znów mówi się, że trzeba ją wyeliminować z gry.
Rosja od dawna używa swoich bogactw naturalnych w rozgrywkach politycznych. Jest to koronny argument dla zwolenników energii atomowej, która według nich może uniezależnić kraje europejskie od dostaw rosyjskiego gazu.
Jednakże budowa elektrowni atomowej trwa kilkanaście lat i jest bardzo kosztowną inwestycją. Warto zatem pomyśleć o przebudowie kotłowni gazowych na kotłownie spalające biomasę. Inwestycja zwraca się maksymalnie w ciągu 2 lat i zmniejsza koszty związane z ogrzewaniem o 40 – 50 procent.
Kryzys gazowy, który przeżywamy od kilku tygodni, wpłynie na podniesienie cen wielu produktów, w tym cen żywności.
