Just Stop Oil: aktywiści winni uszkodzenia ramy obrazu Van Gogha

Dwoje aktywistów Just Stop Oil zostało uznanych za winnych spowodowania szkód po przyklejeniu się do ramy obrazu Vincenta van Gogha w londyńskiej galerii sztuki.

24-letnia Emily Brocklebank i 22-letni Louis McKechnie wyrządzili szkody na prawie 2000 funtów w Courtauld Gallery, kiedy przyczepili się do pracy z 1889 roku „ Peach Trees In Blossom”. Ich proces odbył się we wtorek.

McKechnie został skazany na trzy tygodnie więzienia, podczas gdy Brocklebank otrzymała wyrok w zawieszeniu.

Sędzia okręgowy Neeta Minhas powiedziała, że wyrządzone szkody były „znaczące”. Wydając werdykt w Westminster Magistrates’ Court, dodała: „XVIII-wieczna rama, która ma setki lat, została trwale uszkodzona. Nie może powrócić do swojego pierwotnego stanu”.

„Obraz ma znaczną wartość historyczną i artystyczną, a zniszczenia uważam za znaczne. To nie jest drobne, nieistotne, tymczasowe ani trywialne”.

Broniąc pary, adwokatka Francesca Cociani zapytała jedną z kuratorek galerii, Karen Serres, czy wartość dzieła wzrosła „z powodu protestu oskarżonych”.

Zapytała: „Powiedzmy, że Instytut [Courtauld] miał go sprzedać za 20 do 30 lat, czy to możliwe, że jego wartość wzrosłaby teraz?” Pani Serres odpowiedziała „absolutnie nie” i powiedziała, że uważa, że obrazu nie można sprzedać.

Kiedy McKechnie składał zeznania, porównał swoje działania do działań przywódcy ruchu na rzecz praw obywatelskich, Martina Luthera Kinga. Powiedział: „W 1960 roku Martin Luther King był najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Ameryce. Ruch na rzecz praw obywatelskich nadal działał”. Z kolei Brocklebank powiedziała sądowi: „Każdy dobry człowiek zgodziłby się na próbę podtrzymania życia na Ziemi”.

W sądzie odtworzono nagranie z monitoringu, na którym widać aktywistów wchodzących do budynku około godziny 15:30 30 czerwca po zakupieniu biletów na wystawę. Następnie zdjęli kurtki, odsłaniając pomarańczowe koszulki Just Stop Oil i przyczepili się do grafiki.

Prokurator Jonathan Bryan powiedział, że oskarżeni twierdzili, że wyrażają swoje prawa wynikające z konwencji europejskiej, do wolności słowa i zgromadzeń, ale dodał, że są to prawa kwalifikowane, a nie bezwzględne.