Droga donikąd
Plany poszerzania podhalańskich dróg, ostro oprotestowane przez lokalne społeczności, są zdaniem specjalistów przykładem błędnego myślenia – informuje “Dziennik Polski”.
Znaczne poszerzenie m.in. „zakopianki” oznaczać będzie wyrok dla krajobrazu Podhala, konieczność wyburzenia wielu domostw oraz liczne inne negatywne skutki społeczne i ekologiczne. Tymczasem „Studium lokalizacyjno-funkcjonalno-ruchowe rozwoju podhalańsko-tatrzańskiego układu komunikacyjnego”, przygotowywane na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego, zawiera konkluzję, że dla usprawnienia ruchu w regionie konieczne są inne działania.
Ze wstępnych analiz wynika, że przejęcie ruchu przez inne niż „zakopianka” drogi krajowe i wojewódzkie nie będzie wymagać ich znaczącej przebudowy. Więcej: eksperci sugerują, by nie poszerzać dróg, a skupić się na poprawie bezpieczeństwa ruchu, np. poprzez budowę chodników i kilku obwodnic. Zalecają także jednolite, charakterystyczne oznakowanie dla wszystkich dróg prowadzących do miejscowości turystycznych i jak najszersze rozpropagowanie informacji o nowych drogowskazach, by były one znane kierowcom w całej Polsce. Wykluczają, by ruch tranzytowy do miejscowości wypoczynkowych w tej części Polski mógł odbywać się drogami gminnymi, przekonują natomiast, że niezbędna jest szybka kolej miejska na trasie Nowy Targ – Zakopane.
Tym się właśnie różnią eksperci od „ekspertów” z lobby drogowego.