Dariusz Szwed o GMO. Pasze GMO:wywiad z Dariuszem Szwedem
Ekologia.pl Środowisko Ciekawi ludzie „Żywność jest polityczna”. Wywiad z Dariuszem Szwedem z partii Zieloni 2004.

„Żywność jest polityczna”. Wywiad z Dariuszem Szwedem z partii Zieloni 2004.

fot. dreamstime
fot. dreamstime

Pasza GMO, to element szerszego problemu. Zagrożeniem jest potężna presja na uprzemysławianie rolnictwa, którego GMO jest bardzo ważnym elementem. – mówi w wywiadzie dla Ekologia.pl Dariusz Szwed jeden z przewodniczących partii Zieloni 2004

Joanna Szubierajska: Przeciwko czemu protestujecie?

Dariusz Szwed: Chcemy przekonać Prezydenta RP do zawetowania ustawy paszowej, która odkłada do 1 stycznia 2017 r. wejście w życie zakazu wytwarzania, wprowadzania do obrotu i stosowania w żywieniu zwierząt m.in. pasz genetycznie zmodyfikowanych.

W prasie mało się o tym pisze, a w mediach pojawiają się tylko szczątkowe informacje.

Kiedy w 2011 roku protestowaliśmy przeciw ustawie o nasiennictwie, w której rząd przemycał genetycznie modyfikowane nasiona na polski rynek, to Pan Prezydent nie tylko tematem się zainteresował, ale wręcz włączył się w publiczną debatę. Domagaliśmy się wtedy przyjęcia najpierw całościowej ustawy obejmującej genetycznie modyfikowane organizmy a dopiero po jej uchwaleniu przyjmowanie innych ustaw mogących GMO dotyczyć. Ten postulat poparł Prezydent Komorowski a ustawę zawetował. Co ważne, ze względu na zaangażowanie Prezydenta, temat podchwyciły media, a co za tym odbyła się dość intensywna debata publiczna na temat uprzemysławiania rolnictwa i żywności, miejsc pracy na wsi czy zdrowia publicznego. Teraz jest zupełnie inaczej.

Dlaczego?

Wygląda na to, że mamy do czynienia ze swoistą hipokryzją albo brakiem świadomości. Konsumentom wydaje się, że kiedy zwierzęta karmione są paszą genetycznie modyfikowaną, to nie ma to żadnego bezpośredniego wpływu na ich zdrowie i otaczające ich środowisko. Zresztą na opakowaniu szynki czy parówek nie ma informacji, że zwierzęta były karmione paszą GMO, więc żyjemy w błogiej nieświadomości. A rząd czy media wcale nie spieszą się, by społeczeństwo doinformować.

Zieloni na to patrzą inaczej – jesteśmy tym, co jemy a żywność jest polityczna. To politycy lobbowani w ministerstwach i parlamentarnych kuluarach przez żywnościowe korporacje uchwalają później prawo pisane pod dyktando interesów przemysłu, nie przejmując się zbytnio jakością życia konsumentów i zwierząt czy ochroną środowiska. Wikileaks ujawniło, jak intensywnie międzynarodowe koncerny i rządy lobbują w swoim interesie. Obecnie w Unii Europejskiej wokół GMO toczy się intensywna wojna – część rządów zrozumiała już zagrożenia dla swoich społeczeństw i gospodarek.

Czy GMO to jedyne zagrożenie?

Pasza GMO, to element szerszego problemu. Zagrożeniem jest potężna presja na uprzemysławianie rolnictwa, którego GMO jest bardzo ważnym elementem. Wiemy dobrze, że w ostatnich latach jakość żywności w Polsce dramatycznie się pogorszyła. Media także o tym coraz częściej piszą. Ma to skutki zdrowotne, ale także poważne konsekwencje dla stanu gospodarki i środowiska. Proponowany przez Zielonych zrównoważony rozwój obszarów wiejskich to wysoka jakość żywności, bezpieczne miejsca pracy na wsi i czyste środowisko. Wieś naszym zdaniem nie może stać się fabryką przemysłowej, genetycznie zmodyfikowanej żywności Pamiętajmy także o zwierzętach, których los w rolnictwie przemysłowym jest koszmarem. Zatem mamy całą gamę problemów związanych ze Wspólną Polityką Rolną wdrażaną w Polsce głównie w interesie krajowego i międzynarodowego lobby rolnictwa przemysłowego. Wprawdzie stopniowo rośnie świadomość konsumencka i ekologiczna, ale nadal nie równoważy ona tej potężnej presji wielkich pieniędzy.

Wspomniał Pan, że jakość żywności w Polsce drastycznie spada. Czy rzeczywiście mamy deficyt dobrej, zdrowej żywności?

Dobra żywność oczywiście jest. Tylko jest ona produkowana na małą skalę i często nie trafia na sklepowe półki. A dlaczego? Ponieważ nie ma odpowiednich, certyfikatów, atestów – ta dobra żywność jest ograniczona przepisami, z którymi bez problemu radzi sobie żywność korporacyjna, przemysłowa. Wiadomo, że potężnej korporacji zdecydowanie łatwiej jest przejść przez skomplikowane przepisy niż rolnikowi, który chce sprzedać kilkadziesiąt kilogramów pomidorów.


A co z konkurencyjnością polskiego rolnictwa? Podpisując nowelizację ustawy o paszach Pan Prezydent argumentował to tym, że zakaz stosowania pasz GMO przyczyniłby się do pogorszenia konkurencyjności polskiej produkcji zwierzęcej i wzrostem cen żywności.

Ale rok temu Prezydent wskazał na konieczność całościowego uregulowania kwestii GMO poprzez uchwalenie ustawy – rok minął a

Dobra żywność oczywiście jest. Tylko jest ona produkowana na małą skalę i często nie trafia na sklepowe półki. A dlaczego? Ponieważ nie ma odpowiednich, certyfikatów, atestów.

ustawy nadal brak. W moim przekonaniu wynika to z faktu, że rząd PO-PSL stoi po stronie korporacyjnej i przemysłowej żywności. W odpowiedzi na to, że zwolennicy ustawy wskazują na kwestie ekonomizacji rolnictwa, ja podkreślam także ekonomiczne aspekty, których oni nie dostrzegają w rachunku. Wiemy dobrze, że żywność przemysłowa w tym żywność GM generuje mnóstwo tzw. kosztów zewnętrznych – kosztów zdrowotnych, kosztów ekologicznych, kosztów społecznych – które nie są uwzględniane w jej cenie. W Wielkiej Brytanii oszacowano te koszty i okazało się, że są to miliardy funtów. Lekarze domagają się tam podatków nakładanych i informacji ostrzegawczych na „śmieciowym żarciu” – jak w przypadku papierosów. Przemysłowa „tania żywność” okazuje się mocno obciążać nasze budżety – jako konsumentów i obywateli. Bo nadal nie jesteśmy pewni, do czego długotrwałe wykorzystanie GMO może prowadzić. Natomiast wiemy już, że GMO powoduje także stosowanie na masową skalę środków chemicznych, które mają szkodliwy wpływ na środowisko i zdrowie, co zostało potwierdzone naukowo.

Korzyści ekonomiczne z GMO to wąskie i krótkoterminowe myślenie polityków rządzących, którzy uważają, że jak żywność będzie coraz tańsza, to znaczy, że społeczeństwu będzie się żyło coraz lepiej. A prawda jest zupełnie inna – okazuje się, że tania żywność generuje potężne koszty społeczne, zdrowotne i ekologiczne.

A jak do tej sprawy odnoszą się sami zainteresowani czyli rolnicy?

W Polsce podstawowym problemem jest to, że mali rolnicy, rolnicy ekstensywni są bardzo słabo zrzeszeni. Spójrzmy na sytuację w Austrii czy w Niemczech, tam mamy mocne stowarzyszenia, które skupiają rolników, walczących o żywność wysokiej jakości, współpracujących z mocnymi organizacjami konsumenckimi, których w Polsce także niestety brakuje. I taka siła, wspierana przez świadomych i nieskorumpowanych polityków ma wpływ na prace rządów. Nawet u nas w ubiegłym roku przy ustawie o nasiennictwie mogliśmy poczuć tę demokratyczną siłę rolniczek i rolników, konsumentek i konsumentów i Zielonych walczących wspólnie. Ale demokracja wymaga ciągłej i intensywnej aktywności obywatelskiej.

Jakie zmiany należy wprowadzić do WPR?

Wspólna Polityka Rolna Unii Europejskiej od dekad krytykowana jest przez środowiska ekologiczne, czy partie Zielonych. Została zbudowana w latach 50. po to, by łatwiej było produkować duże ilości taniej żywności, bo była taka potrzeba. Rzeczywiście po II wojnie światowej, w czasach głodu, kiedy kraje europejskie miały poważne problemy z niedoborem żywności, taki model WPR był adekwatny i polityka rolna w takim kształcie miała rzeczywiście jakiś sens. Natomiast obecnie WPR przyczynia się do nadprodukcji taniej i niskiej jakości żywności, która służy do „dojenia” unijnego budżetu – WPR konsumuje w Polsce ponad 10 miliardów złotych. Jest o co walczyć w kuluarach… największe korzyści ma z niego obecnie rolnictwo przemysłowe. Zatem kluczowe jest to, by WPR drastycznie ograniczyła dotowanie żywności przemysłowej. Natomiast zaczęła znacznie mocniej wspierać działania rolno-środowiskowe, m.in. rolnictwo ekologiczne czy ochronę przyrody i krajobrazu ale także produkcję energii ze zrównoważonej produkcji biomasy czy biogazu itd.

Bowiem z europejskich podatków – jak pamiętamy budżet WPR wynosi prawie 60 miliardów euro – zbudowaliśmy potężne lobby przemysłowe i rolnicze, które obecnie broni swojego interesu. Jednym z postulatów reformy WPR jest ograniczenie dopłat dla jednej przemysłowej famy do 300 tysięcy euro, co spotyka się z ogromnym oporem, pokazując prawdziwych „graczy” agrobiznesu. Dlatego trzeba zadać sobie kluczowe pytanie: gdzie ulokować te 60 miliardów euro w Unii – czy w korporacjach i w żywności przemysłowej, czy lepiej zainwestować te pieniądze w rolników, którzy tworzą godne miejsca pracy, produkują dobrą żywność, chronią środowisko i krajobraz, dbają o dobrostan zwierząt itd.

Kluczowe jest także wprowadzenie standardów dotyczących eksportu żywności. UE jest jednym z największych eksporterów żywności, żywności, która jest subwencjonowana, a co za tym idzie produkowana taniej niż na przykład w Afryce, Azji czy w Ameryce Południowej. Dotacje eksportowe, sztucznie obniżone ceny ułatwiają dumping, co pozbawia rolników w krajach rozwijających się lokalnych rynków zbytu oraz niszczy lokalną produkcję i ważny sektor gospodarki utrzymujący społeczeństwo. Dlatego Zieloni od lat postulują likwidację dotacji do eksportu żywności z UE na inne kontynenty.

Bardzo ważną sprawą jest także wprowadzenie wspomnianego wyżej podatku na niezdrową, tzw. śmieciową żywność. To spowodowałoby, że po pierwsze część ludzi by po nią już nie sięgnęła a dodatkowo do budżetu państwa wpływałyby dodatkowe środki, które należałoby przeznaczyć na edukację społeczną w zakresie zdrowego odżywiania i jakości żywności.
Kolejny postulat, wiąże się z żywnością genetycznie modyfikowaną. Ze względu na to, że nadal nie jesteśmy pewni pełnych skutków środowiskowych, zdrowotnych i społecznych, Zieloni domagają się moratorium na wprowadzanie GMO, zarówno w postaci paszy, jaki i w postaci żywności.

A co z dobrostanem zwierząt?

W Unii Europejskiej stale podnosi się standardy dotyczące dobrostanu zwierząt. W tej kwestii Polska jest jeszcze opóźniona i nie

Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele polityki jest w tym, co trafia na ich stoły. Chodzi o to, jaką cenę płacimy za żywność, jakie podatki i ulgi są wprowadzone czy jakie subwencje trafiają do czyich kieszeni

wszystkie przepisy są odpowiednio wdrożone. Zwierzęta hodowlane nadal są traktowane w sposób niedopuszczalny – tutaj także konieczne jest egzekwowania prawa. Ustawa o ochronie zwierząt mówi jasno: „Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą.” Nie dotyczy to tylko naszego ulubionego psa czy kota ale także świni, kury czy krowy żyjących w betonowych bunkrach. O strzelaniu do dzikich zwierząt przez myśliwych powiem tylko jedno: jestem za zakazem tego morderczego „sportu”.

Partia Zielonych chce, by Polska była wolna od GMO. Czy jest jakaś alternatywa dla modyfikowanych genetycznie pasz?

Oczywiście, że jest alternatywa! Mało – także „Rząd polski dąży, by Polska uzyskała status kraju wolnego od GMO” – czytamy w ramowym stanowisko Rządu RP. Premier Tusk powinien powiesić sobie ten zapis nad biurkiem. Przede wszystkim trzeba zbudować niezależność żywnościową – czyli nie wypalamy Puszczy Amazońskiej, po to, by produkować tam soję, którą następnie transportujemy do Polski, żeby pompować nią biedne zwierzęta hodowlane rosnące „na czas”. Trzeba inwestować w lokalne, zróżnicowane produkty, którymi możemy karmić zwierzęta, tak jak robiliśmy przez dziesiątki czy setki lat – i to jest ta alternatywa. Tylko, że ta alternatywa została przez wielki agrobiznes powiązany ze skorumpowanymi politykami mocno ograniczona.

Bo okazuje się, że żywność jest polityczna. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele polityki jest w tym, co trafia na ich stoły. Chodzi o to, jaką cenę płacimy za żywność, jakie podatki i ulgi są wprowadzone czy jakie subwencje trafiają do czyich kieszeni – o tym wszystkim decydują politycy.

Dziękuję za rozmowę


Dariusz Szwed – Jeden z dwojga przewodniczących partii Zielonych 2004, były delegat partii w Europejskiej Partii Zielonych, współpracownik Grupy Zielonych w Parlamencie Europejskim, przewodniczący Rady Programowej Zielonego Instytutu .Absolwent Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych na Akademii Ekonomicznej w Krakowie i Ekonomicznych Podstaw Polityki Ekologicznej na Uniwersytecie Warszawskim.


Joanna Szubierajska, Ekologia.pl

4.8/5 - (9 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
7 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

dużo ważnych i ciekawych wątków dotyczących polityki żywnościowej. Takie tematy powinny wchodzić do Sejmu :)

jaki tytuł:-)
żenada po prostu, kto tu pisze?

Proszę, żebyście się zainteresowali szerzej tym tematem. W Polsce na uczelniach we Wrocławiu, Poznaniu (nie pamiętam w tej chwili jeszcze gdzie) odbywały się już kilka lat temu symfozja i spotkania naukowców (pełne aule) w celu walki z GMO (którego szkodliwość udowodnili naukowo, ale oczywiście rząd ma to gdzieś, a media nawet tego nie rejestrowały (są za to filmy w internecie). GMO
to poważny problem, który sam się rozsiewa i przenosi na następne rośliny. GMO to również kolejny dowód na to, że musi zrobić porządek z naszymi politykami, którzy kolejny raz, tym razem w dziedzinie żywnościowej, występują przeciwko nam jako ludziom i społeczeństwu. Dezinformacja Polaków to poważny problem w tych ciężkich czasach telewizorni, kiedy to społeczeństwo nie wierzy w nic poza tym co usłyszy w wiadomościach. Jest to kpiną, że tak łatwo daliśmy się zmanipulować i jesteśmy, aż tak bezradni. Może to efekt faktycznego obniżenia inteligencji Polaków, ich aktywności i inicjatywy wywołany w pierwszym etapie wymordowaniem inteligencji, w drugim fluoryzowaniem wody (patrz. badania w Oświęcimiu i firma Bayer), w trzecim telewizornia, w czwartym rozpicie narodu, w piątym dopalacze, w szustym obniżenie jakości szkolnictwa, w siódmym szkodliwa żywność i jeszcze by się znalazło kilka rzeczy. Ciemną masą łatwiej się rządzi. Tak widzę poczynania kolejnych rządów, to muszę powiedzieć ze smutkiem, że niestety politycy działają w imię zewnętrznych interesów szkodliwych dla narodu i państwa Polskiego.

A Pan Dariusz już nie jest przewodniczącym partii.

Dlaczego rolnicy nie kupuja pasz wyprodukowanych w Polsce skoro sa takie fajne ? Pewnie dlatego, że sa za drogie! A czemu są takie drogie, bo nie są to pasze GMO i tyle w temcie…

Wszystko ok. Tylko żebyśmy nie rpzegięli w drugą stronę. Sa ludzie, któryc po prostu nie stać na ekologiczną żywność. Najlepiej by było gdyby wszystko było dokładnie oznakowane. Nie chodzi mi o certyfikaty, ale o dokładne informacje – czy świnka czy krówka były karmione GMO… Bo same sertyfikaty ekologiczne top czyste zło, ale to już temat na inną dyskusję!

Mundrze gada! Choć linia polityczna Zieloych rozmija się z moimi poglądami, to w tej kwestii zgadzam się w 100 proc. – żywność jest polityczna!

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!